1 kwietnia 2014

Rozdział 22

Claudia po świeżym i obfitym śniadaniu, tego dnia postanowiła wybrać się na wycieczkę. Zadecydowała się pojechać autokarem do Mulligar, w celu odwiedzenia swoich biologicznych rodziców. Długo zbierała w sobie odwagę na taką poważną rozmowę. Jednak wiedziała, że prędzej czy później, będzie musiała to zrobić. Nie wiedziała, kiedy znów odwiedzi rodzinne strony, dlatego postanowiła pojechać tam dzisiejszego dnia.
— Dzień dobry – przywitała się blondynka, z uśmiechem na ustach. Kobieta z kasy, wyjrzała spod swoich okularów, i odpowiedziała jej. — Poproszę jeden bilet do Mulligar.
Starsza kobieta zdziwiła się, ale za chwilę na jej twarzy pojawiła się radość.
— To będzie 37 funtów i 50 centów – powiedziała.
Claudia wyciągnęła pieniądze ze swojego portfela i przekazała całą kwotę kobiecie, która siedziała w okienku. Tamta, natomiast wręczyła jej bilet, a nastolatka odeszła od okienka. Dziewczyna skierowała się prosto na peron z numerem 4. Ustawiła się w kolejkę za tłumem ludzi, i wyczekiwała, aż podjedzie wyznaczony autobus.
Po niespełna piętnastu minutach wszyscy pasażerowie, kierujący się do miasta Mulligar, siedzieli już wygodnie w fotelach. Po dwóch godzinach spokojnej jazdy, pasażerowie opuścili autokar. Claudia wyszła jako ostatnia, z racji tej, że nigdzie jej się nie spieszyło. Szła chodnikiem, kierując się do domu rodzinnego Nialla. Dwadzieścia minut zajęło jej przejście z przystanku do wyznaczonego celu. Teraz, dziewczyna stała przed marmurowym budynkiem. Podeszła do ciemnych, drewnianych drzwi i zapukała w nie. Nikt nie odpowiedział. Zapukała drugi raz. Również bez powodzenia. Zapukała więc trzeci raz, i dopiero wtedy usłyszała zbliżające się kroki. Odsunęła się na odległość metra, i przed nią otworzyły się drzwi. W progu stanęła niewysoka kobieta, lekko po czterdziestce, o ciemnych blond włosach i zielonych oczach. Gdyby o parę lat odmłodzić Maurę, można byłoby rzec, że Claudia jest jej bliźniaczką.
— Dzień dobry – przywitała się nastolatka, uśmiechając się nieśmiało do kobiety.
Ona, lekko zdezorientowana, z drobnymi łzami w oczach również odwzajemniła jej uśmiech.
— Witaj kochanie – powiedziała kobieta, ciepłym głosem. — Wejdź do środka. Jestem w trakcie przygotowań do obiadu – zawiadomiła ją.
Kobieta otworzyła szerzej drzwi, a nastolatka po chwila znalazła się w mieszkaniu. Rozejrzała się po pomieszczeniu i uśmiechnęła się w duchu. Przypomniała sobie, jak dawno jej tu nie było. Ostatnio była tu prawie trzy lata temu, podczas rodzinnej wigilii. Akurat wtedy Niall by u progu swojej wielkiej kariery. Dziewczyna posłusznie zdjęła swój czarny płaszcz, powiesiła go na wieszaku, a buty zostawiła niedaleko drzwi. Na rękę zarzuciła swoją brązową torebkę, i podążając za krokami swojej cioci, weszła do jasnej i przestronnej kuchni. Usiadła na wysokim krześle przy blacie i przypatrywała się temu, co robi starsza kobieta.
— Powiedz… Jak mam się do ciebie teraz zwracać? Mamo? Ciociu? – spytała się nastolatka. Maura, odwróciła się do niej przodem i uśmiechnęła delikatnie.
— Jak wolisz, kochanie – odezwała się. Stanęła przy blacie i zaczęła kroić marchew. — Wiem, że to dla ciebie trudne, więc nie będę miała ci za złe, jak będziesz mówić mi dalej ciociu – zawiadomiła ją.
Claudia cicho westchnęła.
— Możesz opowiedzieć mi, jak to było?
— Brat Boba, czyli Sebastian wraz ze swoją żoną, Andreą wielokrotnie starali się o dziecko. Metody in vitro nie skutkowały. Wszelkie metody leczenia niepłodności Andrei poszły na marne. Twoi rodzie byli załamani tym faktem. Natomiast wtedy, akurat dowiedziałam się, że jestem w trzecim miesiącu ciąży… Bob wpadł na pomysł, aby pomóc swojemu bratu. Zdecydowaliśmy oddać im ciebie, po porodzie, a wszelkie formalności dotyczące adopcji zostały wypełnione od ręki. Cóż… Było mi ciężko rozstawać się ze swoim maluszkiem, ale po czasie pogodziłam się z tym, bo wiedziałam, że będę mogła cię odwiedzać. Kiedy zobaczyłam jak Sebastian i Andrea są szczęśliwi, cały smutek zniknął od zaraz. Nie było łatwo, ale pogodziliśmy się. Pogodziliśmy się, bo chcieliśmy uszczęśliwić innych ludzi, jednocześnie rezygnując z najważniejszej osoby. Dziecka – kobieta skończyła swój jakże krótki monolog, i otarła spływającą łzę z policzka.
— Przykro mi… – powiedziała Claudia, której też łza zakręciła się w oku. — Chłopcy wiedzieli?
— Nie. Tylko Greg. Był już nawet spory, ale pamiętam, że bardzo płakał – powiedziała i otarła kolejną łzę,  która spływała po jej policzku.
— Nie płacz, proszę. Teraz będzie tylko lepiej – pocieszyła ją dziewczyna. Wstała z krzesła, podeszła do niej i mocno przytuliła. — Wiesz o tym, że i tak cię kocham?
Maura uśmiechnęła się do swojej córki.
— Ja ciebie również – odpowiedziała. — To jak? Pomożesz mi z tym obiadem czy nie?
Nastoletnia dziewczyna z chęcią zgodziła się pomóc swojej mamie. Kobieta dała dziewczynie fartuch, i już po chwili obie zabrały się za wyróbkę makaronu. W ich planach było przygotowanie rosołu na dzisiejszy dzień. Greg miał zostać na weekend wraz ze swoją narzeczoną, więc Maura postanowiła wypaść jak najlepiej jako przyszła teściowa. Kobiety przez dwie godziny, aż do południa dogadywały się wspaniale. Można byłoby rzecz, że są prawdziwą i idealną rodziną. Rozmawiały o wszystkim i o niczym. Nie było żadnego problemu z nawiązaniem wspólnych tematów. Od zawsze ich relacje były bliskie, i Claudia ze swoich wszystkich ciotek lubiła ją najbardziej i to z nią wolała spędzać swój wolny czas. Być może, przeczuwała, że łączy je niewidzialna więź.
(…)
6 godzin później
Blondynka po wspólnie spędzonym dniu ze swoimi biologicznymi rodzicami, bratem i jego przyszłą małżonką mogła śmiało stwierdzić, że ten dzień był jednym z najlepszych dni w jej życiu. Popołudnie spędziła na pogawędkach i wspomnieniach ze swojego czy Grega dzieciństwa. Atmosfera była bardzo miła, a kiedy dochodziła godzina osiemnasta, Claudia stwierdziła, że czas się zbierać. Greg zaproponował nawet, że może ją odwieźć do Dublina, ale dziewczyna uparła się, że wróci sama, i zimowy spacer jej nie zaszkodzi.
— Wesołych Świąt i do zobaczenia w Nowym Roku – powiedziała nastolatka na koniec, ściskając się z każdym z osobna. Maura poprosiła ją, by uważała na siebie, i by po powrocie do domu, odezwała się. Dziewczyna pomachała im na pożegnanie i opuściła mieszkanie.
Wolnym krokiem przemierzała zaśnieżone ulice Mulligar. Padał śnieg, widoczność na drogach zanikała, więc dziewczyna postanowiła się nie spieszyć. Wiedziała, że tak czy siak zdąży na autobus, bo dokładnie co kilka minut autokary ruszają ze stanowisk w kierunku Dublina. W pewnym momencie Claudia poczuła, że ktoś za nią idzie. Kiedy odwróciła się, nikogo za sobą nie zastała. Wzruszyła ramionami ignorując ten fakt i po prostu szła dalej, w kierunku przystanku PKS. Po kolejnych pięciu minutach drogi, dziewczyna usłyszała za sobą czyjeś ciężkie kroki. Tym razem wystraszyła się. Wzięła głęboki wdech i zatrzymała się. Odwróciła się do tyłu, ale nic nie zastała. Na twarzy poczuła zimne powietrze, a śnieg zaczął mocniej padać. Dziewczyna poprawiła opadającą czapkę, owinęła się bardziej szalikiem i postanowiła iść przed siebie. Przyspieszyła kroku, kiedy po raz trzeci przeczuwała, że ktoś ją śledzi. Zwolniła kroku, i odwróciła się, a to co zobaczyła to tylko duże ślady męskiego obuwia na śniegu. Zmarszczyła brwi i zaklęła pod nosem w obcym języku. To zaczynało robić się wręcz śmieszne i żałosne. Kto jest na tyle głupi, by o tej porze bawić się w podchody? Kiedy blondynka odwróciła się, pisnęła najgłośniej jak tylko potrafiła. Złapała się za klatkę piersiową i przymknęła oczy. Przed nią stał nie kto inny jak sam Zayn. Z aroganckim uśmiechem na ustach badał każdy skrawek ciała dziewczyny.
— Zaskoczona? – Odezwał się z drwiącym uśmieszkiem.
— Bardziej wystraszona – fuknęła ozięble. — Śledziłeś mnie?
Zayn zmysłowo przejechał po swoim niewielkim zaroście i uniósł jeden kącik ust do góry. Za chwilę drwiący i tajemniczy uśmieszek wkradł się na jego usta.
— Po co miałbym cię śledzić? – Zaśmiał się sarkastycznie, a Claudia wywróciła tylko oczami.
— Do rzeczy – mruknęłam przeciągle. — Mam mało czasu.
— Wróć do mnie – powiedział, choć bardziej zabrzmiało to jak rozkaz.
Dziewczyna, przez dłuższą chwilę z niedowierzaniem wpatrywała się w Mulata. Zaśmiała się dźwięcznie, dławiąc się mroźnym powietrzem. Zgięła się w pół, ocierając łzy spływające po policzkach wywołane przez śmiech. Kiedyś, rzuciłaby się mu szyję, wybaczając wszystko. Teraz? Teraz z satysfakcją go po prostu wyśmiała.
— Już? – Spytał po dłuższej chwili, podirytowany Mulat.
— O, tak. Potrzebowałam dobrej zabawy – powiedziała i znów się zaśmiała. — Świetny kawał, Zayn, skąd go znasz?
— Wróć do mnie – powtórzył chłopak nieco głośniej, robiąc krok do przodu. W porównaniu do Claudii, on wcale nie bawił się tak dobrze. Nie uśmiechał się. Był bardzo poważny i stanowczy. Jakby był zupełnie inną osobą.
— Mam do ciebie wrócić? – Odezwała się blondynka, z kpiną w głosie.
— Tak.
— Nie wierzę – Dix klasnęła głośno w swoje dłonie. — Wielki Zayn Malik prosi mnie o to, bym do niego wróciła. Żart stulenia! Doprawdy proszę państwa!
Malik pokręcił głową i zgryzł wargi. Z pod byka spojrzał na swoją rozmówczynię i prychnął cicho pod nosem.
— Ty nic nie rozumiesz – bąknął. — Nie proszę cię o to, żebyś do mnie wróciła. Ja mówię, wręcz żądam abyś do mnie wróciła – powiedział stanowczo.
Rozbawiona blondynka zagwizdała, wznosząc oczy ku górze. Widać było, że dobry humor spowodowany słowami pana Malika, dalej się utrzymywał. Claudia nie wzięła na poważnie jego słów, po prostu obróciła to wszystko w żart. Z rozbawieniem na ustach wyminęła chłopaka zwinnym ruchem, idąc dalej przez siebie. Przyspieszyła kroku, bo wiedziała, że do ostatniego autobusu ma niewiele czasu. Wychodząc zza rogu niespodziewanie ktoś na nią wpadł, albo to ona na kogoś wpadła. Mało istotne. Dziewczyna, zdezorientowana po prostu się zachwiała, a kiedy miała upadać, wtedy w ostatniej chwili została podtrzymana właśnie przez Zayn'a. Nie spodziewała się jego, a tym bardziej tego, że przez ten czas ją śledził. Przez krótką chwilę nastolatkowie wpatrywali się w siebie jak w obrazek. Gdyby ktoś z osób trzecich ich zobaczył, mógłby śmiało stwierdzić, że są w sobie zakochani, a miłość czuć od nich na kilometr. Prawda była taka, że oni stosunkowo do siebie pasowali. Mogliby być razem, gdyby nie to, że Zayn postanowił się tylko zabawić. Nie interesowała go Claudia, tylko dobra zabawa. Więc dlaczego przybył za nią aż do Mulligar? Nikt tego nie wie, być może nawet on sam. Być może czuł coś, czego nigdy przedtem nie doświadczył. Nigdy przedtem nie był z żadną dziewczyną na poważnie, i być może nie wie jak ma się zachowywać w takich sytuacjach. Cóż. Jednak to nie usprawiedliwia go, w jaki sposób traktuję swoją byłą dziewczynę.
— Nie dotykaj – powiedziała, kiedy wstawała ze śniegu, a on jej w tym pomógł.
— Widzę, że wciąż na mnie lecisz – mruknął uwodzicielsko.
Claudia prychnęła pod nosem, odwróciła się z zamiarem odejścia, ale zatrzymała się, by wysłuchać, to co ma do powiedzenia chłopak. Była ciekawa, jakiego typu kłamstwa tym razem wymyśli.
— Nie zaprzeczysz, że to, co nas łączyło było prawdziwe – powiedział, a ona z powrotem odwróciła, by mieć dobry widok na twarz swojego rozmówcy.
— Nie zaprzeczę, masz rację – uśmiechnęła się sztucznie, z pojedynczymi łzami w oczach. — Szkoda tylko, że ta prawda była jedynie z mojej strony – odpowiedziała.
Zayn złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Jego tęczówki pociemniały, a oddech zaczął przyspieszać. Nie podobało mu się to, że ktoś nie szedł po jego myśli.
— Puść mnie – zażądała, kiedy zobaczyła, zdenerwowanie na twarzy Mulata. — To, że zaczniesz używać siły wobec mnie, nie znaczy, że się ciebie wystraszę. Wręcz przeciwnie, staniesz się najbardziej żałosnym człowiekiem w moich oczach, jakiego dotąd poznałam.
Chłopak milczał. Przełknął ślinę i odsunął się od niej na odległość pół metra.
— Przepraszam – bąknął pod nosem, kiedy wielka gula w gardle uniemożliwiła mu wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy z niedowierzania. Z początku myślała, że się przesłyszała, ale kiedy Zayn przeprosił ją po raz drugi, po prostu uwierzyła.
— Zniknij z mojego życia. Nie chcę cię znać ani widywać. Oni, powtarzali mi, jaki jesteś... A ja głupia cię broniłam, twierdząc, że się zmieniłeś... Idiotka ze mnie. Nigdy nie wybaczę ci tego, co mi zrobiłeś. Nigdy. Powtarzam: Nigdy. Jesteś najgorszą osobą jaką w życiu spotkałam i dlatego nie chcę mieć nic z tobą wspólnego – wydusiła z siebie te ciężkie słowa, po czym otarła oba policzki, po których spływały łzy. Było jej wciąż ciężko i trudno, że dała się tak nabrać. Kochała go, może nie tak mocno jak Harr'ego, ale wiedziała, a raczej myślała, że z Zayn'em może jej się udać. Pomyliła się. Malik to największy dupek jakiego mogła w życiu poznać. Teraz... Definitywnie zamknęła tamten rozdział w swoim życiu, i postanawia żyć od nowa.
— Ale Cla..
— Nienawidzę cię. Nienawidzę cię Zayn'ie Malik'u.
Blondynka napięcie odwróciła się i ot tak postanowiła wrócić w końcu do domu. Wiedziała, że chłopak miał jej coś do zakomunikowania. Jednak ona, nie chciała go słuchać. Nie chciała wysłuchiwać jego kolejnych kłamstw, kiedy znała już całą prawdę. Wolała odejść, bez słowa i zostawić go samego. Mimo kującego bólu w klatce piersiowej obojga, ich drogi się już rozeszły. Zayn, chyba zrozumiał, że źle robił. Nie kochał tej dziewczyny, ale zdał sobie sprawę, że poprzez krzywdzenie innych można i skrzywdzić nawet samego siebie. Chciał to wszystko naprawić. Przeprosić ją, i swoich przyjaciół - jednak, to już za późno. Claudia, zapłakana kroczyła na przystanek autobusowy. Wiedziała, że natychmiastowe wymazanie z pamięci Zayn'a i to, co ich łączyło jest prawie niemożliwe. Jednak, chciała o nim zapomnieć. Chciała zapomnieć jak ją traktował, i jak było im razem dobrze. Do tej pory nie mogła uwierzyć w to co się stało, i dlaczego on ją wykorzystał do swoich celów. Jakie miał z tego korzyści?
Odwracając się, jako ostatnie zobaczyła łzy w ciemnych tęczówkach chłopaka. Tak, nie przewidziała się. Zayn Malik najwyraźniej wyraził skruchę. Za późno. Dziewczynie nie zrobiło nawet się przykro, nie miała już żadnych wyrzutów sumienia.
***
Claudia ponownie jako ostatnia wyszła z autobusu przepełnionego ludźmi. Wyszła na mroźne powietrze i otarła poliki po wcześniej spływających łzach. Przez połowę drogi po prostu wpatrywała się w siedzenie przed nią i płakała. Płakała, tylko nie wiedziała z jakiego powodu. Dziewczyna mozolnym krokiem mijała właśnie przystanek autobusowy, kiedy za sobą usłyszała nawoływanie swojego imienia. Za pierwszym razem po prostu ignorowała to, tłumacząc sobie, że się przesłyszała. Kiedy wołanie nie odbijało się już echem, a męski głos był nieco wyraźniejszy, postanowiła się odwrócić. A wtedy stała naprzeciw swojego przyjaciela, Troy’a. On, zdyszany po biegu, po prostu uśmiechnął się do niej, a ona – odwzajemniła to.
— Wszystko w porządku? – Spytał brunet, dotykając zaschniętego tuszu na policzku swojej przyjaciółki. Blondynka, zmysłowo wytarła pozostałości po swoim makijażu, i uśmiechnęła się nieśmiało.
— Tak, jasne. Wszystko jest okay  – odpowiedziała mu kłamstwem.
Troy pokręcił przecząco głową i spojrzał się na Claudię, od której oczekiwał słowa wyjaśnienia.
— Na pewno, Claudio? – Spytał z niedowierzaniem, czując, że dziewczyna go okłamuje.
— Tak. Wszystko gra. Jestem po prostu zmęczona po podróży… Wracam właśnie od swojej mamy…
Chłopak westchnął przeciągle. Oboje wolnym krokiem ruszyli w kierunku domu dziewczyny.
— Może nie chcesz o tym mówić, więc nie będę nalegał. Znam cię nie od dziś i doskonale widzę po tobie, że coś się stało i to nie chodzi o twoją mamę… Nie musisz mi się teraz zwierzać, ale chociaż mnie nie okłamuj – wyznał, a w oczach nastolatki pojawiły się pojedyncze łzy.
— Przepraszam, Troy… Te problemy mnie już przerastają. Nie chcę cię męczyć swoimi sprawami, bo wiem, że każdy ma swoje, dlatego nie martw się. Wszystko jest okay, a te łzy był chwilowe…
Brunet tylko westchnął.
— Nie widziałem twoich łez od wakacji. A wiem, że musiało wydarzyć się coś naprawdę złego, być teraz płakała…
— Dobrze – westchnęła. — Podejrzewasz, że chodzi o Zayn’a, tak? – spytała, a on skinął głową. — Ja go po prostu nie rozumiem. Raz coś do mnie czuje, raz knuje coś przeciwko mnie… Potem znów to samo… A dziś spotkałam go w Mulligar. W sumie, to on spotkał mnie… Chciał żebyśmy wrócili do siebie. Nie, nie, nie. On kazał mi wrócić do siebie – odpowiedziała.
— I co zrobiłaś?
— Huh, po prostu. Wyśmiałam go – mrugnęła do chłopaka, a on zaśmiał się pod nosem.
— Chciałbym widzieć wtedy jego minę – Troy śmiał się jak wariat. Dziewczyna tylko nieśmiało uśmiechnęła się.
— Uwierz, padłbyś na glebę widząc jego reakcję – Claudia dołączyła do chłopaka. Żwawym krokiem kierowali się pod dom dziewczyny, od czasu do czasu śmiejąc się.
Przez całą drogę, która trwała w ich wykonaniu mniej więcej w ich wykonaniu dwadzieścia minut, rozmawiali. Śmiali się, żartowali z różnych rzeczy, a także wspominali okresy sprzed dawnych lat. W końcu doszli pod dom dziewczyny i tam się zatrzymali.
W tym samym czasie…
Odkąd Claudia opuściła autokar, Harry szedł za nią. Ich spotkanie miało wyglądać na przypadkowe, choć w rzeczywistości była to zaplanowana niespodzianka ze strony Kędzierzawego. Nie wiedział tylko, że jego ukochana może mieć już inne plany. Zły, postanowił śledzić swoją przyszłą, niedoszłą dziewczynę i jej przyjaciela. Wędrówka zaprowadziła go aż pod samo dom blondynki. Schował się za wielkim dębem, i zaczął ich obserwować. W przeciągu kilku kolejnych sekund rozdzwoniła się jego komórka. Poddenerwowany wyjął ją z kieszeni, lecz ta niefortunnie wypadła mu z rąk i wylądowała w kupce śniegu.
— Tak?
Szepnął. I już po drugiej stronie usłyszał niezadowolony pomruk Liam’a.
„Gdzie jesteś gdy cię nie ma?”
— Pod domem Claudii. Sprawa życia, i śmierci – szepnął tak cicho, bo nikt nie miał prawa go usłyszeć.
„Czemu szepczesz?”
— Długa historia, Li.
„Bawisz się w detektywa?” – spytał rozbawiony brunet.
— Mniej więcej – odpowiedział. — Odezwę się.
„Harruś się zakochał?”
Po tych słowach Lokiś rozłączył się. Schował telefon do wewnętrznej kieszeni w spodniach i zazdrosny przyglądał się tamtej dwójce. Niedowierzał, jak dobrze dogadują się ci nastolatkowie. Kiedy Troy, niespodziewanie przytulił, pan Styles postanowił natychmiast zainterweniować. Zaczął iść w tamtym kierunku, a kiedy znalazł się tuż obok nich, najpierw szarpnął przyjaciela dziewczyny. Szybko wymierzył mu prostego w nos, a z racji tego, że Harold jest dobrze zbudowanym i wysportowanym chłopakiem, tamten nie miał szansy się wybronić i po prostu upadł na zaśnieżony chodnik. Z ust Harr’ego wydobyły się różnego typu wyzwiska. Ani Troy ani Claudia nie rozumieli zachowania Kędzierzawego. Kiedy nasz zielonooki loczek po raz pierwszy zobaczył Boltona, zdał sobie sprawę, że jest o niego zazdrosny. A widząc ich razem poczuł się stanowczo zagrożony. Blondynka podała dłoń swojemu przyjacielowi, a Loczek się tylko temu przyglądał. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego ukochana nie stanęła po jego stronie. Brązowooki brunet przyjął chusteczki od dziewczyny, i przestraszony jak najszybciej opuścił tamto miejsce.
— Zadowolony? – Prychnęła podirytowana dziewczyna, z czego z kolei wywracając oczami.
— Nawet bardzo – odpowiedział Harry z chytrym uśmieszkiem na ustach.
Włożył ręce do kieszeni i badał każdy detal ciała blondynki.
— Dostał za swoje. W końcu mu się należało – syknął kpiąco.
— Dostał za swoje? Należało mu się? – Powtórzyła za nim, nie wierząc sama w to, co usłyszała. — Harry, co t… O czym ty bredzisz?
— Po prostu. Sądzę, że należało mu się. Dotykał cię, co mi się bardzo nie spodobało – oznajmił i wzruszył ramionami.
— Jesteś zazdrosny, tak?
Harry nerwowo zgryzł dolną wargę, po czym dwoma palcami przejechał po swojej dolnej wardze. Denerwował się, bo wiedział, że Claudia zdążyła go rozgryźć. Uraziłby swoją dumę, gdyby przyznał jej się do tego, że jest zazdrosny. Dlatego z niewiadomych przyczyn, postanowił skłamać.
Nie mam o co być zazdrosny.
— Bądź na tyle dorosły i się przyznaj – zaproponowała mu. — Wiem, że nie mówisz mi prawdy, a to oznacza, że zaczynam trafić do ciebie zaufanie – powiedziała cicho.
Harry milczał. A to dla dziewczyny mogło znaczyć jedno. Albo ją oszukiwał, albo bał się przyznać. Chcąc nie chcąc, Claudia zrezygnowana, wycofała się. Natomiast ten, złapał ją za nadgarstek i przyciągnął mocno do siebie. Harry był typem człowieka, który najpierw robił, potem myślał. Był roztrzepany i lekkomyślny, co z reguły nie podobało się innym.
— Jesteś moja – szepnął jej prosto do ust, kiedy mijał się w jej wzrokiem. Pogładził delikatnie jej policzek, a pasmo jej blond włosów założył za ucho. — I nikt inny nie ma prawa cię dotykać. Mogę robić to tylko i wyłącznie ja – powiedział zachrypniętym głosem. Blondynka nie wierzyła w to, co przed chwilą usłyszała. Myślała, że to jakiś nieśmieszny żart. Z niewyjaśnionych przyczyn w jej oczach pojawiły się łzy.
— Nie jestem niczyją własnością, i nikt nie ma prawa mną rządzić – syknęła przez zęby.
Odwróciła się i po schodkach weszła do swojego domu. Trzaskając drzwiami tyle było po niej. Udała się do swojego pokoju, i w kąt rzuciła swoją brązową torebkę, a sama usiała pod ścianą chowają twarz w kolanach. Złapała się za potylicę i zaczęła kołysać to w przód to w tył. Krzyknęła ze złości, a następnie złapała się za kolana. Claudia obawiała się, że historia z wakacji zacznie się powtarzać. Nie chciała znów przezywać tego samego. Nie chciała mieć dodatkowych problemów. Chciała być tylko szczęśliwa. To przecież nic wielkiego, prawda? Harry po krótkich przemyśleniach i przeanalizowaniu swojego zachowania, postanowił porozmawiać z Claudią i ją przeprosić. Zapukał do mahoniowych drzwi dwa razy i już po chwili ujrzał Andreę. Kobieta oparła się o drzwi, westchnęła przeciągle i posłała chłopakowi przepraszające spojrzenie.
— Ja do Claudii – odezwał się zdezorientowany loczek. Widząc zmarnowaną minę matki dziewczyny, stracił wiarę na jakiekolwiek spotkanie z ukochaną.
— Wiesz o tym, że to nie jest najlepszy moment – oznajmiła, ciepłym i pogodnym głosem. Starała się być miła, mimo, że nie chciała, aby jej córka cierpiała.
— Chciałbym z nią porozmawiać – wyznał szczerze, przystając z nogi na nogę. A z chwili na chwilę, nie chcąc się do tego przyznać, denerwował się co raz bardziej.
— Przyjdź jutro – zadecydowała.
Harry nie mógł przypuszczać, że ktoś z osób trzecich widział ich kłótnię i był jej świadkiem. Nie chciał jednak by była to jego przyszła teściowa. Nie chciał pokazać się jej w złym świetle.
— Co ja mam zrobić? – Kędzierzawy wzruszył bezradnie ramionami i nerwowo, dwoma palcami przejechał po swoich zimnych, dolnych wargach. — Wolałbym wyjaśnić to jak najszybciej, nawet zaraz.
— Nie chcę żeby Claudia przepłakała całą noc z twojej winy.
— Obiecuję, że tak nie będzie. Nie skrzywdzę jej. A jeśli będzie płakać, wtedy zostanę przy niej – zadeklarował, a kobieta tylko się uśmiechnęła.
Otworzyła mu szerzej drzwi, i zachęciła by wszedł do środka. Podziękował jej, i już po chwili znajdował się w mieszkaniu. Matka dziewczyny posłała mu ciepły uśmiech, i powiedziała, że jej córka jest u siebie. Loczek, bez zastanowienia skierował się po schodach na górę. Kiedy znalazł się na korytarzu, rozejrzał się dookoła i szybko odnalazł drzwi od pokoju dziewczyny. Zawahał się nieco, kiedy miał zamiar zapukać. W końcu odważył się. Był zdenerwowany, ale wiedział, czego chce. Czuł, że się poci, co tylko go dekoncentrowało jeszcze bardziej. W przeciągu kilku sekund ujrzał niską blondynkę, która zbytnio nie skakała z radości na jego widok. Uśmiechnął się do niej zachęcająco, ale nic nie dostał w zamian.
— Cześć królewno – przywitał się dość entuzjastycznie.
Nie odpowiedziała. Tylko odsunęła się od drzwi i wpuściła go do swojego królestwa. Gdy chłopak był już w środku, zamknęła za nim drzwi. Harry usiadł na łóżku, natomiast Claudia zajęła miejsce w wygodnym fotelu. Założyła nogę na nogę, i czekała na to, aż zacznie mówić. Bez rezultatu. Otaczała ich cisza. Jakby ktoś wyssał z nich całą energię, i przeniósł poza ten pokój. I mimo, że to Styles przyszedł do niej to bał się odezwać. Po raz pierwszy w życiu czuł taką tremę. Po raz pierwszy bał się cokolwiek powiedzieć. Widocznie czas zmienia ludzi.
— Jeśli mamy tak siedzieć i się nie odzywać to możesz od razu wyjść – fuknęła chłodno.
Dziewczyna założyła ręce wysoko na piersi i wywróciła teatralnie oczami. Chłopak potrząsnął głową w jakimś znaczącym geście, a potem głośno westchnął. Zrezygnowana blondynka wstała, w celu wyproszenia go z pokoju, ale szatyn ją wyprzedził. W odpowiednim dla niego momencie złapał ją pewnie za nadgarstek i delikatnie przyciągnął do siebie. Horan straciła równowagę i wpadła prosto w ramiona zielookiego. W wyniku zachwiania ciało Harr’ego upadło na łóżko, podtrzymując dziewczynę w pasie. Rozzłoszczona nastolatka chcąc odepchnąć się od jego klatki piersiowej, znów napotkała przeszkodę. Loczek okręcił ją tak, że teraz ona leżała pod nim.
— Możemy normalnie porozmawiać, czy dalej będziesz mi uciekała?
— Puść mnie, a się zastanowię – mruknęła.
Po tych słowach zrobił to, co kazała. Usiadł na łóżku, a ona obok niego.
— Przepraszam za swoją chorą zazdrość – powiedział, z trudem przełykając ślinę. — Zachowuję się jak gnojek – stwierdził, chcąc podrapać się po swojej głowie. — A wszystko przez to, że boję się, że ktoś mi ciebie odbierze. Boję się, że możesz mnie zostawić dla innego. Boję się, że cię stracę, choć tak naprawdę cię nie mam…
— Co za bzdury opowiadasz, Harry?
— Zależy mi na tobie, bardzo. I nie chcę cię stracić, Dix…
W oczach bruneta i blondynki pojawiły się łzy. Oboje momentalnie posmutnieli, a cała złość jaką w sobie nosiła Claudia po prostu wyparowała. Dziewczyna przysunęła się bliżej niego, i położyła głowę na jego ramieniu. On, zgarnął ją w swoje silne ramiona i mocno ją do siebie przytulił. Nastolatkowie nie chcieli się kłócić, by nie stwarzać sobie problemów. Jednak, wyszło jak wyszło. Taka sytuacja.
Po minionej godzinie Harry w niesamowitym humorze opuścił mieszkanie państwa Horanów. Pożegnał się ze swoją przyszłą i niedoszłą dziewczyną, a następnie wrócił grzecznie do hotelu. Claudia zeszła na dół, w celu zjedzenia posiłku. W kuchni, zastała swoją mamę, która intensywnie o czymś myślała. Kobieta podała nastolatce białą kopertę, i opuściła pomieszczenie. Zdziwiona dziewczyna otworzyła kopertę i z niej wyciągnęła kartkę, podobną na wzór krótkiego listu. Westchnęła i zaczęła czytać, nie do końca rozumiejąc sens i przekaz zawartych w liście słów.

Sprawiłaś, że zacząłem się uśmiechać. Sprawiłaś, że stałem się innym człowiekiem. Sprawiłaś, że chce mi się żyć. Sprawiłaś, że moje serce należy tylko do Ciebie. Sprawiasz, że chce się kochać. Spełniasz moje marzenia. Sprawiasz, że świat nabiera kolorów. Jesteś moim sercem. Jesteś najważniejsza. Jesteś najcudowniejsza. Jesteś najlepsza. Jesteś najwspanialsza. Jesteś najpiękniejsza. Jesteś moim tlenem, tym bez którego nie potrafię żyć. Jesteś wszystkim.

Ps. Kocham Cię.
Z.M.

Od Autorki: PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM :( Zepsułam rozdział. Wiem. Przepraszam i jeszcze raz przepraszam :( Nie dałam rady wydusić z siebie nic lepszego.. Postaram się poprawić..ASK autorki !!!

10 komentarzy:

  1. nic nie zepsułaś, rozdział jest super !! zdziwiło mnie zachowanie harrego i ten list od zayna i te jego żądania ja się pytam wtf ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtf, Zayn? Ja juz myslałam, że to list od Harrego :o nie spodziewałam się tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Swiwtny ale zachowanie zayna jest strasznie dziwne :( i kogo w koncu wybierze Claudia ! :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3
    Zapraszam do mnie :)
    Adres: http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
    Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=c1BPtrsFtNI

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że list który dostała od Zayna nie jest ich pożegnaniem, bo tak zrozumiałam sens słów napisanych przez Malika. Tak jakby chciał się zabić, oby nie, bo to by była wielka tragedia, czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze boskii <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze..bosko <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. jesteś wielka! skomentowałaś prawie każdy mój rozdział i (chyba) zrozumiałaś moje bazgrolenie! boże, uwielbiam cię!

      Usuń

Obserwatorzy