– Louis, do
kurwy nędzy! Siedzisz tam od dwóch godzin, wyłaź już!
Usłyszałam
krzyki dobiegające z korytarza. Wskazywało na to, że chłopaki znów się kłócą.
Odłożyłam swoją książkę na bok, po czym wywróciłam oczami. Leniwie podniosłam
się z łóżka i wsunęłam kapcie na stopy. Kiedy chciałam złapać za klamkę,
zatrzymałam się na chwilę, by jeszcze podsłuchać ich rozmowę. Drzwi od łazienki
otworzyły się i zamknęły z wielkim hukiem. Zachichotałam, będąc ciekawa, co
wydarzy się dalej. Westchnęłam cicho, po czym stwierdziłam, że moja cierpliwość
nie zna granic. Musiałam widzieć reakcję chłopaków. Cicho uchyliłam drzwi, i
stanęłam w progu. Nie wychylałam się za bardzo, tylko po to, żeby nie zostać
zauważoną.
– Ogarnij
dupę, Malik – syknął Tommo – Mam dziś randkę z El, więc muszę wyglądać zabójczo
przystojnie.
Brunet
przejechał dłonią po swoich ułożonych włosach, a Mulat skrzywił się na chwilę,
ale później parsknął śmiechem prosto w swojego przyjaciela.
– Nie ważne,
czy będziesz gnił w tej łazience godzinę, czy cały dzień, i tak nigdy mi nie
dorównasz, i będziesz wyglądał jak gówno – padło stwierdzenie z ust Mulata.
Zayn i ta jego
sztucznie miła życzliwość. Mulat roześmiał się głośno, składając ręce na
wysokości swojej klatki piersiowej. Louis pokręcił nieporadnie głowę, po czym
ciężko westchnął.
– Pieprz się,
Malik – syknął przez zęby.
Zmroziło mnie.
Byłam w totalnym szoku. Moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek, a usta
przerodził się w literkę O. Nie wierzyłam własnym uszom. Louis. Ten, zawsze
poukładany, porządny i żartobliwy Louis. Stoi teraz przed Zayn'em i rzuca w nim
mięsem. Nie dosłownie, nie chcę żeby ktoś mnie przypadkiem źle zrozumiał.
– Pieprzcie
się! Pieprz się ty, i te twoje zasrane alter ego!
Niebieskooki
ze złości, pchnął Mulata na ścianę, a później w nerwach zbiegł po schodach.
Przy okazji słyszałam, jak po drodze kogoś trącił. Co w niego wstąpiło? Byłam
zdziwiona, jak i przestraszona. Nie poznałam Louis'a. Tym bardziej nigdy nie
widziałam go, aż tak zdenerwowanego. Nie miał prawa się denerwować, skoro Zayn
mu nic nie zrobił. Westchnęłam, i zobaczyłam jak zaniepokojony Liam wchodzi po
schodach.
– Wszystko
okay? – spytał, stając na środku korytarza.
Westchnęłam
ciężko i oparłam głowę o ścianę. Złożyłam ręce na wysokości swoich piersi, i po
prostu wzruszyłam ramionami. Co miałam mu powiedzieć?
– Słyszałem
jakieś krzyki, więc postanowiłem to sprawdzić dla pewności – oznajmił.
Chłopaki
usłyszeli moje ponowne westchnięcie. A wtedy podszedł do nas Mulat, który stanął
tuż obok Liam'a. Posłał mi spostrzegawcze spojrzenie, a następnie poklepał
swojego kolegę po plecach.
– Wszystko
jest dobrze – uśmiechnął się – Pożarliśmy się trochę z Louis'em, ale to nic wielkiego
– wyjaśnił Mulat.
– Na pewno
wszystko okay? Louis był mocno zdenerwowany, prawie przewrócił mnie na
schodach, kiedy do was szedłem – stwierdził zmartwiony Payne.
Zayn zaśmiał
się ironicznie, a ja tylko westchnęłam. Czy on zawsze musi grać? Nawet przed
swoimi przyjaciółmi?
– Nie martw
się o nas. Znając życie za dzień góra dwa - pogodzimy się – Ciemnowłosy wzruszył
ramionami, niespokojnie zerkając na mnie. Jakbym miała zaraz palnąć jakąś
głupotę.
– Na pewno?
Wiesz, o co im poszło? – spytał, patrząc się na mnie.
I już miałam w
planach otwierać usta i wyjaśnić Liam'owi o co im poszło. Z impetem zamknęłam
je, kiedy poczułam na sobie, mordercze spojrzenie Zayn'a. Spojrzałam na niego
kątem oka, i nie pomyliłam się. Stał z zaciśniętą szczęką i swoim wzrokiem wypalał
dziury w moim ciele.
– T-tak na
prawdę... to ja nie wiem. Nic nie słyszałam. A kiedy wyszłam z pokoju, Louis
już wychodził – skłamałam.
Mulat spojrzał
się na mnie z miną zbitego szczeniaka. Uniósł brew i widziałam jak oddycha z
ulgą. Liam spojrzał się to na mnie, to na swojego kumpla. Wiedziałam, że Payne nie da
tak łatwo się oszukać. Nie jest głupi. Pokręcił tylko głową, i zostawił nas
samych. Zmarszczyłam brwi i zgryzłam wnętrze policzka. Sama nie mam pojęcia,
dlaczego okłamałam mojego przyjaciela. Być może chciałam uniknąć niepotrzebnej
kłótni, pomiędzy nim, a Malik'iem?
– Nie musisz
mi dziękować – rzuciłam w jego stronę, a ten ze zdziwienia uniósł brew do góry.
On jest głupi czy głupi?
– Mam ci
dziękować? Za co?
– Za
uratowanie ci tyłka i niewygadanie się przed Liam'em.
Malik
roześmiał się głośno, składając ręce na wysokości klatki piersiowej. Zmysłowo
przejechał po swojej linii szczękowej, i zbliżył się do mnie o krok. Oblizał
usta, a następnie zgryzł dolną wargę. Zbliżył się tak, że już czułam jego
oddech na mojej twarzy. To podejrzane. Dlaczego on jest tak blisko? I czy zdążę
jakkolwiek zareagować?
– Siedź cicho,
kocie – szepnął prosto do mych ust.
– Bo?
– Bo będę
zmuszony sam cię uciszyć.
I spojrzał mi
się prosto w oczy. A ja miałam ochotę splunąć mu prosto w twarz. W sumie...
dlaczego by nie spróbować?
– Grozisz mi?
– Mała,
odbieraj to jak chcesz. Na razie tylko ostrzegam.
Czy mogę się
już śmiać?
Kiedy chciałam
otworzyć drzwi od swojego pokoju, ten złapał mnie za nadgarstek i przygwoździł
do ściany. Nie przeczę. Chłopak nie szczędził sobie delikatności, więc czułam
się traktowana przez ten moment jak szmata. Brakuje jeszcze tego, żeby zaczął
mnie dusić. Przymknęłam powieki, ignorując chwilowy ból w okolicy kręgosłupa.
Przemilczałam. Wolałam się nie odzywać, i przeczekać tą chwilę.
– Boisz się? –
usłyszałam chłodny głos.
– Nie.
– A powinnaś.
– Kogo?
– Nie bądź
głupia, Horan. Lepiej nie puszczaj pary z ust.
– Jeśli nawet,
to co wtedy?
– Pokażę ci
wtedy, gdzie jest miejsce dla takich jak ty.
Zayn uwolnił
mój nadgarstek i odsunął się na bezpieczną dla mnie odległość. Zmarszczyłam
brwi, a on się uśmiechnął. Podeszłam do niego, a następnie spoliczkowałam.
Uderzyłam go z taką siłą, że jego głowa momentalnie przekręciła się w bok. A
on, w wyniku piekącego bólu, natychmiast złapał się za policzek. Uśmiechnęłam
się sztucznie, widząc zdezorientowanego i bezbronnego Malik'a.
– Dupek –
stwierdziłam, po czym zniknęłam za drzwiami pokoju.
***
Po trzech
kwadransach zeszłam na dół, kierując się od razu do kuchni. Mój żołądek wywinął
kilka fikołków, zanim zdecydowałam się doczłapać do lodówki. Mój niecodzienny,
dobry nastrój popsuł się zaraz po tym, kiedy przy kuchence zobaczyłam wysoką,
długonogą brunetkę w męskiej koszuli należącą do Harry'ego. Mojego Harry'ego.
Stanęłam w progu, złożyłam ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym głośno
odchrząknęłam. Dziewczyna odwróciła się do mnie twarzą, i zmierzyła moją osobę
od stóp do głów. Na koniec uniosła brwi, prychając pod nosem.
– Masz jakiś
problem? – rzuciłam w jej stronę.
Brunetka
wyłączyła kuchenkę i odwróciła się do mnie. Z uśmiechem na ustach odłożyła
łyżkę na bok i zagwizdała na mój widok. Czy ja aż tak strasznie wyglądam?
– Chciałabym
wiedzieć, co ten mój Harry w tobie widzi – prychnęła, wywracając oczami.
Jej słowa
brzmiały raczej jak stwierdzenie, niż pytanie, tym bardziej, że nałożyła nacisk
na słowa Mój Harry. Zaraz. CO, ona
przed chwilą powiedziała?
– Mam
nadzieję, że niedługo z tobą skończy, jak z resztą tych dziewczyn, które
przewinęły się przez jego łóżko... cóż, nie mam na myśli tu tylko łóżka. Harry
lubi kobiety, lubi się z nimi zabawiać, więc nie zdziw się, gdy za jakiś czas,
po prostu przeleci jakaś pannę – na sam koniec, dziewczyna puściła mi oczko.
Harry jest jej? Od kiedy człowiek, może być
czyjąś własnością?
Uśmiechnęła
się do mnie. Zamarłam. I nie byłam w stanie wykrztusić z siebie jakiegokolwiek
słowa. Wiem jedno: zabolało. I kim do cholery była ta dziewczyna? Tak bardzo nie
chciałam wierzyć w jej słowa, ale jej mina mówiła sama za siebie. Była
przekonywująca. I dość poważna. Czy mówiła prawdę?
– Dlaczego
miałabym ci uwierzyć?
Dziewczyna
uniosła brwi ku górze i zaśmiała się melodyjnie.
– Nie musisz
mi wierzyć, ale niedługo sama przekonasz się o płytkości Harry'ego. Prędzej czy
później zdradzi cię z jakąś dziwką – syknęła, marszcząc przy tym czoło – O ile
już tego nie zrobił – dodała, zbliżając się do mnie.
Zatkało mnie.
Zgryzłam wnętrze policzka tak, żeby się nie rozpłakać. Nie chciałam okazywać
słabości. Nie chciałam mazać się przy niej, i dać do zrozumienia, że jej słowa
mnie bolą. Nie chciałam być znowu tchórzem. Chciałam być twarda, naprawdę, choć
to wiele mnie kosztowało.
– Nic nie
powiesz? – zakpiła – Kochanie, nie płacz. Szkoda twoich łez. Harry, takich jak
ty ma i miał na pęczki... – zatrzymała się na chwilę, by za moment uderzyć w
mój czuły punkt.
– O co ci
chodzi?
Tylko tyle
byłam w stanie z siebie wydusić. Suchość i wielka gula w gardle uniemożliwiała
mi swobodne połykanie śliny. A piekące i zaczerwienione oczy od łez w niczym mi
nie pomagały.
– O co mi
chodzi? - zaśmiała się sarkastycznie – Chodzi o to, głupiutka dziewczynko, że
prędzej czy później Harry odstawi cię na boczny tor. Przeleciał cię już, co? –
brunetka znów się zaśmiała i złożyła ręce na biodrach – Jesteś tylko jedną z
kolejnych zabawek i panienek, które dopisuje w swojej kolekcji uwielbień.
Rozumiesz mnie? Jeśli jeszcze się nie zakochałaś, radzę pakuj swoje manatki i
wynoś się stąd!
Trafiła kosa
na kamień. Przesadziła. Kim ona do cholery jest? Kim jest TA dziewucha? Szydzi
i kpi z Harry'ego, i mnie. Czy ona zdaje sobie sprawę, jak mocno mnie krzywdzi?
Było mi przykro. I to cholernie. Nie chciałam słuchać kolejnej rundy kłamstw na
temat Harry'ego. Zacisnęłam dłonie w pięści, z zamiarem wygarnięcia tej małpie
co o niej myślę. A wtedy, kątem oka zobaczyłam Louis'a, i momentalnie na
nadgarstku poczułam ucisk. Pięść otworzyła się, a ucisk zelżał. Chłopak był
wystraszony moim stanem. Miałam łzy w oczach, który rozmazywały mi obraz
dzienny. Tommo spojrzał się na brunetkę tak, jakby ją znał. Westchnął, kręcąc
głową. A może ta dziewczyna jest byłą Harry'ego?
– Wszystko w
porządku? – spytał, momentalnie wyrastając przede mną.
Kiwnęłam
głową, jednocześnie zapewniając go, że wszystko gra. Zamrugałam, i łzy na
moment zniknęły. Jednak Lou nie uwierzył. Znał mnie, i dobrze wiedział, że jest
coś nie tak. Brunetka stojąca metr przede mną uśmiechała się wesoło, od czasu
do czasu chichocząc pod nosem. Najwyraźniej była zadowolona z całej tej
sytuacji. I wynikało z tego, że tylko ona była szczęśliwa.
Louis
Jako
przyjaciel Claudii, miałem pełne prawo do tego, aby dowiedzieć się, co
wydarzyło się pomiędzy nią, a Gemmą. Martwiłem się. Znam siostrę Hazzy już
jakiś czas, i wiem, że ma swój charakterek. Jest podła i mściwa. Zmieniła się
odkąd Styles "przeleciał" na imprezie najlepszą przyjaciółkę swojej
siostry. Dziewczyna ponoć zamknęła się w sobie i urwała kontakt z Gemmą. A ona,
zagroziła Harry'emu, że pewnego dnia się zemści. Widocznie, wmówiła teraz
Claudii coś, co jest nieprawdą, a ona się przejęła. Fakt. Mój kumpel nie był
świętoszkiem w przeszłości, lubił piękne kobiety i miał je "na
chwilę". To była przeszłość, a on był młody, i chciał się zabawić. Nie
wiedział, że takie zagrania mogą ranić innych. Był głupi. Cóż. Nie wiele
zmieniło się od tamtego czasu, ale przynajmniej on zrozumiał, że takie
wykorzystywanie kobiet jest złe. Odkąd Claudia się do nas wyprowadziła bez
słowa, Harry zrozumiał, że ta dziewczyna ma to "coś" i nie jest na
jedną noc. Zaraz, wróć.
– Gemm, co ty
jej powiedziałaś?
Otrząsnąłem
się. Brunetka zachichotała, kiwając głową na coś, co znajdowało się za mną.
Odwróciłem głowę, i zobaczyłem burzę loków mojego kumpla. Jego reakcja na widok
swojej siostry, była niemniej jednak dziwna. Nie był zaskoczony. Ani też nie
wydawał się być zadowolony. Odsunąłem się na bok, by nikomu nie przeszkodzić.
Harry podszedł do swojej dziewczyny, chcąc się z nią przywitać, ale ta szarpnęła
się i wyleciała z kuchni jak burza. Harry był wystraszony i mocno sfrustrowany.
Pokręciłem głową, patrząc na rodzeństwo. Jako jedyny domyślałem się o co
chodzi. I jako jedyny, byłem tą osobą, którą Claudia zechciałaby teraz
wysłuchać. Nie minęła chwila, a Harry i Gemma zaczęli się kłócić. Nie muszę
mówić o co, bo to jest chyba jasne. Nie wiem ile czasu minęło od tego, kiedy
stałem jak słup i wpatrywałem się w tą dwójkę. Nie słuchałem ich, ponieważ moje
myśli były głośniejsze. Dziwne, prawda? Hey! Ja nie jestem wariatem, który
rozmawia sam ze sobą! Potrząsnąłem głową, i wycofałem się z kuchni. Wszedłem po
cichu po schodach, kierując się prosto w stronę białych drzwi, za którymi kryło
się małe królestwo panny Horan. Chciałem grzecznie zapukać, ale zauważyłem, że
drzwi są uchylone. Pchnąłem je leciutko i z uśmiechem wszedłem do środka. Mina
mi zrzedła, kiedy zobaczyłem pakującą się dziewczynę. Była mocno zdenerwowana.
I płakała. Z impetem wkładała swoje rzeczy do dużej, przestronnej walizki.
Byłem w szoku. Czy Gemma powiedziała jej coś, co sprowokowało ją do takiego
zachowania?
– Cla.. co ty
do cholery wyprawiasz?!
W przeciągu
kilku sekund znalazłem się przy niej. Wyrwałem jej z rąk jakąś bluzkę i
rzuciłem na jej łóżko. Złapałem ją za oba nadgarstki, a ona zaczęła się szarpać
i piszczeć. Nie odpowiadała. Była zdenerwowana. I zrozpaczona. Płakała,
ponieważ widziałem spływające łzy po jej policzkach. Szarpała się ze mną, a ja
próbowałem ją póki co uspokoić. Poprzez łzy krzyczała, żebym zostawił ją samą.
Nie mogłem. Nie potrafiłem. Jestem jej przyjacielem, i nie mogę patrzeć na to,
jak cierpi. W nieoczekiwanym momencie, Claudia w wyniku szarpaniny - niechcący
mnie spoliczkowała. Przekręciłem głowę w bok, będąc w totalnym szoku. Dlaczego
to zrobiła? Uniosłem głowę i spojrzałem się blondynkę. Przytkała dłonią usta,
aby zagłuszyć swój niemy krzyk. W jej oczach pojawił się jeszcze większy ocean
łez niż dotychczas. Wyszeptała nieme Przepraszam, wycofując się. Szybko,
oblizałem usta, łapiąc ją za nadgarstek. Ona, znów próbowała się ze mną
siłować. Byłem sprytniejszy. Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym
uścisku. Trzymałem ją chwilę przy sobie, gładząc jej delikatne włosy.
Dziewczyna zacisnęła paznokcie na materiale mojej koszulki i zaniosła się
płaczem. Kiedy zorientowałem się, że jest spokojna, delikatne odsunąłem się od
niej. Kazałem jej usiąść, a sam uklęknąłem przed nią. Kciukiem otarłem jej łzy,
i posłałem jej pocieszający uśmiech.
– Wszystko
będzie dobrze – szepnąłem, a ona pokręciła głową, chcąc otworzyć usta – Shhh...
nic nie mów, proszę. Nie chcę żebyś znów płakała – zawiadomiłem ją, a ona tylko
przytaknęła – Dziewczyna z którą rozmawiałaś to Gemma, jest siostrą Harry'ego.
Nie rozmawiają ze sobą od lat, ponieważ Hazz zrobił coś niewybaczalnego według
niej... a ona, na każdym kroku mści się na nim i–
Claudia mi
przerwała.
– Wydaje mi
się, że mówiła prawdę! Czemu do cholery wszyscy są przeciwko mnie, i nie
pozwolą mi być choć przez chwilę szczęśliwą? – zapłakała, chowając twarz w dłoniach.
– Posłuchaj,
maleńka... – ująłem jej dłonie w swoje, a następnie ucałowałem – Powinnaś być
kurewsko szczęśliwa, ponieważ masz przy sobie najcenniejszych przyjaciół
świata. Jesteśmy i będziemy wtedy, kiedy
będziesz nas potrzebowała. No bo chwila... kto ma okazję przyjaźnić się ze
sławnym na całym świecie boysbandem?
Dziewczyna
uniosła głowę, spojrzawszy na mnie. Zachichotała cichutko, a ja z jej biurka
podałem kilka chusteczek higienicznych. Nie chciałem żeby jej dusza płakała.
Blondynka przyjęła chusteczki, i wysmarkała nos. To było nawet zabawne.
Zaśmiałem się cicho, pomagając otrzeć łzy.
– Masz rację.
To skarb, że mam kogoś takiego jak wy przy sobie. Nie tylko jesteście
najsławniejszymi nastolatkami na świecie, ale także jesteście moimi
przyjaciółmi – stwierdziła, wymuszając uśmiech – Na prawdę, cieszę się, że was
mam, ale nie zniosę dłużej tego, jak ktoś niszczy moje szczęście – zapłakała.
Zgadzałem się
z nią. Kto by wytrzymał tak długo w sytuacji tak ciężkiej jak jej? Najpierw
Megan. Później Perrie i Zayn. Kiedy zapowiadało się już dobrze, nasze fanki
zaczęły ją wyzywać i grozić śmiercią, że odebrała im najcenniejszą osobę na
świecie. Harry'ego. Fakt faktem, kochamy nasze fanki, ale to, do czego niektóre
z nich są zdolne przechodzi ludzkie pojęcie. One są totalnie szalone. I
zazdrosne. Jak każdy na tym świecie potrzebujemy prywatności, i tego, by być
szczęśliwi.
– Nie tego
chcieliśmy. Nikt tego nie chciał – westchnąłem cicho.
Na prawdę
chciałem dobrze. Pragnąłem pocieszyć ją w jakiś sposób, i powiedzieć, że
wszystko się ułoży. Nie mogłem. Wiedziałem, że tak nie będzie. Nie chciałem
kłamać. Na tym polega przyjaźń. Na szczerości.
– Wyprowadzę
się – oznajmiła ze spokojem.
– Żartujesz?!
Nie mogłem w
to uwierzyć. Podskoczyłem z wrażenia, i od razu stanąłem na proste nogi. Nie,
nie, nie, nie. Claudia nie może znów nas opuścić. Ona nie może wyjechać i
ponownie nas zostawić. Załamiemy się, a sądzę, że tym razem nie pozbieramy się
tak szybko. Nie chcemy jej tracić. Ja nie chcę jej stracić. Nie mogę. Nie mogę
do tego dopuścić, kurwa.
– Nie, Lou –
usłyszałem jej słodki głos – To będzie najlepsze rozwiązanie. Wyprowadzę się od
was, i zostawię was w spokoju – szepnęła, ledwie słyszalnie.
– Najlepsze
rozwiązanie? – szepnąłem, powtarzając za nią. Załamałem się – To nie jest
najlepsze rozwiązanie. Claudio, nie możesz uciekać od problemów, kiedy one cię
przytłaczają – stwierdziłem, i usiadłem obok niej – Kochamy cię. Harry kocha
cię jak wariat, a to, co powiedziała ci Gemma jest nie prawdą – wyznałem, chcąc
ją choć na chwilę uspokoić.
Na marne. Nie
udało mi się. Dziewczyna zakryła twarz dłońmi, i zaniosła się gorzkim płaczem.
Jej dusza krwawiła. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Jej łzy mnie bolały.
Byłem jej przyjacielem, i cierpiałem razem z nią.
– Shhh, nie
płacz – uciszyłem ją – Uspokoisz się, rozpakujesz i zejdziemy na dół, żeby
porozmawiać z Harry'm i Gemmą, dobrze?
Dziewczyna
jęknęła z podirytowaniem, z czego z kolei otarła swoje łzy.
– Nie chcę
oglądać tej dziewczyny – syknęła przez zęby. Wytrzeszczyłem oczy.
– Dlaczego? Wyjaśnimy
wszystko i–
– Nie, Lou.
Niczego nie wyjaśnimy, bo ja nie chcę niczego wyjaśniać. Wiem swoje i wiem, co
mówiła tamta dziewczyna – mruknęła, ostrzejszym tonem.
Byłem
zdziwiony nagłą zmianą nastoju Claudii. Płakała. A teraz, teraz jest gotowa
wydrapać wszystkim napotkanym osobom oczy.
– Posłuchaj,
Gemma ci na pewno–
– Nie, Louis –
przerwała mi, i stanęła na równe nogi – Teraz ty mnie posłuchaj – pociągnęła
nosem – Zaraz skończę się pakować, a w nocy pojadę do hotelu. Rano, polecę do
Dublina na kilka dnia. Przemyślę sprawy i wrócę z powrotem. Będziesz zachowywał
się normalnie, jakbyś o niczym nie wiedział, dobrze?
Zatkało mnie.
Co ona sobie do cholery wyobrażała?! I już miałem otwierać usta, kiedy znów
mnie wyprzedziła.
– Podobno
przesunęli wam datę wyjazdu, tak? Którego wylatujecie?
Westchnąłem
bezradnie. Cholera. Nie mogłem nic zrobić, by ją zatrzymać. Wiem, że i tak by
mnie posłuchała. Ona jest strasznie uparta. Tak samo jak Harry. Cholera! Jak
oni idealnie do siebie pasują. Dlaczego Claudia musiała być taka
spostrzegawcza?
– 30 stycznia
– bąknąłem pod nosem.
– To świetnie
– uśmiechnęła się nieśmiało – A kiedy wracacie?
– Koniec
marca, a co?
– Nic –
fuknęła, kończąc zapinać swoją walizkę. Zdjęła ją z łóżka i wsunęła pod nie –
Harry będzie miał wystarczająco dużo czasu, żeby przemyśleć czy warto być z
kimś takim jak ja – strzepała coś z dłoni, i usiadła obok mnie.
O czym ona bredziła?!
– Nie chcesz
mi chyba powiedzieć, że wierzysz w to, co powiedziała ci Gemma?
Blondynka
wzruszyła ramionami i pokręciła głową. To nierealne. To chore! Muszę ją jakoś
przekonać do tego, żeby została u nas. Jak ona może wierzyć tej jędzy?
– W każdym
kłamstwie znajdzie się choćby ziarno prawdy – puściła mi oczko.
– Ona kłamie!
– krzyknąłem, ale ona mnie uciszyła.
– Nie wiem –
westchnęła – Wasza trasa będzie idealną próbą dla mojego związku z Harry'm.
Wiem, że to szalone, ale czasem tak po prostu trzeba.
– Wierzysz
jej? – spytałem z nadzieją w głosie. To niemożliwe.
– Nie
powiedziałam też, że jej nie wierzę. Na tym świecie, Louis, nie ma rzeczy
niemożliwych – oznajmiła, podchodząc do drzwi.
Poszedłem w
jej ślady. Westchnąłem, pocierając czoło. Co ja mam teraz zrobić? Mam mieszkać
w tym domu i udawać, że nie wiem gdzie podziała się Claudia? Nie, na pewno tego
nie zrobię. Zwariuję.
– Zastanów się
nad tym – przypomniałem jej.
– To kilka
dni. Nie martw się – stwierdziła z uśmiechem – Wrócę. I będzie tak jak dawniej
– westchnęła – Idź na dół, i powiedz im, że źle się poczułam, dlatego musiałam
wyjść... z resztą, wymyśl coś, żeby nikt niczego się nie domyślał – usłyszałem.
I pokręciłem głową.
– A zwłaszcza
Harry – dodaliśmy w tym samym momencie.
Spojrzeliśmy
się po sobie, wymieniając się wspólnymi spojrzeniami. Między nami zapanowała
kilkusekundowa cisza. Następnie usłyszałem śmiech. Mój. I Claudii. Śmialiśmy
się z samych siebie. Z własnej głupoty. To miłe i zaskakujące, że tak dobrze
się dogadujemy pomimo przeciwności losu. Pomimo sporów w przeszłości. Ona jest
cudowną dziewczyną i wspaniałą przyjaciółką. Skarbem jest mieć ją przy sobie.
Jest piękna, bystra i mądra. Tajemnicza. Zazdroszczę Harry'emu tego pieprzonego
szczęścia. Zazdroszczę mu tak idealnej dziewczyny. Mojej dziewczyny.
Claudia
Po rozmowie z
Louis'em stwierdziłam, że muszę się odprężyć. Jestem spięta. Nie czekałam
długo, skierowałam się do łazienki w celu zrealizowania swojego planu. Zdjęłam
ubrania i weszłam do kabiny, odkręcając kurki z wodą. Odwróciłam się, a kiedy
poczułam, że po mojej skórze spływa gorący strumień wody. Przez moment czułam,
jak moje wszystkie mięśnie rozluźniają się. Potrzebowałam tego. Spokoju,
dźwięku płynącej wody i tysiąca moich myśli. Musiałam odpocząć. Nasmarowałam
żelem całe moje ciało, z czego z kolei we włosy wsmarowałam szampon. Po chwili
spłukałam się wodą i zakręciłam kurki. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z
kabiny. Wsunęłam na stopy swoje kapcie i wyszłam z łazienki.
– Sam seks –
usłyszałam za sobą.
Zatrzymałam
się. Uniosłam brew do góry i prychnęłam pod nosem. Wiedziałam od kogo wydobyły
się te słowa. Wiedziałam, że gdy się odwrócę zmierzę się twarzą w twarz z
Zayn'em. Nie chciałam tego. Nie chciałam go spotykać. Przytrzymałam ręcznik,
odetchnęłam i kontynuowałam drogę. Zatrzymałam się przy swoich drzwiach, kiedy
ponownie usłyszałam jego głos.
– Ubierz się
kochanie, bo zaczynasz mnie kusić.
Prychnęłam
cicho, chcąc go ponownie zignorować. Wydawało się, że Zayn był bliżej niż
przedtem. Zignorowałam go, bo nie miałam zamiaru wdawać się w dyskusje z
największym idiotą świata. Kiedy złapałam za klamkę, poczułam chłód na swoim
nagim ramieniu. Podskoczyłam w górę kiedy zorientowałam się, że stoi tuż obok
mnie. Cofnęłam się, opierając o ścianę. Mulat uśmiechnął się zabójczo, mierząc
mnie z góry na dół. O co jemu chodziło?
– Nie spławiaj
mnie, księżniczko – syknął, gładząc mój policzek. Strąciłam go.
– Nie. Jestem.
Żadną. Pieprzoną. Księżniczką – warknęłam w jego stronę, a on kręcąc głową
zaśmiał się pod nosem.
Co jego tak
bawiło? Zrobił krok do przodu, i złapał mnie za szyję, przyciskając do ściany.
Ucisk nie był silny, ale wystarczyło to, że mi się nie podobało. Przesadził.
Nie pozwolę sobie, żeby ktoś używał przemocy wobec mnie. A zwłaszcza taki ktoś
jak Malik.
– Z czego tak
się śmiejesz? – fuknęłam.
– Jesteś
seksowna, kiedy się denerwujesz – usłyszałam, na co natychmiast się skrzywiłam
– Kiedy robisz te słodkie, krzywe miny jesteś strasznie gorąca, i mnie
pociągasz – powiedział, oblizując swoje wargi.
Uśmiechnął się
i przejechał po nich swoją dłonią, mierząc moje półnagie ciało z góry na dół.
Przełknęłam głośno ślinę, bojąc się o swój tyłek. A co, jeśli zrobi mi jakąś
krzywdę? Nie poznaję teraz Zayn'a, i wiem, że jest nieobliczalny.
– O co ci
chodzi? – splunęłam, czując nagły przypływ odwagi – Pospiesz się. Nie mam czasu
na rozmawianie z takimi idiotami jak ty – mruknęłam, nie spuszczając wzroku ani
na sekundę.
– Jak mnie
nazwałaś? – zakpił, podchodząc jeszcze bliżej.
– Idiotą –
zaakcentowałam, a on uniósł brew. – Jesteś idiotą, wiesz o tym? – uśmiechnęłam
się krzywo, robiąc krok w przód. Mulat się cofnął. – Największy idiota świata i
najgorszy gnojek jakiego dotąd poznałam.
Malik uśmiechnął się porozumiewawczo w moim kierunku. Czy on nie bierze na poważnie
moich słów? Zaraz, przecież to Zayn. On nikogo nie bierze na poważnie.
– Idiota. Kretyn.
Dupek. Gnojek. Fra–
– Nie zapomnij
dodać, że cholernie przystojny – przerwał szybko.
I nim się
obejrzałam byłam przywierana do ściany przez samego Malika. Uderzył mocno w
ścianę i nachylił się nad moim uchem. Nie podobał mi się fakt, że prawie
ocierał się o moje ciało. Był blisko. Zdecydowanie za blisko. Bałam się, że
może mi coś zrobić, a co gorsza, ktoś może nakryć nas w dwuznacznej sytuacji i
odebrać to niewłaściwie. Nie chciałam dawać Harry'emu powodów do zazdrości
tylko dlatego, że jego przyjaciel miał swoje widzi mi się.
– Nadal masz
do mnie słabość, prawda, Horan? – syknął prosto do ucha.
Na swoich
plecach poczułam chłód. I dreszcz, spowodowany jego chłodnym i aroganckim
głosem. Czy jego obecność jakoś na mnie działała? Czy rzeczywiście wciąż miałam
do niego słabość? A niech ci los.
– Daj spokój.
To nie ma sensu. Znajdź sobie inny obiekt, bo mnie znudziły się już twoje gierki
– szepnęłam, chcąc odsunąć go od siebie – Zayn, nie wrócę do ciebie, i niech to
w końcu do ciebie dotrze – powiedziałam nieco pewniej i głośniej – Nie po tym
co się wydarzyło. I nie po tym jak mnie potraktowałeś, rozumiesz? – fuknęłam w
jego stronę.
Był zdziwiony
i wzruszony. Wyglądał na tajemniczego i tak, jakby nad czymś intensywnie myślał.
Milczał, przyglądając się mojej twarzy, a w ścisłości moim oczom. Co on chciał
tam zobaczyć? Łzy i prawdę? Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę jak w tym
dniu, kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz.
– Odpuść. I
tak mnie nie przelecisz – splunęłam, odbijając się rękoma od jego klatki
piersiowej.
Zayn złapał w
porę moje nadgarstki i cofnął nas na ścianę. Przycisnął mnie swoim ciałem, nie
odrywając wzroku od moich zielonych tęczówek. Patrzył to w jedno oko, to w
drugie. Byłam rozkojarzona. I zdruzgotana. Nie podobało mi się to, że napiera
na mnie swoim ciałem, a ja jestem w samym ręczniku. Chcę się już ubrać, błagam.
Mulat zbliżył swoją twarz do mojej, tak, że czułam na sobie jego słodki oddech.
Cynamon i jabłka. Ten sam zapach, kiedy nocował u mnie w domu i kiedy
kochaliśmy się. Nie, błagam, wróć. Nie mogę o nim myśleć w ten sposób. Nim
zdążyłam się obejrzeć, Zayn zrobił coś, co na długo utkwi mi w pamięci.
Przymknął oczy i pocałował mnie w górną wargę. Odsunął swoją twarz na kilka
milimetrów, spojrzał w oczy i uśmiechnął się. Pogładził mój policzek i
powiedział:
– Pragnąłbym
więcej, ale wtedy nie mógłbym przestać – szepnął, uśmiechając się do siebie –
Jesteś teraz z Harry'm, czyli formalnie rzecz biorąc, nie mogę cię nawet choćby
dotknąć, bo zostanę zaraz bez zębów – zaśmiał się, patrząc w dół.
– Co? – tylko
tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
– Nic –
westchnął odsuwając się ode mnie – Nie chcę się z tobą pieprzyć, teraz tylko
pragę się z tobą kochać – puścił mi oczko, i odszedł.
Zostawił mnie
samą z milionem pytań bez odpowiedzi. Złapałam za klamkę i za sekundę znalazłam
się w swoim pokoju. Co on, do cholery, miał na myśli? I jak miałam rozumieć
sens jego słów? Czy mówił prawdę, czy może znów kłamał i brnął w kolejną serię
kłamstw? Nie rozumiałam tego. To chore. A zarazem szalone. Usiadłam na łóżku i
tępo zaczęłam wpatrywać się w brązową podłogę. Zrozumiałam, że jestem rozdarta.
Chwilowo, nie docierało to do mnie, że Malik mnie pocałował. W tym wszystkim
było najgorsze to, że zapragnęłam poczuć smak jego ust ponownie. Czy ja jestem
normalna? Czuję się z tym źle. Kocham Harry'ego, ale jakaś cząstka mnie
krzyczy, że chce pocałować Zayn'a. Czy jest ze mną coś nie tak? Odgarnęłam od
siebie złe, niepotrzebne myśli i postanowiłam się w kocu ubrać. Wiedziałam, że
Niall'a nie ma teraz w domu, ale mimo wszystko postanowiłam do niego napisać. Z
szafki nocnej zdjęłam swoją komórkę i wystukałam na klawiaturze rząd liter.
Do: NiallMam POWAŻNY problem. Przyjedziesz? x
Odłożyłam
telefon na łóżku i zaczęłam krążyć po pokoju, zupełnie bez celu. Wiedziałam, że
brat zaraz mi odpisze, ale mimo to, byłam mocno zdenerwowana. Nie musiałam
czekać zbyt długo na jego odpowiedź. Po kilku krótkich chwilach moja komórka
zawirowała, a ja rzuciłam się do niej natychmiast. Odblokowałam klawiaturę i
odczytałam wiadomość.
Od: NiallLitości. W co, tym razem się wpakowałaś? Będę za dziesięć minut. Wyjdź przed dom, okay?
Odetchnęłam z
ulgą, kiedy Irlandczyk zapewnił mnie, że wyrwie się od swojej dziewczyny tylko po
to, żeby wysłuchać problemu, jaki nabyła jego młodsza siostra. To zwariowane,
ale właśnie na tym polega życie. Na wzajemnym pomaganiu sobie i wspieraniu
siebie w trudnych decyzjach. I właśnie za to go kocham. Z to, że w każdym
momencie przyjedzie czy przyjdzie i będzie w stanie mi pomóc. Wiem, że z czyjeś
perspektywy może wyglądać to jako wykorzystywanie... ale obiecuję, że kiedyś mu
się zrewanżuję. Obiecuję.
Minęło
dwadzieścia minut, a ja stałam jak idiotka przed domem i czekałam na swojego
brata. Spóźniał się. Dokładnie tak samo jak wtedy, gdy miał odebrać mnie z
lotniska. Mówił, że nie mógł się wcześniej wyrwać, bo to wywiady, bo to coś
tam... ale hallo! Czy tak trudno w dzisiejszych czasach posługiwać się
telefonem komórkowym? Po co im te telefony, do cholery, jeśli ich w ogóle nie
używają? Na pokaz? Widocznie tak. Na szczęście rozmyślenia przerwał
nadjeżdżający samochód. I na szczęście, był to Niall. Zatrzymał się na ulicy i
otworzył przednią szybę. Wychylił głowę i skinął do mnie ręką. Bez wahania
wsiadłam do białego Audi i zajęłam miejsce pasażera. Zapięłam pasy
bezpieczeństwa i położyłam swój telefon na kolanach.
– Dix, może
kupię ci samochód na urodziny, co ty na to? – spytał, unosząc kąciki ust do
góry.
– Niedługo
wyjeżdżacie w trasę, a ja zaopiekuje się twoim maleństwem – wyszczerzyłam się w
jego stronę.
Niall nabrał
powietrza do ust i wypuścił je za sekundę ze świstem. Spojrzał na mnie i
parsknął śmiechem.
– Cwaniara –
bąknął, zatrzymując się na światłach – Myślisz, że zostawię ci moją małą?
Wywróciłam
oczami.
– Szczerze
powiedziawszy, dokładnie na to liczyłam – zachichotałam.
– Zapomnij
kochanie – puścił mi oczko.
Zwolnił
hamulec ręczny, wcisnął pedał gazu do oporu i ruszył z piskiem opon.
Przymknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Nienawidziłam kiedy On, jeździł tak
szybko. Bałam się o niego. A tym razem bałam się i o siebie.
– Może
zostawię ci pieniądze i kupisz sobie jakąś furkę?
Wytrzeszczyłam
oczy ze zdziwienia. Nie, nie, nie. Nie zgadzam się.
– Zdurniałeś
do reszty, co? – pisnęłam – Nie chcę od ciebie pieniędzy. A tym bardziej po to,
żeby kupić samochód.
Niall chciał
otwierać usta, ale mu przerwałam.
– I nie chcę
żadnych prezentów – pogroziłam mu palcem.
Nie chciałam,
żeby tracił na mnie swoje pieniądze. Nie chciałam nawet, żeby którykolwiek z
chłopaków tracił na mnie pieniądze. To oni zarobili te pieniądze, nie ja. Mnie
samochód puki co nie jest do szczęścia potrzebny. Co prawda, mam odłożone
pieniądze na ostatnią chwilę, ale trzymam je na specjalne okazję. Nie kupię od
razu samochodu, a nie chcę od nikogo przyjmować jałmużnę. Nie jestem
materialistką.
– Wpadłem na
pomysł – zawahał się – Oddam ci moje maleństwo, a sobie zafunduje nowe –
spojrzał się na mnie, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie.
– Nie, Niall –
westchnęłam – To miło z twojej strony, że chcesz oddać albo kupić mi samochód,
ale tym razem odmówię. Nie chcę nic od ciebie, pomimo, że jesteś moim bratem.
– Dix, mam na
koncie kilkadziesiąt milionów i nie mam co z nimi zrobić – uderzył dłońmi o
kierownicę – Starbucks? – spytał, a ja jednym skinięciem zgodziłam się – Pozwól
proszę, że zainwestuję te pieniądze w twoje potrzeby. Jesteś moją siostrą,
kocham cię, i chcę żeby żyło ci się w Londynie jak najlepiej.
– Wrócimy do
tego tematu przy okazji – stwierdziłam, wzdychając ciężko – Nie chciałam, żebyś
przyjeżdżał po mnie tylko po to, żeby gadać o kasie.
Zachichotałam,
i dopiero w tym momencie zorientowałam się, że samochód stoi już na parkingu.
Odpięłam pasy i wyszłam z auta. Horan zrobił to samo, i zamknął go. Po kilku
sekundach znaleźliśmy się już w budynku. Od progu dało wyczuć się aromat świeżo
parzonej kawy. Idealne połączenie. Dopiero teraz, zdałam sobie sprawę, jak
dawno nie było mnie w tym miejscu. Usiadłam przy jednym ze stolików zaraz przy
wyjściu i wyczekiwałam na swojego brata. Zadeklarował się, że pójdzie zamówić
dwie kawy, z racji tego, że ja nie lubię stać w kolejkach. Oh, co za
życzliwość. Minęło pięć minut. Kubki z gorącą kawą stały na stoliku, a Niall
usiadł przede mną. Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam, że gdziekolwiek
pojedziemy. Nie chciałam, żebyśmy spotkali jakichś namolnych paparazzi.
– Więc co to
za POWAŻNY masz problem? – spytał, szczerząc się w moją stronę.
O co jemu
chodziło?
– Przypadkiem
spotkałam siostrę Harry'ego – zaczęłam wzdychając – Szczerze mówiąc, nie wiem,
czemu skreśliła mnie po pierwszym spotkaniu – wzruszyłam ramionami, i upiłam
łyk gorącej kawy – Mniejsza o to. Powiedziała mi, żebym trzymała się z dala od
Harry'ego, ponieważ może mnie zdradzić z pierwszą lepszą panną, o ile już tego
nie zrobił – westchnęłam, kręcąc kółka na wieczku – Twierdzi, że Harry jest
płytki, że jest kobieciarzem... flirciarzem, ż-że... takich jak ja ma na
pęczki... że zależy mu tylko na seksie, że jestem naiwna... że jestem jakąś
pieprzoną zabawką–
Niall złapał
mnie za rękę, kiedy zobaczył łzy w moich oczach. Przerwałam. Prawda. Zabolały
mnie jej słowa, i tak szybko o nich nie zapomnę, nawet jeśli okażą się
nieprawdą. Dlaczego miałabym jej nie wierzyć? Po co ta dziewczyna miałaby
kłamać?
– Mówiła, że
powinnam uciec, jeśli nie jest za późno... Niall, ona uważa, ż-że jestem tylko
jedną z panienek Harry'ego, które dopisuje do swojej kolekcji – ostatnie słowa
wypowiedziałam półszeptem. Łzy zaszkliły mi się w oczach, ale szybko je
otarłam.
– A co jest
najgorsze? – spytał tak, jakby właśnie czytał mi w myślach. Nie odrywał ode
mnie wzroku, i cały czas trzymał mnie za rękę, by dodać mi otuchy.
– Malik mnie
pocałował – powiedziałam, i spuściłam głowę.
I właśnie w
tej chwili, poczułam jak mój brat zaciska swoje palce na mojej chudej dłoni.
Podniosłam głowę, i zobaczyłam jak jego tęczówki pociemniały. Przepraszam.
Poczułam, jak wbija swoje palce w moją dłoń, dlatego postanowiłam natychmiast
zareagować.
– Niall,
przestań, to boli – syknęłam, zabierają swoją dłoń.
Twarz Horana
momentalnie pobladła. Jego źrenice wróciły do pierworodnej postaci, a on cały
jakby wybudził się z transu. Dopiero po chwili, zdał sobie sprawę z tego, że
mógł zrobić mi krzywdę. Mimo to, nie rozumiałam go. Przez te kilka sekund
zachowywał się jakby słyszał o najgorszym wrogu, który chciałby zrobić mi coś
złego.
– Przepraszam
– bąknął, i napił się kawy.
– Co z tobą?
– Przepraszam,
nie powinien był tak reagować – westchnął, spoglądając w moje oczy –
Zdenerwowałem się – wytłumaczył – Postaraj się mnie zrozumieć, dobrze? Martwię
się o ciebie.
– Malik wraca
do gry – zawiadomiłam go, chcąc zmienić szybko temat – Czy mam coś zrobić?
Blondyn
pokiwał przecząco głową. Czy on miał jakiś plan?
– Nie daj mu
się zwieść – stwierdził – Nie szczędź sobie czułości z Harry'm. To powinno
wystarczyć.
Westchnęłam,
popijając swoją kawę.
– A co z
Gemmą?
– Bez obaw.
Zajmę się tym – powiedział obiecującym głosem.
Od autorki: Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko, ale to przez to, że mam problemy. 5 września jadę do szpitala i nie wiem kiedy wrócę. Liczę, że uda mi się dodać jeszcze jeden rozdział... ale błagam, komentujcie. Pokażcie, że jesteście ze mną! Czytanie Niewierne Uczucia?
Od autorki: Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko, ale to przez to, że mam problemy. 5 września jadę do szpitala i nie wiem kiedy wrócę. Liczę, że uda mi się dodać jeszcze jeden rozdział... ale błagam, komentujcie. Pokażcie, że jesteście ze mną! Czytanie Niewierne Uczucia?
Wow, cóż za akcja! Malik pocałował ją, Gemma jej naopowiadała bzdur, a może jednak nie bzdur? Hmm, ciekawe co wydarzy się w następnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńTak poza tym to świetny rozdział :*
ja jestem z tobą ! świetny rozdział , dużo się działo :)
OdpowiedzUsuńTrzyma w napięciu. Jesteśmy z Tobą :) pozdrawiam S.
OdpowiedzUsuńJestem z tobą!! Rozdział super!
OdpowiedzUsuńWidze, że akcja się rozkreca. Zayn znowu ma jakis plan ;o ja go nigdy nie rozumiem. Niewiadomo kiedy mowi prawde a kiedy kłamie. Juz nie lubie tej Gemmy, taki cham z niej. Pisz dalej, zdrowia życzę i weny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEh długo musiałam czekam na nexta ale było warto ;)) Kiedy next ;)) Czekam
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze ; * Cudownie piszesz, kocham to opowiadanie ; D
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze ; * Cudownie piszesz, kocham to opowiadanie ; D
OdpowiedzUsuńWoooooooow! Jestem pod wrażeniem! Co raz bardziej mnie zaskakujesz! Uwielbiamy cie x
OdpowiedzUsuńLookniesz na nasz ff? :))
OdpowiedzUsuńLookniesz na nasz ff? :))
OdpowiedzUsuńawwssss *.* Świetny! <3
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Hej, twój blog został nominowany do Bloga Miesiąca: Sierpień. Tutaj znajdziesz więcej informacji: http://spis1d.blogspot.com/2014/08/blog-miesiaca-sierpien.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, S1D xx
Kiedy następny bo moge się doczekać ona musi być z Harrym proszeee
OdpowiedzUsuńŚwietny, zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie ma w nim żadnego z członków One Direction, ale i tak serdecznie zapraszam :)
http://how-to-be-proud.blogspot.de/
Proszę, proszę dodaj nowy rozdział! Codziennie sprawdzam twojego bloga czy przypadkiem czegoś nie dodałaś (chyba oprócz facebooka i Niewiernych Uczuć nie ma nic innego co sprawdzam CODZIENNIE). Proooszę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać to co piszesz! :)
Mam nadzieję, że czujesz się już dobrze. Pozdrawiam XX
W najbliższych dniach rozdział powinien się pojawić. Obiecuję. I dziękuje, ze ktoś jest ze mną! Ciężkie czasy nastały..cóż. Brak czasu. Zero laptopa..postaram sie nadrobić.
UsuńCałuję, fox
Czytam rozdziały na wyrywki troszkę (bloga odkryłam wczoraj!), ale muszę się wypowiedzieć na temat Claudii. Nienawidzę dziewczyny, serio. Przez nią mógłby się rozlecieć zespół. Kocham Harrego :(
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Sama ta historia jest wciągająca. Kiedy skończę czytać rozdział moja ciekawość rośnie i chcę zagłębiać się w tą historię coraz bardziej. Naprawdę najlepsze opowiadanie, jakie di tej pory czytałam. Klaudia(to moje imię i to mnie tak jara)
OdpowiedzUsuń