28 sierpnia 2013

Rozdział 9

          Po południu wszyscy wróciliśmy do domu państwa Payne. Po drodze wstąpiliśmy do niewielkiej knajpki, aby coś zjeść. Co niektórzy. Bynajmniej ja nie miałam na to ochoty. Powód jest prosty. Męczy mnie stuletni kac morderca. Ogromnie cieszyłam się, że będe mogła w końcu odetchnąć. Sądzę, że to za dużo wrażeń jak na mnie. To nie na moją głową. Chyba zacznę wymyślać listę rzeczy, których nie mogę robić...Pewnie spytacie mnie, czy o tym wszystkim powiedziałam Zaynowi? Oczywiście, że tak. Opowiedziałam mu o wszystkim, bo sądzę, że powinien wiedzieć. Nie chcę go skrzywdzić ani żeby stracił do mnie zaufanie. Nie mam przed nim zadnych tajemnic, jak i on przede mną. Tak myślę.

          Zayn zareagował zupełnie inaczej niż mogłam to sobie wyobrazić. Wszystkie te informacje przyjął ze stoickim spokojem...Co mnie bardzo zdziwiło, a jak wszyscy wiemy, to Zayn do tych 'spokojnych' nie należy. Zareagował być może tak, ze względu na to że podczas rozmowy był pół-przytomny. Niewyspany i nietrzeźwy. Dobrze wiem, że on lubi się wyspać. A gdy jest inaczej...Zayn kompletnie nie ogarnia rzeczywistości.

          Usiadłam w wiklinowym fotelu z kubkiem wody mineralnej. To jedyny napój na który mam teraz ochotę. Moje wyżywienia na kolejne dwa dni. Wzięłam do ust tabletkę i popiłam ją kilkoma łykami wody. Ten ból zaraz rozsadzi mi głowę...Przeklęty kac! Nie ruszam alkoholu do...Do moich osiemnastych urodzin. Przynajmniej nie będe spożywała go w aż tak dużych ilościach. Wczoraj zdecydowanie przesadziłam. Gdyby mama się dowiedziała...Zabiłaby chyba Nialla na miejscu. A potem mnie.
- Di, ktoś do Ciebie! - Usłyszałam głos swojego kuzyna, który wyjrzał tylko na chwilę przed okno, a za chwilę zniknął za zasłoną. Cały Niall.

          Pobyt tutaj jest o wiele lepszy. Zaczęłam dogadywać się z współlokatorami, poza niektórymi. Przynajmniej cieszę się, że Liaś zechciał użyczyć mi pokoju swoich rodziców. Nie musiałam zbytnio go o to prosić, bo wystarczyły jedynie maślene oczka i tekst o tym, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie kłamałam. Gadka o przyjaciółach była, jest i będzie prawdziwa. Do tej pory pamiętam ten zniewalający uśmiech Payna...

 Uśmiechnęłam się po raz kolejny do swojego odbicia i po raz wtórny poprawiłam swoje długie, blond włosy. Kilkakrotnie przeglądałam się w lustrze łazienkowym, aby wyglądać oszołamiająco w chwili, kiedy wszyscy wychodzimy na miasto. W czasie gdy malowałam rzęsy do łazienki wparował mi Liam. Brunet nawet nie wysilił się, żeby zapukać. No a po co?
- Nigdy nie pukasz? - Fuknęłam na niego wściekła. Sądzę, że jak na cywilizowanego człowieka przystało nauczono go pukać. Tym bardziej, że to pomieszczenie jest łazienką. Czyli prywatność się należy. I to każdemu.
- To dom moich rodziców, więc robię to, co chcę - Zażąchnął się i ręcę ułożył wysoko na piersi. Oparł się o ścianę i zaczął mi się uważnie przyglądać.
- A to jest łazienka i jak widzisz jest ona chwilowa zajęta. Jeśli bardzo musisz idź do tej na górze, albo poczekaj - Zacmokałam malując drugą rzęsę. Payne pokiwał przecząco głową, a za chwilę uśmiechnął się pod nosem.
- Chcesz dalej ten pokój? - Spytał się. Alleluja! Zielono-czerwona lampeczka zaświeciła w mojej głowie, a ja mam ochotę zatańczyć irlandzki taniec szczęścia.
- Owszem. Chcę.
Brunet wyjął z tylniej kieszeni klucz, a do niego przyczepiony bryloczek w kształcie samochodu. Pomachał mi nim przed oczami i wsunął do ręki.
- Dbaj o porządek i pamiętaj, aby go zamykać za każdym razem gdy z niego wychodzisz - Oznajmił poważnym tonem, a za chwilę oboje zaśmialiśmy się. 
- Dziękuję - Szepnęłam wtulając się mocno w jego pierś. 
Od początku wiedziałam, że się na nim nie zawiodę. 
Mogę na niego liczyć. Zawsze i na zawsze.


          Leniwie wstałam z fotela i posłusznie skierowałam się w stronę drzwi frontowych. Tuż przy wejściu stał mężczyzna z dużym bukietem czerwonych róż. No no no, Payne się bardzo postarał...Bukiet był prawie większy od niego, co oznaczało, że jest cieżki, lecz nie pozwolił tego poznać po sobie. W końcu to jego praca.
- Panienka Claudia? - Spytał nagle, kiedy zdążył ujrzeć moją posturę. Skinęłam głową i uśmiechnęłam się w jego stronę. - Proszę tu podpisać - Podał mi niewielką kartkę z długopisem. Wzięłam oba przedmioty do ręki, weszłam do kuchni i wszystko podpisałam swoim nazwiskiem. Kolejno wręczyłam pokwitowanie listonoszowi i odebrałam od niego bukiet. O rany...Rzeczywiście jest trochę ciężki...
- Dziękuję. Miłego dnia - Powiedział z uśmiechem na ustach kierując się zatem prosto do wyjścia.
- I wzajemnie - Szepnęłam sama do siebie.

          Znajdując się tuż przy wejściu do pokoju, niespodziewanie z bukietu wypadła mała różowa karteczka. W tych różach nawet bym jej nie dostrzegła...Otworzyłam drzwi, bukiet wsadziłam do wazonu a sama wróciłam się po karetczkę leżąca na podłodze. Podniosłam ją, weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Odwinęłam niewielki różowy papierek i zaczęłam czytać. A uśmiech sam cisnął sie na usta. Cieszę się, że chłopaki dażą mnie aż tak wielką sympatią.

" Obiecane. Niedługo rewanż. 
Przygotuj się na wielkiego buziaka dla mnie :) 
Li xx "

          Usiadłam na miękkim łóżku i papierek, który trzymałam w ręku włożyłam w sam środek bukietu. Cieszę się, że te wakacje spędzam właśnie z nimi. Poznałam ich życie "od kuchni", nie jako tych sławnych idoli tysięcy czy milionów fanek i psychofanek, które świata poza nimi nie widzą. Chłopcy to normalni, zwykli ludzie jak każdy. Do tego są tylko sławni i naprawdę utalentowani.

          Okno otworzyłam na szeroko, by pozwolić, żeby świeże powietrze wpłynęło do tego pomieszczenia. Pokój rodziców Liama był średniej wielkości. Miał jasne barwy i podłogę o kolorze starego dębu. Tuż pod ścianą niedaleko okna stało duże, drewniane łóżku dla dwóch osób. Naprzeciw łóżka stała ogromna komoda o kolorze jesionu. Z jednej i z drugiej strony łoża umieszczone były szafki nocne tego samego koloru, co komoda. W rogu stała narożnikowa szafa, która idealnie kontrastowała z całym pomieszczeniem. Pokój był naprawdę piękny, a meble i cały ten wystrój był wspaniały. 

          Usłyszałam ciche postukiwanie w białe, drewniane drzwi. Ktoś głośno odchrząknął i znów zastukał. Nastała grobowa cisza. Trzy kroki, dwa stuknięcia. To się robi przerażające...
- Claudia, jesteś tam? - Aż w końcu usłyszałam radosny głos swojego kuzyna. Odetchnęłam z ulgą składając ręce na piersi.
- Wejdź - Krzyknęłam i drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam blond czuprynę. Chłopak usiadł na krześle naprzeciw mnie i nerwowo bawił się palcami. Widziałam jak ciężko oddycha, jego klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie. Zdawałam sobie sprawę, że czymś się denerwuje. Coś go trapi, ale jeszcze nie wiedziałam co...
- Walnę prosto z mostu: Co sądzisz o Brendzie? - Powiedział szybko, ale cały ten jego stres jeszcze nie minął. Czyli był zdenerwowany. I to nie tym.
Nabrałam powietrza głęboko w płuca i za chwilę je wypuściłam z cichym jękiem. Wzruszyłam bezradnie ramionami i zagestykulowałam rękoma. Niall potrzebował pomocy. Mojej rady. A ja...Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Zmroziło mnie.
- Sądzę...Sądzę, że to sympatyczna dziewczyna - Wypaliłam nagle, a on pokiwał przecząco głową. Znów coś go gryzie.
- Pytam o to...Czy to dziewczyna dla mnie? - Jego twarz była spokojnie dziwna. Był naturalny. I dziwny. Czasem go nie rozumiałam...
- No nie wiem, nie znam jej...A o co chodzi, Niall? Coś się stało? W coś się wplątałeś? - Zadawałam pytania jak histeryczka, której buzia się nie zamyka. Chłopie mów o co chodzi, bo mnie krew zalewa!
Blondyn milczał. Nawet na mnie nie patrzył, co rozpraszało mnie jeszcze bardziej. Chciałam mu naprawdę pomóc. Ale jak mam to zrobić, kiedy on nawet na mnie nie patrzy? Niall musi chcieć mojej pomocy. Chłopak westchnął ciężko i dość energicznym ruchem potarł swoje czoło.
- Przespałem się z nią - Wydusił wypuszczając głośno powietrze. I on mówi mi o tym, tak spokojnie? - Bez zabezpieczeń - Dodał cicho, a moja twarz przybrała dziwny grymas.
- Że co proszę!?
- A najgorsze w tym wszystkim jest to, że mało z tego pamiętam...A ona dziś ma tu przyjść - Niall schował twarz w dłoniach i cicho jęknął.
- Wpadłeś w samo bagno. Tyle w temacie - Bąknęłam. Blondyn swoje dłonie położył na kolanach i nerwowo zaczął trząść nogą.
- Di, co ja mam teraz zrobić?
- Nie sądzisz, że zajście w ciąże od pierwszego razu wydawałoby się dziwne? Na tę chwilę nie myśl o tym i zachowuj się normalnie. Bądź dobrej myśli, Niall - Podeszłam do chłopaka i potarłam jego ramię. Chciałam, żeby wiedział, że ma we mnie wsparcie.
- A co jeśli Brenda będzie w ciąży? - Spytał cicho.
- Wtedy przyjmiesz ten obowiązek. Poza tym nie jesteś sam. Masz przyjaciół, którzy na pewno Ci pomogą - Uśmiechnęłam się lekko. Horan rozłożył ramionami i zachęcił mnie do zbliżenia się do niego.
Nie czekałam długo i przytuliłam się. Mocno wtuliłam się w jego pierś, a on zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach. Niall to naprawdę dobry człowiek. Nie zasługuje na żadne cierpienie czy złe rzeczy. Pomogę mu mimo wszystko, bo go kocham. Jest moim kuzynem, ale traktuję go jak rodzonego brata. Jest również moim najlepszym przyjacielem. Wiele razem przeszliśmy i zawsze służyliśmy sobie wzajemnie pomocną dłonią.
- Pamiętaj, że na mnie możesz zawsze liczyć.

*
          Każda miłość jest pierwsza, najgorętsza, najszczersza i wszystkie dawne usuwa w cień. Gdzie jest miłość? Czy ja jestem zakochana? Czy Zayn to osoba, którą kocham? To uczucie uważałam zawsze za coś wielkiego, niezniszczalnego. A jak jest teraz, gdy sama jestem w niezręcznej sytuacji? Życie pokazało mi, że nie wszystko jest tak kolorowe i idealne. Jaka jest miłość i jak rozpoznać to, że się jest zakochanym? Każdy ma swoją ideologię. Biorąc pod uwagę mój nastoletni wiek, nie potrafię dogłębnie określić czym tak naprawdę jest miłość. A może to wcale nie zależy od wieku? Miłość nie zna wieku. Tu chodzi bardziej o dojrzałość i to, co ma się w głowie. Uczucie to postrzegamy na wiele sposobów. Myślę, że nie da się ująć tego w jednym czy kilku zdaniach. 
Czym dla mnie jest miłość?

          Miłość to poświęcenie, oddanie siebie drugiemu człowiekowi. Stan ducha w którym jesteśmy gotowi zrobić dla ukochanej osoby wszystko, stawiamy ją na pierwszym miejscu w naszym życiu. Miłość też czasami zmusza nas do pewnych wyrzeczeń. Potrafi być okrutna. A czy istnieje taka prawdziwa i długotrwała, która nie jest tylko przelotnym uczuciem czy choćby zauroczeniem? Jeżeli tak, to dlaczego niektórzy ludzie po latach postanawiają się rozstać? Czyżby uczucie, którym się darzyli przez ten czas wypaliło się?

          Czy z miłości da sie wyleczyć? Na miłość nie ma lekarstwa. To miłość jest odpowiednim lekarstwem. Czasami już się zamyka, ale potem przychodzą wspomnienia, które otwierają na nowo zabliźnione rany. Dlaczego przejęłam się tak rozmową z Harrym? Czy ja go kochałam? Czy po prostu byłam w nim zauroczona? Oczarował mnie swoim wyglądem, stylem bycia, swoim głosem. Uwielbiałam w nim wszystko. Sposób w jaki się uśmiechał, mówił czy nawet poruszał. A teraz? Teraz najzwyczajnie o tym zapomniałam. I ten ból, który mnie dotknął zastąpiłam Zaynem. Czy to, co czuję do Zayna jest prawdziwe? Czy po prostu chcę jego obecnością zatuszować ból, jaki sprawił mi Harry? Pocałunki, cudowne chwile spędzone w tych mocnych ramionach, pełnych miłości i tak bardzo oddanych...Uwielbiam Zayna i czas, który z nim spędzam.

Jestem pewna, że Ci wszyscy mądrzy fizycy, matematycy i inne mocne umysły, nie potrafiliby zdefiniować pojęcia miłości. Bo tego nie potrafi nikt. Każda racja jest prawdziwa. Tylko dla kogo? Każdemu potrzebna jest inna, własna, najlepsza i najbardziej precyzyjna definicja. Jednak bywają i tacy, którzy nie mają tej własnej reguły. Mówi się, że kochać potrafi każdy. Są też tacy, którzy wmawiają sobie tą miłość. Uważają, że kochają szczerze a tak naprawdę to zwykle zauroczenie, które z czasem przemija. Zafascynowanie wyglądem czy atrakcyjnością człowieka. 
Co z motylkami, które czujemy i ponoć są na widok tej drugiej osoby? To fascynacja, chemia? Ulotna chwila? Mija z czasem zostawiając tylko wspomnienia. Czym jest do cholery miłość?!

          Wiem, że prawdziwe uczucie istnieje tylko trzeba o nie dbać i pielęgnować je. Dla mnie miłość jest jak powietrze. Bez niej świat by nie istniał. Prawdziwa miłość potrafi czynić cuda. Ona nadaje sens naszemu życiu. Nie istotna jest definicja tego uczucia. Zamiast szukać czym jest miłość,znajdzmy ją samą. A gdy już pokochamy i będziemy kochani, świat ujrzymy w nowych barwach, a motylki w brzuchu dodadzą nam skrzydeł.

          Miłość to bagno. A ja w nie wpadłam.
Zakochałam się...
Ale w kim?!
*
Harry's POV

          Leżałem na swoim łóżku i tępo wpatrywałem się w biały sufit. Byłem rozdarty. Rozdarty emocjonalnie. Naprawdę bałem się, bałem się jak diabli, że mogę stracić Claudię już na zawsze. Chcę żeby mi wybaczyła. Chcę, żebyśmy znów byli szczęśliwi. Chcę żeby było jak dawniej. Chciałbym cofnąć czas i znów trzymać w ramionach moją małą. Jestem cholerny tchórzem.
Chciałbym ją odzyskać. Ale jak mam to zrobić, gdy ona myśli o mnie jak najgorzej i nawet nie chce na mnie patrzeć, a co dopiero ma chcieć ze mną rozmawiać? Fakt faktem, wczoraj między nami cała ta afera ucichła, ale nadal nie jest tak jak powinno być. Boli mnie to, że ją zraniłem. Boli mnie to, że teraz w ramionach trzyma ją kto inny. A w ścisłości mój przyjaciel, Zayn. Jemu też na niej zależy. I co ja mam z tym zrobić?
Nie mogę wejść z brudnymi butami w jego życie ot tak. Zniszczyłbym ich relacje i naszą przyjaźń. Zniszczyłbym wszystko. A tym bardziej nie odzyskałbym Claudii.
Co ja kurwa mam zrobić?!

          Miłość to ślepa dziwka z chorobą psychiczną i bez poczucia humoru. Nie warto mówić o problemach, żałóżmy, że ich nie ma. Jestem głupi. Claudia miała rację. Jestem nikim. Po co ja w ogóle żyję?!  Dla kogo?! Podniosłem się do pozycji siedzącej i dopiero wtedy zorientowałem się, że po moich policzkach spływa strużka łez. Nie byłem z tego zadowolony, ale co mogę teraz zrobić? Niestety nic. 
Żałuję wszystkiego. Żałuję, że uległem tej pieprzonej Megan. Jestem na serio pierdolnięty. Omotała mnie, rzuciła beznadziejny tekst, a ja w to uwierzyłem i całkowicie na chwilę zapomniałem o Claudii. W porządku. Ruda jest całkiem ładna i pociągająca, ale w rzeczywistości jest wredną suką bez jakichkolwiek uczuć. I nie liczy się ze zdaniem innych w ogóle. Jest świetną manipulantką i oszustką.
Dlaczego ja w ogóle zwróciłem na nią uwagę?! 
Jestem młody i szybko ulegam dziewczynom. Za szybko, z czego później mam same problemy. Jednak odkąd znam Claudię i odkąd zaczęły się wakacje...Chcę się w końcu ogarnąć. Chcę ogarnąć swoje popierdolone życie. Przestać imprezować i zabawiać się co rusz to z inną dziewczyną.
Chcę być tylko z Claudią. JA jej potrzebuję.

          Uświadomiłem sobie, że bez niej nie funkcjonuję już normalnie. Moje życie zmieniło się i przestało mieć jakikolwiek sens. Skoro straciłem Claudię...Nie mam już dla kogo żyć.

          Wierzchem dłoni otarłem ostatnie łzy spływające po moich policzkach. Pociągnąłem nosem i skierowałem się do łazienki, która znajdowała się tuż obok pokoju. Wszedłem do owego pomieszczenia zamykając za sobą drzwi na kluczyk. Zbliżyłem się do zlewu i dłońmi oparłem się o niego. Oddychałem bardzo ciężko. Było mi głupio...Claudia i nie tylko ona, ma mnie za oszusta. Chłopaka który bawi się uczuciami dziewczyn, a potem zabawia się z innymi. Świetną opinię sobie wyrobiłem, czyż nie?

Brawo za spostrzegawczość, Styles!

          Pośpiesznie odkręciłem kurek i przemyłem twarz lodowatą wodą. Była cholernie zimna, ale przynajmniej się otrząsnąłem. Kiedy opuściłem pomieszczenie zwane potocznie łazienką, postanowiłem, że pójdę do kuchni.
Cholera. Nie jadłem nic od wczorajszego obiadu, a patrząc na zegarek w moim telefonie jest grubo po siedemnastej. Schodząc po schodach do moich uszu dobiegł dziwny miazgot. Hałas był przeraźliwy. Kiedy znalazłem się bliżej zauważyłem, że w salonie znajdują się dwie dziewczyny. Claudia kłóci się z Megan. A może to Megan kłóci się z Claudią?

Ah, Styles. Ty i te Twoje myślenie...

          Przystanąłem za rogiem i jak przystało na moją ciekawość postanowiłem przysłuchać się ich ROZMOWIE. Dziewczyny krzyczały dość głośno, wręcz awanturowały się, co jeszcze bardziej mnie zaciekawiło.
- Jesteś cyniczna! Na prawdę wierzysz w to, że Malik chce się z Tobą spotykać? - Bąknęła rozbawiona Megan. Widziałem, że tym zdenerwowała Claudię. 
- Spotykał się z Tobą. Nic mnie już nie zdziwi... - Odpowiedziała blondynka zakładając ręce na piersi. Im zależy tylko i wyłącznie na Zaynie. A gdzie w tym wszystkim jestem ja i moje uczucia?! Nikt się ze mną nie liczy. Nikt.
- Oj przestań - Ruda w zabawny sposób machnęła ręką. - Dziwi mnie to, dlaczego on dalej z Tobą jest...Jeszcze mu nie dałaś? Poczekaj, aż Cię przeleci a później zostawi - Fuknęła, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. To podłe w jaki sposób Ona odnosi się do Claudii. Nie zniosę tego dłużej.
- Zayn nie jest taki. Jesteś najzwyczajniej w świecie zazdrosna o to, że wolał mnie niż Ciebie. - Odezwała się blondyna, a tamta tylko prychnęła głośno pod nosem.
- Nie mam o co być zazdrosna, bo jestem sto razy lepsza od Ciebie. Czyżby Zayn nie opowiadał Ci jak było mu ze mną dobrze? Powiedział, że jestem najlepsza i zawsze robię mu to, na co ma ochotę - Ruda nie dawała za wygraną i za wszelką cenę chciała zranić Claudię. Wiedziałem, że jest słaba, ale nie daje po sobie tego poznać. Di, jest silna dziewczyną. Wierze w nią.
- A jak by powiedział Ci żebyś głową skoczyła w beton też byś to zrobiła? - Słowa Claudii wywołały u mnie uśmiech. Ledwie co powstrzymałem się od śmiechu.
- Malik jest teraz przeszłością. Mam Harrego i on jest o wiele lepszy. Tak mi przykro, że on Cię zostawił... - Z tej całej złości zacisnąłem usta w wąską linię. Nie wytrzymałem. Musiałem im przeszkodzić.
- Dziewczyny! Przestańcie! - Fuknąłem i w minionej chwili znalazłem się w ich towarzystwie. Po swojej prawicy miałem Claudię, a po lewicy Megan. 
- Przypominam Ci, że to Twoja zasługa, że nie jestem teraz z Harrym. Ale wiesz co? Nawet się cieszę, bo przekonałam się jak fałszywi jesteście i od teraz wiem od jakich ludzi mam trzymać się z daleka... - Spojrzałem na Claudię, a ona była bliska płaczu. Nie wiedziałem jak jej pomóc. Tak bardzo chciałem ją przytulić. Poczuć jej ciepło... Blondynka złożyła ręce do modlitwy i lekko przechyliła się w przód. - Wiesz co Megan? Jesteś najpodlejszą osobą jaką znam. Zrobisz wszystko, aby osiągnąć to czego Ty chcesz. A zdanie innych w ogóle Cię nie obchodzi...Rób tak dalej, aż wkrótce zostaniesz sama. - Wiedziałem, że cała nasza trójka jest zdenerwowana. Ale nie aż tak...
- Opanujcie się! - Zawarłem głos. - Megan, zrozum. My nie jesteśmy ani nie będziemy razem. To co się zdarzyło nie powinno mieć nigdy miejsca - Skierowałem się prosto do rudej, a ona wywróciła oczami.
- Prędzej czy później i tak za mną zatęsknisz - Uśmiechnęła się, a ja klepnąłem się w czoło.
- Nie. Z pewnością to się nie stanie. Dla mnie liczy się tylko Claudia i za wszelką cenę będę chciał ją odzyskać. A Ty nie masz prawa się wtrącić. - Być może to, co powiedziałem nie było najlepszym rozwiązaniem. Ale chciałem wypaść jak najlepiej. Będę robił to, co w mojej mocy, aby zyskać zaufanie Di. O ile ona będzie chciała.
          To co, wydarzyło się chwilę później przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałem, że śnię. Że to jakaś chora i popaprana rzeczywistość. To nie mogło się wydarzyć. Nigdy. Za nic w świecie. Łzy Claudii, wściekłość i zazdrość Megan... Nie rozumiem kobiet. A tego już tym bardziej nie rozumiem. Byłem w szoku. W jakiejś hibernacji.
Megan właśnie spoliczkowała Claudię.
*
          Z telefonem w ręku chodziłem w tę i we w tę po całym salonie. Było tak od piętnastu minut, a może dwudziestu. Roztrzęsiona blondynka ze łzami w oczach siedziała na kanapie i próbowała mnie uspokoić. Na marne. Kto byłby spokojny na moim miejscu? Byłem świadkiem przemocy. Przemocy wobec mojej małej, Di. Jestem cały poddenerwowany i już zwiadomiłem chłopaków o całym zajściu. Niall pojechał odwieźć swoją nową koleżanką, a reszta pojechała na zakupy.
          Dlaczego nic nie zrobiłem? W sumie...Skąd mogłem wiedzieć, że Megan uderzy Claudię? Zrobiła to z satysfakcją i bez konkretnego powodu. W porządku. Zrozumiałbym gdyby dziewczyny ciągały się za włosy, ale to co zrobiła ta Ruda przeszło moje oczekiwania. Czemu ją uderzyła, skoro Di nic jej nie zrobiła? Szczęście, że zostałem w domu...Bo inaczej one by się pozabijały.
- Harry, gdzie jest Megan? - Usłyszałem smutny głos blondynki. Momentalnie znalazłem się przy niej i uklęknąłem. Złapałem jej bladą i chudą dłoń i lekko się uśmiechnąłem.
- Jest u siebie. Kazałem jej nie pokazywać się puki nie przemyśli swojego zachowania. - Odpowiedziałem, a ona głośno westchnęła. Wiedziałem, że to ją zabolało. Ślad na jej policzku jest świeży i mocno czerwony.
Megan to nie człowiek. To nawet koło człowieka nie stało. Kto ją w ogóle zaprosił na NASZE wakacje?!

Jakiś czas później...

          Siedziałem na kanapie i nerwowo trząsłem nogą. Megan od tamtej pory nie wyszła z pokoju, a Claudia siedziała od jakiegoś czasu w kuchni, bo twierdziła, że jest głodna. Minęło sporo czasu, abym mógł wszystko przemyśleć. I przysięgam, gdyby Megan była chłopakiem już dawno byłaby martwa. Nie pozwolę, żeby ktoś na moich oczach krzywdził osobę, którą kocham. Kocham Claudię. I chcę ją odzyskać.
          Byłem coraz bardziej zdenerwowany, bo żaden z chłopaków jeszcze nie raczył pojawić się w domu. Niall powinien dawno wrócić od Brendy. Chłopaki również. Ile można robić zakupy?! Zaczynałem się martwić, że mogło coś się stać. Nie wybaczyłbym sobie, gdy coś się stało moim przyjaciołom.
          W końcu drzwi wejściowe otworzyły się i zobaczyłem chłopaków. Ucieszyłem się, jednak nie było pełnego składu. Poderwałem się z kanapy i stanąłem naprzeciw nich. Liam stał ze spuszczoną głową, a w rękach trzymał dwie torby z zakupami, rzecz jasna. Wszyscy trzej mieli grobowe miny. A ja przeczuwałem coś najgorszego. Zayn miał łzy w oczach i cały podrygiwał. W środku stał Louis i ciężko oddychał. Coś się stało. Coś złego. A ja jeszcze nie wiedziałem co.
          Byłem cholernie spięty. A to, co usłyszałem potem zbiło mnie totalnie z nóg.
- Niall miał wypadek. Jest teraz w szpitalu - Odezwał się w końcu Lou, a jego głos łamał się z każdym wypowiedzianym słowem. W płucach zabrakło mi tchu i na chwilę zapomniałem jak się oddycha, Wiedziałem, że te słowa z trudem przeszły mu przez gardło. Musiał...Musiał mi o tym powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi. Wtedy zauważyłem, że postać Claudii wyłoniła się z kuchni. Była załamana. Jeszcze tego brakowało...Nie. To nie może być prawda.
- Słucham?! - Jęknęła blondynka, a potem jej nogi ugięły się.
          W jednej sekundzie znalazłem się przy niej i trzymałem ją mocno w ramionach. I wtedy zapadła grobowa cisza, a oczy dziewczyny niespodziewanie zamknęły się.


Od autorki: Proszę Was, nie zabijcie mnie za ten rozdział. Wiem, że nie jest idealny...Ale myślę, że przypadnie Wam do gustu. Starałam się. Za krótki? Obiecuję, że następny będzie o wiele wiele dłuższy.
Wchodziłyście na drugiego bloga? Podoba się? Będziecie czytały? Proszę, powiedzcie co kolwiek na ten temat...
Chciałam Wam strasznie podziękować za 5 tys. wejść tutaj. To dla mnie ogromna radość! Nie sądziłam, że przez półtora miesiąca znajdzie się tyle osób, które zainteresują się moją pracą.
Wiem, że wiecej osób czyta moje opowiadanie a tak mało komentuje...To nie tak, że wymuszam od Was te komentarze. Po prostu one mnie bardzo motywują. Każde Wasze słowo wywołuje u mnie uśmiech i cieszę się, że podoba Wam się to, co tworzę.
Dlatego proszę, oceniajcie i komentujcie. Piszcie co jest źle, a co dobrze. Coś zmienić?


Następnym rozdział pojawi się mniej więcej na początku przyszłego tygodnia, wtedy będe w domu i będe miała więcej czasu.
Czytasz? Nie zaszkodzi Ci skomentować.
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja.

9 komentarzy:

  1. o jezu, jakim cudem Niall miał wypadek? mam ochote tą Megan zabić.. nienawidze jej. Niech Claudia będzie z Harrym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Się porobiło. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału...
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award więcej tu:
      http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/09/the-versatile-blogger-award.html

      Usuń
  3. no taki sobie...Zayn nawet nie zareagował na spoliczkowanie?? trochę bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystko musi mieć sens, a każdy ma swoje zdanie :) dziękuję za komentarz :) !

      Usuń
  4. Ale sie dzieje uhuhu trZeksm na nn ta su** Megan jest popie******a

    OdpowiedzUsuń
  5. " Wiedziałem, że jest słaba, ale nie daje po sobie tego poznać. Di, jest silna dziewczyną. Wierze w nią."
    aha. czyli, ze jest slaba, ale silna?
    aha.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy