Zazdrosny
wyraz twarzy Zayn’a to wprost przepiękny widok dla moich oczu. Złość jaka
emanowała nad nim była nie do opisania. Jego miodowe tęczówki znacznie
pociemniały i płonęły. W ścisłości nie chodziło mi o taką zemstę na nim, w
sumie to nawet nie była zemsta. Ich spotkanie w moim domu było zwykłym
przypadkiem. Kto normalny spodziewałby się wizyty o północy? Oh! Jak ja kocham
takie niespodzianki! Mulat stał w tym samym miejscu i zaciskał dłonie w pięści.
Cały kipił w złości, a jego już dawno zapomniana żyłka z czoła zaczęła
niebezpiecznie podrygiwać. Harry zrobił krok do przodu, a promienny uśmiech nie
schodził mu z twarzy. W jednej sekundzie mina mu zrzędła, a ciało zatrzymało się
z powodu napotkanej przeszkody. Potrząsnęłam głową, dopiero wtedy kiedy
zorientowałam się, że Zayn przywarł Harr’ego do ściany. Zaklęłam w głowie, na
samą myśl o udawanej zazdrości chłopaka.
— Co. Ty. Tu.
Kurwa. Robisz? – Warknął Mulat, szarpiąc loczka za jego koszulkę. — Po co przyszedłeś
do mojej dziewczyny, co? – Krzyknął, a Harry uderzył plecami o ścianę. W
minionej chwili zbliżyłam się do nich i złapałam Zayn’a za ramię. On jak poparzony
spoglądał na mnie ze zdziwieniem przez chwilę, a za moment jego wzrok utkwił w
oczach zielonookiego.
— Zayn –
odezwałam się stanowczo, ale starałam się brzmieć cicho, tak żeby nie obudzić
swoich bliskich. — Nie rób scen. To nie jest odpowiednia pora na takie
pogaduchy – powiedziałam i lekko ścisnęłam jego ramię, nie wiedząc jeszcze wtedy,
co mnie czeka.
—
Twój związek z Claudią to przeszłość. Ona ciebie w ogóle nie kocha, wie już, że
się nią tylko bawisz – wtrącił Styles, szczerząc się od ucha do ucha. Widać
było, że ta sytuacja, bawiła tylko jego.
Harry i Zayn
są dobrymi przyjaciółmi, odkąd tylko pamiętam. Nigdy nie przypuszczałabym, że
Mulat zareaguje tak pochopnie na spotkanie swojego przyjaciela. Cóż. Szczerze
zaczynam w to wątpić, czy jego zachowanie jest udawane, czy prawdziwe. Teraz,
to sama nie wiem w co mam wierzyć, a w co nie.
— Nie kłam,
Styles – burknął.
— Zayn –
zwróciłam się bezpośrednio do brązowookiego. — Idź już sobie – poprosiłam, a
raczej zażądałam.
— Słyszałeś co
powiedziała, czy ogłuchłeś? – Po raz kolejny Harry zabrał głos, podnosząc swój
ton. Ugh. Jak tak dalej pójdzie, to chłopaki z pewnością obudzą moich rodziców.
— Zayn, wynoś
się już stąd do cholery! – Warknęłam, i lekko ścisnęłam jego ramię.
I to co
zdarzyło się potem, zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Nie tylko mnie to
zdekoncentrowało, bo Harry też się wściekł. Nie spodziewałam się, ani ja, ani
Hazza, że Zayn będzie w stanie mnie odepchnąć z taką siłą. W afekcie odepchnął
mnie tak mocno, że runęłam na podłogę. Nim zdążyłam się podnieść, usłyszałam, a
także zobaczyłam jak uderza Loczka. Kędzierzawy nie był mu dłużny i
natychmiast, oddał mu cios. Boże. Boże. Boże. Boże. Boże. Do czego to doszło,
że dwaj najlepsi przyjaciele prawie pobili się? I to znowu, z mojego powodu.
Lokowaty chłopak pędem znalazł się przy mnie, pomimo cieknącej z nosa cieszy pomógł
mi się podnieść. Nim się obejrzeliśmy, Zayn’a już nie było.
Malik, jesteś pieprzonym tchórzem.
Uśmiechnęłam
się w stronę zielonookiego i podeszłam do drzwi, w celu zamknięcia ich.
Zakluczyłam je, po czym oparłam się o nie plecami. Spojrzawszy na Hazzę, zaśmiałam
się, a on razem ze mną. Podeszłam do niego żwawym krokiem, po czym zawisłam mu
na szyi, przytulając się do niego. On, nie czekając długo, objął mnie w talii.
Minęła sekunda, a on wypuścił mnie z objęć. Spojrzał mi w oczy, następnie ujął
moją małą twarz w swoje duże dłonie, uśmiechnął się i złożył pocałunek na moich malinowych ustach.
Minęła dłuższa chwila, zanim odważył się go pogłębić. Rozchylił szerzej swoje usta, po czym migiem wsunął mi język do buzi. Przez moment błądził nim po moim podniebieniu, i próbował odszukać wspólny rytm. Byłam w szoku, a zarazem pałałam szczęściem, że w końcu, po tak długiej przerwie zdecydował się na ten ruch. Całowaliśmy się jak para kochanków, która spragniona jest swoich uczuć. Harry całował namiętnie, ale zarazem delikatnie i romantycznie. Wkładał w to mnóstwo uczucia, co nie uszło mojej uwadze. Przecież poprzez pocałunek wyrażamy to, co czujemy do drugiej osoby.
—
Mogłeś chociaż powiadomić, że przyjdziesz – szepnęłam, kiedy oderwaliśmy się od
siebie, by unormować swoje oddechy.
— Chciałem
zrobić ci niespodziankę – wymruczał prosto do moich ust, trzymając mnie cały
czas w objęciach. Nie czekają długo, znów go pocałowałam.
— Rób mi takie
niespodzianki częściej – westchnęłam, zaplatając swoje ręce na jego karku.
Chłopak
uśmiechnął się do mnie i musnął moje usta.
— Nie widzę
nic przeciw.
Wtuliłam się w
jego pierś, jednocześnie wdychając jego zapach. Pachniał pięknie. Odrobina
męskich perfum z dodatkiem lawendy, to coś wspaniałego.
— Zostaniesz
na noc – powiedziałam po kilkunastu
sekundach. Spojrzałam się na bruneta, a on udał zaskoczonego. Pomimo to, z tą
miną, wyglądał dość komicznie, i bardzo mi się podobał.
Po kilku
minutach pobytu u mnie, pozwoliłam Harr’emu wziąć prysznic. Sama nie czekałam
na niego, i skorzystałam z drugiej łazienki, która znajdowała się na dole. Mój
prysznic trwał około trzydziestu minut. Wystarczająco długo, bym mogła się
odprężyć. Po skończonym myciu, włożyłam na siebie zestaw czystej bielizny, a za
chwilę piżamę, składającą się z krótkich spodenek i zwykłej podkoszulki. Wyszłam z
łazienki, zagaszając światło, po czym przedostałam się na górę i skierowałam do
swojego pokoju. Uchyliłam drzwi, zastając Styles’a siedzącego na moim łóżku. W
dłoniach trzymał ramkę z jakimś zdjęciem. Podeszłam do niego bliżej, zamykając
wcześniej drzwi od mojego pokoju. Usiadłam obok chłopaka, kładąc głowę na jego
ramieniu. On, odwrócił się i pocałował mnie w głowę. Harry w dłoniach trzymał
nasze pamiątkowe zdjęcie, sprzed trzech lat, jeszcze zanim stał się sławny.
— Pamiętasz
gdzie i kiedy robiliśmy to zdjęcie? – Spytał, tym swoim czarującym głosem.
— Oczywiście,
że tak – odpowiedziałam bez namysłu. Uśmiechnęłam się na samą myśl o
wspomnieniach i o tamtych czasach, gdzie chłopaki mogli wyjść spokojnie na
ulice, bez ochrony. — Specjalnie na drugi koniec świata przywlokłeś Louis’a, bo
rzekomo się za mną stęskniłeś. Mieliście pobyć tylko chwilę, ale zostaliście do
końca. Było miło. Tak normalnie… Inaczej – powiedziałam i spojrzałam się na
chłopaka. Uśmiechnął się, patrząc cały czas w ramkę.
— Wspaniałe
chwile – podsumował i westchnął. — Pamiętam, jak potem dostałem szlaban od mamy
i przez miesiąc nie wypuszczała mnie w domu. Nie pozwoliła mi pójść nawet na
casting do X factor’a… – Przerwał, na rozmyślenia. — Ciekawe jak to by było
gdybym wtedy został w domu i posłuchał się jej?
— Nie byłbyś
tym, kim teraz jesteś – odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
— I nie
siedziałbym teraz z tobą – dodał, i pocałował mnie w policzek.
Harry odłożył
ramkę na swoje dotychczasowe miejsce, czyli moją nocną szafkę. Odgarnął kołdrę
z jednej strony, wszedł do łóżka i przykrył się do połowy. Dzięki temu miałam
wspaniały widok na jego nagą klatkę piersiową, która była całkiem umięśniona i
wytatuowana. Lokiś uśmiechnął się szeroko w moim kierunku, po czym poklepał
ręką wolne miejsce obok siebie. Zgasiłam światło, i już po chwili znalazłam się
w swoim łóżku, tuż obok samego Harr’ego Styles’a. Kiedy
zamknęłam oczy, poczułam jak jego dłonie wsuwają się pode mną i przyciągają do
siebie. Brunet pocałował mnie we włosy, w wyniku czego uśmiechnęłam się sama do
siebie.
— Śpi dobrze,
królewno – wyszeptał tuż nad moim uchem. A po moim ciele przeszedł przyjemny
dreszcz, spowodowany czarującą głębią jego głosu.
— Dobranoc
Hazz.
* * *
Obudziły mnie
zimowe promienie słońca, które wkradały przez rolety w moim pokoju. Z
zamkniętymi jeszcze oczami odwróciłam się na drugą stronę. Przeciągnęłam się na
łóżku z uśmiechem na ustach, a kiedy zorientowałam się, że jestem obserwowana,
od razu się rozbudziłam. Zielone oczy Harrego wpatrywały się we mnie z
miłością. Uśmiechnął się do mnie szeroko, ukazując rząd swoich śnieżnobiałych
zębów, a już po chwili zbliżył się i pocałował w czoło.
— Jesteś –
szepnęłam, gładząc jego policzek. Chciałam się po prostu upewnić, czy to sen na
jawie, czy rzeczywistość.
— Jestem –
potwierdził wiarygodność moich słów.
— Ostatnim
razem uciekłeś – stwierdziłam, wywracając oczami.
— Obowiązki
wzywały, królewno – zażartował.
I pocałował
mnie w usta. Wsunął swoje duże dłonie pod moje plecy i przyciągnął do siebie. A
ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową, i wdychałam zapach jego pięknego ciała.
W tych ramionach mogłam tkwić całe życie, a nawet długą wieczność. Po kilku
minutach błogiego wylegiwania się, postanowiliśmy wstać. Zegary w prawdzie
wskazywały dopiero przed dziesiątą, ale woleliśmy nie tracić pięknego dnia.
Harry
pościelił moje łóżko, a ja w tym czasie poszłam doprowadzić swój wygląd do
porządku dziennego. Włożyłam na siebie zwykłe jeansy i prostą koszulkę. Na
dzisiejszy dzień nie miałam specjalnych planów, poza odwiedzeniem Nialla w
szpitalu. Jego stan znacznie się poprawia, i po mału wybudza się z śpiączki
farmakologicznej. Cieszy mnie to, że już za parę dni będę mogła spędzić z nim
więcej czasu. Po wyprowadzce z domu, jeszcze nie wiem gdzie będę mieszkać, ale
liczę na to, że szybko znajdę coś ładnego i przytulnego.
Podczas
wspólnego śniadania, wyjaśniłam rodzicom kwestię wyprowadzki. Nie kłócili się,
tylko wsparli mnie, i zapewnili swoją pomoc. Grunt to to, by mieć wsparcie w
bliskich ci osobach. Myślałam, że będą mieli mi za złe, że chcę wyprowadzić się
tak daleko od domu, jednak się pomyliłam. Cieszyli się nawet, że Harry nas
odwiedził. Mama nie skomentowała nawet tego, że spaliśmy w jednym pokoju i
jednym łóżku. A może po prostu o tym nie wiedziała? Albo nie chciała wiedzieć? Co
z tego, że nie jest moją prawdziwą mamą, nie zmienia to faktu, że kocham ją nad
życie.
— Jedźcie
ostrożnie – odezwała się moja mama, kiedy wręczała Harremu pęk kluczy od
swojego samochodu. Ucałowała mnie w czoło i życzyła miłej drogi. — Pilnuj jej,
Harry – zwróciła się bezpośrednio do chłopaka, kiedy wypuszczałam ją z objęć.
— Będę strzegł
jej, jak oka w głowie, proszę pani – odpowiedział grzecznie chłopak, otwierają
frontowe drzwi.
— Nie siedźcie
tam zbyt długo, i wróćcie przed kolacją – powiedziała proszącym głosem.
Posłałam jej serdeczny uśmiech, i razem z
chłopakiem wyszliśmy z mojego rodzinnego domu.
— Lubię twoją
mamę – stwierdził brunet, kiedy dochodziliśmy na podjazd, przy którym stało
ciemne audi mojej mamy. — Miła kobieta, całkiem ładna i… – skomentował, ale nie
było dane mu dokończyć, ponieważ od razu spiorunowałam go wzrokiem.
— I co? –
Spytałam, unosząc brwi ku górze.
— I zajęta –
dokończył z drwiącym uśmieszkiem na ustach.
Nie zdziwiło
mnie to, że Harremu wpadła w oko moja mama. Odkąd pamiętam, w sieci roiło się
od plotek o jego rzekomych romansach z dużo starszymi kobietami. Styles lubił
strasze kobiety, bo jak stwierdził w jednym z wywiadów „są dojrzalsze i
bardziej doświadczone”. Czyli mam rozumieć, że teraz przerzuci się na moją
mamę, zostawiając mnie samą na lodzie?
— Spodobała ci
się moja mama? – Spytałam z kpiną w głosie.
Harry w
odpowiedzi roześmiał się głośno. Jak na gentelmena przystało, otworzył mi drzwi
od strony pasażera, zajęłam miejsce, a on zamknął drzwi. Po chwili, znalazł się
na siedzeniu kierowcy i zapinał pasy bezpieczeństwa. Odpalił silnik, włączył
światła i ruszył.
— Harry, czy
mógłbyś odpowiedzieć na moje pytanie?
— Jakie? – Spytał,
z uśmiechem na ustach.
Po jego minie,
doskonale wiedziałam, że wie o co mi chodzi, jednak chciał potrzymać mnie w
niepewności… I zdenerwować.
— Podoba ci
się moja mama? – Powtórzyłam pytanie, zakładając ręce wysoko na piersi. Wiem,
że pytanie było idiotyczne, ale musiałam to wiedzieć, czy nadal kręcą go starsze
panny.
— Dix, jesteś
zazdrosna o swoją mamę? – Odezwał się z entuzjazmem, a uśmiech nie schodził mu
z twarzy.
— Oczywiście,
że nie – bąknęłam pod nosem, wywracając teatralnie oczami.
Skłamałam. No
bo co miałam mu powiedzieć? „Tak, Harry.
Jestem zazdrosna o moją mamę. Boję się, że zostawisz mnie dla niej” Jeśli
bym to zrobiła, z pewnością wyśmiałby mnie. W pewnym momencie samochód się
zatrzymał. Kątem oka dostrzegłam, że brunet spogląda na mnie, i czeka, aż na
niego spojrzę. Zatrzepotałam rzęsami i spojrzałam się na niego.
— Claudio –
usłyszałam zachrypnięty głos Hazzy.
Nie lubiłam,
kiedy ktoś zwraca się do mnie tak oficjalnie. Ludzie mówią tak wtedy, kiedy coś
przeskrobię. A tym razem, co zrobiłam źle?
— Liczysz się
tylko ty. Żadne inne dziewczyny mnie nie obchodzą już od dłuższego czasu –
powiedział, a ja wpatrywałam się w przednią szybę.
Chciałam być
twarda i nie dać po sobie poznać, że te parę słów, dało mi powód do radości. W
głębi cieszyłam się jak mała dziewczynka po otrzymaniu wymarzonego prezentu.
Chciałam rzucić mu się na szyję, i powiedzieć, że uwielbiam za wszystko, ale
postanowiłam dalej udawać obrażoną.
— Chciałbym,
żebyśmy dali sobie szansę. Chciałbym, żebyśmy poszli na prawdziwą randkę.
Chciałbym, żebyśmy zaczęli wszystko od nowa, od początku. Teraz. Od tej chwili –
podsumował, a ja już nie zdołałam ukryć swojego szczęścia. Uśmiechnęłam się
sama o siebie, obracając głowę w stronę chłopaka. Harry złapał mój podbródek, i
spojrzał głęboko w oczy.
— Sądzę, że
możemy być jeszcze szczęśliwi. Razem – podsumował, i złożył delikatny pocałunek
na moich malinowych ustach.
Po
dziesięciominutowej jeździe dotarliśmy do szpitala. Oboje, dyskretnie wyszliśmy
z samochodu. Harry złapał mnie za rękę, i pociągnął w stronę drzwi. Weszliśmy
do szpitala, odnaleźliśmy salę, w której leży Niall i poszliśmy w jej kierunku.
W holu spotkaliśmy Louisa i Liama, którzy aż zagwizdali na nasz widok.
— Są i nasze
gołąbeczki! – Krzyknął radośnie Louis, który przybił piątkę ze swoim
przyjacielem. — Cześć stary, jak się trzymasz? – uśmiechnął się do niego, a już
po chwili objął mnie delikatnie i pocałował w policzek. — Witam piękną, jak
zdrówko?
Louis był w
niesamowitym humorze tryskał energią, i zarażał nią ludzi wokół. Odkąd pamiętam
to właśnie on zawsze miał dobry nastrój i rzadko kiedy chodził smutny. Cieszę
się, że chociaż on na świat patrzy przez różowe okulary.
— A jemu co
się stało? – Spytałam z uśmiechem na ustach, patrząc się, to na Louisa, to na
Liama. Podeszłam do Payne, przytulając na powitanie.
— Eleanor
wraca do Londynu w ten sam dzień co my. Lou posika się chyba z radości –
wyjaśnił Payne. I już teraz wiem, dlaczego niebieskooki brunet jest tak
szczęśliwy.
— To wszystko
wyjaśnia – odezwał się Harry, obejmując mnie jedną ręką. — Idź do Nialla – powiedział. — Ja odwiedzę go później. Pójdziemy teraz z
chłopakami do baru, huh?
Skinęłam
głową, na znak odpowiedzi. Wspięłam się na palcach, i złożyłam czuły pocałunek
na jego policzku. Z uśmiechem na ustach wyminęłam chłopaków, kierując się prosto do sali, w której leżał mój brat.
Chwyciłam za srebrną
klamkę i pchnęłam niebieskie drzwi. Moim oczom ukazał się tleniony blond
chłopak. Spał i był strasznie blady. Niesforna grzywka opadała mu na czoło. A
klatka piersiowa delikatnie unosiła się do góry. Uśmiechnęłam się pod nosem, na
samą myśl o tym, że już niedługo będę tak blisko swojego brata. Przez całe osiemnaście lat myślałam, że jestem jedynaczką. I
nagle okazało się, że mam rodzeństwo. Moi kuzynowi stali się jednocześnie moimi
braćmi. Wspaniali ludzie, którzy znaczą dla mnie bardzo dużo. Zbliżyłam się
do łóżka, na którym leżał chłopak. Przysunęłam krzesło, i usiadłam na nim.
Obserwowałam śpiącego chłopaka przez dłuższą.
— Dix…
Usłyszałam
cichy głos chłopaka. Uniosłam głowę, by zobaczyć, czy się obudził, czy po prostu
trajkocze coś przez sen. Moja pierwsza myśl się sprawdziła. Blondyn otwierał
oczy, i chyba miał w planach złapanie mnie za rękę. Podałam mu dłoń, chwycił
ją, a następnie ścisnął. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało, a ja to
odwzajemniłam.
— Jak się
czujesz, Niall?
Niall zamrugał
powiekami, i spojrzał się na mnie.
— Bywało
lepiej – podsumował, z czego oboje na te słowa, zaśmialiśmy się. — Lekarze
mówią, że mój stan się znacznie poprawia – uśmiechnął się. — Być może jutro
będę mógł stąd wyjść.
— Martwię się
o ciebie, wiesz?
Chłopak posłał
mi niewinny uśmiech, i pogładził wewnętrzną stronę mojej dłoni.
— Wygrzebię
się, mała – powiedział pewnie. — Słyszałem, że lecisz z nami do Londynu,
prawda? – Spytał, a ja skinęłam głową.
— Można
powiedzieć, że zostaję tam na stałe – wyznałam. — Już niebawem będziemy mogli nadrobić
stracony czas – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Nie sądziłam,
że Niall wie o mojej przeprowadzce. Sądziłam, że powiadomię go o tym osobiście,
ale już ktoś mnie wyprzedził. I dobrze. Chyba wszyscy cieszą się z tej wiadomości.
Chyba.
— Mam taką
nadzieję, mała – wyznał. — Dix, mogę zadać ci pytanie?
Skinęłam
głową.
— To prawda,
że Zayn cię wykorzystał? – Padło pytanie z jego ust.
Um. Nie
sądziłam, że wieści rozejdą się tak szybko. I wychodzi na to, że ktoś wśród
naszych przyjaciół ma długi język. Stawiam na Louisa, bo z niego taka papla, że
szkoda gadać. Nie chciałam nikomu zwierzać się z tego typu spraw. To moja
osobista sprawa. Nikomu o tym nie powiedziałam, ale po słowach brata, wnioskuję,
że Zayn zdążył się już pochwalić, jak to udało mu się przelecieć Horanównę. Co
raz częściej dochodzę do wniosku, że nie wolno ufać ludziom. A ci najbliżsi, w
nieoczekiwanym momencie, mogą zadać ci nóż w plecy, a ty nie masz prawa się
niczego spodziewać. Świat co raz bardziej schodzi na psy. A życie z dnia na
dzień staje się coraz cięższe i trudniejsze.
— Nie wiem, o
czym mówisz – skłamałam. I choć zawsze mówiłam prawdę Niallowi, to tym razem
zrobiłam inaczej. To było głupie. Ja
jestem coraz głupsza. Spuściłam głowę, i zaczęłam bawić się palcami.
— Claudia –
zwrócił się do mnie chłopak. Brzmiało to dość oficjalnie i dość poważnie. —
Spójrz na mnie – rozkazał. Zrobiłam to tylko dlatego, bo nie chciałam go
zdenerwować. — Zadam ci teraz pytanie, na które chcę usłyszeć prawdziwą
odpowiedź. Jeśli mnie okłamiesz, będę bardzo zły – powiedział. A ja tylko westchnęłam. — Spałaś
z Zaynem? Zmusił cię do tego?
Pokiwałam
przecząco głową. Zdecydowałam, że muszę mu powiedzieć prawdę.
— Nie –
wypaliłam pierwsze to, co mi ślina na język przyniosła. — Znaczy się, tak. Albo
i nie. Nie wiem, Niall… – sama zaczęłam się plątać, w swoich słowach.
— Zmusił cię
do czegoś?
Milczałam.
Było mi strasznie głupio. I wstyd. Boże. Boże. Boże. Jaką idiotką musiałam być,
że zgodziłam się na takie coś? Czułam się poniżona. I nie wiem dlaczego.
— Claudia?
Zayn zmusił cię do seksu? – padło kolejne pytanie z ust chłopaka, a ja dalej
milczałam. Przyczyną mogłoby być to, że nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego
słowa. — Posłuchaj. Jeśli Zayn zmusił cię do czegoś, czego nie chciałaś, z
pewnością odpowie za to. Osobiście tego dopilnuję – wyznał. I już widziałam po
jego minie, że nie jest w najlepszym humorze. Cóż. Chyba nie będę trzymałą go
dłużej w tej niepewności. Przyszła pora na wyznanie prawdy.
Claudia, weź się w garść!
— Zayn mnie do
niczego nie zmusił. To wyszło z jego, i z mojej inicjatywy – powiedziałam.
Niall pokiwał tylko głową, a ten gest nie wróżył nic dobrego. — Wiem, że to
głupio zabrzmi, ale też tego chciałam. W tamtym momencie nie myślałam o
konsekwencjach, i nie wiedziałam o tym, że to jedna z jego intryg. Przepraszam,
Niall. Nie chciałam źle…
Blondyn
podniósł się na łokciach i przysunął lekko w moją stronę. Złapał mnie za rękę,
i kazał, bym się zbliżyła. Przytuliłam go, ponieważ bardzo brakowało mi
czułości, kogoś z rodziny. Niall był jedyną osobą w tej chwili. Przede wszystkim
mnie rozumiał, i starał wspierać.
— Nie obwiniaj
się, Di – powiedział ciepłym głosem, chcąc mnie w jakiś sposób pocieszyć. —
Każdy wie, że Malik to dupek – podsumował.
Chichot
chłopaka spowodował, że jego ciało lekko się zatrzęsło.
— Zawiodłam
cię. Przepraszam.
On, posłał mi
tylko serdeczny uśmiech. Wiem, że się na mnie zawiódł, ale z pewnością, nie
mógł się na mnie długo gniewać. Niall jest za dobry, by chować urazę.
—
Zabezpieczyliście się chociaż? – Spytał niepewnie, unosząc jedną brew do góry. Chyba zaczął coś podejrzewać...
Jasna cholera.
— Nie –
odpowiedziałam jednoznacznie. — Zayn mówił, że będę tą jedyną, z którą zrobił to bez zabezpieczenia –
zacytowałam słowa Mulata.
— Kurwa –
mruknął chłopak, przeczesując dłonią swoją blond czuprynę.
— Przepraszam…
— Mam
nadzieję, że nie wpadłaś. Inaczej, zabiję sukinsyna – syknął przez zęby.
Nie poznaję
mojego Niallerka. Jednak to czas zmienia ludzi. Od kiedy stał się on taki
porywczy, agresywny?
— Zayn to twój
przyjaciel, pamiętaj o tym – przypomniałam mu, a on tylko pokiwał głową. Jednak
to prawda, kiedy Niall mówił, że będzie mnie chronił za wszelką cenę. — Nie
wpadłam. Nie bój się – oznajmiłam, z uśmiechem na ustach.
— Liczę na to –
blondyn odwzajemnił mój uśmiech, a ja znów go przytuliłam i ucałowałam jego
purpurowy policzek.
Całe szczęście
Niall nie dążył dalej tego tematu. Nie chciałam już o tym wspominać. Wiem, że
było to błędem i chcę jak najszybciej o tym zapomnieć. Dzięki obecności
Harrego, myślę, że będę naprawdę szczęśliwa. W sali przesiedziałam jeszcze dobrą godzinę. Kompletnie straciłam poczucie czasu, gdy rozmawiałam z moim bratem. Ale co tu się dziwić, gdy nie widziałam go od końca lipca? Musiałam opowiedzieć mu o tym, co działo się u mnie. I o tym, co robiłam przez ten czas, gdy nie było mnie w Londynie. W prawdzie godzina czasu to i tak mało, by nadrobić stracony czas. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak naprawdę rozmawiałam z nim szczerze. Nie było okazji, a czas tak niewyobrażalnie szybko zleciał. Mieliśmy jeszcze tyle do nadrobienia… A mój wyjazd na stałe do tego pięknego miasta, to wprost świetna okazja.Pożegnałam się
z Niallem i życzyłam szybkiego powrotu do zdrowia. Powiedziałam mu też, że już
niedługo się spotkamy. Zaproponował mi, że razem z Ashley możemy polecieć razem
z nim i z chłopakami do Londynu ich prywatnym samolotem. To bardzo miłe z jego
strony, że tak dba o swoją kuzynkę. Em, przepraszam. Dba o swoją siostrę.
Wyszłam z jego
Sali, kierując się prosto do holu, w którym wcześniej zostawiłam swoich trzech
wariatów. Wyszłam z korytarza i po chwili znajdowałam się już holu. Moim oczom
ukazała się brązowa czupryna Harrego, który z kimś rozmawiał. Zdziwiło mnie to,
bo chłopaki siedzieli na fotelach i wyraźnie byli pochłonięci swoimi komórkami.
Z uśmiechem na ustach, podeszłam do niego, i zakryłam mu oczy. On roześmiał
się, odwrócił się w moją stronę i pocałował w usta. Cieszyłam się, że znów go
widzę takiego. Harry się uśmiecha, i to z mojego powodu. Lecz kiedy
dostrzegłam, kim był jego rozmówca od razu mina mi zrzędła.
— Witaj Claudio
– przywitała się kąśliwie.
I kiedy
zobaczyłam te jej rude, farbowane włosy, miałam ochotę wyrzucić z siebie
dzisiejsze śniadanie. Nie widziałam ją szmat czasu, prawie o niej zapomniałam,
a tu proszę, nagle spada z księżyca.
— Cześć. Megan.
– odpowiedziałam jej, zaciskając zęby.
Harry cały
czas trzymał moją dłoń, a ja z nerwów co raz mocniej ją ściskałam. Denerwowałam
się. I to bardzo. Nie wiedziałam jaki cel ma jej wizyta. I co tutaj w ogóle
robi, i dlaczego rozmawia z moim Harrym? Raz już udało jej się spieprzyć moją
szansę na związek z Hazzą, teraz nie mam zamiaru do tego dopuścić.
— Jak się
trzymasz, kochana? – syknęła jadliwie jak żmija.
I ten jej
piskliwy, sztuczny, przesiąknięty sarkazmem głosik, który narażał moje bębenki
na uszkodzenie…
— Hm, bywało
lepiej – mruknęłam, ciągnąc do siebie Harrego, który z niewiadomych przyczyn
szczerzył się do Rudej. — Co cię tu sprowadza?
— Wiadomości
aż huczały o wypadku Nialla i Harrego, więc postanowiłam, że odwiedzę starych
przyjaciół – oznajmiła spokojnym głosem, uśmiechając się sztucznie. — Słyszałam
też, że Harruś jest singlem, więc może teraz uda mi się go poderwać – dodała po
chwili.
Co kurwa?
Poderwać Harrusia? H A R R U S I A? Dlaczego ona tak o nim mówi? Nikt tak do
niego nie mówi, ani ja, ani Louis, a tym bardziej ONA.
— Masz złe
info, ruda – syknęłam. — Znajdź sobie inny obiekt, bo HARRUŚ, tak się składa,
jest teraz ze mną. I nie interesuje się innymi dziewczynami, a tym bardziej
tobą – odpowiedziałam w miarę przyzwoicie.
Cóż. Megan
chce wojny, więc będzie ją miała. Teraz, nie pozwolę sobie w kaszę dmuchać.
Nikt nie przeszkodzi mi w byciu szczęśliwą z Harrym. Czy to komuś się podoba,
czy nie, będę walczyć o Harrego. Raz go straciłam, drugi raz nie zamierzam. Nie
zamierzam popełniać błędów z przeszłości.
— Skąd ta
pewność, że jesteś jedyną? – Padła kpina z jej strony.
— Claudia jest
jedyna – wtrącił się Harry. I słusznie. — A ty Megan… Nie myśl za dużo, bo cię
głowa rozboli – dodał po chwili, obejmując mnie jedną ręką w pasie.
— Ty się nigdy
nie zmienisz – stwierdziłam, podsumowując postawę Harris.
Ona tylko
założyła ręce wysoko na piersi, i zaśmiała się dźwięcznie. Tacy ludzie jak ona,
nie zasługują na szczęście. W prawdzie, wiecie, myślę, że owego szczęścia nigdy
nie doświadczyła. Megan jest podłą i zimną suką, które będzie chciała zniszczyć
relacje jakie są pomiędzy mną, a Harrym. Nie pozwolę na to. Nie pozwolę zburzyć
komuś tego, na co czekałam tyle czasu. Na koniec uśmiechnęłam się do niej
sztucznie, pociągnęłam lokowatego w swoją stronę, wymijając dziewczynę. Bez
słowa pożegnania z chłopakami, mieliśmy w planach opuścić szpital. Nie było to
najlepsze rozwiązanie, ale póki co najodpowiedniejsze. Wyszliśmy z budynku,
kierując się prosto do samochodu, którym tu przyjechaliśmy. Teraz, głównym celem była ucieczka jak najdalej od tej zołzy.
- jeśli przeczytałeś/łaś - zostaw komentarz :)
- jeśli przeczytałeś/łaś - zostaw komentarz :)
Od autorki:. TA-DAM! Długo wyczekiwany rozdział. Jest do bani, przepraszam. Myślałam, że podczas choroby uda mi się pisać, ale niestety się przeliczyłam. Miłego czytania :) Zapraszam na ASK'a, możecie zadawać pytania dotyczące moich opowiadań i mnie. Trzymajcie kciuki abym w końcu wyzdrowiała!
Pierwsza <3 !!!!! Zajefajny rozdział.... Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńPierwsza!!!!! <3 super rozdział .... Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńnie prawda rozdział jest super !:) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńWow... cudny rozdział !! Masz talent ! ^^ czekam z nie cierpliwością na next :**
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl *,* troche dlugo czekalam ale cie rozumiem i naprawde SUPER!
OdpowiedzUsuń@MirrorPlz
Oj tyle się działo. Nie podejrzewałam Malika że może tak postąpić a tu proszę, dobrze że nic jej się nie stało. I ciekawe czy wpadli czy nie? Hmm :D
OdpowiedzUsuńAle by było :D
Rozdział świetny, czekam na kolejny, buźka :*
Wspaniały rozdział, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY rozdział jak każde poprzednie! Uwielbiam Cię, Uwielbiam Twoją wspaniałą twórczość... Powinnaś wydać książkę! Pisz szybko kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuń- Meggi.
Wow czekam z niecierpliwoscia na next !!! @needmy5idiots
OdpowiedzUsuńCudowne ^^uzależniona już jestem..*.*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwościąży na next..:D mega mi sie podoba..:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz.:) nie mogę już się docZekać na next..^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://cranky-fanfiction.blogspot.com/ - dopiero zaczęłam pisać, zapraszam :))
kiedy dodasz następny rozdział ? Bardzo fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuń