16 sierpnia 2014

Rozdział 28

– Louis, do kurwy nędzy! Siedzisz tam od dwóch godzin, wyłaź już!
Usłyszałam krzyki dobiegające z korytarza. Wskazywało na to, że chłopaki znów się kłócą. Odłożyłam swoją książkę na bok, po czym wywróciłam oczami. Leniwie podniosłam się z łóżka i wsunęłam kapcie na stopy. Kiedy chciałam złapać za klamkę, zatrzymałam się na chwilę, by jeszcze podsłuchać ich rozmowę. Drzwi od łazienki otworzyły się i zamknęły z wielkim hukiem. Zachichotałam, będąc ciekawa, co wydarzy się dalej. Westchnęłam cicho, po czym stwierdziłam, że moja cierpliwość nie zna granic. Musiałam widzieć reakcję chłopaków. Cicho uchyliłam drzwi, i stanęłam w progu. Nie wychylałam się za bardzo, tylko po to, żeby nie zostać zauważoną.
– Ogarnij dupę, Malik – syknął Tommo – Mam dziś randkę z El, więc muszę wyglądać zabójczo przystojnie.
Brunet przejechał dłonią po swoich ułożonych włosach, a Mulat skrzywił się na chwilę, ale później parsknął śmiechem prosto w swojego przyjaciela.
– Nie ważne, czy będziesz gnił w tej łazience godzinę, czy cały dzień, i tak nigdy mi nie dorównasz, i będziesz wyglądał jak gówno – padło stwierdzenie z ust Mulata.
Zayn i ta jego sztucznie miła życzliwość. Mulat roześmiał się głośno, składając ręce na wysokości swojej klatki piersiowej. Louis pokręcił nieporadnie głowę, po czym ciężko westchnął.
– Pieprz się, Malik – syknął przez zęby.
Zmroziło mnie. Byłam w totalnym szoku. Moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek, a usta przerodził się w literkę O. Nie wierzyłam własnym uszom. Louis. Ten, zawsze poukładany, porządny i żartobliwy Louis. Stoi teraz przed Zayn'em i rzuca w nim mięsem. Nie dosłownie, nie chcę żeby ktoś mnie przypadkiem źle zrozumiał.
– Pieprzcie się! Pieprz się ty, i te twoje zasrane alter ego!
Niebieskooki ze złości, pchnął Mulata na ścianę, a później w nerwach zbiegł po schodach. Przy okazji słyszałam, jak po drodze kogoś trącił. Co w niego wstąpiło? Byłam zdziwiona, jak i przestraszona. Nie poznałam Louis'a. Tym bardziej nigdy nie widziałam go, aż tak zdenerwowanego. Nie miał prawa się denerwować, skoro Zayn mu nic nie zrobił. Westchnęłam, i zobaczyłam jak zaniepokojony Liam wchodzi po schodach.
– Wszystko okay? – spytał, stając na środku korytarza.
Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o ścianę. Złożyłam ręce na wysokości swoich piersi, i po prostu wzruszyłam ramionami. Co miałam mu powiedzieć?
– Słyszałem jakieś krzyki, więc postanowiłem to sprawdzić dla pewności – oznajmił.
Chłopaki usłyszeli moje ponowne westchnięcie. A wtedy podszedł do nas Mulat, który stanął tuż obok Liam'a. Posłał mi spostrzegawcze spojrzenie, a następnie poklepał swojego kolegę po plecach.
– Wszystko jest dobrze – uśmiechnął się – Pożarliśmy się trochę z Louis'em, ale to nic wielkiego – wyjaśnił Mulat.
– Na pewno wszystko okay? Louis był mocno zdenerwowany, prawie przewrócił mnie na schodach, kiedy do was szedłem – stwierdził zmartwiony Payne.
Zayn zaśmiał się ironicznie, a ja tylko westchnęłam. Czy on zawsze musi grać? Nawet przed swoimi przyjaciółmi?
– Nie martw się o nas. Znając życie za dzień góra dwa - pogodzimy się – Ciemnowłosy wzruszył ramionami, niespokojnie zerkając na mnie. Jakbym miała zaraz palnąć jakąś głupotę.
– Na pewno? Wiesz, o co im poszło? – spytał, patrząc się na mnie.
I już miałam w planach otwierać usta i wyjaśnić Liam'owi o co im poszło. Z impetem zamknęłam je, kiedy poczułam na sobie, mordercze spojrzenie Zayn'a. Spojrzałam na niego kątem oka, i nie pomyliłam się. Stał z zaciśniętą szczęką i swoim wzrokiem wypalał dziury w moim ciele.
– T-tak na prawdę... to ja nie wiem. Nic nie słyszałam. A kiedy wyszłam z pokoju, Louis już wychodził – skłamałam.
Mulat spojrzał się na mnie z miną zbitego szczeniaka. Uniósł brew i widziałam jak oddycha z ulgą. Liam spojrzał się to na mnie, to na swojego kumpla. Wiedziałam, że Payne nie da tak łatwo się oszukać. Nie jest głupi. Pokręcił tylko głową, i zostawił nas samych. Zmarszczyłam brwi i zgryzłam wnętrze policzka. Sama nie mam pojęcia, dlaczego okłamałam mojego przyjaciela. Być może chciałam uniknąć niepotrzebnej kłótni, pomiędzy nim, a Malik'iem?
– Nie musisz mi dziękować – rzuciłam w jego stronę, a ten ze zdziwienia uniósł brew do góry. On jest głupi czy głupi?
– Mam ci dziękować? Za co?
– Za uratowanie ci tyłka i niewygadanie się przed Liam'em.
Malik roześmiał się głośno, składając ręce na wysokości klatki piersiowej. Zmysłowo przejechał po swojej linii szczękowej, i zbliżył się do mnie o krok. Oblizał usta, a następnie zgryzł dolną wargę. Zbliżył się tak, że już czułam jego oddech na mojej twarzy. To podejrzane. Dlaczego on jest tak blisko? I czy zdążę jakkolwiek zareagować?
– Siedź cicho, kocie – szepnął prosto do mych ust.
– Bo?
– Bo będę zmuszony sam cię uciszyć.
I spojrzał mi się prosto w oczy. A ja miałam ochotę splunąć mu prosto w twarz. W sumie... dlaczego by nie spróbować?
– Grozisz mi?
– Mała, odbieraj to jak chcesz. Na razie tylko ostrzegam.
Czy mogę się już śmiać?
Kiedy chciałam otworzyć drzwi od swojego pokoju, ten złapał mnie za nadgarstek i przygwoździł do ściany. Nie przeczę. Chłopak nie szczędził sobie delikatności, więc czułam się traktowana przez ten moment jak szmata. Brakuje jeszcze tego, żeby zaczął mnie dusić. Przymknęłam powieki, ignorując chwilowy ból w okolicy kręgosłupa. Przemilczałam. Wolałam się nie odzywać, i przeczekać tą chwilę.
– Boisz się? – usłyszałam chłodny głos.
– Nie.
– A powinnaś.
– Kogo?
– Nie bądź głupia, Horan. Lepiej nie puszczaj pary z ust.
– Jeśli nawet, to co wtedy?
– Pokażę ci wtedy, gdzie jest miejsce dla takich jak ty.
Zayn uwolnił mój nadgarstek i odsunął się na bezpieczną dla mnie odległość. Zmarszczyłam brwi, a on się uśmiechnął. Podeszłam do niego, a następnie spoliczkowałam. Uderzyłam go z taką siłą, że jego głowa momentalnie przekręciła się w bok. A on, w wyniku piekącego bólu, natychmiast złapał się za policzek. Uśmiechnęłam się sztucznie, widząc zdezorientowanego i bezbronnego Malik'a.
– Dupek – stwierdziłam, po czym zniknęłam za drzwiami pokoju.

***

Po trzech kwadransach zeszłam na dół, kierując się od razu do kuchni. Mój żołądek wywinął kilka fikołków, zanim zdecydowałam się doczłapać do lodówki. Mój niecodzienny, dobry nastrój popsuł się zaraz po tym, kiedy przy kuchence zobaczyłam wysoką, długonogą brunetkę w męskiej koszuli należącą do Harry'ego. Mojego Harry'ego. Stanęłam w progu, złożyłam ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym głośno odchrząknęłam. Dziewczyna odwróciła się do mnie twarzą, i zmierzyła moją osobę od stóp do głów. Na koniec uniosła brwi, prychając pod nosem.
– Masz jakiś problem? – rzuciłam w jej stronę.
Brunetka wyłączyła kuchenkę i odwróciła się do mnie. Z uśmiechem na ustach odłożyła łyżkę na bok i zagwizdała na mój widok. Czy ja aż tak strasznie wyglądam?
– Chciałabym wiedzieć, co ten mój Harry w tobie widzi – prychnęła, wywracając oczami.
Jej słowa brzmiały raczej jak stwierdzenie, niż pytanie, tym bardziej, że nałożyła nacisk na słowa Mój Harry. Zaraz. CO, ona przed chwilą powiedziała?
– Mam nadzieję, że niedługo z tobą skończy, jak z resztą tych dziewczyn, które przewinęły się przez jego łóżko... cóż, nie mam na myśli tu tylko łóżka. Harry lubi kobiety, lubi się z nimi zabawiać, więc nie zdziw się, gdy za jakiś czas, po prostu przeleci jakaś pannę – na sam koniec, dziewczyna puściła mi oczko.
Harry jest jej? Od kiedy człowiek, może być czyjąś własnością?
Uśmiechnęła się do mnie. Zamarłam. I nie byłam w stanie wykrztusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Wiem jedno: zabolało. I kim do cholery była ta dziewczyna? Tak bardzo nie chciałam wierzyć w jej słowa, ale jej mina mówiła sama za siebie. Była przekonywująca. I dość poważna. Czy mówiła prawdę?
– Dlaczego miałabym ci uwierzyć?
Dziewczyna uniosła brwi ku górze i zaśmiała się melodyjnie.
– Nie musisz mi wierzyć, ale niedługo sama przekonasz się o płytkości Harry'ego. Prędzej czy później zdradzi cię z jakąś dziwką – syknęła, marszcząc przy tym czoło – O ile już tego nie zrobił – dodała, zbliżając się do mnie.
Zatkało mnie. Zgryzłam wnętrze policzka tak, żeby się nie rozpłakać. Nie chciałam okazywać słabości. Nie chciałam mazać się przy niej, i dać do zrozumienia, że jej słowa mnie bolą. Nie chciałam być znowu tchórzem. Chciałam być twarda, naprawdę, choć to wiele mnie kosztowało.
– Nic nie powiesz? – zakpiła – Kochanie, nie płacz. Szkoda twoich łez. Harry, takich jak ty ma i miał na pęczki... – zatrzymała się na chwilę, by za moment uderzyć w mój czuły punkt.
– O co ci chodzi?
Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Suchość i wielka gula w gardle uniemożliwiała mi swobodne połykanie śliny. A piekące i zaczerwienione oczy od łez w niczym mi nie pomagały.
– O co mi chodzi? - zaśmiała się sarkastycznie – Chodzi o to, głupiutka dziewczynko, że prędzej czy później Harry odstawi cię na boczny tor. Przeleciał cię już, co? – brunetka znów się zaśmiała i złożyła ręce na biodrach – Jesteś tylko jedną z kolejnych zabawek i panienek, które dopisuje w swojej kolekcji uwielbień. Rozumiesz mnie? Jeśli jeszcze się nie zakochałaś, radzę pakuj swoje manatki i wynoś się stąd!
Trafiła kosa na kamień. Przesadziła. Kim ona do cholery jest? Kim jest TA dziewucha? Szydzi i kpi z Harry'ego, i mnie. Czy ona zdaje sobie sprawę, jak mocno mnie krzywdzi? Było mi przykro. I to cholernie. Nie chciałam słuchać kolejnej rundy kłamstw na temat Harry'ego. Zacisnęłam dłonie w pięści, z zamiarem wygarnięcia tej małpie co o niej myślę. A wtedy, kątem oka zobaczyłam Louis'a, i momentalnie na nadgarstku poczułam ucisk. Pięść otworzyła się, a ucisk zelżał. Chłopak był wystraszony moim stanem. Miałam łzy w oczach, który rozmazywały mi obraz dzienny. Tommo spojrzał się na brunetkę tak, jakby ją znał. Westchnął, kręcąc głową. A może ta dziewczyna jest byłą Harry'ego?
– Wszystko w porządku? – spytał, momentalnie wyrastając przede mną.
Kiwnęłam głową, jednocześnie zapewniając go, że wszystko gra. Zamrugałam, i łzy na moment zniknęły. Jednak Lou nie uwierzył. Znał mnie, i dobrze wiedział, że jest coś nie tak. Brunetka stojąca metr przede mną uśmiechała się wesoło, od czasu do czasu chichocząc pod nosem. Najwyraźniej była zadowolona z całej tej sytuacji. I wynikało z tego, że tylko ona była szczęśliwa.

Louis

Jako przyjaciel Claudii, miałem pełne prawo do tego, aby dowiedzieć się, co wydarzyło się pomiędzy nią, a Gemmą. Martwiłem się. Znam siostrę Hazzy już jakiś czas, i wiem, że ma swój charakterek. Jest podła i mściwa. Zmieniła się odkąd Styles "przeleciał" na imprezie najlepszą przyjaciółkę swojej siostry. Dziewczyna ponoć zamknęła się w sobie i urwała kontakt z Gemmą. A ona, zagroziła Harry'emu, że pewnego dnia się zemści. Widocznie, wmówiła teraz Claudii coś, co jest nieprawdą, a ona się przejęła. Fakt. Mój kumpel nie był świętoszkiem w przeszłości, lubił piękne kobiety i miał je "na chwilę". To była przeszłość, a on był młody, i chciał się zabawić. Nie wiedział, że takie zagrania mogą ranić innych. Był głupi. Cóż. Nie wiele zmieniło się od tamtego czasu, ale przynajmniej on zrozumiał, że takie wykorzystywanie kobiet jest złe. Odkąd Claudia się do nas wyprowadziła bez słowa, Harry zrozumiał, że ta dziewczyna ma to "coś" i nie jest na jedną noc. Zaraz, wróć.
– Gemm, co ty jej powiedziałaś?
Otrząsnąłem się. Brunetka zachichotała, kiwając głową na coś, co znajdowało się za mną. Odwróciłem głowę, i zobaczyłem burzę loków mojego kumpla. Jego reakcja na widok swojej siostry, była niemniej jednak dziwna. Nie był zaskoczony. Ani też nie wydawał się być zadowolony. Odsunąłem się na bok, by nikomu nie przeszkodzić. Harry podszedł do swojej dziewczyny, chcąc się z nią przywitać, ale ta szarpnęła się i wyleciała z kuchni jak burza. Harry był wystraszony i mocno sfrustrowany. Pokręciłem głową, patrząc na rodzeństwo. Jako jedyny domyślałem się o co chodzi. I jako jedyny, byłem tą osobą, którą Claudia zechciałaby teraz wysłuchać. Nie minęła chwila, a Harry i Gemma zaczęli się kłócić. Nie muszę mówić o co, bo to jest chyba jasne. Nie wiem ile czasu minęło od tego, kiedy stałem jak słup i wpatrywałem się w tą dwójkę. Nie słuchałem ich, ponieważ moje myśli były głośniejsze. Dziwne, prawda? Hey! Ja nie jestem wariatem, który rozmawia sam ze sobą! Potrząsnąłem głową, i wycofałem się z kuchni. Wszedłem po cichu po schodach, kierując się prosto w stronę białych drzwi, za którymi kryło się małe królestwo panny Horan. Chciałem grzecznie zapukać, ale zauważyłem, że drzwi są uchylone. Pchnąłem je leciutko i z uśmiechem wszedłem do środka. Mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłem pakującą się dziewczynę. Była mocno zdenerwowana. I płakała. Z impetem wkładała swoje rzeczy do dużej, przestronnej walizki. Byłem w szoku. Czy Gemma powiedziała jej coś, co sprowokowało ją do takiego zachowania?
– Cla.. co ty do cholery wyprawiasz?!
W przeciągu kilku sekund znalazłem się przy niej. Wyrwałem jej z rąk jakąś bluzkę i rzuciłem na jej łóżko. Złapałem ją za oba nadgarstki, a ona zaczęła się szarpać i piszczeć. Nie odpowiadała. Była zdenerwowana. I zrozpaczona. Płakała, ponieważ widziałem spływające łzy po jej policzkach. Szarpała się ze mną, a ja próbowałem ją póki co uspokoić. Poprzez łzy krzyczała, żebym zostawił ją samą. Nie mogłem. Nie potrafiłem. Jestem jej przyjacielem, i nie mogę patrzeć na to, jak cierpi. W nieoczekiwanym momencie, Claudia w wyniku szarpaniny - niechcący mnie spoliczkowała. Przekręciłem głowę w bok, będąc w totalnym szoku. Dlaczego to zrobiła? Uniosłem głowę i spojrzałem się blondynkę. Przytkała dłonią usta, aby zagłuszyć swój niemy krzyk. W jej oczach pojawił się jeszcze większy ocean łez niż dotychczas. Wyszeptała nieme Przepraszam, wycofując się. Szybko, oblizałem usta, łapiąc ją za nadgarstek. Ona, znów próbowała się ze mną siłować. Byłem sprytniejszy. Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku. Trzymałem ją chwilę przy sobie, gładząc jej delikatne włosy. Dziewczyna zacisnęła paznokcie na materiale mojej koszulki i zaniosła się płaczem. Kiedy zorientowałem się, że jest spokojna, delikatne odsunąłem się od niej. Kazałem jej usiąść, a sam uklęknąłem przed nią. Kciukiem otarłem jej łzy, i posłałem jej pocieszający uśmiech.
– Wszystko będzie dobrze – szepnąłem, a ona pokręciła głową, chcąc otworzyć usta – Shhh... nic nie mów, proszę. Nie chcę żebyś znów płakała – zawiadomiłem ją, a ona tylko przytaknęła – Dziewczyna z którą rozmawiałaś to Gemma, jest siostrą Harry'ego. Nie rozmawiają ze sobą od lat, ponieważ Hazz zrobił coś niewybaczalnego według niej... a ona, na każdym kroku mści się na nim i–
Claudia mi przerwała.
– Wydaje mi się, że mówiła prawdę! Czemu do cholery wszyscy są przeciwko mnie, i nie pozwolą mi być choć przez chwilę szczęśliwą? – zapłakała, chowając twarz w dłoniach.
– Posłuchaj, maleńka... – ująłem jej dłonie w swoje, a następnie ucałowałem – Powinnaś być kurewsko szczęśliwa, ponieważ masz przy sobie najcenniejszych przyjaciół świata. Jesteśmy  i będziemy wtedy, kiedy będziesz nas potrzebowała. No bo chwila... kto ma okazję przyjaźnić się ze sławnym na całym świecie boysbandem?
Dziewczyna uniosła głowę, spojrzawszy na mnie. Zachichotała cichutko, a ja z jej biurka podałem kilka chusteczek higienicznych. Nie chciałem żeby jej dusza płakała. Blondynka przyjęła chusteczki, i wysmarkała nos. To było nawet zabawne. Zaśmiałem się cicho, pomagając otrzeć łzy.
– Masz rację. To skarb, że mam kogoś takiego jak wy przy sobie. Nie tylko jesteście najsławniejszymi nastolatkami na świecie, ale także jesteście moimi przyjaciółmi – stwierdziła, wymuszając uśmiech – Na prawdę, cieszę się, że was mam, ale nie zniosę dłużej tego, jak ktoś niszczy moje szczęście – zapłakała.
Zgadzałem się z nią. Kto by wytrzymał tak długo w sytuacji tak ciężkiej jak jej? Najpierw Megan. Później Perrie i Zayn. Kiedy zapowiadało się już dobrze, nasze fanki zaczęły ją wyzywać i grozić śmiercią, że odebrała im najcenniejszą osobę na świecie. Harry'ego. Fakt faktem, kochamy nasze fanki, ale to, do czego niektóre z nich są zdolne przechodzi ludzkie pojęcie. One są totalnie szalone. I zazdrosne. Jak każdy na tym świecie potrzebujemy prywatności, i tego, by być szczęśliwi.
– Nie tego chcieliśmy. Nikt tego nie chciał – westchnąłem cicho.
Na prawdę chciałem dobrze. Pragnąłem pocieszyć ją w jakiś sposób, i powiedzieć, że wszystko się ułoży. Nie mogłem. Wiedziałem, że tak nie będzie. Nie chciałem kłamać. Na tym polega przyjaźń. Na szczerości.
– Wyprowadzę się – oznajmiła ze spokojem.
– Żartujesz?!
Nie mogłem w to uwierzyć. Podskoczyłem z wrażenia, i od razu stanąłem na proste nogi. Nie, nie, nie, nie. Claudia nie może znów nas opuścić. Ona nie może wyjechać i ponownie nas zostawić. Załamiemy się, a sądzę, że tym razem nie pozbieramy się tak szybko. Nie chcemy jej tracić. Ja nie chcę jej stracić. Nie mogę. Nie mogę do tego dopuścić, kurwa.
– Nie, Lou – usłyszałem jej słodki głos – To będzie najlepsze rozwiązanie. Wyprowadzę się od was, i zostawię was w spokoju – szepnęła, ledwie słyszalnie.
– Najlepsze rozwiązanie? – szepnąłem, powtarzając za nią. Załamałem się – To nie jest najlepsze rozwiązanie. Claudio, nie możesz uciekać od problemów, kiedy one cię przytłaczają – stwierdziłem, i usiadłem obok niej – Kochamy cię. Harry kocha cię jak wariat, a to, co powiedziała ci Gemma jest nie prawdą – wyznałem, chcąc ją choć na chwilę uspokoić.
Na marne. Nie udało mi się. Dziewczyna zakryła twarz dłońmi, i zaniosła się gorzkim płaczem. Jej dusza krwawiła. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Jej łzy mnie bolały. Byłem jej przyjacielem, i cierpiałem razem z nią.
– Shhh, nie płacz – uciszyłem ją – Uspokoisz się, rozpakujesz i zejdziemy na dół, żeby porozmawiać z Harry'm i Gemmą, dobrze?
Dziewczyna jęknęła z podirytowaniem, z czego z kolei otarła swoje łzy.
– Nie chcę oglądać tej dziewczyny – syknęła przez zęby. Wytrzeszczyłem oczy.
– Dlaczego? Wyjaśnimy wszystko i–
– Nie, Lou. Niczego nie wyjaśnimy, bo ja nie chcę niczego wyjaśniać. Wiem swoje i wiem, co mówiła tamta dziewczyna – mruknęła, ostrzejszym tonem.
Byłem zdziwiony nagłą zmianą nastoju Claudii. Płakała. A teraz, teraz jest gotowa wydrapać wszystkim napotkanym osobom oczy.
– Posłuchaj, Gemma ci na pewno–
– Nie, Louis – przerwała mi, i stanęła na równe nogi – Teraz ty mnie posłuchaj – pociągnęła nosem – Zaraz skończę się pakować, a w nocy pojadę do hotelu. Rano, polecę do Dublina na kilka dnia. Przemyślę sprawy i wrócę z powrotem. Będziesz zachowywał się normalnie, jakbyś o niczym nie wiedział, dobrze?
Zatkało mnie. Co ona sobie do cholery wyobrażała?! I już miałem otwierać usta, kiedy znów mnie wyprzedziła.
– Podobno przesunęli wam datę wyjazdu, tak? Którego wylatujecie?
Westchnąłem bezradnie. Cholera. Nie mogłem nic zrobić, by ją zatrzymać. Wiem, że i tak by mnie posłuchała. Ona jest strasznie uparta. Tak samo jak Harry. Cholera! Jak oni idealnie do siebie pasują. Dlaczego Claudia musiała być taka spostrzegawcza?
– 30 stycznia – bąknąłem pod nosem.
– To świetnie – uśmiechnęła się nieśmiało – A kiedy wracacie?
– Koniec marca, a co?
– Nic – fuknęła, kończąc zapinać swoją walizkę. Zdjęła ją z łóżka i wsunęła pod nie – Harry będzie miał wystarczająco dużo czasu, żeby przemyśleć czy warto być z kimś takim jak ja – strzepała coś z dłoni, i usiadła obok mnie.
O czym ona bredziła?!
– Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że wierzysz w to, co powiedziała ci Gemma?
Blondynka wzruszyła ramionami i pokręciła głową. To nierealne. To chore! Muszę ją jakoś przekonać do tego, żeby została u nas. Jak ona może wierzyć tej jędzy?
– W każdym kłamstwie znajdzie się choćby ziarno prawdy – puściła mi oczko.
– Ona kłamie! – krzyknąłem, ale ona mnie uciszyła.
– Nie wiem – westchnęła – Wasza trasa będzie idealną próbą dla mojego związku z Harry'm. Wiem, że to szalone, ale czasem tak po prostu trzeba.
– Wierzysz jej? – spytałem z nadzieją w głosie. To niemożliwe.
– Nie powiedziałam też, że jej nie wierzę. Na tym świecie, Louis, nie ma rzeczy niemożliwych – oznajmiła, podchodząc do drzwi.
Poszedłem w jej ślady. Westchnąłem, pocierając czoło. Co ja mam teraz zrobić? Mam mieszkać w tym domu i udawać, że nie wiem gdzie podziała się Claudia? Nie, na pewno tego nie zrobię. Zwariuję.
– Zastanów się nad tym – przypomniałem jej.
– To kilka dni. Nie martw się – stwierdziła z uśmiechem – Wrócę. I będzie tak jak dawniej – westchnęła – Idź na dół, i powiedz im, że źle się poczułam, dlatego musiałam wyjść... z resztą, wymyśl coś, żeby nikt niczego się nie domyślał – usłyszałem. I pokręciłem głową.
– A zwłaszcza Harry – dodaliśmy w tym samym momencie.
Spojrzeliśmy się po sobie, wymieniając się wspólnymi spojrzeniami. Między nami zapanowała kilkusekundowa cisza. Następnie usłyszałem śmiech. Mój. I Claudii. Śmialiśmy się z samych siebie. Z własnej głupoty. To miłe i zaskakujące, że tak dobrze się dogadujemy pomimo przeciwności losu. Pomimo sporów w przeszłości. Ona jest cudowną dziewczyną i wspaniałą przyjaciółką. Skarbem jest mieć ją przy sobie. Jest piękna, bystra i mądra. Tajemnicza. Zazdroszczę Harry'emu tego pieprzonego szczęścia. Zazdroszczę mu tak idealnej dziewczyny. Mojej dziewczyny.

Claudia

Po rozmowie z Louis'em stwierdziłam, że muszę się odprężyć. Jestem spięta. Nie czekałam długo, skierowałam się do łazienki w celu zrealizowania swojego planu. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny, odkręcając kurki z wodą. Odwróciłam się, a kiedy poczułam, że po mojej skórze spływa gorący strumień wody. Przez moment czułam, jak moje wszystkie mięśnie rozluźniają się. Potrzebowałam tego. Spokoju, dźwięku płynącej wody i tysiąca moich myśli. Musiałam odpocząć. Nasmarowałam żelem całe moje ciało, z czego z kolei we włosy wsmarowałam szampon. Po chwili spłukałam się wodą i zakręciłam kurki. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z kabiny. Wsunęłam na stopy swoje kapcie i wyszłam z łazienki.
– Sam seks – usłyszałam za sobą.
Zatrzymałam się. Uniosłam brew do góry i prychnęłam pod nosem. Wiedziałam od kogo wydobyły się te słowa. Wiedziałam, że gdy się odwrócę zmierzę się twarzą w twarz z Zayn'em. Nie chciałam tego. Nie chciałam go spotykać. Przytrzymałam ręcznik, odetchnęłam i kontynuowałam drogę. Zatrzymałam się przy swoich drzwiach, kiedy ponownie usłyszałam jego głos.
– Ubierz się kochanie, bo zaczynasz mnie kusić.
Prychnęłam cicho, chcąc go ponownie zignorować. Wydawało się, że Zayn był bliżej niż przedtem. Zignorowałam go, bo nie miałam zamiaru wdawać się w dyskusje z największym idiotą świata. Kiedy złapałam za klamkę, poczułam chłód na swoim nagim ramieniu. Podskoczyłam w górę kiedy zorientowałam się, że stoi tuż obok mnie. Cofnęłam się, opierając o ścianę. Mulat uśmiechnął się zabójczo, mierząc mnie z góry na dół. O co jemu chodziło?
– Nie spławiaj mnie, księżniczko – syknął, gładząc mój policzek. Strąciłam go.
– Nie. Jestem. Żadną. Pieprzoną. Księżniczką – warknęłam w jego stronę, a on kręcąc głową zaśmiał się pod nosem.
Co jego tak bawiło? Zrobił krok do przodu, i złapał mnie za szyję, przyciskając do ściany. Ucisk nie był silny, ale wystarczyło to, że mi się nie podobało. Przesadził. Nie pozwolę sobie, żeby ktoś używał przemocy wobec mnie. A zwłaszcza taki ktoś jak Malik.
– Z czego tak się śmiejesz? – fuknęłam.
– Jesteś seksowna, kiedy się denerwujesz – usłyszałam, na co natychmiast się skrzywiłam – Kiedy robisz te słodkie, krzywe miny jesteś strasznie gorąca, i mnie pociągasz – powiedział, oblizując swoje wargi.
Uśmiechnął się i przejechał po nich swoją dłonią, mierząc moje półnagie ciało z góry na dół. Przełknęłam głośno ślinę, bojąc się o swój tyłek. A co, jeśli zrobi mi jakąś krzywdę? Nie poznaję teraz Zayn'a, i wiem, że jest nieobliczalny.
– O co ci chodzi? – splunęłam, czując nagły przypływ odwagi – Pospiesz się. Nie mam czasu na rozmawianie z takimi idiotami jak ty – mruknęłam, nie spuszczając wzroku ani na sekundę.
– Jak mnie nazwałaś? – zakpił, podchodząc jeszcze bliżej.
– Idiotą – zaakcentowałam, a on uniósł brew. – Jesteś idiotą, wiesz o tym? – uśmiechnęłam się krzywo, robiąc krok w przód. Mulat się cofnął. – Największy idiota świata i najgorszy gnojek jakiego dotąd poznałam.
Malik uśmiechnął się porozumiewawczo w moim kierunku. Czy on nie bierze na poważnie moich słów? Zaraz, przecież to Zayn. On nikogo nie bierze na poważnie.
– Idiota. Kretyn. Dupek. Gnojek. Fra–
– Nie zapomnij dodać, że cholernie przystojny – przerwał szybko.
I nim się obejrzałam byłam przywierana do ściany przez samego Malika. Uderzył mocno w ścianę i nachylił się nad moim uchem. Nie podobał mi się fakt, że prawie ocierał się o moje ciało. Był blisko. Zdecydowanie za blisko. Bałam się, że może mi coś zrobić, a co gorsza, ktoś może nakryć nas w dwuznacznej sytuacji i odebrać to niewłaściwie. Nie chciałam dawać Harry'emu powodów do zazdrości tylko dlatego, że jego przyjaciel miał swoje widzi mi się.
– Nadal masz do mnie słabość, prawda, Horan? – syknął prosto do ucha.
Na swoich plecach poczułam chłód. I dreszcz, spowodowany jego chłodnym i aroganckim głosem. Czy jego obecność jakoś na mnie działała? Czy rzeczywiście wciąż miałam do niego słabość? A niech ci los.
– Daj spokój. To nie ma sensu. Znajdź sobie inny obiekt, bo mnie znudziły się już twoje gierki – szepnęłam, chcąc odsunąć go od siebie – Zayn, nie wrócę do ciebie, i niech to w końcu do ciebie dotrze – powiedziałam nieco pewniej i głośniej – Nie po tym co się wydarzyło. I nie po tym jak mnie potraktowałeś, rozumiesz? – fuknęłam w jego stronę.
Był zdziwiony i wzruszony. Wyglądał na tajemniczego i tak, jakby nad czymś intensywnie myślał. Milczał, przyglądając się mojej twarzy, a w ścisłości moim oczom. Co on chciał tam zobaczyć? Łzy i prawdę? Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę jak w tym dniu, kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz.
– Odpuść. I tak mnie nie przelecisz – splunęłam, odbijając się rękoma od jego klatki piersiowej.
Zayn złapał w porę moje nadgarstki i cofnął nas na ścianę. Przycisnął mnie swoim ciałem, nie odrywając wzroku od moich zielonych tęczówek. Patrzył to w jedno oko, to w drugie. Byłam rozkojarzona. I zdruzgotana. Nie podobało mi się to, że napiera na mnie swoim ciałem, a ja jestem w samym ręczniku. Chcę się już ubrać, błagam. Mulat zbliżył swoją twarz do mojej, tak, że czułam na sobie jego słodki oddech. Cynamon i jabłka. Ten sam zapach, kiedy nocował u mnie w domu i kiedy kochaliśmy się. Nie, błagam, wróć. Nie mogę o nim myśleć w ten sposób. Nim zdążyłam się obejrzeć, Zayn zrobił coś, co na długo utkwi mi w pamięci. Przymknął oczy i pocałował mnie w górną wargę. Odsunął swoją twarz na kilka milimetrów, spojrzał w oczy i uśmiechnął się. Pogładził mój policzek i powiedział:
– Pragnąłbym więcej, ale wtedy nie mógłbym przestać – szepnął, uśmiechając się do siebie – Jesteś teraz z Harry'm, czyli formalnie rzecz biorąc, nie mogę cię nawet choćby dotknąć, bo zostanę zaraz bez zębów – zaśmiał się, patrząc w dół.
– Co? – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
– Nic – westchnął odsuwając się ode mnie – Nie chcę się z tobą pieprzyć, teraz tylko pragę się z tobą kochać – puścił mi oczko, i odszedł.
Zostawił mnie samą z milionem pytań bez odpowiedzi. Złapałam za klamkę i za sekundę znalazłam się w swoim pokoju. Co on, do cholery, miał na myśli? I jak miałam rozumieć sens jego słów? Czy mówił prawdę, czy może znów kłamał i brnął w kolejną serię kłamstw? Nie rozumiałam tego. To chore. A zarazem szalone. Usiadłam na łóżku i tępo zaczęłam wpatrywać się w brązową podłogę. Zrozumiałam, że jestem rozdarta. Chwilowo, nie docierało to do mnie, że Malik mnie pocałował. W tym wszystkim było najgorsze to, że zapragnęłam poczuć smak jego ust ponownie. Czy ja jestem normalna? Czuję się z tym źle. Kocham Harry'ego, ale jakaś cząstka mnie krzyczy, że chce pocałować Zayn'a. Czy jest ze mną coś nie tak? Odgarnęłam od siebie złe, niepotrzebne myśli i postanowiłam się w kocu ubrać. Wiedziałam, że Niall'a nie ma teraz w domu, ale mimo wszystko postanowiłam do niego napisać. Z szafki nocnej zdjęłam swoją komórkę i wystukałam na klawiaturze rząd liter.
Do: Niall
Mam POWAŻNY problem. Przyjedziesz? x
Odłożyłam telefon na łóżku i zaczęłam krążyć po pokoju, zupełnie bez celu. Wiedziałam, że brat zaraz mi odpisze, ale mimo to, byłam mocno zdenerwowana. Nie musiałam czekać zbyt długo na jego odpowiedź. Po kilku krótkich chwilach moja komórka zawirowała, a ja rzuciłam się do niej natychmiast. Odblokowałam klawiaturę i odczytałam wiadomość.
Od: Niall
Litości. W co, tym razem się wpakowałaś? Będę za dziesięć minut. Wyjdź przed dom, okay?
Odetchnęłam z ulgą, kiedy Irlandczyk zapewnił mnie, że wyrwie się od swojej dziewczyny tylko po to, żeby wysłuchać problemu, jaki nabyła jego młodsza siostra. To zwariowane, ale właśnie na tym polega życie. Na wzajemnym pomaganiu sobie i wspieraniu siebie w trudnych decyzjach. I właśnie za to go kocham. Z to, że w każdym momencie przyjedzie czy przyjdzie i będzie w stanie mi pomóc. Wiem, że z czyjeś perspektywy może wyglądać to jako wykorzystywanie... ale obiecuję, że kiedyś mu się zrewanżuję. Obiecuję.
Minęło dwadzieścia minut, a ja stałam jak idiotka przed domem i czekałam na swojego brata. Spóźniał się. Dokładnie tak samo jak wtedy, gdy miał odebrać mnie z lotniska. Mówił, że nie mógł się wcześniej wyrwać, bo to wywiady, bo to coś tam... ale hallo! Czy tak trudno w dzisiejszych czasach posługiwać się telefonem komórkowym? Po co im te telefony, do cholery, jeśli ich w ogóle nie używają? Na pokaz? Widocznie tak. Na szczęście rozmyślenia przerwał nadjeżdżający samochód. I na szczęście, był to Niall. Zatrzymał się na ulicy i otworzył przednią szybę. Wychylił głowę i skinął do mnie ręką. Bez wahania wsiadłam do białego Audi i zajęłam miejsce pasażera. Zapięłam pasy bezpieczeństwa i położyłam swój telefon na kolanach.
– Dix, może kupię ci samochód na urodziny, co ty na to? – spytał, unosząc kąciki ust do góry.
– Niedługo wyjeżdżacie w trasę, a ja zaopiekuje się twoim maleństwem – wyszczerzyłam się w jego stronę.
Niall nabrał powietrza do ust i wypuścił je za sekundę ze świstem. Spojrzał na mnie i parsknął śmiechem.
– Cwaniara – bąknął, zatrzymując się na światłach – Myślisz, że zostawię ci moją małą?
Wywróciłam oczami.
– Szczerze powiedziawszy, dokładnie na to liczyłam – zachichotałam.
– Zapomnij kochanie – puścił mi oczko.
Zwolnił hamulec ręczny, wcisnął pedał gazu do oporu i ruszył z piskiem opon. Przymknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Nienawidziłam kiedy On, jeździł tak szybko. Bałam się o niego. A tym razem bałam się i o siebie.
– Może zostawię ci pieniądze i kupisz sobie jakąś furkę?
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Nie, nie, nie. Nie zgadzam się.
– Zdurniałeś do reszty, co? – pisnęłam – Nie chcę od ciebie pieniędzy. A tym bardziej po to, żeby kupić samochód.
Niall chciał otwierać usta, ale mu przerwałam.
– I nie chcę żadnych prezentów – pogroziłam mu palcem.
Nie chciałam, żeby tracił na mnie swoje pieniądze. Nie chciałam nawet, żeby którykolwiek z chłopaków tracił na mnie pieniądze. To oni zarobili te pieniądze, nie ja. Mnie samochód puki co nie jest do szczęścia potrzebny. Co prawda, mam odłożone pieniądze na ostatnią chwilę, ale trzymam je na specjalne okazję. Nie kupię od razu samochodu, a nie chcę od nikogo przyjmować jałmużnę. Nie jestem materialistką.
– Wpadłem na pomysł – zawahał się – Oddam ci moje maleństwo, a sobie zafunduje nowe – spojrzał się na mnie, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie.
– Nie, Niall – westchnęłam – To miło z twojej strony, że chcesz oddać albo kupić mi samochód, ale tym razem odmówię. Nie chcę nic od ciebie, pomimo, że jesteś moim bratem.
– Dix, mam na koncie kilkadziesiąt milionów i nie mam co z nimi zrobić – uderzył dłońmi o kierownicę – Starbucks? – spytał, a ja jednym skinięciem zgodziłam się – Pozwól proszę, że zainwestuję te pieniądze w twoje potrzeby. Jesteś moją siostrą, kocham cię, i chcę żeby żyło ci się w Londynie jak najlepiej.
– Wrócimy do tego tematu przy okazji – stwierdziłam, wzdychając ciężko – Nie chciałam, żebyś przyjeżdżał po mnie tylko po to, żeby gadać o kasie.
Zachichotałam, i dopiero w tym momencie zorientowałam się, że samochód stoi już na parkingu. Odpięłam pasy i wyszłam z auta. Horan zrobił to samo, i zamknął go. Po kilku sekundach znaleźliśmy się już w budynku. Od progu dało wyczuć się aromat świeżo parzonej kawy. Idealne połączenie. Dopiero teraz, zdałam sobie sprawę, jak dawno nie było mnie w tym miejscu. Usiadłam przy jednym ze stolików zaraz przy wyjściu i wyczekiwałam na swojego brata. Zadeklarował się, że pójdzie zamówić dwie kawy, z racji tego, że ja nie lubię stać w kolejkach. Oh, co za życzliwość. Minęło pięć minut. Kubki z gorącą kawą stały na stoliku, a Niall usiadł przede mną. Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam, że gdziekolwiek pojedziemy. Nie chciałam, żebyśmy spotkali jakichś namolnych paparazzi.
– Więc co to za POWAŻNY masz problem? – spytał, szczerząc się w moją stronę.
O co jemu chodziło?
– Przypadkiem spotkałam siostrę Harry'ego – zaczęłam wzdychając – Szczerze mówiąc, nie wiem, czemu skreśliła mnie po pierwszym spotkaniu – wzruszyłam ramionami, i upiłam łyk gorącej kawy – Mniejsza o to. Powiedziała mi, żebym trzymała się z dala od Harry'ego, ponieważ może mnie zdradzić z pierwszą lepszą panną, o ile już tego nie zrobił – westchnęłam, kręcąc kółka na wieczku – Twierdzi, że Harry jest płytki, że jest kobieciarzem... flirciarzem, ż-że... takich jak ja ma na pęczki... że zależy mu tylko na seksie, że jestem naiwna... że jestem jakąś pieprzoną zabawką–
Niall złapał mnie za rękę, kiedy zobaczył łzy w moich oczach. Przerwałam. Prawda. Zabolały mnie jej słowa, i tak szybko o nich nie zapomnę, nawet jeśli okażą się nieprawdą. Dlaczego miałabym jej nie wierzyć? Po co ta dziewczyna miałaby kłamać?
– Mówiła, że powinnam uciec, jeśli nie jest za późno... Niall, ona uważa, ż-że jestem tylko jedną z panienek Harry'ego, które dopisuje do swojej kolekcji – ostatnie słowa wypowiedziałam półszeptem. Łzy zaszkliły mi się w oczach, ale szybko je otarłam.
– A co jest najgorsze? – spytał tak, jakby właśnie czytał mi w myślach. Nie odrywał ode mnie wzroku, i cały czas trzymał mnie za rękę, by dodać mi otuchy.
– Malik mnie pocałował – powiedziałam, i spuściłam głowę.
I właśnie w tej chwili, poczułam jak mój brat zaciska swoje palce na mojej chudej dłoni. Podniosłam głowę, i zobaczyłam jak jego tęczówki pociemniały. Przepraszam. Poczułam, jak wbija swoje palce w moją dłoń, dlatego postanowiłam natychmiast zareagować.
– Niall, przestań, to boli – syknęłam, zabierają swoją dłoń.
Twarz Horana momentalnie pobladła. Jego źrenice wróciły do pierworodnej postaci, a on cały jakby wybudził się z transu. Dopiero po chwili, zdał sobie sprawę z tego, że mógł zrobić mi krzywdę. Mimo to, nie rozumiałam go. Przez te kilka sekund zachowywał się jakby słyszał o najgorszym wrogu, który chciałby zrobić mi coś złego.
– Przepraszam – bąknął, i napił się kawy.
– Co z tobą?
– Przepraszam, nie powinien był tak reagować – westchnął, spoglądając w moje oczy – Zdenerwowałem się – wytłumaczył – Postaraj się mnie zrozumieć, dobrze? Martwię się o ciebie.
– Malik wraca do gry – zawiadomiłam go, chcąc zmienić szybko temat – Czy mam coś zrobić?
Blondyn pokiwał przecząco głową. Czy on miał jakiś plan?
– Nie daj mu się zwieść – stwierdził – Nie szczędź sobie czułości z Harry'm. To powinno wystarczyć.
Westchnęłam, popijając swoją kawę.
– A co z Gemmą?
– Bez obaw. Zajmę się tym – powiedział obiecującym głosem.




Od autorki: Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko, ale to przez to, że mam problemy. 5 września jadę do szpitala i nie wiem kiedy wrócę. Liczę, że uda mi się dodać jeszcze jeden rozdział... ale błagam, komentujcie. Pokażcie, że jesteście ze mną! Czytanie Niewierne Uczucia?

20 komentarzy:

  1. Wow, cóż za akcja! Malik pocałował ją, Gemma jej naopowiadała bzdur, a może jednak nie bzdur? Hmm, ciekawe co wydarzy się w następnym rozdziale.
    Tak poza tym to świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem z tobą ! świetny rozdział , dużo się działo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzyma w napięciu. Jesteśmy z Tobą :) pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z tobą!! Rozdział super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widze, że akcja się rozkreca. Zayn znowu ma jakis plan ;o ja go nigdy nie rozumiem. Niewiadomo kiedy mowi prawde a kiedy kłamie. Juz nie lubie tej Gemmy, taki cham z niej. Pisz dalej, zdrowia życzę i weny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh długo musiałam czekam na nexta ale było warto ;)) Kiedy next ;)) Czekam

    OdpowiedzUsuń
  7. Super jak zawsze ; * Cudownie piszesz, kocham to opowiadanie ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super jak zawsze ; * Cudownie piszesz, kocham to opowiadanie ; D

    OdpowiedzUsuń
  9. Woooooooow! Jestem pod wrażeniem! Co raz bardziej mnie zaskakujesz! Uwielbiamy cie x

    OdpowiedzUsuń
  10. awwssss *.* Świetny! <3
    w wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział <3
    w wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, twój blog został nominowany do Bloga Miesiąca: Sierpień. Tutaj znajdziesz więcej informacji: http://spis1d.blogspot.com/2014/08/blog-miesiaca-sierpien.html
    Pozdrawiamy, S1D xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny bo moge się doczekać ona musi być z Harrym proszeee

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny, zapraszam do mnie.
    Co prawda nie ma w nim żadnego z członków One Direction, ale i tak serdecznie zapraszam :)
    http://how-to-be-proud.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę, proszę dodaj nowy rozdział! Codziennie sprawdzam twojego bloga czy przypadkiem czegoś nie dodałaś (chyba oprócz facebooka i Niewiernych Uczuć nie ma nic innego co sprawdzam CODZIENNIE). Proooszę!
    Uwielbiam czytać to co piszesz! :)
    Mam nadzieję, że czujesz się już dobrze. Pozdrawiam XX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W najbliższych dniach rozdział powinien się pojawić. Obiecuję. I dziękuje, ze ktoś jest ze mną! Ciężkie czasy nastały..cóż. Brak czasu. Zero laptopa..postaram sie nadrobić.

      Całuję, fox

      Usuń
  16. Czytam rozdziały na wyrywki troszkę (bloga odkryłam wczoraj!), ale muszę się wypowiedzieć na temat Claudii. Nienawidzę dziewczyny, serio. Przez nią mógłby się rozlecieć zespół. Kocham Harrego :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział. Sama ta historia jest wciągająca. Kiedy skończę czytać rozdział moja ciekawość rośnie i chcę zagłębiać się w tą historię coraz bardziej. Naprawdę najlepsze opowiadanie, jakie di tej pory czytałam. Klaudia(to moje imię i to mnie tak jara)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy