Czternasty dzień wakacji...
Od pamiętnego dnia, a raczej nocy którą w spokoju spędziłam właśnie z z Zaynem minął równy tydzień. Siedem dni z nim. Z moim Zaynem. 168 godzin. 10080 minut. Najwspanialszy, najukochańszy a zarazem najcudowniejszy człowiek jaki stąpa na tej ziemi. Jest najlepszym co mnie spotkało w życiu. Mulat ciągle obdarowuje mnie buziakami, niespodziewanie podchodzi i czule przytula. To naprawdę urocze, bo wiem że się mną opiekuje i troszczy się o mnie. Chyba mu zależy. Dziś wieczorem wszyscy wybieramy się na imprezę, bo jak stwierdził Liam "Każdemu w tym domu przyda się trochę rozrywki". I wtedy spojrzał na mnie. Przyznam...Było to dość dziwne, ale po prostu zignorowałam to. Calutkie popołudnie spędziłam grając w mini golfa z Liamem oraz Zaynem. Czas minął mi naprawdę szybko i bardzo miło. Cieszę się, że znalazłam takich przyjaciół jak oni. Są dla mnie najważniejsi.
- Wygrałam! - Krzyknęłam radośnie skacząc wysoko w górę. Za sobą usłyszałam rzucenie kija i cisze przekleństwa. Tak, to Liam. Znów ze mną przegrał.
- Moje gratulacje. Oby tak dalej - Podszedł do mnie Zayn i delikatnie ucałował w policzek. Często, a choćby przy chłopakach nie szczędziliśmy sobie czułości.
- Liaś, a pamiętasz o poprzednim zakładzie? Gdzie moja kasa i bukiet czerwonych róż? - Brunet niechętnie wyjął z kieszeni należytą kwotę i wsunął mi gwałtownie do ręki z wielkim grymasem, na co Mulat stojący za mną tylko zaśmiał się.
- Kwiaty otrzymasz jutro popołudniu, ale żeby Twój kochaś przypadkiem nie ozdobił mi twarzy - Ostatnie słowa powiedział nieco ciszej i spod byka zmierzył chłopaka stojącego tuż za mną.
- Spokojnie stary, to przecież część zakładu. Poza tym...Jesteśmy przyjaciółmi, tak? - Oboje uśmiechnęli się i przybili sobie piątki.
*
Przygotowania do imprezy nie trwały długo. Włożyłam na siebie tą samą, turkusową sukienkę, którą miałam na sobie w dniu kiedy to miałam wyjść z Harrym. Jednak los pokrzyżował te plany. Może i dobrze. Inaczej łudziłabym się bez opamiętania...
Z Zaynem spędzam każdą chwilą i za każdym razem chłopak sprawia, że śmieję się nawet z najmniejszej błahostki. Potrafi mi zepsuć humor jak i go za moment poprawić. Nie jesteśmy razem, nie mówimy otwarcie o uczuciach, bo wystarcza nam po prostu nasza obecność i świadomość ta, że ma się tą osobę tak blisko. Tak bardzo lubię jego ton głosu, że mogę słuchać go non stop. Codziennie się z nim widuję, śmieję się, uśmiecham i bezgranicznie mu ufam. Lubię gdy patrzy na mnie z fascynacją, przy tym pochłaniając każdy ruch i każdy gest. Uśmiecha się gdy przelotnie mierzę go wzrokiem. Z uśmiechem na ustach patrzę na j ego piękny uśmiech. Uwielbiam kiedy on całuje mnie po szyi, bo wtedy czuję jego zapach na sobie. Pachnę nim. Może nie jest najprzystojniejszy, najzabawniejszy, najbardziej towarzyski ze wszystkich osób jakie znam. Może nie ma idealnego wzrostu, wagi, umięśnienia. Może nie zawsze zrozumie to co do niego mówię, tak, jakbym sobie tego życzyła. Może nie zawsze powie to, co chciałabym usłyszeć. Może nie ma idealne prostych zębów, idealnie uczesanych włosów, idealnego spojrzenia, idealnych rysów twarzy. Ale ma coś, czego nie może mieć nikt inny. Na świecie nie ma ideałów, ale ja wiem, że nie chcę nikogo innego poza nim. Pragnę Zayna. On jest moim ideałem, bo jest po prostu sobą. To przy nim czuję się jako ta jedyna i wyjątkowa. Za każdym razem gdy go widzę, wiem że jest w stanie zastąpić mi powietrze. Każda chwila z nim ma jedną wadę - za szybko się kończy. Nie ma słów by opisać to, jak jestem szczęśliwa.
- W co ty ze mną grasz? - Usłyszałam arogancki głos należący do osobnika, które z każdej strony udało mi się unikać. Jest jeden problem. Nazywa się Harry. Myślałam, że to co było między mną a nim to już dawno przeszłość...Jednak nie do końca. Złowrogie spojrzenia rzucane ukradkiem przez Stylesa zaczęły coś znaczyć.
- Nie rozumiem sensu Twego zdania - Odwróciłam się w jego stronę i głęboko spojrzałam w jego zielone tęczówki. Uśmiechnęłam się niewinnie i odgarnęłam włosy do tyłu. W jego oczach było można rozpoznać strach, rozczarowanie, zażenowanie i żal. Czyżby on miał uczucia?
- Rozumiesz. Doskonale rozumiesz, jesteś za bystra aby tego nie pojąć - Oznajmił szorstko i wtedy zobaczyłam jak znacząco mruży swoje oczy. Zawsze tak robił, gdy czuł się czemuś winny. Był wściekły. I zazdrosny? - Chcę wiedzieć dlaczego tak postępujesz...Z dnia na dzień zakańczasz ze mną znajomość i zaczynasz ją z moim przyjacielem. Dlaczego? - Po usłyszeniu tych słów myślałam, że zacznę się śmiać. Jednak Styles...nie jest za bystrym chłopaczkiem.
- Posłuchaj, Haroldzie - Zwróciłam się do niego dość oficjalnie, mając na uwadze to, że to nie jego pełne imię...A on wprost tego nienawidzi. Dźgnęłam go delikatnie palcem w brzuch, a on zrobił krok do przodu. - Jesteś głupszy niż mi się wydawało, ale dopiero teraz to zauważam. Na szczęście. Opamiętałam się zanim uległam Twojemu urokowi i sama, na własnej skórze zobaczyłam jakim to draniem jesteś - Syknęłam przez zęby, a jego twarz była wtedy już nieco rozkojarzona.
- Słucham? - Prychnął zbliżając się do mnie.
- Słyszałeś. Gdyby nie to, że zastałam Cię w jednym łóżku z Megan dalej tworzylibyśmy tą chorą szopkę, a Ty twierdziłbyś, że jesteś we mnie szaleńczo zakochany - Zagestykulowałam rękoma i widziałam jak chłopakowi pulsuje jedna żyłka na czole. To przyjemne, gdy doprowadzam kogoś do złości. - Nie wierzę, że byłam tak naiwna... - Wtedy niespodziewanie poczułam jak głos zaczyna mi drżeć. Nie lubiłam tego. Loczek złapał mnie delikatnie za oba nadgarstki i uniósł moje ręce do góry, powodując tym samym zwrócenie na siebie uwagi. Rany...Co oni mają z tym łapaniem za nadgarstki?
- Między mną, a Megan nic nie zaszło. Nie spałem z nią i nie zamierzam spać. To była tylko chwila słabości, która z pewnością się nie powtórzy. Uległem jej...Jestem głupi... - I wtedy mu przerwałam, co go bardzo rozzłościło.
- Owszem Harry. Jesteś głupi - Potwierdziłam jego zdanie i przelotnie uśmiechnęłam się, a on tylko westchnął.
- Daj mi skończyć - Zażądał wrogo, a ja krótko skinęłam. - To co mówiłem i to co do Ciebie czuję jest najprawdziwszą prawdą. Wiem, że teraz to nic nie zmieni...ale chociaż mi uwierz - Ujął moją twarz w swoje dłonie i oparł swoje czoło o moje.
- Mogłeś od razu powiedzieć, że chcesz mnie przelecieć a nie owijałeś w bawełnę... - Odsunęłam się od niego na tyle, aby poczuć się bezpieczna. Złapał mnie za nadgarstek i lekko szarpnął. Przestraszyłam się, nie na żarty.
- Do cholery nie chciałem Cię przelecieć! Nie chcę i tego nie zrobię! - Krzyczał poprzez łzy w oczach. To już drugi raz kiedy Harry rozczula się na moich oczach...Czy mam mu uwierzyć? Pewnie, że nie.
- Mam Ci uwierzyć? - Wyrwałam się z jego uścisku i rozmasowałam pulsujące miejsce.
- Kiedyś ci to udowodnię - Szepnął i poszedł na górę. To było dziwne. Bardzo dziwne...Jednak takie bajeczki to nie mnie. Nie wierzę w tę paplaninę.
*
Ostrożnie wyszłam z żółtej taksówki i stanęłam na chodniku tuż obok mojego kuzyna. On, przelotnie zmierzył mnie wzrokiem i szeroko się do mnie uśmiechnął. Nic dziwnego...Sam twierdził, że wyglądam olśniewająco, więc myślę, że spodobam się i Malikowi.
- Wyglądasz przepięknie - Ktoś szepnął mi przez ramię, a ja szybko odwróciłam głowę i ujrzałam uśmiechniętego Mulata. To ktoś, na kogo czekałam całe siedemnaście lat. Chłopak niepewnie złapał moją drobną dłoń i splótł nasze palce przy tym lekko ściskając dłoń, tak jakby bał się, że mu gdzieś ucieknę. Uśmiechnęłam się promiennie w jego kierunku i ucałowałam go delikatnie w policzek. On chcąc nie chcąc zarumienił się, ujął moją dłoń i złożył na niej ostrożny pocałunek.
- Układ jest taki... - Zaczął Liam z uśmiechem na ustach. Podejrzewałam, że tego wieczoru chce się naprawdę zabawić. Chyba jak każdy. - Nocujemy w hotelu, który jest tuż za rogiem - Palcem wskazał kierunek, a sześć głów skinęło na znak, że jest to zrozumiałe. Liam podszedł do każdej osoby i wręczył niewielką karteczkę z numerem pokoju do którego mamy się udać. Każdy z osobna miał mieć przydzielony własny pokój z łazienką. - Powołajcie się na moje nazwisko i podajcie numerek pokoju albo pokażcie karteczkę. Recepcjonista już zna każdego z nas, bądźcie spokojni - Uśmiechnął się i spojrzał na Zayna.
- O mnie nie masz co się martwić, nie będę pił za dużo - Odezwał się Styles i widziałam, jak swoją karteczkę chowa do tylniej kieszeni.
- Mam tu na myśli Zayna... - Odchrząknął, a Mulat spuścił głowę. - Będzie z rozumem? - Skierował swój wzrok na przyjaciela.
- Z rozumiem - Odpowiedział cicho chłopak i pociągnął mnie w kierunku drzwi.
W klubie grała głośna muzyka i było bardzo, ale to bardzo tłoczno. Ten klub to miejsce dla jakichś celebrytów, a ja zdecydowanie do nich nie należałam. Czułam się dziwnie, przyznam...Bo to nie moje klimaty, ani nie mój styl. Jednak, kiedy wiedziałam, że jest przy mnie Zayn czułam się o wiele lepiej. Ciągle trzymał mnie za rękę i powtarzał, żebym niczym się nie przejmowała, bo papparazi nigdzie nie ma.
Po dwóch godzinach dało się zauważyć, że większość nastolatków czy też nie...Biegała po klubie nieco wstawiona i raczej już nie kontaktowała normalnie. Niall był już cały zgrzany i czerwony od tego picia. Wiem, że lubił sobie poimprezować nie myśleć o konsekwencjach. To nic, że później nie ma pojęcia o wydarzeniach z poprzedniej nocy, ale liczy się dla niego tylko to, że dobrze się bawił.
Wypiłam kilka głębszych, a o dziwo trzymałam się jeszcze na nogach. Liam wytłumaczył mi dlaczego ostrzegał nas, o piciu z rozumem. Ponoć Zayn ma problem z alkoholem...Gdy wypije za dużo, w grę wchodzą inne używki i za ciekawie to nie jest. Ostrzegał mnie, bym miała na niego oko i gdy będzie za dużo sobie pozwalał mam go natychmiast przykrócić.
Tańczyłam z Zaynem do kilku piosenek. Był romantyczny, czuły i co chwilę obdarowywał mnie dyskretnymi pocałunkami tak, by Styles i Harris to widzieli. Zdecydowanie mają czego nam zazdrościć. Szczęścia i miłości, której oni nigdy nie zaznają. Zaczęła lecieć wolna piosenka, więc przybliżyłam się do swojego partnera. Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie, a on objął mnie w talii. Głowę ułożyłam na jego torsie, bo na szyję to byłam za niska. Mulat obejmował mnie w talii i co chwilę na moich plecach wykonywał różne kształty. Uwielbiałam jego obecność, jego zapach i jego cudowne perfumy.
Kiedy puścili następną wolną piosenkę, Malik nagle źle się poczuł i mówił, że mu nie dobrze. Postanowiłam zaprowadzić go do łazienki. Poczekam przed nią, rzecz jasna. Usiadłam na krześle i nerwowo pocierałam czoło. Modliłam się tylko, żeby nic poważnego mu się nie stało, bo to oznaczałoby koniec imprezy. A ja na prawdę świetnie się bawię...Jednak jeśli Zayn poczuje się gorzej, wtedy wrócę z nim do hotelu. Zaopiekuję się nim, bo jego zdrowie jest ważniejsze od mojego.
- A ty co tak sama siedzisz? - Uniosłam głowę ku górze i ujrzałam uśmiechniętego Tomlinsona i Horana. Obaj byli już nieźle wcięci, dlatego postanowiłam ignorować wszelkiego rodzaju dogryzki. Westchnęłam cicho i spojrzałam się na chłopaków.
- Czekam na Zayna - Odpowiedziałam szybko i uśmiechnęłam się sztucznie. Tak naprawdę nie miałam nawet ochoty na uśmiechy czy jakąkolwiek zabawę.
- Zatańczysz? - Odezwał się niebieskooki, a mnie totalnie zamurowało. Serce zaczęło bić znacznie mocniej, a oddech stał się krótki i płytki. Ta informacja zbiła mnie totalnie z nóg. Louis? Ten Louis Tomlinson? Louis, który chciał mnie utopić i zawzięcie mnie nienawidzi...On teraz chciał ze mną zatańczyć.
- Dziękuje, ale nie - Spuściłam głowę, a wtedy z łazienki wyszedł Zayn, który na widok swoich przyjaciół uśmiechnął się. Przybili sobie piątki i zaczęli krótko opowiadać o swojej zabawie. Niall oznajmił wszystkim, że poznał bardzo ładną i miłą dziewczynę o imieniu Brenda. Chłopaki żartowali, aby mały głodomorek za bardzo się nie rozszalał.
- Tylko jeden taniec, zgódź się - Kiedy wstawałam z krzesła ponownie usłyszałam głos marchewkowego chłopaka. Spojrzałam na Zayna, a on dyskretnie skinął głową, że się zgadza. Nie chciałam robić nikomu przykrości, ale też i sama nie chciałam cierpieć. Nie chciałam tańczyć z Louisem, ale wiem że i by się obraził choć myślę, że rano nic by nie pamiętał. Brunet wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja głośno przełknęłam ślinę. Nadal mocno ściskałam dłoń swojego chłopaka, bojąc się że może to być ostatnia chwila w której go widzę. Boję się go zostawić i spuścić z oka, bo ja ostrzegał mnie Liam to Zayn ma problem z alkoholem. Boże. Boże. Boże. Boże. Boże.
W niespodziewanym momencie puściłam dłoń Zayna, a złapałam właśnie dłoń Louisa. Tak, dziwne prawda? Sama jestem w szoku, że się zgodziłam. Zrobiłam to tylko dla świętego spokoju. Mulat razem z blondynem wyszli zaraz za nami i udali się prosto do baru. Nie myliłam się. Teraz wystarczy czekać na to, co najgorsze.
Znaleźliśmy się na środku sali, a najwolniejsza piosenka jaka mogłaby istnieć dalej leciała w głośnikach. Chłopak okręcił mnie dwa razy i pociągnął do siebie. Objął mnie w talii i zaczęliśmy kołysać się w rytmie muzyki. Byliśmy tak blisko, że czuliśmy na sobie własne oddechy mieszające się z alkoholem. Poczułam dziwny i nieznany spokój, kiedy brunet gładził co jakiś czas moje plecy. A robił tak ze względu na to, że trzęsłam się jak mała chihuahua. Mój strach spowodowany był wszystkimi tymi przykrościami z jego strony. Bo kto by się nie bał? Nie wiem, czy potrafiłabym mu teraz zaufać po tym wszystkim. Nie potrafię.
Tańczyliśmy dłuższą chwilę, a Louisowi uśmiech za nic w świecie nie schodził z twarzy. Jego wzrok próbował odszukać mój, jednak utrudniałam mu to, bo ciągle udawałam, że szukam kogoś w tłumie. Niespodziewanie ujął mój podbródek i uśmiechnął się pytająco. Naprawdę zaczynam bać się bardziej pijanego Tomlinsona od normalnego Tomlinsona. Jestem tej myśli, że nazajutrz nie będzie nic z tego pamiętał. Z całego serca wolę starą wersję chłopaka.
- Przepraszam - Wychrypiał niespodziewanie, a moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek usłysze od niego słowa tego typu. Spojrzałam się na niego pytająco i zatrzepotałam rzęsami.
- Za co? - Szepnęłam i zaczęłam udawać "kaszel". Odwróciłam głowę i westchnęłam. Teraz już zupełnie nic nie rozumiem. Tym razem co mu zrobiłam...Ale zaraz co tu się dzieje? Dlaczego Louis mnie przeprasza, co mu odbiło?
- Za wszystko - Uśmiechnął się lekko i okręcił mnie trzy razy, a następnie przechylił mnie do tyłu. Przyznam, że moje zdolności taneczne przy jego zdolnościach się chowają. Jest o wiele lepszy i ma większe doświadczenie. Brunet zaczął gładzić mój policzek dziwnie mi się przy tym przyglądając. Zmrużyłam oczy i dalej nic nie rozumiałam. - Chciałem Cię przeprosić i spytać czy zaczniemy znajomość od nowa - Uniosłam brwi ku górze ze zdziwienia. Nieee...Mnie chyba już słuch zawodzi, a jemu musi alkohol zbytnio uderzać do głowy.
- Czy ja dobrze słyszałam? Ten Louis Tomlinson, który życzył mi najgorzej teraz chce mnie przeprosić? Niedowierzanie...Mogę to gdzieś zapisać? - Zakpiłam trochę z niego, ale należało mu się. Prawda? Wiem, że to nie było miło, ale inaczej nie mogłam postąpić. Raz się żyje.
- Wiem, że między nami było mnóstwo spięć, ale chciałbym to naprawić. Nie jest to żaden podstęp...Po prostu dotarło do mnie, że zrobiłem źle dokuczając Ci...I postanowiłem się zmienić - Uśmiechnął się lekko gładząc moje plecy. Pomimo to nie przerywaliśmy tańca, który w jakiś sposób mnie uspokajał. Westchnęłam ciężko i ponownie na niego spojrzałam. Chyba mi słabo.
- Dlaczego więc chciałeś zemsty? - Postanowiłam zapytać. Co ma być to będzie. Trudno.
- Pamiętasz...Jak rozmawiałaś z Eleanor o tym, by wybrała studia zamiast mnie? - Zdziwiłam się, bo po woli domyślałam się tego, o co od początku mu chodziło. Dlaczego to rozpamiętuje...Minęło sporo czasu, bo aż prawie 3 lata...A on o tym pamięta...
- Owszem, pamiętam. Doradzałam jej co nie co. Do czego dążysz, Louis? - Zaczęłam obawiać się najgorszego. Niebieskooki uśmiechnął się tajemniczo i ponownie mnie okręcił.
- Byłem wściekły, bo wybrała studia. A potem...Potem poznała Patricka i do tej pory są razem - Westchnął i przybliżył się do mnie opierając swoją głowę o moją. Czułam jak chłopak lekko trzęsie się.
- Wszystko gra? - Zaniepokoiłam się. Spojrzał na mnie i skinął głową. Nigdy przed tem nie widziałam łez w oczach Louisa. To w ogóle rzadkość ze strony chłopaków.
- Za postępowanie El ciągle obwiniałem Ciebie. Odkąd znajwiłaś się w naszym domu nie mogłem na Ciebie patrzeć...A gdy Zayn powiedział mi, że się w Tobie zadurzył...Zro...zrozumiałem, że nie miałem racji. Pomyliłem się. - Wtedy nie wiedziałam co mam zrobić. Chłopak objął mnie mocno i wtulił się w moje włosy. Chyba się przesłyszałam...Ale zaczął cichuteńko łkać. Czyżby płakał?
- Louis... - Szepnęłam, a on zaniósł się płaczem. Jednak pijany człowiek to szczery człowiek...Pogłaskałam go po plecach, aby go nieco uspokoić. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam w kierunku jakiejś kanapy. Tu, gdzie się znajdowaliśmy było o wiele ciszej. Miejsce było bardziej przyjemniejsze do rozmów.
- Przepraszam, że tak Cię nienawidziłem. Przepraszam, że wtedy wrzuciłem Cię do wody...nie myślałem o tym co może się stać. Nie wiedziałem, że nie potrafisz pływać. Nie chciałem Cię skrzwydzić, ale robiłem to nieświadomie...Claudia, przepraszam Cię za wszystko, naprawdę - Rzucił się na kolana i złapał mnie za ręcę. Znów płakał. Boże, co za wstyd.
- Louis. Louis, wstań. Słyszysz? Odezwij się jak do Ciebie mówię... - Lekko szturchnęłam go w ramię, a on podniósł się i usiadł obok mnie. Był zalany w trupa...I co ja mam teraz zrobić? Nie dam rady go zaprowadzić do hotelu...Boże, dopomóż.
- Co się stało? - Spytałam, a on spojrzał się na mnie. Złapał moją dłoń i przetarł załzawione oczy. Niebieskooki miał poważną minę, co nie wróżyło raczej nic dobrego. Oddychałam krótko i płytko, tak aby za bardzo się nie denerwować. Nie chciałam dać tego po sobie poznać, choć w głębi bardzo mnie to denerwowało.
- Zakochałem się w Tobie. To się stało. Zakochałem się w dziewczynie, która nigdy nie odwzajemni moich uczuć.
*
Siedziałam przy barze okręcając w dłoniach pusty kieliszek po wódce. Alkohol buzował w mojej krwi niemiłosiernie. Czułam, jak lekko kręci mi się w głowie, ale nie przejęłam się tym. Martwiło mnie bardziej to, że Louis się we mnie zakochał. To było niedozniesienia. Zdecydowanie wolałam fakt, gdy mnie nienawidził. Schowałam twarz w dłoniach i miałam ochotę się rozpłakać z trzech powodów.
1. Harry się we mnie zakochał.
2. Louis mnie nienawidził, ale teraz nagle się zakochał.
3. Nie wiem gdzie znajduje się Zayn i co się z nim dzieje.
Poczułam ciepło na swoim ramieniu i to jak dotyka mnie czyjaś dłoń. Podniosłam wzrok i ujrzałam uśmiechniętego blondaska i pół-przytomnego Liasia. Wywróciłam tylko lekko oczami i przygryzłam dolną wargę.
- Widzieliście może Zayna? - Zaczęłam ze łzami w oczach. Odkąd rozmawiałam z Tomlinsonem minęło sporo czasu, a po moim partnerze ani śladu, dlatego zaczęłam się o niego martwić. I to bardzo.
- Jakiś czas temu widziałem jak wychodzi z klubu z jakąś ładną brunetką... - Odezwał sie Payne, a we mnie zagotowało się ze złości. A z drugiej strony...Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zawiodłam się. On też? Proszę, niee...
- Liam! - Skarcił go natychmiast blondyn stojący naprzeciw mnie. - Nie strasz jej - Wyjaśnił mój kuzyn, a ja odetchnęłam z ulgą. Przysięgam, że kiedyś za te żarty zabiję Liama własnymi rękoma. - Zayn jest na tyłach klubu, siedzi tam od jakiegoś czasu jakiś taki smutny...Lepiej idź do niego - Powiedział, a mi spadł kamień z serca.
- Payne. Kiedyś Cię uduszę - Wstałam i przytuliłam się do swojego kuzyna, a on pogładził mnie po plecach. Ucałował w czoło i uśmiechnął się. Brunet stojący obok nas tylko się zaśmiał.
Chłopaków wyminęłam zwinnym ruchem i poszłam w miejsce, o którym wspomniał mi Niall. Pchnęłam mocno duże drzwi i na końcu długiego korytarza ujrzałam plecy Mulata. Rzeczywiście tam siedział, dlatego postanowiłam do niego podejść. Ujrzałam szarą chmurę i dym, który wypuszczany jest znad głowy chłopaka. Cicho podeszłam do niego, poprawiłam sukienkę i usiadłam obok niego. Zmartwiło mnie to, że on zupełnie zignorował moją obecność. Zaciągnął się po raz kolejny i dym wypuścił nosem. Ruch wykonał wtórnie po czym końcówkę papierosa wyrzucił daleko przed siebie, a z płuc znów wypuścił wielką chmurę. Nigdy nie przepadałam za tym, że on palił. Tym samym niszczył własne zdrowie i życie także. Nie lubiłam tego i wielokrotnie się o to z nim sprzeczałam. Kończyło się to tym, że milczał albo mówił, że to jego sprawa.
- Dlaczego taki jesteś? - Wychrypiałam i przysunęłam się bliżej niego. Chciałam złapać go za dłoń, jednak on jak poparzony zabrał ją. - Zayn...Co się dzieje?
- Jestem zazdrosny. Co z tym zrobisz? - Oznajmił stanowczo i spojrzał na mnie pytająco. Ujął moją drobną dłoń i delikatnie ją ucałował. Jego brązowe tęczówki wpatrywały się tylko we mnie. Jego oczy były najpiękniejsze na świecie. A ja czułam, że mój cały świat jest tak blisko mnie. Tuż obok.
- Nie masz przecie...A, no tak. Chodzi Ci o Louisa i to, że z nim tańczyłam? - Chłopak skinął głową, a ja ciężko westchnęłam. Byłam z tego powodu naprawdę smutna. Nie chciałam żeby był zazdrosny. W prawdzie nie chciałam tańczyć z Louisem, ale zgodziłam się dla świętego spokoju. Gdyby Zayn mi nie pozwolił, przecież nie zgodziłabym się.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy - Uśmiechnęłam się zachęcająco, a chłopak objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego pierś i znów się uśmiechnęłam. Czułam bicie jego serca i jego ciepło. Wystarczająco dużo, a przecież nie proszę o wiele. Wystarczy mi jego obecność i wzajemne uczucie.
- Nie mogę patrzeć jak ktoś Cię dotyka. Obmacowuje z każdej możliwej strony Twoje ciało. Jestem zły, że ktoś choć przez chwilę miał w ramionach cały mój świat - Powiedział dokładnie akcentując każdy wyraz. Gładził moje plecy, a za chwilę ucałował mnie centralnie w czubek głowy. Jeszcze nikt nie był tak szczery wobec mnie. To co mówił, było zaskakujące i bardzo miłe.
- Jesteś tylko moja - Wyszeptał.
*
Przetarłam leniwie powieki i przeciągnęłam się na łóżku. Otworzyłam oko i ujrzałam lśniącą, białą pościel która spoczywała na mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie w wyniku czego byłam zadowolona z miękkości łóżka, na ktorym leżałam. Znajdowałam się z dużym i zadbanym pokoju pokoju hotelowym. Przypomniało mi się to, o czym mówił Payne zanim weszliśmy do klubu. Przekręciłam się na bok i sposprzegłam, że kołdra obok mnie jest zawinięta. Do moich uszy dobiegły dziwne dźwięki zza drzwi. Po chwili ujrzałam Harrego w samych spodniach ze szczoteczką w rękach. Wyszedł zza białych drzwi i rozmawiał z kimś przez telefon. Chwila...Czy on? Czy ja...? Czy my...? Nie!
- Harry? - Wychrypiałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że nie mam na sobie sukienki, tylko jakąś męską koszulę. Zaczęłam ją szarpać w zabawny sposób, na co chłopak parsknął śmiechem. Rozłączył się i telefon położył na komodzie.
- Nie, Mikołaj - Zażartował i usiadł na krawędzi. Uśmiechnął się szeroko widząc moje zakłopotanie.
- Gdzie jest Zayn? - Pierwszy o czym pomyślałam to właśnie o nim. Bałam się o niego. O mojego Zayna. Nie pamiętam jak tu trafiłam, wiem tylko tyle że wypiłam za dużo. Za dużo o jakichś pięć kieliszków.
- Śpi u siebie - Oznajmił spokojnym głosem, a ja odetchnęłam z ulgą i opadłam mu puszystą białą poduszkę. Jedna wiadomość mnie nieco uspokoiła. Malik jest bezpieczny. Przymknęłam powieki, a za chwilę je szybko otworzyłam.
- Czyj to pokój? - Rozejrzałam się dookoła, aż mój wzrok wylądował na kędzierzawym. - I czyją koszulę mam na sobie?
- Jesteś w moim pokoju. Przyprowadziłem Cię tu, kiedy poszłaś do łazienki i było Ci nie dobrze. Mówiłaś, że boisz się spać sama i może wymiotować... Chciałaś wracać, więc Ci pomogłem - Zaśmiał się na samą myśl o wspomnieniach. Akurat mi nie było do śmiechu... - Zayn odleciał i nie wiem jak wrócił. A koszulę masz moją, dałem Ci ją bo mówiłaś, że sukienka do spania jest nie wygodna - Uśmiechnął się, a ja przykryłam się kołdrą aż po samą brodę. Krępowało mnie to, że prawdopodobnie widział mnie pół-nagą.
- Sama się w nią przebrałam? - Zaczerwieniłam się kiedy Styles pokiwał przecząco głową.
- Nie radziłaś sobie, więc z wielką chęcią pomogłem Ci - Poruszył brwiami i uśmiechnął się zachęcająco.
- Czyli widziałeś mnie pijaną i do tego w samej bieliźnie? - Zdziwiłam się.
- No tak - Zaśmiał sie, kiedy znów moje policzki przybrały kolor różowy.
- Co za wstyd... - Schowałam głowę w poduszkę i nie miałam zamiaru choćby wychodzić spod tej pościeli. - Ale chyba nie przespałam się z Tobą?
- Pamietasz naszą rozmowę przed imprezą? - Posłusznie skinęłam głową, a on w jakimś znaczącym geście przetarł usta dłonią, a następnie je oblizał. - Gdybym chciał Cię przelecić wykorzystałbym to, że byłaś pijana...Ale nie zrobiłem tego, bo nie jestem aż takim dupkiem za jakiego mnie masz - Syknął, a ja cicho westchnęłam. Było mi naprawdę przykro, że osądziłam Harrego o coś podobnego. Znałam go nie od dziś, ufałam mu...I nie wiem, nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło.
- Przepraszam. Nie powinnam była tego mówić - Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się dłońmi. Lokiś zbliżył się do mnie i pogłaskał po mojej drobnej dłoni. Nie wiem dlaczego, ale objęłam jego swoimi chudymi rękoma i się mocno do niego przytuliłam. Harry nie sprzeciwiał się i odwzajemnił mój uścisk.
Harry to dobry przyjaciel. Myślę, że nadal mu ufam, ale nie potrafię wybaczyć jemu, że zachował się tak podle. Oszukał mnie. A może nie potrafię wybaczyć sobie, bo byłam tak naiwna? Wierzyłam w każde jego słowo, byłam w stanie wierzyć nawet w kłamstwa. A teraz? Sama nie wiem...Myślę, że ta chwila flirtu między nami nie powinna się nigdy wydarzyć. Jesteśmy przyjaciółmi.
Od autorki: Moim zdaniem ten rozdział to totalny niewypał. Nie przykładałam się, wiem. Przepraszam Was. Schrzaniłam -.-
I jak nowy wygląd? Podoba się czy wolicie stary?
Rozdział pojawi się jeśli będzie wystarczająca ilość komentarzy.
Hej :) Nowy wygląd jest równie dobry, co stary :)
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział... Piszesz je zawsze długie, co bardzo mi się podoba. Są ciekawe i jak kiedyś powiesz, że schrzaniłaś to cię ...
Akcja coraz ciekawsza i jaka nieoczekiwana zmiana. Harry miły, Zayn zazdrosny, Louis zakochany SZOK! :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://expressionsofhappiness.blogspot.com/ :)xx
Przepraszam, ale nie mogę dodawać komentarzy u Ciebie ;c Chciałabym bardzo skomentować i wyrazić swoje zdanie, bo piszesz naprawdę super (:
UsuńMogłabyś coś z tym zrobić?
Nowy wygląd jest boski :) A rozdział nic dodać nic ująć. Nie spodziewałam się, że Lou się w niej zakochał. No no ma dziewczyna powodzenie hehe :D A to co powiedział jej Zayn było słodkie. Ona jest cały jego światem ooo ^^
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
just-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
Harold powraca do gry! Jestem zaskoczona tym co znowu chce wykombinować. Louis się zakochał? Ciekawe czy te uczucia są prawdziwe. Zachowanie Zayna było mega słodkie. Dajcie mi takiego. Jak możesz twierdzić, że ten rozdział to niewypał? No jak? Mi się strasznie podobał. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńSądzę, że się w ogóle do niego nie przyłożyłam...Nie podoba mi się i nie wyszedł tak jak chciałam. Obiecuję, że w kolejnym rozdziale będzie więcej wydarzeń i rozdział będzie dłuższy :)
UsuńMyślę, że przed rozpoczęciem roku powinien się pojawić.
Suuuper ! Nie moge się doczekac następnego rozdziału, pozdrawiam J.xx
OdpowiedzUsuńSuper lou sie zakochal tralalala
OdpowiedzUsuń