(!) Zmieniłam imię dla Troy'a. Od
dziś, ten chłopak będzie Leon'em.
Od autorki: Wielkie PRZEPRASZAM z mojej strony. Wiem, że na blogu rozdział nie pojawił się już od 4 miesięcy. Wiem też, że pewnie nie zagląda tu już nikt, bo po co wchodzić na opuszczonego bloga? Jednak chce żebyście wiedziały że NIE KOŃCZĘ Z NIEWIERNYMI UCZUCIAMI. Dlatego mam dla was (po)świąteczną niespodziankę. Rozdziały od dzisiaj będą dodawane w miarę moich możliwości systematycznie (o ile ktoś zostanie na blogu) Zapewne jako moje czytelniczki chcecie wiedzieć CO SIĘ STAŁO? Bardzo ciężko mi jest o tym mówić, ale miałam problemy ze sobą, które skutkowały brakiem weny, niechęcią do wszystkiego, a szczególnie do życia i jakiegokolwiek udzielania się w internecie. Wiem, że powinnam was poinformować o tym wcześniej, ale nie miałam ani czasu, ani odwagi. Teraz jestem tutaj i przyjmę każdą krytykę, oczywiście konstruktywną. Mimo, że pewnie nie zostało was wiele mam zamiar doprowadzić TĄ historię do końca, mimo wszystko.
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze został i chcę czytać dalej moje wypociny..
A teraz czekam na hejty (: Pozdrawiam i do napisania x
Ps. Polecam przeczytać poprzedni rozdział dla przypomnienia. KLIK
Ps. Polecam przeczytać poprzedni rozdział dla przypomnienia. KLIK
Nie chciałam
nigdzie wyjeżdżać. Po nocnym wyjściu z domu, odwiedziłam przyjaciela.
Potrzebowałam noclegu. Zgodził się bez wahania, kiedy stanęłam pod jego
drzwiami w opłakanym stanie. Byłam bezradna. On był moją jedną jedyną deską
ratunku. Gdybym poleciała do rodziców, chłopaki zaraz by tam byli. A ja
potrzebowałam chwili spokoju. Wyciszenia. Ocięcia od rzeczywistości. Wiem, że
na Leon'a mogę zawsze liczyć, o każdej porze dnia i nocy. Wiem, że nie powie
nikomu, że u niego jestem. Wiem, że mogę mu ufać.
– Dzień dobry
– przywitałam się z wszystkimi, kiedy znalazłam się w kuchni.
Stanęłam w
progu i oparłam się o niego. Uśmiechnęłam się do dwóch kobiet, i puściłam oczko
mojemu przyjacielowi. Przy stole siedział Leon, jego mama i jego ciotka.
Mieszkali u niej do czasu polepszenia się zdrowia pana Blanco. Nie chciałam być
dla nich dodatkowym ciężarem, przychodząc do nich w środku nocy, prosząc o
kilkudniowy nocleg. Nie miałam innego wyjścia, ale Chłopak uparł się, że nie
będzie to problemem, jeśli zostanę u nich przez kilka dni. Jesteśmy jak
rodzina. Podsumował, udostępniając mi swój pokój. To miłe z jego strony, ale
równie dobrze, mogłabym przespać się na kanapie w salonie. Włączyłam swój
telefon i po kolei zaczęłam przeglądać otrzymane wiadomości.
Od: Niall
Dix, czy mogę wiedzieć, gdzie ty się podziewasz? Martwimy się. Harry po mału odchodzi od zmysłów.
Od: Harry
Nie było cię na noc w domu. Gdzie teraz jesteś? Przyjadę x
Od: Louis
Dzwoniłem do twoich rodziców. Wiesz co się okazało? Oni nawet nie wiedzieli o twojej wizycie, i mówili, że nawet do nich nie zadzwoniłaś. Zdenerwowałem się. Napisz gdzie jesteś, a zaraz będę.
Od: Liam
Uciekłaś. Masz 12h, żeby wrócić z powrotem do domu, bo jeśli nie, sam cię znajdę, i skopię ci ten zgrabny tyłek :-)
Od: Niall
Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
Od: Harry
Jestem aż tak kiepskim chłopakiem, że musiałaś ode mnie uciec? Wracaj, proszę, martwię się.
Od: Louis
Poleciałaś do drugich rodziców, tak? Czyli nie muszę się o ciebie martwić?
Od: Ashley
Dzwonili do mnie chłopaki, że zniknęłaś. Claudia, coś ty znowu wymyśliła?
Od: Zayn
Ucieczka jest dziecinna, ale po tobie można spodziewać się wszystkiego. Wracaj do domu, jeśli nie chcesz, żebym się zdenerwował.
Moja skrzynka
była przepełniona wiadomościami od chłopaków. A jedną od Ashley. Bawi mnie to,
jak zaczęli się mną przejmować. Nawet Zayn, który jest mi nie potrzebny. Nie
miałam zamiaru się z nimi kontaktować, dlatego szybko zablokowałam klawiaturę i
dołączyłam do stołu.
Do szklanki
nalałam sobie wody, po czym wypiłam z niej kilka łyków. Nie byłam specjalnie
głodna, więc nie potrzebowałam jedzenia. Odsunęłam krzesło od stołu i wstałam,
z zamiarem odłożenia szklanki do zlewu. Mama Leon'a, widząc, że nic nie
zjadłam, od razu postanowiła zwrócić mi uwagę.
– Kochanie,
dlaczego nic nie zjadłaś? – spytała zmartwiona. Mimowolnie usiadłam, czując na
ramieniu dłoń swojego przyjaciela.
Uśmiechnęłam
się do niej, odstawiając szklankę obok siebie.
– Dziękuję,
ale nie jestem głodna – powiedziałam cicho, puszczając dyskretne spojrzenie
chłopakowi.
– Wyglądasz
blado – zaczęła – Zjedz coś teraz, a potem pójdziesz się położyć by odpocząć.
Spojrzałam się
na Leon'a. Pokręcił głową. Oznaczało to, że popiera zdanie swojej matki. I co
ja mam zrobić?
– Na prawdę
pani dziękuję, ale czuję się dobrze – wysiliłam się na sztuczny uśmiech – Nie
jestem głodna, pójdę odpocząć.
I już chciałam
wstać od stołu, kiedy poczułam, że ktoś kopnął mnie w kostkę. Leon. Leoś, nie
pomagasz.
– Dix, moja
mama ma rację – powiedział – Zjedz, a później coś pooglądamy.
Wywróciłam
oczami i postanowiłam sprawić przyjemność mamie Leon'a. Postanowiłam zjeść. Na
biały talerz nałożyłam kromkę tostowego chleba. Posmarowałam ją masłem i cicho
westchnęłam. Na prawdę nie miałam ochoty na jedzenie, ale stwierdziłam, że
muszę coś przegryźć, bo nie wypuszczą mnie z kuchni. Swoją kanapeczkę ozdobiłam
pomidorem i ogórkiem. Lekki posiłek. Wspominałam, że jestem wegetarianką? Jadam
mięso tylko z ryb, ponieważ na ogół jest zdrowsze.
***
Harry
Kiedy się
obudziłem, jakiś głos w środku podpowiadał mi, żeby zajrzeć do pokoju Claudii.
Zrobiłem to. Zajrzałem do jej królestwa, ale jej nie było. Cholera. Byłem
zmartwiony jak i wzburzony. Czy coś mogło się stać? A może dokądś wyszła?
Chwila. Jej łóżko jest nietknięte, czyli musiało jej nie być całą noc. Od
tamtej pory minęło kilka godzin, i nic nie wskazuje na to, żeby moja dziewczyna
się odezwała. Zaczynam się ostro o nią martwić. Czy coś zrobiłem? A może jestem
aż takim złym chłopakiem?
Wziąłem szybki
prysznic, przebrałem się w czyste ubrania i zszedłem na dół, do salonu.
Schodząc po schodach usłyszałem głośne rozmowy i śmiechy moich przyjaciół. A
kiedy znalazłem się ku celu, spostrzegłem, że nie są sami. Ashley raczyła nas
odwiedzić. Był z nimi też Ramzes, który biegał w kółko po dywanie, zaczepiając
biedną Eleanor. Cóż. Wiecie co mnie najbardziej zdziwiło w tym wszystkim? To,
że obok Zayn'a siedziała zadowolona Megan, która śliniła się na widok
półnagiego Malik'a. Stanąłem w progu i głośno odchrząknąłem. Dopiero wtedy,
zorientowali się, że jestem razem z nimi w salonie.
– Cześć
dziewczyny – przywitałem się, posyłając im delikatny uśmiech.
Mimo wszystko.
Moja dziewczyna zniknęła, nie daje znaku życia, a ja nie mam nastroju...
jednak, chciałem być miły, chociaż dla nich. Nie chcę żeby moi przyjaciele
widzieli złą stronę Harry'ego. Eleanor i Ashley odpowiedziały mi gestem dłoni,
czy skromnym uśmiechem. A Megan... oderwała się od mojego przyjaciela, i
pognała prosto na mnie, uwieszając się na mojej szyi. Przyjaciele wybuchli
gromkim śmiechem, a ja odchrząknąłem i czekałem, aż Ruda przestanie mnie
dotykać. Nie chciałem być wredny, dlatego wolałem niczego nie komentować. Co
mniej jednak jej zachowanie było dziwne i zaskakujące. Dziewczyna odsunęła się
ode mnie i powróciła na swoje poprzednie miejsce. Zaś ja, usiadłem obok Tommo,
który po kilku sekundach poklepał mnie po ramieniu. Kątem oka spostrzegłem jak
Megan uwodzi mojego kumpla, ale on ją ignoruje, ponieważ woli swój telefon. I
wtedy spojrzałem na Liam'a, który patrzył na Louis'a z politowaniem. Wydawało
mi się, że moi przyjaciele wiedzą coś, o czym ja nie wiem. Czyżby coś ukrywali?
Jeśli tak, to dlaczego, i jaki mają w tym cel?
– Dzwoniłem
przed chwilą do Leon'a, by upewnić się, czy u niego nie ma Claudii – usłyszałem
rozżalony głos tuż na swoim uchem. LEON. Gnojek. Czy on musi być kurwa
wszędzie?
– I? –
westchnąłem, próbując zachować spokój – Myślisz, że mogłaby do niego pojechać?
Louis
westchnął, i spojrzał się na Irlandczyka.
– Nie wiem,
Hazz – powiedział – W każdym bądź razie, u niego też jej nie ma – przyznał.
– A co jeśli
cię okłamał? – wtrąciła się Eleanor, która właśnie weszła do salonu z naszym
szczeniakiem na rękach.
Ramzes.
Idealny prezent dla mojej dziewczyny. Cóż. Claudia nie opuściła by domu
zostawiając swojego psa pod naszą opieką. Doskonale wie, że jesteśmy wariatami
i zamęczylibyśmy biednego malca przez najbliższych kilka dni. Więc wychodzi na
to, że panna Horan musi wrócić.
– Um – Niall
podniósł rękę tak, jakby właśnie zgłaszał się do odpowiedzi – Leon i Claudia
znają się od dziecka. Gdyby coś jej się stało, i on o niczym by nie wiedział,
to sądzę, że po telefonie Louis'a, w trybie natychmiastowym znalazłby się pod
naszymi drzwiami – stwierdził, zajadając się deserem lodowym.
– Istnieje
duże prawdopodobieństwo, że mnie okłamał – westchnął brunet, i zaraz potarł
swoje czoło.
– Gnojek –
syknął Liam, zakładając nogę na nogę.
Nawet on był
cały poddenerwowany. Dziwne, prawda? Cholernie dziwne.
– Chwila –
zauważył Lou – Mówił, że nie mieli kontaktu od Sylwestra.
– Minęły trzy
dni. I wiele mogło się zmienić. – powiedziałem,
drapiąc się po karku.
Byłem spięty.
I nabuzowany. Miałem ochotę pojechać do mieszkania Troy'a i osobiście
sprawdzić, czy nie ma u niego mojej dziewczyny. Gdyby okazało się, że
przetrzymuje ją wbrew jej woli, przysięgam, że wybiłbym mu zęby na miejscu. Mam
dość. Claudii nie ma od wczoraj, nie daje znaku życia, a ja odchodzę od
zmysłów. W innym wypadku, już dawno stałbym pod drzwiami tego dupka, ale kurwa
mać, nie znam jego adresu!
– Co robimy? –
po raz pierwszy w tym czasie, usłyszałem głos Ashley.
– Czekamy –
stwierdził Loui – Jeśli Claudia nie odezwie się dzisiaj, idziemy na policję,
albo–
– Albo sami
zaczynamy śledztwo – zażartował Horan, choć moim zdaniem to nie brzmiało jak
żart.
Byliśmy
zmęczeni. I mimo, że nie minęło wiele czasu to mieliśmy dość. Stres i nerwy
wypompowywały z nas całą energię. Najgorsze jest w tym to, że za dwa dni mamy
wywiad. Co, jeśli do tego czasu moja Mała się nie znajdzie? Zwariuję do reszty!
Siedzieliśmy w ciszy. Jedni myśleli, albo chociaż udawali. Wtedy, telefon Malika
zawibrował, co zwróciło naszą uwagę. A on, bez słowa założył na siebie
koszulkę, zabrał telefon ze stolika i wyszedł z domu, po drodze zgarniając buty
i kurtkę. Byłem w szoku. Tylko czego się tu dziwić po takim Zayn'ie? To nic
nowego. On się chociaż nie zmienia.
***
Zayn
W tym samym czasie
Trzask drzwi
odbił się echem od moich uszu. W trybie natychmiastowym ubrałem buty, a na
plecy zarzuciłem skórzaną kurtkę. Po wyjściu z mieszkania, skierowałem się na
podjazd, by za chwilę wsiąść do swojego samochodu. Z kieszeni wyjąłem telefon,
by odczytać niedawno otrzymaną wiadomość. Kiedy zobaczyłem, kto jest nadawcą,
zaśmiałem się gorzko. Moje przypuszczenia sprawdziły się.
Od: Claudia
Przyjedziesz po mnie?
Odczytałem
wiadomość i schowałem telefon do schowka. Odpaliłem silnik, wrzuciłem pierwszy
bieg, zwolniłem ręczny i dodałem gazu. Wyjechałem ze swojej ulicy i kierowałem
się pod mieszkanie dupka Blanco. Skąd akurat wiedziałem, że Claudia jest u
niego? To było do przewidzenia. Ona jest taka przewidywalna. I jeszcze wiele
musi się nauczyć.
Po kilku
minutach stałem pod blokiem. Z kieszeni wyciągnąłem paczkę Malboro, a w schowku
znalazłem zapalniczkę. Papierosa włożyłem do ust, po czym za moment odpaliłem
go. Zaciągnąłem się: raz drugi trzeci. Kiedy nikotyna zaczęła wnikać w moje
ciało, czułem się odprężony. Kolejny buch sprawił, że zacząłem zastanawiać się,
dlaczego odczuwam strach. To dziwne uczucie skrętu żołądka powoduje, że w
głowie mam mętlik. Czym ja się tak denerwuje? A może to tylko moja
podświadomość płata mi figle? Zaciągnąłem się kolejny raz, z czego z kolei
wypuściłem szarą chmurę dymu ponad głowę. Zgasiłem peta, i wyszedłem z
samochodu.
Stałem w
wyznaczonym miejscu. Zastanawiałem się nad tym, czy wejść po nią do środka czy
po prostu napisać do niej sms, że czekam na dole. Zapukałem do drzwi. Odważyłem
się. Oparłem się o ścianę i włożyłem ręce do kieszeni. Nikt nie wyszedł. Albo
nikogo nie ma, co jest niemożliwością, albo po prostu nie chcą mi otworzyć. Czy
ja wyglądam na idiotę? Albo może nim jestem? Zapukałem znów. I po kilku
sekundach drzwi otworzyła mi panna Horanówna. Uśmiechnąłem się pod nosem, a ona
cicho westchnęła. Szczerze nie trawiłem jej, ale musiałem udawać miłego, i za
każdym razem ratować jej tyłek. Przynajmniej w oczach moim kumpli nie mogłem
pokazywać jakim to jestem dupkiem.
– Gotowa? –
spytałem, kiedy ona skinęła głową.
Schowała się
do środka. Założyła na siebie płaszcz, a w ręce chwyciła torbę podróżną w którą
najprawdopodobniej była spakowana.
– Gotowa na
co?
Kiedy
dziewczyna miała zamykać drzwi, odwróciwszy się, ujrzałem przed sobą tego
dupka. Zasranego, pieprzonego, gnojka Blanco. Co on tu do diaska robi? Ah, no
tak. Może mieszka? Blondynka zamknęła drzwi i stanęła na korytarzu. Uśmiechnęła
się blado do swojego kolegi, i zaczęła schodzić po schodach.
– Zaczekam na
dole – oznajmiła cicho.
Szczerze
powiedziawszy, nie obchodziło mnie to, w jakim stanie jest Horanówna. Lecz
dzisiaj nie wyglądała za dobrze. Cóż. Będę miał okazję dowiedzieć się czegoś
więcej, kiedy zostanę z nią sam na sam.
– Claudia
wraca. Nie stwarzaj problemów, idź do domu i siedź cicho tak, jakby nigdy nic
się nie wydarzyło, huh? – fuknąłem w jego stronę.
I już po jego
minie widziałem, że nie jest zadowolony z mojej wizyty. Cóż. Ja też nie tryskam
energią, kiedy widzę jego mordę. Taka kolej rzeczy. Ludzie się kochają, albo
nienawidzą. A ja zdecydowanie wolę drugą opcję.
– Jaką mam
pewność, że odstawisz ją całą i zdrową? – spytał, wahając się przez moment.
Wiem, że i tak
mi nie uwierzy, ale zawsze warto spróbować. Co mi szkodzi?
– Zadzwoni do
ciebie, kiedy będziemy już na miejscu – oznajmiłem, przeczesując włosy.
I kiedy
chłoptaś miał otwierać usta, obaj usłyszeliśmy hałas. Brzmiało tak, jakby coś
spadło. Podbiegłem do barierki, wyjrzałem, i spostrzegłem, że na dole leży prawdopodobnie
nieprzytomna Claudia. Kurwa! Jak mogłem dopuścić do tego, by w takim stanie
zeszła sama? Przeczuwałem, że coś tu nie gra, ale skąd do jasnej cholery mogłem
wiedzieć, że stanie się taka tragedia? W przeciągu kilku sekund zbiegłem na
dół, i znalazłem się przy Claudii. Na pierwszy rzut oka, była jedynie
poobijana. Sprawdziłem jej puls, i to czy oddycha. Wydawało się być wszystko w
normie, więc teraz wystarczy zawieść ją jak najszybciej do szpitala. Wziąłem ją
na ręce, i zaniosłem do samochodu. Poleciłem chłopakowi, by zabrał jej torbę, a
następnie usiadł z tyłu, po to, by czuwać nad blondynką. Przestraszyłem się nie
na żarty. Odpaliłem silnik, zwolniłem ręczny i z piskiem opon ruszyłem z
parkingu. Jak najprędzej chciałem się udać do najbliższego szpitala. Minęło co
prawda kilka chwil, ale Claudia nie odzyskała przytomności.
Po niespełna
piętnastu minutach znaleźliśmy się w szpitalu. Udaliśmy się na izbę przyjęć, i
podałem najpotrzebniejsze informacje pielęgniarce, zaczynając od tego, w jakim
stanie jest dziewczyna. Nieprzytomna, ale oddycha. Ułożyłem ją na jednym z
łóżek w sali, po czym lekarz nakazał mi z miejsca opuścić pomieszczenie. Tak
więc zrobiłem. Złapałem się za głowę, i wycofałem do wyjścia. W poczekalni
siedział LEON. Miał złożone ręce jak do modlitwy i nerwowo trząsł nogą.
Wyglądał na zdenerwowanego, i tak jakby o czymś wiedział.
– Dzwoniłeś do
Harry'ego? – odezwałem się, siadając tuż obok niego.
– Po to, żeby
przyjechał tutaj, i zabił mnie na miejscu? – zachichotałem.
Wiem, że to
nieodpowiednia pora na żarty, ale to co powiedział, ten koleś brzmiało dość
komicznie. Na prawdę to mnie rozbawiło. Wyobraziłem sobie zazdrosnego Styles'a,
który rzuca się do bicia na biednego chłopaczka z Mulligar.
– Ah –
westchnąłem, kręcąc nieporadnie głową.
– Dzwoniłem do
Niall'a. Poprosiłem, by łagodnie powiedział chłopakom, że Claudia jest w
szpitalu, i że z nią jesteśmy – oznajmił, marszcząc czoło.
– I ty
wierzysz w to, że Niall będzie spokojny? – zakpiłem.
– Jakbyś go
nie znał..
***
Ashley weszła
do głównego budynku szpitala, w którym leżała Claudia. Przez telefon od Niall'a
dowiedziała się o wypadku przyjaciółki. Toteż jak najprędzej urwała się z
zajęć, i przyjechała w wyznaczone miejsce. Przestraszyła się jak każdy. Była
również zmartwiona stanem dziewczyny, ponieważ nikt nie chciał powiedzieć jej,
co tak na prawdę się wydarzyło.
– Leon! Zayn!
– zawołała, kiedy dotarła do poczekalni. – Co się stało?
Chłopcy
spojrzeli po sobie, wywracając oczami. Nie wiedzieli jak mają odnieść się w
stosunku do tego, co przytrafiło się blondynce. Wiedzieli, że Ashley jest
panikarą i za chwilę, kiedy dowie się wszystkiego, zacznie panikować dwa razy
więcej niż przeciętny człowiek.
– Co się stało
Claudii, huh? – powtórzyła się, tracąc cierpliwość.
– Spadła ze
schodów – poinformował ją Blanco.
– Co,
przepraszam, zrobiła? – spytała z niedowierzaniem. Uniosła ręce ku górze, i
zawiesiła je na chwilę na biodrach.
– Spadła ze
schodów – powtórzył nieco głośniej Malik. – Ogłuchłaś? Czy byłaś na innej
planecie, kiedy Blanco mówił ci, co się stało?
– Nie musisz
być taki niemiły – mruknęła, siadając na plastikowe krzesełko. – Jaki jest jej
stan? Pytaliście się lekarza? Obudziła się?
– Skręciła
kostkę. Jest poobijana, ale przytomna. Dostała kilka kroplówek, bo okazało się,
że jest odwodniona. Lekarz prosił, by nie męczyć jej wizytami, więc
prawdopodobnie zobaczysz ją rano. – zawiadomił Blanco.
– Jutro
przejdzie serię badań i dowiemy się, co było przyczyną omdlenia – mruknął cicho
Malik.
Wstał z
krzesełka, i miał zamiar udać się do wyjścia. Zatrzymał się, kiedy usłyszał
swoje imię.
– A ty dokąd?
– spytała zszokowana Allen.
– Do domu –
wzruszył ramionami – Lekarz kazał jej odpoczywać. Po co ja, człowiek sukcesu
będę gnił w tym szpitalu dzień i noc gapiąc się w białe ściany? Moja obecność i
tak w niczym tu nie pomoże, więc nic tu po mnie.
– Jesteś bez
serca – podsumowała brunetka.
– Nie oceniaj
książki po okładce – puścił jej oczko – Zwijam się – oznajmił, i zniknął za
rogiem.
– Zayn,
wracaj! Zayn! – krzyczała – Zayn, do cholery! Słyszysz mnie?!
Zdenerwowana
dziewczyna poszła za nim. W nieoczekiwanym momencie Mulat odwrócił się, i
szatynka wpadła na chłopaka. Z impetem odepchnął ją od siebie i zaśmiał się
kpiąco, patrząc prosto w jej oczy. Nie miał żadnych skrupułów do wyśmiania jej.
Uwielbiał, kiedy dziewczyny się przed nim płaszczą. Malik najbardziej lubił być
w centrum zainteresowania.
– Jesteś taka
sama jak twoja przyjaciółeczka. Głupia i naiwna – syknął cicho z kpiącym
uśmieszkiem.
Allen
wywróciła oczami, i zgryzła wargę.
– Skończ
udawać pierdolonego Bad-Boya, i zostań, kiedy twoi przyjaciele cię potrzebują –
warknęła w jego stronę, kiedy on chciał otwierać usta, dziewczyna znów
kontynuowała – Jeśli masz do powiedzenia coś głupiego, lepiej się zamknij.
Byłeś świadkiem tego zdarzenia, przywiozłeś ją tutaj, więc rusz cztery litery i
siedź ile potrzeba! Bo sądzę, że nie masz nic lepszego do roboty niż obracanie
panienek w klubie.
– Jesteś–
odezwał się, ale brunetka natychmiast mu przerwała.
– Możesz
myśleć i mówić o mnie co chcesz, jednak mało mnie to interesuje. Zrób coś
pożytecznego i przestać udawać kogoś, kim nie jesteś, bo cokolwiek zrobisz i
tak jesteś gównem, a nie światowej sławy nastolatkiem w którym po uszy
zakochane są wasze fanki.
Mulat wywrócił
oczami, i zgryzł wargę tak jak miał w zwyczaju.
– Okay,
zostanę – powiedział, patrząc na nią – Ale nie myśl, że dlatego, bo mi każesz.
Robię to tylko dla chłopaków, nie dla ciebie, pamiętaj – uśmiechnął się i
ruszył w stronę krzesełek.
– Malik,
człowiek który ma odpowiedź na wszystko – mruknęła pod nosem.
Allen miała
nadzieję, że jej komentarz zostanie nieusłyszany. Było wiadome. Przeliczyła
się. Nie obeszło się bez krótkiego komentarza w formie kpiny, ze strony Zayn'a.
***
– Wiadomo, czy
Claudia odzyskała przytomność? – spytał poddenerwowany Irlandczyk.
Chłopcy od
dwóch godzin siedzą w poczekalni. Są zmartwieni i poddenerwowani. Lekarz
prosił, by nie przemęczać dziewczyny ciągłymi odwiedzinami, więc dla
bezpieczeństwa zabronił wizyt do następnego dnia. Niall, jak to brat,
najbardziej z nich wszystkich odchodził od zmysłów. Przejął się nagłym stanem
dziewczyny, a najbardziej jej upadkiem ze schodów. Podobnie było z Harry'm. Był
nieco załamany i zdruzgotany. Nie wiedział, i nie mógł zrozumieć dlaczego
Claudia ukrywała się u Leon'a, i co najgorsze zawiadomiła Zayn'a, by po nią
przyjechał. Dlaczego nie zadzwoniła do swojego chłopaka? A może on nie był już
jej chłopakiem, tylko o tym nie wiedział? Wszystko jest takie skomplikowane.
– Niall,
wszyscy się martwimy – złagodził Louis – Claudia odzyskała przytomność jakiś
czas temu, ale lekarz kazał jej teraz odpoczywać – westchnął, bawiąc się swoimi
palcami – Nie słuchałeś kiedy przyszła tu pielęgniarka?
– Przepraszam
– uciął – Jestem taki zdenerwowany. Nie wiem co robię, co mówię, ani co myślę –
westchnął – Chciałbym ją zobaczyć, i dowiedzieć się jak ona się czuję..
Styles od
piętnastu minut krążył po całym pomieszczeniu. Jego nerwy nie były ze stali.
Nerwowo i energicznie stukał w klapkę od telefonu, z którego przed chwilą
telefonował do rodziców swojej dziewczyny. Był załamany i strasznie bał się o
zdrowie młodej Horan.
– Przestań
chodzić w tę i z powrotem, bo kurwicy idzie dostać! – warknął Pakistańczyk.
– Zayn,
uspokój się – upomniał go Liam. Spokojny i wiecznie opanowany. – Jeśli
przeszkadza ci to, że wszyscy przejmują się Claudią możesz śmiało jechać do
domu..
– Nic ani nikt
cię tu nie trzyma – wtrącił Louis.
Malik zgryzł
nerwowo wargę, i cicho westchnął. Sam do końca nie wiedząc dlaczego postanowił
zostać. Niekoniecznie chciał, ale coś w środku podpowiadało mu, że jest to jego
pieprzonym obowiązkiem. Wiedział, że musi zostać, choć tak bardzo tego nie
chciał.
– Zostanę –
burknął pod nosem, a na usta Louis'a wkradł się chytry uśmieszek.
Louis
wiedział, że jego kumpel ma silną wolę. Wiedział, że jest uparty i ma swój
świat. W głębi podejrzewał, że jego kumpel skrycie kocha się w Claudii, mimo,
że stanowczo temu zaprzecza. Wiedział, że ta mała niczemu winna istotka jest w
stanie skraść kawałek serca takiemu człowiekowi jak Malik. Nie ma nic trudnego
w rozgryzieniu człowieka, nawet jeśli chodzi o takiego Zayn'a. Dlatego, Tommo,
czuł satysfakcję z tego, że jego przypuszczenia mogą okazać się prawdziwe. W
gruncie rzeczy wiedział, że Claudia jest szczęśliwa z Harry'm. Mimo to, był
zadowolony z faktu, że zadufany w sobie od wieków Zayn Malik nie ma serca z
kamienia. I liczy się z uczuciami innych. Po woli, Louis dochodzi do wniosku,
że Mulat okazuje cierń współczucia, zaangażowania i jakiejkolwiek
odpowiedzialności za coś, co zrobił. Nadzieja nie umiera. Są duże szanse, że
poznamy dobrą stronę Pakistańczyka.
– Czy państwo
są krewnymi pacjentki Horan? – cała siódemka stanęła jak na baczność, kiedy
usłyszeli przesłodzony głos pielęgniarki.
Odpowiedzieli
niemalże równocześnie. Niska pielęgniarka uśmiechnęła się do nich sztucznie,
mimo kilkunastu godzin pracy na swojej zmianie, nie mogła dawać znaku, że jest
zmęczona i chciałaby pójść do domu. Westchnęła cicho i spojrzała się na każdego
z osobna.
– Można
odwiedzić pacjentkę – zawiadomiła ich, i nie zdążyła dokończyć, bo zagłuszyły
ją radosne głośne rozmowy przyjaciół.
– Na prawdę
można ją odwiedzić? – spytał podekscytowany Niall.
– Tak, jest
zgoda lekarza – uśmiechnęła się do nich – Lekarz prosił, by jej nie denerwować.
Dlatego proszę, żeby te wizyty były krótkie i byście wchodzili pojedynczo. W
porządku?
Wszyscy
skinęli głowami na znak zrozumienia.
– Kto pójdzie
jako pierwszy? – spytała blondynka.
Chłopcy i
Ashley zaczęli się wykłócać kto jako pierwszy ma wejść do sali i przywitać się
z Claudią. Stojący z boku Zayn, wykorzystując chwilę zamieszania postanowił
zgłosić się jako pierwszy. Pielęgniarka cicho westchnęła i skinęła dłonią do
Malika.
– Proszę za
mną.
***
Mulat podrapał
się po swojej niedawno ogolonej brodzie. Zgryzł nerwowo wargę, i dłonią
przeczesał swoje kruczoczarne włosy. Z wazonu na korytarzu zgarnął pomarańczową
różę, powąchał ją, uśmiechnął się do siebie, zaś kolejno wzruszył bezradnie
ramionami. Bez pukania z niewielkimi wątpliwościami złapał za klamkę i pchnął
ją do środka. Chwilę później znalazł się w środku. Zobaczył bladą blondynkę
leżącą na łóżku, która wpatrywała się w jeden punkt. Zamknął po cichu drzwi,
oparł się o nie i uśmiechnął się pod nosem. Odwróciła głowę, kiedy zorientowała
się, że nie jest sama w pomieszczeniu.
– Zayn –
wychrypiała cicho, wyczerpując ostatki sił.
Była blada,
oczy miała zmęczone jakby nie spała miesiąc. Wystające kości policzkowe,
bladoróżowe usta i falowane ciemnie blond włosy dodawały jej uroku. Była
zjawiskowa i piękna. I Zayn doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
– Cześć mała –
posłał jej jeden z tych tajemniczych uśmiechów – Jak się trzymasz?
Uśmiechnęła
się. I mimo wszystkich tych sporów między nimi, nie potrafiła nienawidzić
jednocześnie kogoś, kogo nadal skrycie kochała. Tak, to prawda. Claudia w głębi
nie zapomniała o Zayn'ie, i o uczuciu, które było z nim związane. Wiadome, jest
teraz z Harry'm, ale czasami myślami błądzi za buntowniczym Malikiem. Zależało
jej na nim, ale to jak ją traktował wzbudzało w niej obrzydzenie. Dziewczyna w
przeciągu chwili potrafiła nienawidzić i wielbić tego chłopaka. To
skomplikowane, prawda? Zaprzestajemy na tym, że dwoje tych ludzi szczerze
siebie nienawidzi. To będzie o wiele łatwiejsze do sprecyzowania niż to, co ich
skrycie łączy.
Malik zbliżył
się do łóżka dziewczyny i położył na jej nogach różę. Ten gest z jego strony
nie był zaplanowany, ale wiedział, że może jakoś uszczęśliwić pannę Horan.
Niekoniecznie było mu to na rękę, ponieważ wmówił sobie, że ma jej nienawidzić.
W głowie od dawna miał zakodowaną tą informację. Serce nie sługa. Malik mówił
jedno, a robił drugie. Czy tak na prawdę nie wiedział, że czuje coś do tej
dziewczyny? A może bał się przyznać przed samym sobą, że taka krucha istotka
jak Claudia skradła nawet i jego serce?
– Jak się
czujesz? – padło kolejne pytanie z jego ust.
– Bywało
lepiej – szepnęła.
Mulat podszedł
bliżej, by podać jej róże. Dziewczyna skinęła lekko głową, wskazując na szafkę
obok niej. Bez zastanowienia położył ją tak, jak chciała. Zgarnął krzesełko z
drugiego końca Sali i postawił je tuż obok łóżka.
– Czuję się
jakby przejechała mnie ciężarówka – wyznała.
Chłopak
zachichotał. Wiedział, że to nieodpowiednia chwila na żarty, ale sposób w jaki
blondynka wypowiedziała to zdanie, po prostu go rozbawił. Jego zachowanie było
co najmniej dziwne. Nie, to nie to. Zayn był sobą. Tym prawdziwym chłopakiem, o
dobrym sercu. Najbardziej co zdziwiło Claudię, było to, że Mulat złapał jej
dłoń, i splótł razem ich palce. Nachylił się nad jej łóżkiem, i podparł się
łokciami.
– Zayn,
dlaczego mnie nienawidzisz?
A on tylko się
uśmiechnął. Kiedy widział ją bezsilną, obolałą, i podłączoną do tych wszystkich
aparatur zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Wystraszył się na chwilę, że był
tak blisko od utraty być może najważniejszej osoby w jego zasranym, szarym
życiu. Właśnie w tym momencie zrozumiał jak ważna jest dla niego dziewczyna.
Widział swoje odbicie w jej zmęczonych zielonych oczach. Lubił jak na niego
patrzyły, i tryskały energią. W głębi chciałby się zmienić i nie być pod
kontrolą Megan. Chciał dobrze, ale nie wiedział co ma zrobić. Chciał się
zmienić, ale nie wiedział jak. Rola niebezpiecznego Bad Boya była mu bardziej
na rękę z tego względu, że wolał nie mówić o uczuciach. Wolał pomiatać ludźmi,
pić alkohol i tańczyć z dziewczynami. Nie teraz. Nie teraz, kiedy ma przed sobą
najpiękniejszą osobę świata. Zwykłą, przeciętną zakochaną w nim po uszy fankę.
– Wolę
powiedzieć ci, że cię nienawidzę, niż przyznać się do tego, że cię kocham –
wychrypiał.
Przez cały ten
czas nie odrywał wzroku od dziewczyny. Chciał spoglądać na nią tak długo jak
byłoby to możliwe. Zayn otwierał się tylko przy niej. Przy swoich kolegach, czy
też w towarzystwie traktował ją jak powietrze, mimo, że z czasem zaczęło go to
boleć. Tak musiało być. Kto by nie przypuszczał, że dwoje tych ludzi może
naprawdę coś łączyć?
– Mówisz mi to
tylko dlatego, że leżę w szpitalu – syknęła cicho, wywracając oczami.
Claudia nie
wierzyła chłopakowi. Nie miała podstaw by mu wierzyć, ale nie miała też dowodów
na to, że kłamie. A jak było naprawdę?
– Nie, Claudio
– zawołał – Mylisz się. Mówię ci to tylko dlatego, że mnie to męczy. Męczy mnie
skrywanie tego, co do ciebie naprawdę czuję. Chciałem ci to powiedzieć, bo nie
chciałem cię dłużej okłamywać. Nie oczekuję ciebie nic, nawet nie chcę nic w
zamian. Jesteś z Harry’m, i szanuję to. Chcę być tylko z tobą szczery, i dać ci
to, czego naprawdę potrzebujesz.
Blondynka
podsunęła się do góry, i cicho wyjęła swoją dłoń z pod dużej ręki Zayn’a.
Westchnęła będąc w lekkim zakłopotaniu. Nie rozumiała już nic. Nie rozumiała
sensu słów chłopaka. I tego, do czego dążył.
– Chcesz mi
przez to powiedzieć, że…?
– Harry cię
zdradza – rzucił bez zastanowienia.
– Ile razy to
już słyszałam?
– Posłuchaj,
mała – zaczął łagodnie, co w zwyczaju było do niego nie podobne – Pamiętasz tą
sytuację w klubie? – dziewczyna delikatnie skinęła głową. – Nie kłamałem.
Zaprowadziłem cię tam, żebyś zobaczyła na własne oczy jakim dupkiem jest Harry –
powiedział.
– I tak ci nie
wierzę – raptownie sapnęła, i zaczęła kaszleć.
Malik
wystraszył się nie na żarty. Bał się, że stan zdrowia dziewczyny może się
pogorszyć.
– C-cla..co
się dzieje?
– Możesz podać
mi wody?
Zayn bez
zawahania z szafki obok, do przezroczystej szklanki wlał zwykłej wody
mineralnej. Postawił ją, by pomóc koleżance usiąść. Kolejno podał jej wodę, i z
powrotem usiadł na krześle.
– Posłuchaj,
nie chcę cię teraz denerwować, ale jeśli chcesz mogę pokazać ci zdjęcia jak
wrócisz do zdrowia – wyznał, co bardzo zdziwiło blondynkę.
– Jakie
zdjęcia? O co chodzi?
– Eh –
westchnął przeciągle – Razem z Louis’em zrobiliśmy Harry’emu kilka zdjęć, kiedy
ty bywałaś na zajęciach w szkole.
– Nie wiem czy
mogę ci ufać. Nie wiem czy powinnam ci wierzyć.
– Twoja
decyzja – mrugnął do niej – Zrobisz co uważasz. Ja, tylko ostrzegam, że Harry
nie jest do końca z tobą szczery. Jeśli chcesz możesz z nim pogadać, albo
nakryć go na zdradzie – zaproponował.
Malik
uśmiechnął się do niej, dotykając jej drobnej dłoni.
– Nie wiem czy–
– Pomogę ci.
Razem z Louis’em udowodnimy ci, że Harry cię okłamuje.
Zapadła cisza.
Claudię dotknęło to, że Harry mógł ją zdradzić. Nie chciała dopuścić do siebie
tejże myśli, ale z drugiej strony była ciekawa, czy chłopaki mówią prawdę.
Fakt. Malik mógł kłamać, by mieć satysfakcję z cierpienia dziewczyny. A Louis?
Nie mógł by okłamać swojej przyjaciółki.
– Masz te
zdjęcia przy sobie? – spytała z ciekawością.
Mulat skinął
głową na znak potwierdzenia. Z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki wyjął swój
telefon komórkowy i wszedł w Galerię.
– Jesteś
pewna, że chcesz je zobaczyć? – spytał, zanim pokazał jej telefon.
– Tak, pokaż
mi je.
– Na pewno?
– Tak –
potwierdziła.
– Ale jesteś
pewna, że chcesz to przeżyć teraz, tu w tej chwili?
– Oczywiście.
– Na pewno?
– Zayn, do
cholery! Mój facet prawdopodobnie mnie zdradza, chcę się dowiedzieć czy to jest
prawda!
Malik
zachichotał widząc zdenerwowaną blondynkę. Zawsze uważał, że wygląda uroczo,
kiedy się denerwuje. Dla niego była idealna. Taką ją kochał.
– Naprawdę?
– Pokażesz mi
te zdjęcia czy mam wstać i sama je od ciebie wziąć?
Zayn po
kilkuminutowym droczeniu się z dziewczyną postanowił w końcu podać jej telefon.
Claudia przejrzała kilka interesujących zdjęć, na których była nieznajoma
brunetka i chłopak w kręconych włosach. Pierwsze zdjęcia nie mówiły za wiele,
ponieważ ludzie stali tyłem do kadru. Jednak Claudia wiedziała, że na tych
zdjęciach jest jej chłopak. A może już były chłopak? Rozpoznała go po jego
ulubionej koszulce, którą dostał od niej jakiś czas temu. Ostatnie zdjęcie dla
dziewczyny było szokiem. Dokładnie widziała śmiejącą się twarz Harry’ego, który
stał i obejmował jej najlepszą przyjaciółkę. To było dla niej za wiele.
Rozczarowanie. Złość. Gorycz. Zawód. Złamana przyjaźń. Złamane serce. ZNOWU. Dziewczyna
wypuściła telefon z rąk, z czego z kolei opadła na poduszkę. Zamknęła powieki,
a potok łez wypłynął z jej kącików. Nie zanosiła się niepohamowanym płaczem.
Nie miała na to siły. Jej dusza cichutko krwawiła, ale nie dała tego po sobie
poznać.
– Powiedziałbym,
że jest mi przykro, ale wtedy bym skłamał – westchnął.
I opuszkami
palców dotknął jej nadgarstka. Zaczął przez chwilę kreślić na jej ręce
wcześniej nieznane jej wzory.
– Powiem
tylko, że wiedziałem. Wiedziałem, że z Harry’ego kawał chuja, ale nigdy nie
przypuszczałbym, że byłby w stanie zranić osobę, którą kocha–
– Nic nie mów –
przerwała mu.
Otworzyła
powieki i otwarła łzy. Nie chciała płakać. Bynajmniej nie przy kimś takim jak
Zayn. Bała się, że może ją wyśmiać, skrytykować albo cholera wie co jeszcze.
– Nie chcę o
nim słyszeć, proszę. Nie wiem czy jestem w stanie znieść kolejną zdradę z jego
strony – zapłakała.
Claudia była
rozdarta na milion kawałków. Znów czuła się, jakby ktoś wyrwał jej serce,
podarł na kilka części i wsadził je z powrotem. Tym razem bolało mocniej.
Pomimo bólu psychicznego, odczuła jeszcze ten fizyczny. Nie, nie chodzi o te
obicia i siniaki na jej ciele. Chodzi o nią samą. Rozumiecie?
– Chcę ci
podziękować, że byłeś ze mną choć raz szczery.
– Wszystko dla
twojego dobra, mała – uśmiechnął się do niej.
Claudia
pociągnęła nosem i wytarła kolejną porcję łez.
– Kiedy wyjdę
ze szpitala chcę się wyprowadzić.
– Żartujesz?!
– Nie, Zayn –
zachichotała, widząc przejęty wyraz twarzy chłopaka – Nie chcę mieszkać z wami
całe życie. Chcę się w końcu usamodzielnić.
– Wiesz, że
mnie to by w ogóle nie przeszkadzało, gdybym to końca życia widywał cię z
samego rana półnagą – wyszczerzył się – A najlepiej to nagą – zachichotał
Claudia
rzuciła w niego poduszką, ale i też zaśmiała się razem z nim. Na chwilę
zapomniała o wcześniejszej przykrości. Może to i dobrze, ale też zależy dla
kogo. Nie sądzicie, że to dziwne, że Zayn w tak krótkim czasie potrafił wywołać
uśmiech czy też śmiech na jej twarzy? Czy teoria o ich miłości, która wciąż
rosła jest prawdą?
– Jesteś
niesamowita – wyznał szczerze.
– Dlaczego mi
to mówisz?
Mulat zbliżył
się do dziewczyny i złapał jej blade, kruche dłonie. Posłał jej jeden z najpiękniejszych
uśmiechów, a później ucałował ją w dłonie.
– Bo cię
kocham.
– Co
powiedziałeś?
I wtedy,
Claudia z Zayn’em usłyszeli podirytowany głos Harry’ego. Oboje odwrócili głowy,
i ujrzeli zdenerwowanego chłopaka, który stał w progu drzwi i mocno zaciskał
pięści. Wiedzieli, że Kędzierzawy jest wściekły. Wiedzieli, jakie będą konsekwencje. Ale kogo
to obchodziło? Tylko Harry’ego.
Czemu w takim momencie skonczylas? ;oo
OdpowiedzUsuńZawiodlas mnie ;(
Jejku codowne ♡ szkoda że skończylaś w takim momencie :( mam nadzieję że niedlugo przeczytam nexta bo tbh nie moge sie doczekać ♡
OdpowiedzUsuńweny kochanie ;)
Po pierwsze to bardzo się ciesze ze wtocilas! Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na nowy rozdzial. Super ze jestes!
OdpowiedzUsuńNiesamowity, jest po prostu niesamowity. Cala akcja z Claudia i Zaynem podoba mi sie na maksa. Zastanawiam sie tylko czy Zayn na prawde ma szczere intencje, czy na prawde ja kocha. Bo jezeli to prawda to ja sie ciesze jak najbardziej hihi. Harry, coz wkurzył mnie tym ze zdradzil Claudie, ale w sumie jest mi to na reke bo chce zeby ona byla z Zaynem. Chyba od zawsze wolalam ich. No ale z drugiej strony nie mamy pewności czy na pewno ja zdradzil, czy zdjecia nie sa zmontowane. Jestem ciekawa co tez tam wymysilisz kobieto. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdzial i pozdrawiam Asiek.
Ps. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)
OMG *o* zajebisty ;)
OdpowiedzUsuńTylko czemu nam to robisz i kończysz w tym momencie !?!?
Czekam na next ---> Życzę weny ^^
Świetny rozdział, fajnie ze wróciłaś i to w jakim stylu. Mam nadzieję , że Harry jej nie zdradził, nie wiem co knuje Zayn, ale mu nie wierzę. Dużo weny życzę. Czekam na next z niecierpliwościa. A tak na marginesie :wierzysz w Larrego?
OdpowiedzUsuńOmg!! Świetne!! Jak ja sie ciesze,że w koncu dodalas nowy rozdział!!! Kocham to opowiadanie, tylko troche szkoda mi Claudi (tez mam tak na imie!!!!!) tyle musi przejsc ciągle cos nowego jakis nowy zawod ja spotyka!! Ale z Zaynem te sceny są boskieee (chociaz i tak wole Harrego) czekam na next i weny ci zycze ~xoxo~
OdpowiedzUsuńwitam w klubie imienniczek! :-)
UsuńCzekam na kolejny rozdział z utęsknieniem ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszego ciągu :D
Jeśli chodzi o te zdjęcia...Przypuszczam, że Lokers jej nie zdradził, a to Ash się do niego przystawiała XD
No bo przecież wcześniej Harry mówił, że ona próbowała go pocałować.
Cholera...Sama już nie wiem :/
Ślę pozdrowienia i życzę wesołego, owocnego w pryjemności (i nowe rozdziały) Nowego Roku :D
Cudowny rozdział.Mam nadzieję że Claudia będzie z Zaynem.Czekam na nexta./Anonimka
OdpowiedzUsuńŚwirtny rozdział! Już nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńCudoooowny!! Naprawdę się cieszę ze wrocilas bo to opowiadanie całkowicie mnie wciągnęło! Kiedy będzie następny rozdział? Ahh już się nie mogę doczeeekac <333 ~lisa
OdpowiedzUsuńCudo, cholera, no!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże... świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńNareszcie coś oryginalnego :D
Ogromnie się cieszę, że wróciłaś! Uwielbiam twój FF! :)
OdpowiedzUsuńZawsze mam tak, że jak Claudia jest z Harrym to chcę żeby była z Zaynem i odwrotnie, ale tym razem jestem już chyba raczej pewna, że endgame to dla mnie Clayn (lub Zaydia xd) i to nie tylko za to jaki byl w tym rozdziale, ale ogólnie. On zawsze na nią czekał (czasami niektóre sytuacje wymuszał, ale to mu wybaczymy) i cierpliwie obserwował wszystko. Mam nadzieję, że dowiemy się dlaczego. C. napisała akurat do niego w następnym rozdziale.
Biedny Harry :( Chociaż tak myślałam, że coś ogólnie kombinuje, mam nadzieje, że wyjdzie z tego coś większego, a nie tylko znowu zdrada :D
Ale ogólnie z nastawienia bohaterów to moim zdaniem Harry się nawet za bardzo nie przejmował, przynajmniej nie tak jak powinien, jak na chłopaka, któremu zaginęła UKOCHANA dziewczyna.
Pozdrawiam i życzę weny!
~K
Coooooooooooooooooooooooo?
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w takim momencie? :(
Przyznam, że przeczytałam wszystko i zakochałam się w Twoim stylu pisania!
Jesteś obłędna, oby tak dalej kochana ;**
Świetny!!! Jak mogłaś skończyć rozdział w takim momencie??!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next :) :) :)
Życzę weny i pozdrawiam ^^^
xx
Czekam na następny rozdział. Naprawdę w takim momencie musiałaś go skończyć?!
OdpowiedzUsuń