— Już święta tuż, święta tuż! Choinkę stroić
czas! Gwiazdka mruga znów na niebie, czarem kusi blaaask! Każdy elf uwija się, z prezentem zdążyć chce…
— Lou, czy ty
możesz się w końcu zamknąć? – przerwałam jego niemiłosierne wrzaski
upodobniające się do śpiewu, trwające niespełna dwadzieścia minut. Ile tak
można?! Odłożyłam swój podręcznik od
biologii na puste miejsce obok i w planach miałam uspokojenie rozśpiewanego
Tomlinson’a.
— Wyluzuj.
Święta są raz do roku, więc trzeba się cieszyć. Odłóż te nudne książki i chodź
śpiewać razem ze mną! – wrzasnął energicznie skacząc lekko ku górze.
Westchnęłam bezradnie, przecierając się dłonią po czole. On jest po prostu nie
możliwy.
— Chciałabym odpocząć,
ale narazie studia mi na to nie pozwalają. Zaraz po Nowym Roku piszę pracę
semestralną, więc chcę być przygotowana jak najlepiej – odpowiedziałam, a Louis
tylko ziewnął. — Poza tym do Świąt mamy calutki jeden dzień. Zdążysz zapewne
pośpiewać – uśmiechnęłam się do chłopaka, i wzięłam do ręki z powrotem swój
podręcznik.
— Siedzisz w
tych książkach odkąd wylecieliśmy z Dublina. Nie bolą cię oczy? Zrób sobie
przerwę, Dix.
Westchnęłam
przeciągle i tylko pokręciłam głową.
— Przykro mi,
Loui. Nie mam tyle wolnego co wy.
W pewnym
momencie brunet podszedł do mnie i bezkarnie wyrwał mi książkę z rąk. Schował
ją za plecy i uśmiechnął się cwaniacko.
— Musisz się
rozerwać – stwierdził Tommo, bez jakiegokolwiek zastanowienia.
— Oddaj mi tę
książkę, łaskawie cię proszę.
— Idziemy dziś
na imprezę? Jutro mam urodziny, ale mogę wyprawić je o dzień wcześniej –
wyznał, i wystawił mi język.
— Zwariowałeś!
– Stwierdziłam, chichocząc pod nosem. Odkąd tylko pamiętam, to właśnie Louis
miał najbardziej szalone pomysłu z całej ich paczki. — Nie mogę wyjść. Muszę
się uczyć.
— Pouczysz się
jutro, okay?
— Jutro jest
Wigilia, Louis.
— To pojutrze?
— Boże
Narodzenie.
— Za dwa dni?
— Nie ma mowy.
— Po świętach,
co? Obiecuję, że ci pomogę – zaproponował z uśmiechem na ustach. — Byłem
całkiem dobry z biologii…
— Zgoda –
mruknęłam od niechcenia.
— Umowa stoi?
— Jak wolisz –
oboje zaśmialiśmy się, aż w końcu doszliśmy do porozumienia.
Louis
uśmiechnął się szeroko w moją stronę, a następnie mnie zbliżył się do mnie i
przytulił.
— Teraz już
możesz mi oddać książkę, prawda? – spytałam z nadzieją w głosie.
— Oddam ci ją
po świętach. Pamiętasz naszą umowę? – spytał, wyszczerzając swoje zęby. Usiadł
obok mnie i pomachał mi podręcznikiem przed samym nosem. Ugh. Czy on musi być
tak wredny i uparty? Racja. Louis jest strasznie namolny i denerwujący, ale to
wszystko tkwi w jego uroku. Za to go uwielbiam. Jest sobą, i to się liczy.
***
Na siłę
próbowałam zapleść sobie warkocza. Pech chciał, że dzisiaj nic mi nie
wychodziło. Zirytowana rozpuściłam włosy, przejrzałam się w lustrze i
uśmiechnęłam się kilkakrotnie do odbicia. Poprawiłam kreski, rzęsy maznęłam
czarnym tuszem aż w końcu wyszłam z łazienki. Na górnym korytarzu spotkałam
Louis’a i Liam’a, którzy aż zagwizdali na mój widok. Nie wiem co ich tak
ruszyło, być może to, że był grudzień, a oni zobaczyli mnie w kusej sukience.
Natomiast ja, nie widzę w tym nic dziwnego, żeby choć raz wyglądać dobrze.
Minęłam chłopaków i po schodach zeszłam na dół. Do ręki wzięłam swój płaszcz, a
następnie włożyłam go na siebie. Kiedy miałam zamiar złapać za metalową rączkę,
poczułam lekkie ściśnięcie na ramieniu. Odwróciłam głowę i wzrokiem napotkałam
Harr’ego i jego burzę, brązowych loków.
— Wychodzisz?
– spytał, unosząc jedną brew do góry. — Nic nie wspominałaś – dodał po chwili,
zakładając ręce wysoko na klatce piersiowej.
Był dziwny, i
podejrzliwy. Cholera! Jak mogłam zapomnieć, powiedzieć mu, że umówiłam się z
Troy’em i jego mamą? Gdzie ja miałam głowę? W chmurach?!
— Em… Taaaak…
Tak. Zapomniałam ci powiedzieć, żee… Że dziś wychodzę – zaczęłam sama plątać
się w swoich słowach. I wtedy, dałabym rękę uciąć, że już mnie przejrzał. Na
wylot.
— Dokąd?
— Umówiłam się
– mruknęłam, starając się nie patrzeć mu w oczy.
— Z kim? –
pytał uparcie.
— Nie ważne –
odpowiedziałam szybko.
— Owszem. Dla
mnie bardzo ważne.
— Harry. Nie
muszę ci się ze wszystkiego spowiadać. Wychodzę, i wrócę za kilka godzin –
zaapelowałam, przekładając swoją torebkę przez ramię.
— Wiesz…
Chciałbym po prostu wiedzieć, z kim umawiasz się za moimi plecami – stwierdził?
Oparł się o pobliską ścianę. Spojrzał na mnie z góry na dół i uniósł tylko brwi
w jakimś znaczącym geście.
— Umówiłam się
z Troy’em. I jego mamą. Jedziemy do szpitala – wyjaśniłam pokrótce, uśmiechając
się nieśmiało. — Teraz możesz zacząć mnie śledzić – dodałam. I wiem, że było to
nieodpowiednie, dlatego natychmiast ugryzłam się w język.
— Pf. Co za
bzdura! Przecież nie będę cię śledził – prychnął, śmiejąc się dość sarkastycznie.
A jego zielone tęczówki zabłyszczały jak małe iskiereczki.
— Uważaj, bo
ci uwierzę – bąknęłam pod nosem, wywracając oczami.
Szczerze
powiedziawszy nie miałam ochoty ani zamiaru kłócić się teraz z Harr’ym.
Obiecałam Troy’owi, że pojadę z nim do szpitala w odwiedziny jego ojca. Tak
zrobię. Nie chcę się niepotrzebnie denerwować, dlatego muszę jak najszybciej
skończyć tą bezsensowną rozmowę, prowadzącą do niczego.
— Słońce, nie
chcę się kłócić…
— A kto się
kłóci?
— Dix…
— Faktycznie,
masz rację. Przepraszam. Chcesz iść ze mną?
— Ufam ci –
wyznał bez jakiegokolwiek zastanowienia.
Zbliżył się do
mnie, złapał w talii i pocałował w sam czubek głowy.
— Jak będziesz
chciała wracać, to zadzwoń. Przyjadę po ciebie w każdej chwili.
— Na pewno nie
chcesz jechać ze mną?
— Wolałbym nie
robić sobie problemów. Nie chciałbym przypadkiem pobić twojego przyjaciela –
mruknął, śmiejąc się pod nosem.
— Przestań,
Harry!
— Żartowałem –
przyznał się, nie przerywając śmiechu. — Leć, bo się spóźnisz.
— Do
zobaczenia – powiedziałam i ucałowałam go w policzek.
— Do wieczora,
piękna.
(…)
Po dwudziestu
minutach mojego zimowego spaceru, dotarłam pod blok mieszkalny ciotki Troy’a.
Zadzwoniłam do domofonu, i zostałam zaproszona na górę. Podali mi numer
mieszkania, i kazali zapukać do drzwi. Tak więc uczyniłam. Weszłam na drugie
piętro, odszukałam drzwi z numerem 25 i nacisnęłam dzwonek. Już po kilku
chwilach w progu stanął brunet, a kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się i
pocałował w policzek.
— Jesteś
gotowa? – Spytał, zamykając drzwi.
— Tak –
odpowiedziałam. — Twoja mama z nami nie jedzie?
— Pojechała
wcześniej. Spotkamy ją na miejscu – oznajmił. I zeszliśmy po schodach na dół.
Jak na gentelmena przystało, otworzył mi drzwi i przepuścił w przejściu. — To
zaledwie dziesięć minut drogi stąd. Przejdziemy się, dobrze?
— Oczywiście,
że tak.
— Jak minął
dzień? Harry nie miał nic przeciwko, żebyś wyszła?
Mruknęłam pod
nosem, a on się zaśmiał.
— Okay. Wszystko
rozumiem. Nie musisz już nic mówić, ale moim zdaniem trochę przesadza, nie
sądzisz?
— Yeah.
Przepraszam cię za niego. Zazwyczaj nie rzuca się na moich przyjaciół bez
powodu…
— Zazwyczaj?
Claudia, serio? To jest już obsesja…
Westchnęłam
głośno i w duchu przyznałam mu rację.
— To co mam
zrobić?
— Porozmawiaj
z nim. Gdybym ja miał taką dziewczynę jak ty, też byłbym o nią zazdrosny –
wyznał, chowając ręce do swojej kurtki.
— My… Ja… J-ja z nim nie jestem.
— A to możliwe
w ogóle?
— Próbowaliśmy
być razem, ale nie było nam dane. Próbowałam też być z Zayn’em, ale sam wiesz,
że mnie oszukał. Teraz pojawił się Harry i zaczynamy od nowa… Gdzieś pomiędzy
nami, przeplata się Zayn, i nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć…
Westchnęłam, i
sięgnęłam do swojej torebki, w celu wyciągnięcia kartki. List, który dostałam
prawdopodobnie od Zayn’a namieszał nieco w mojej głowie. Jednak to nie zmienia
faktu, że jest dupkiem. Nie ufam mu ani trochę. Zbyt bardzo mnie zranił,
dlatego. Podałam Troy’owi zgiętą karteczkę, a on bez wahania zaczął ją czytać.
Zagwizdał po przeczytaniu i zdziwiony spojrzał się na mnie.
— Skąd wiesz,
że to właśnie on go napisał?
— Na końcu podpisał
się swoimi inicjałami.
— Równie
dobrze ktoś inny mógł go napisać – zaproponował, oddając mi pogięty liścik.
Wywróciłam
oczami i zatrzymałam się. Karteczkę schowałam do płaszcza, i kontynuowałam.
— Kogo masz na
myśli? – spytałam podejrzliwie. Cóż. Może i Troy ma rację? Może ktoś, chce mi
zrobić na złość podszywając się pod Zayn’a? Może ktoś chce, abym nie była z
Harr’ym?
— A Louis?
Mógł to zrobić. Okłamał cię raz, więc może zrobić to znowu… Prawda?
— Nieee –
zaprzeczyłam, kręcąc głową. — Nie sądzę, że byłby zdolny do czegoś takiego. Od
rozmowy w szpitalu jest fair wobec mnie – wyjaśniłam, a on potakiwał.
— No, a co z
tą Megan? Brałaś ją pod uwagę?
— Megan? Nie
zna mojego adresu, więc jak miałaby to zrobić?
— Słuchaj… Dla
chcącego nic trudnego. Mogła skontaktować się z Zayn’em i razem knują jakiś
spisek przeciwko tobie.
— Chyba nie
sądzisz, że byliby tak lekkomyślni?
— Nie ma
rzeczy niemożliwych, Dix.
— Najlepszym
rozwiązaniem będzie spytanie wprost Zayn’a czy ma coś wspólnego z listem. Tak
tylko dowiem się prawdy.
Troy
westchnął, obejmując mnie ramieniem.
— Co zrobisz
jeśli, to on okaże się autorem listu?
— A powinnam
coś robić…?
(…)
W tym samym czasie
— Hey!
Chłopaki, gdzie alkohol? – Krzyknął Niall, który właśnie wychodził z
pomieszczenia, zwanego potocznie kuchnią. W ręku trzymał paczkę żelek, którą
aktualnie konsumował.
— A w piwnicy
sprawdzałeś? – Odpowiedział mu Louis, który razem z Ashley i Eleanor był
pochłonięty przygotowaniami do wieczornej imprezy.
— Sprawdzałem
– oznajmił, stając w progu. — A zapasy w schowku?
— Skończyły
się – odezwał się Liam, który właśnie wszedł do salonu z różnego typu
przekąskami. Chipsy, paluszki, świetnie przydadzą się na dziś wieczór.
— Wróciła już
Claudia? – wtrącił Harry, stając tuż obok Niall’a.
— Jeszcze nie – odpowiedział mu Niall, kończąc
zajadanie się żelkami. — Zmartwiony? Mogę do niej zadzwonić, jeśli chcesz.
— Harry jest
zazdrosny o to, że Claudia wyszła gdzieś z tym Troy’em. Chodzi cały dzień
nabuzowany i nie może znaleźć sobie miejsca – wtrącił się Louis, przyczepiając
kolejny z rzędu balon.
— Hey!
Odczepcie się! – Harry był już wystarczająco zdenerwowany. Był ciekaw, co robi
jego ukochana. Po części, ufał jej, ale bał się, że może wydarzyć się coś
nieodpowiedniego.
— Zamiast
użalać się nad sobą, przydaj się do czegoś i pomóż nam – powiedział
niebieskooki brunet. Podszedł do niego i wręczył mu w dłoń garść balonów, które
trzeba było nadmuchać.
— Widzieliście
gdzieś Zayn’a? – Spytał Niall, otwierając kolejną z rzędu paczkę żelek.
— Tutaj jestem
– odpowiedział chłodno Mulat, kiedy schodził właśnie ze schodów. — Jadę do
sklepu, a przy okazji kupię alkohol. Potrzebujecie jeszcze czegoś?
Towarzystwo
pokręciło głowami. Zayn być może podsłuchał ich rozmowę i celowo opuścił
mieszkanie. Cóż. Tego nikt się nie dowie. Mulat ubrał się, i wyszedł bez słowa.
***
Odwiedziny u
ojca Troy’a nie trwały długo. Siedzieliśmy u niego dobrą godzinę, z czego z
kolei mama Troy’a zabrała nas na gorącą czekoladę i kremówki. Pamiętam, gdy
byliśmy młodsi, często chodziliśmy po szkole na gorącą czekoladę. A tą, którą
przyrządzała pani Blanco była najlepsza w świecie. W kawiarni przesiedzieliśmy
niezbyt długo, bo mama Troy’a musiała iść załatwiać sprawy związane z
tymczasową przeprowadzką. Zostawiła nas samych, życząc miłej zabawy. I tak
zleciała kolejna godzina, gdzie ponownie zahaczyliśmy o Starbucks’a. Po
wielokrotnych namowach dałam się skusić na małe cappuccino. Ramię w ramię
przemierzałam zaśnieżone ulice razem z moim przyjacielem. Rozmawialiśmy o
wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się z każdej napotkanej rzeczy, albo miny, gdy
któreś z nas ją zrobiło. Dzięki niemu, mogłam odetchnąć. Nie musiałam martwić
się o to, czy Harry albo Zayn są zazdrośni. Troy’a znam od dziecka, i tylko on
zna mnie od podstaw. W głębi, cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak on, i
wiem, że mogę na nim polegać. Kiedy dochodziliśmy do jednego z przystanków, tuż
obok nas przejechało czarne BMW. W pewnym momencie zwolnił, i zawrócił na
najbliższym skrzyżowaniu.
— Czyżby
królewicz się obudził? – zażartował Troy, i razem ze mną się zatrzymał. Mrużąc
oczy, przyglądałam się znajomemu samochodowi. Pojazd podjechał bliżej i
zatrzymał się tuż przy nas. Przyciemniana szyba zniżyła się od strony pasażera,
a ja ujrzałam Zayn’a, który właśnie kończył wypalać papierosa.
— Wskakuj –
zwrócił się do mnie, na co ja prychnęłam.
— Po co?
— Jedziemy do
domu. Nie każ mi używać siły, kocie – powiedział chłodno i spokojnie.
Troy słysząc
słowa Zayn’a roześmiał się głośno. Czy on sobie ze mnie żartuje? Za kogo on się
uważa, by mówić mi, co mam robić?
— Słucham? –
spytałam, krzywiąc się.
— Słyszałaś.
Pożegnaj się ładnie z kolegą, i wsiadaj do auta – powiedział, a raczej
rozkazał.
Powiedzcie
proszę, że to jest jakiś nieśmieszny żart. Kim on jest, do cholery?! Moim
panem, władcą, chłopakiem? Nie! On jest dla mnie nikim. Powtarzam: N I K I M.
— A ty co się
śmiejesz? Mam ozdobić ci tą ładną buźkę? – syknął w stronę mojego przyjaciela.
— Hey, hey!
Hamuj się! – Krzyknęłam w stronę kierowcy. A on mnie po prostu wyśmiał.
— Jak
wsiądziesz do tego pieprzonego wozu, to nie będzie żadnego problemu. Wejdziesz
sama, czy mam ci pomóc?
Oblałam Troy’a
przepraszającym spojrzeniem, przytuliłam go lekko i wsiadłam do samochodu
Malik’a. Szepnęłam w stronę chłopaka, żeby się nie martwił, i że odezwę się
później. On, tylko uśmiechnął się i odszedł.
A Zayn z piskiem opon ruszył w stronę posiadłości One Direction. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem. To już druga taka sytuacja, w której jesteśmy z sobą sam na sam. To krępujące. Milczymy. Milczymy, bo nie mam już o czym rozmawiać. Zbyt wiele się wydarzyło, żeby móc spojrzeć na siebie normalnie. Prawda jest taka, że już nic nie będzie normalne. Moje relacje z Zayn’em nie będą tak spójne jak kiedyś. I mimo, że było to kłamstwem było naprawdę miło. Właśnie, było. Za bardzo wracam do przeszłości, i to jest moją wadą. Zakrzątam sobie głowę sprawami, o których powinnam była już dawno zapomnieć. Minęło kilka chwil, i znaleźliśmy się pod domem. Brunet zgasił silnik, i odpiął pas.
A Zayn z piskiem opon ruszył w stronę posiadłości One Direction. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem. To już druga taka sytuacja, w której jesteśmy z sobą sam na sam. To krępujące. Milczymy. Milczymy, bo nie mam już o czym rozmawiać. Zbyt wiele się wydarzyło, żeby móc spojrzeć na siebie normalnie. Prawda jest taka, że już nic nie będzie normalne. Moje relacje z Zayn’em nie będą tak spójne jak kiedyś. I mimo, że było to kłamstwem było naprawdę miło. Właśnie, było. Za bardzo wracam do przeszłości, i to jest moją wadą. Zakrzątam sobie głowę sprawami, o których powinnam była już dawno zapomnieć. Minęło kilka chwil, i znaleźliśmy się pod domem. Brunet zgasił silnik, i odpiął pas.
— Przepraszam
za swoje zachowanie.
Mruknął coś
jakby sam do siebie. Zayn zacisnął palce na swojej kierownicy, a ja tylko cicho
westchnęłam. Zatrzepotałam rzęsami, by się przypadkiem nie rozkleić. Nie
chciałam wdawać się z nim jakiekolwiek dyskusje. Nie chciałam go widzieć. Nie
chciałam go słuchać. Każde słowo wydostając się w jego ust, to kłamstwo. Kłamstwo
to też pewien sposób życia. Owszem, w wyjątkowych sytuacjach jest potrzebne.
Niektórzy lubią się w nim obracać, ale do przesady. Po co kłamać?
— To już nie
ma znaczenia.
Odpięłam pas,
wzięłam do ręki swoją torebkę i wyszłam z jego samochodu. Nie wiem, czy jeszcze
coś do mnie mówił, bo nie słyszałam, gdyż weszłam do domu. Zdjęłam buty i
rozpięłam płaszcz. Wchodząc do salonu zobaczyłam swoich przyjaciół,
przygotowujących się do imprezy.
—
Przyprowadziłem zgubę – zakomunikował zachrypnięty głos Zayn’a tuż za mną. Czy
on musi tak zaśmiecać mi głowę? Chcę o nim nie myśleć, ale najzwyczajniej w
świecie, nie potrafię. Dlaczego?
— Jestem twoim
psem, że musisz mnie przyprowadzać?
Syknęłam
kąśliwie w jego stronę, wymijając go w progu. Zdjęłam swój płaszcz w korytarzu
i weszłam po schodach na górę, kierując się prosto do swojego pokoju.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a torebkę rzuciłam gdzieś na łóżko. Podeszłam do
okna, otworzyłam je na oścież i usiadłam na parapecie. Schowałam twarz w
dłoniach i oddychałam bardzo głęboko. Czy to wszystko musi być takie trudne?
(…)
Od ponad dwóch
godzin w najlepsze trwa impreza urodzinowy Louis’a. A ja zamknęłam się w pokoju
z butelką wina i topię swoje smutki. Usiadłam ponownie na paracie i
obserwowałam Londyn nocą. Tym razem przez zamkniętą szybę. Cisza jest najgorszą
jak i zarazem najboleśniejszą rzeczą jaka może istnieć na świecie. Milczenie
boli bardziej od urazy czy też wjechania komuś na psychikę. Dokończyłam picie czerwonego
wina, i odstawiłam butelkę naprzeciw siebie. Zaśmiałam się głośno, czując jak
alkohol uderza mi do głowy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak dawno
niczego nie piłam. Usłyszałam pukanie. Pukanie do moich drzwi. Nie
odpowiedziałam, ale za to usłyszałam, jak ktoś wszedł do pomieszczenia.
— Upijasz się?
Usłyszałam
chłodny, zachrypnięty głos Harr’ego. Podszedł bliżej, a ja odwróciłam głowę.
Posłałam mu lekki uśmiech, a on to odwzajemnił. Wyciągnął dłoń w moim kierunku,
abym mogła bez problemu zejść z parapetu. Złapałam się jego dłoni, i już po
chwili byłam przyparta do jego klatki piersiowej, z której biło liczne ciepło.
Oplotłam dłonie wokół jego karku, a on objął mnie delikatnie w talii. Po kilku sekundach, w ciszy, nasze ciała zaczęły się kołysać. A jedyne co można było usłyszeć to bicie naszych serc, i wzajemnie mieszające się oddechy. Uśmiechnęłam się pod nosem, a wtedy on spojrzał mi w oczy. I mimo, że w pokoju panował pół mrok, a jedynym światłem jakie padało to księżyc i pobliska latarnia, to i tak dostrzegłam te małe iskierki w jego zielonych jak szmaragd oczach.
Oplotłam dłonie wokół jego karku, a on objął mnie delikatnie w talii. Po kilku sekundach, w ciszy, nasze ciała zaczęły się kołysać. A jedyne co można było usłyszeć to bicie naszych serc, i wzajemnie mieszające się oddechy. Uśmiechnęłam się pod nosem, a wtedy on spojrzał mi w oczy. I mimo, że w pokoju panował pół mrok, a jedynym światłem jakie padało to księżyc i pobliska latarnia, to i tak dostrzegłam te małe iskierki w jego zielonych jak szmaragd oczach.
Po usłyszeniu
tych słów strach mnie paraliżował. Przełknęłam ślinę, ale nie odpowiedziałam
nic. W milczeniu wpatrywaliśmy sobie w oczy, od czasu do czasu uśmiechając się
do siebie. Harry odgarnął pasmo moich blond włosów za ucho, i z delikatnością
zaczął gładzić mój policzek. Zbliżył się, i musnął moje wargi. A ciepło, które
dostałam rozlało się po całym ciele.
Odezwał się
zachrypniętym głosem. Złapał mnie za dłoń, i opuściliśmy mój pokój w dobrych
humorach. Zeszliśmy po schodach, a moim oczom ukazał się salon przepełniony
pijanymi i tańczącymi ludźmi. Niall nie traci czasu na podrywanie Brendy. Louis
tańczy z Eleanor. Liam rozmawia z moją Ashley… Zaraz. Co? Nawet Danielle,
Sophia, Perrie i Megan przewijają się gdzieś w tańczącym tłumie. Brakuje tylko
Zayn’a. Jego nigdy nie ma, kiedy jest potrzebny. Razem z brunetem wtopiliśmy
się w tłum. Tańcząc w najlepsze na parkiecie z najprzystojniejszym mężczyzną w
holu, czułam się rewelacyjnie. Podobało mi się to i nie miałam zamiaru tego
przerywać. Widziałam jedynie zazdrosne spojrzenia dziewczyn zgromadzonych na
sali, które mogłyby zabić gołymi rękoma, bo tańczę z ich idolem. Każda
dziewczyna oddałaby wszystko, aby być na moim miejscu. A oprócz tego? Pijani i
nieznani mi nastolatkowie i nic poza tym. Taniec, który tańczyłam ze Styles’em z
chwili na chwilę stawał się coraz odważniejszy. Wprost erotyczny i pragnący
pożądania. Jego dłonie z moich pleców zjechały na moje pośladki, a ja
zamruczałam prosto w jego usta.
—
Zapomniałem ci powiedziesz, że bardzo podobasz mi się w tej sukience – wysyczał
prosto do moich ust. A następnie mnie pocałował. Czule i romantycznie. Zaplotłam
dłonie na jego karku i podążałam w rytm muzyki. Dłoń chłopaka błądziła po moich
plecach, badając każdy skrawek mojego ciała. Wiedziałam, że podobam się Harr’emu.
Wiedziałam, że miał na myśli coś więcej niż tylko pocałunki. Widziałam w jego oczach, że ma na mnie ochotę. Każda
część jego idealnego ciała pragnie mnie i z ledwością powstrzymuje się od tego,
aby się na mnie nie rzucić. Jednak coś go hamuje, ale nie jestem w stanie
wytłumaczyć co. W niespodziewanym dla mnie momencie chłopak przyciągnął mnie do
siebie na tyle blisko, aby za chwilę móc złożyć pocałunek na moich malinowych
ustach. Seksownie i zwinnie oblizał swoje wargi i uniósł jedną brew do góry, na
co za chwilę uśmiechnął się. Dotknął dłonią mojego bladego policzka i na szyi
złożył mi delikatny, ale ostrożny pocałunek. Tym samym spowodował, że przeszły
mnie ciarki. Przytulił mnie od tyłu, a następnie przygryzł płatek mojego ucha.
Złapał mnie za obie ręce i poprowadził w stronę kuchni. Usiadłam na blacie, a
on stał obok mnie, wypiliśmy whisky z colą i nie traciliśmy czasu na słodzenie.
Harry obdarowywał moje ciało czułymi pocałunkami, co bardzo mi się podobało.
— Zaraz
wracam, królewno – mruknął do ucha, i zniknął za rogiem.
Przechyliłam
szklaneczkę i duszkiem wypiłam pozostałości swojego płynu alkoholowego.
Rozmasowałam swój kark, i na chwilę przymknęłam oczy. A kiedy je otworzyłam
ujrzałam przed sobą Perrie i jej farbowane, blond włosy.
— O –
zawołałam bezmyślnie. — Kogo moje piękne oczy widzą? Perrie Edwards we własnej
osobie! – krzyknęłam, i zaczęłam stroić sobie żarty. — Zayn cię zaprosił? O,
jakie to miłe z jego strony – zachichotałam, przytykając usta dłonią.
— Claudia,
wiem, że jesteś pijana, i nie wiele informacji do ciebie teraz dotrze, ale
proszę cię, wysłuchaj mnie – zaczęła blondynka, błagalnym głosem.
— Czemu
sądzisz, że mam ochotę cię słuchać?
— Chcę
powiedzieć ci coś… bardzo ważnego.
— No mów jak
już musisz. Niech stracę kilka minut z mojego cennego życia – zagestykulowałam
rękoma. Do szklanki ponownie wlałam whisky, i wrzuciłam trzy kostki lodu.
— Pamiętasz
wakacje?
— Noooo
— I imprezę
Zayn’a, po której nic nie pamiętał?
— Kojarzę. To
wtedy pieprzył się z tobą, gdy ja zamartwiałam się gdzie jest, i co robi –
syknęłam przez zęby.
Perrie westchnęła,
i zabrała mi szklankę. Odstawiła ją obok mnie, i złapała mój podbródek, by
spojrzeć prosto w oczy.
— Posłuchaj.
Megan też była na tej imprezie..
— I co w
związku z tym? – Spytałam chłodno.
— Nie spałam z
Zayn’em. A on nie spał ze mną. Megan wrzuciła mu do drinka pigułkę gwałtu, a
potem opowiedziała zmyśloną historyjkę. Między mną, a nim kompletnie nic nie
zaszło. Wszystko co złe to intryga Megan, bo chce ci dopiec.
— Po co mi to
mówisz, Perrie?
— Chciałam...
żebyś znała prawdę. Należy ci się to.
— Do czego
dążysz?
— Do tego, że
Zayn od początku był uczciwy wobec ciebie. Ani razu cię nie oszukał. A jeśli
działał przeciwko tobie, to kierowała nim tylko i wyłącznie Megan.
Od autorki: Cóż. Dziwnym trafem wyrabiam się z rozdziałami. Mam napływ energii i od groma pomysłów. Jak to wyjdzie w praktyce? Zobaczymy wkrótce :')Dziękuję za ponad 63.000 wejść na bloga. 58 obserwatorów... To ogromny sukces, a zawdzięczam go tylko wam. Martwi mnie tylko nagły spadek ilości komentarzy... Tym bardziej, że w ankiecie po prawej stronie odpowiedziało aż 86 osób! Czyli co, tyle osób czyta moje opowiadanie? Podoba się Wam one? Chcecie żebym pisała? Proszę, zostawcie po sobie jakiś ślad. Wtedy wiem, że robię coś dobrze, lub źle. ask.fm/foxifoxifoxi Kocham Was!!! I dziękuję za to, że jesteście.
Harry lekko przesadza z tą swoją zazdrością, wgl jestem za Claudią i Zayn'em :D No ale czekam na rozwój zdarzeń:) Ojj Perrie znowu namiesza jej w głowie chyba że nic nie będzie pamiętać przez alkohol ;(
OdpowiedzUsuń38 osób chce aby główna bohaterka była z Harr'ym, a 32 z Zayn'em.. Dlaczego wybieracie Zayn'a? Uważacie, że on bardziej pasuje do Claudii? :')
UsuńJa głosowałam za Zayn'em :) Dlaczego tak wybrałam? Bo uważam że pasują do siebie, już od samego początku widziałam ich razem i nie mogę sobie jakoś wyobrazić tego że jest z Harrym. Ale to tylko takie moje skromne zdanie. I tak będę czytać i zachwycać się każdym napisanym rozdziałem, nie zważając na to z kim będzie :)
Usuńale i tak kibicuję Claudii i Malikowi :)
Claudia póki co nie jest z żadnym z nich. :') Dalej nie rozumiem... Lubicie aż tak bardzo Zayn'a?
UsuńJa osobišcie wolala bym Loczka ( chyba już sama nie wiem pogubilam się we własnych myślach ... Chciała bym Claudie z Hazzą ale potem dochodzi Zeyn i ten list a teraz Perri. Ale potem z nowu Loczek Ahh mam mieszane myšli co do miłości głównej bohaterki,.. :** <3<3 Gdyby ktoś zapytał kogo wolę .. Wybrała bym obu choć wiem że to nie realne xx . <3<3<3<3<3 Tak czy inaczej rozdział po prostu jgmpdgmjwtwjmpmjt brak słów <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
UsuńNie zdecydowana Fankaa twojego Boga ! :* Buziaaki
I tu mam problem... Ale spokojnie, to nie koniec historii bo planują III część :)
Usuńkocham , kocham , kocham ten blog !!
OdpowiedzUsuńSama nie wiem dlaczego przyszło mi na myśl że Malik się chce zabić :D Hihi nie wiem, na prawdę! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty, podoba mi się jak nie wiem co. Scenka z Harrym było ekscytująca! Rozmowa Claudii z Perrie zaskoczyła mnie. Czy to jakaś kolejna intryga? Mam nadzieję, że Claudia uwierzy jej i będzie to pamiętać, bo ja również jestem za tym żeby była z Malikiem, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam Asiek :*
Czytając to chciało mi się smiać z niektórych wypowiedzi bohaterów lecz po dalszym czytaniu stwierdzam, że masz talent. Ciekawa fabuła. Byłam pewna że Claudia jest z Harrym a tu zmyłka. Zayn jest przebiegły, oraz coraz bardziej mnie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetne opowiadanie ♡♡
OdpowiedzUsuńUwielbiam *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uloży jej się z Harrym <3
Ja naprawdę nie wiem kogo wybrać czy Hazze czy Malika. Po prostu nie umiem moim zdaniem oboje pasuja do Claudii i dlatego nie umiem wybrać. Kocham ich obu tak bardzo. Tylko nie wiem dlaczego Niall też mi się ty wplata w tą historię XD jednak on mi jakoś do Klaudii nie pasuje, ale nie obraziłabym się gdyby znalazł sie on bliżej Claudii w sensie przyjaciel. Chociaż na prawdę nie potrafię wybrać pomiędzy Hazzą a Zaynem to bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i poleciłam je przyjaciółkom więc również niedługo powinny skomentować ten rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i na prawdę przepraszam za tak bardzo długi komentarz bo pewnie nie będzie ci się chciało go czytać. Pozdrawiam @MirrorPlz :)
Niall? Niall jest bratem Claudii :)
UsuńCo? Długi? Przestań! Ja uwielbiam i chcę żebyście pisały mi długie komentarze! Chcę żebyś wyrażały swoje zdania, opinie! Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że wystarczająco zadowoliłam Cię swoją pracą.
Pozdrawiam :)
niesamowity jak wszystkie <3 Szczerze miło by się czytał gdyby Claudia znowu była z Malikiem ;) ale wiesz to jest tylko moje zdanie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDix musi być z Harrym <3
OdpowiedzUsuńooo !!!!!!
OdpowiedzUsuńniezły zwrot akcji