10 września 2013

Rozdział 11

Szesnasty dzień wakacji...
     Minęło piętnaście minut zanim ochłonęłam po tym pocałunku. Czegoś tu nie rozumiem. Dlaczego Harry mnie pocałował, i czemu ja do cholery mu na to pozwoliłam?! Jestem taką idiotką...Co ja teraz powiem Malikowi? Mam problem. A po co są problemy? Żeby udowodnić pierdolonemu losu, że zawsze dajesz radę. Podobno tęskniąc za tym co minęło, mamy pewność, że to miało sens. Jednak nie to w tym wszystkim jest najgorsze...Harry powiedział, że mnie kocha.
- Nie zawsze można coś naprawić, ale zawsze można zacząć od nowa - Usłyszałam głos Lokisia. Cicho westchnęłam i podciągnęłam nogi, aż po samą brodę. Pustym spojrzeniem oblałam Hazzę i odwróciłam wzrok, a mimo to, czułam, że on ciągle mi się przygląda.
- Czasami widujemy kogoś codziennie, ale zapominamy mu powiedzieć, jaki jest dla nas ważny, a potem jest już za późno - Wychrypiał.
  Dlaczego ciągle o nim myślę? Dlaczego myślę o Harrym i nie mogę przestać?  Zapominanie? To tak, jakby kolejnymi fragmentami wypruwać sobie z piersi serce. To zabijanie. Niszczenie cząstki będącej jednym z ostatnich dowodów na to, że byliśmy kiedyś szczęśliwi. Z czasem zapominamy. Przynajmniej próbujemy. Jednak najpierw musimy trochę pocierpieć. Któregoś dnia budzisz się i wiesz, że jest lepiej. Przespałaś całą noc. Sukces. Wieczorem kładziesz się spać i nie jest najgorzej. Przetrwałaś dzień. Twój uśmiech był prawie szczery i chyba nikt nie domyślił się, że w sercu masz jeszcze rany, które powoli się zabliźniają. Oddychasz z ulgą. Tak, zapominanie boli, ale prędzej czy później zdajesz sobie sprawę, że mimo pozornego spokoju, w środku czujesz chłodny powiew pustki. Tak jakby ktoś wyrwał kawałek Ciebie i teraz zimny przeciąg śwista po Twoim wnętrzu. Niestety zapominanie to niekończący się proces. Wydaje się, że jest dobrze, ale tak naprawdę czujesz to przerażające uczucie pustki - kogoś, kto już nigdy nie wróci. Brakuje mi Go. Tak mi się wydaję.
  Wiecie jak to jest być rozdartym emocjonalnie?!
  Czy jest coś gorszego, niż płakanie? Pustka. Taka chwila, kiedy po prostu siedzisz i wpatrujesz się w niebo. Wiesz, że nie możesz nic zrobić i ogarnia Cię to przerażające poczucie bezsilności, które zżera Cię od środka. A Ty nie robisz nic. Po prostu się przyglądasz.
  Siedziałam w takiej pozycji od kilku minut, a Harry wsłuchiwał się w moje cichuteńkie łkanie. Lekko pociągnęłam nosem i otarłam spływające łzy, które jak na złość nie chciały przestać lecieć.
- Ciężko oswoić się z myślą, że to już koniec, że to co było już nigdy nie wróci - Ponownie się odezwał. Słyszałam nawet jak płakał. Ale ja bardziej. To mnie bolało. Jego słowa mnie cholernie bolały.
  Czy można kochać dwie osoby naraz?
- Zastanawiam się nad tym wszystkim i jak zwykle wraca do mnie wspomnienie wspólnie spędzonego czasu. Cofam się pamięcią do chwili, kiedy się to zaczęło, ponieważ wspomnienia to jedyne, co mi pozostało... - Złapałam się za potylicę i zaczęłam się powoli kołysać, to w przód to w tył. Nie mogłam już tego słuchać. W jego głosie było tyle smutku, żalu, goryczy...I poczucia winy...Czasami wystarczy jedno spojrzenie, jedno przypadkowe spotkanie, a wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Tak, boję się tego, co będzie dalej. Boję się, bo nie jestem w stanie tego przewidzieć. Jestem przytłoczona własnymi wątpliwościami.
- Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz - Do moich oczu cisnęło się coraz to więcej łez.
Spływała jedna za drugą i to z kolei w nieskończoność, a ból, który rozrywał mnie od środka był niewyobrażalny.
  To musi tak boleć?!
- Chcę usłyszeć do Ciebie, że to definitywny koniec. Chcę byś wykrzyczała mi w twarz, że przegraliśmy. Czekam, aż stanowczo stwierdzisz, że to od początku miało marne szanse na przetrwanie, a Twoje zaangażowanie było formą zrobienia mi przyjemności... - Harry ostrożnie kucnął przedemną i złapał mnie za dłoń. Z załzawionymi oczami uniosłam głowę i spojrzałam się na chłopaka.
- Na niektóre rzeczy jest już za późno, Harry. Przykro mi - Podniosłam się do pozycji siedzącej kierując się prosto do szpitalnych drzwi wejściowych.
Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla. 
Wybieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy. 
Widzisz, jak ktoś coraz bardziej się oddala. 
To nic - jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy.
  Pociągnęłam nosem i wytarłam załzawione oczy. Brnęłam w półprzytomna przez szpitalny, śmierdzący korytarz. Nie chcę tutaj być, ale muszę. Ktoś odchodzi. I potem zostaniesz sam, z dziurą jak po kuli i możesz wlać w tę dziurę bardzo dużo, mnóstwo cudzych ciał i głosów, ale nie wypełnisz, nie zamkniesz, nie zabetonujesz. Na końcu korytarza ujrzałam posturę chodzącego Zayna. Jest wszędzie. W każdej mojej myśli, w każdym wspomnieniu, w każdej chwili. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok. On jest wymarzonym chłopakiem.
  Nie jest wysportowany, nie jest perfekcyjnie umięśniony, ale wiesz, jeszcze przy nikim nie czułam się tak bezpiecznie, nigdy nie czułam, że mogę spokojnie zamknąć oczy, a gdy je otworzę On nadal tam będzie, będzie przy mnie, trzymając mnie w tym żelaznym uścisku, który jest w stanie pomieścić tylko mój świat, z każdą wadą, każdą słabością.
- Chcę odpocząć - Wychrypiałam. Wtuliłam się w jasny tors chłopaka, który natychmiast szczelnie zamknął mnie w swoim uścisku. Po chwili objął mnie mocniej, a ja ujrzałam smutnego Harrego. Wiem, że on cierpi.
  Nie chcę ranić nikogo. A jednak to robię...Może tylko nieświadomie?
  Mówimy, że nie potrzebujemy miłości, że nie teraz, że nie jest potrzebna, że nie kochamy, ale tak naprawdę, każdemu serce się smuci, gdy widzi zakochaną parę. Każdy z nas potrzebuje choć trochę uczuć. Nie zaprzeczajmy.
- Odwiozę Cię - Rzucił Harry bez entuzjazmu, a Zayn spiorunował go wzrokiem. Ucałował mnie w czubek głowy i mocno do siebie przytulił. Tkwiąc tak w jego ramionach miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Z drugiej strony bałam się zostać sam na sam ze Stylesem.
  Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie Twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz. Niekiedy obrazy z życia przelatują nam przed oczami jak kadry z filmu. Jeden po drugim. A my, tak bezsilni, nie potrafimy zatrzymać czasu i nieważne jak bardzo byśmy się starali - ciche tykanie zegara i tak kiedyś nas zniszczy.  Strach jest tym, co niszczy. A więc trzeba o nim na chwilę zapomnieć.
- Nie - Zaprotestowałam, a dwie pary oczu zostały zwrócone centralnie na mnie. Twarz Malika przybrała formę mocnego zdziwienia, a Harry z tego wszystkiego cofnął się. - Wrócę sama - Zaapelowałam i uwolniłam się ostrożnie z uścisku Mulata. Z polików otarłam spływające łzy i skierowałam się w stronę głównego wyjścia. Wiem, że nie powinnam tak robić, bo zostawiłam chłopaków pod wielkim znakiem zapytania, ale musiałam. Musiałam po prostu z tamtąd odejść.
  Mówi się że jak na czymś ci zależy to trzeba o to walczyć. Czasami jednak lepiej się poddać i uświadomić sobie że nigdy nie było dane ci wygrać. TERAZ nie jestem pewna co do swoich uczuć. A może ich w ogóle nie mam? Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy. 
Jestem rozwydrzoną i rozkapryszoną nastolatką, która po prostu nie wiem czym jest miłość. I co to znaczy naprawdę kochać...Więc co ja tu robię?!
"Miłość jak dzwon, po prostu się urywa. Wytrzyma przyjaźń, bo zwyczajnie jest prawdziwa."
*
  Cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze ze sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. To nie pierwszy taki upadek i na pewno nie ostatni. Każdy następny czegoś uczy. Ten nauczył mnie ostrożności i dystansu pokazał mi, że nie można ufać ludziom i że nie raz jeszcze się na nich zawiodę i jeszcze nie raz sprawią mi ból. Nie mogę dać się oszukać. Muszę walczyć o szczęście, o miłość. Muszę zawalczyć. I spróbować.
  Do domu państwa Payne wróciła sama. Samiusieńka. W domu było naprawdę cicho, co mnie nie zdziwiło. Na palcach weszłam do kuchni i do czystej, przezroczystej szklanki wlałam sobie trochę soku wiśniowego. Usiadłam przy stole i upiłam kilka sporych łyków.
  Zegar wskazywał godzinę 10:47. Minęło 15 godzin odkąd Niall trafił do szpitala. Okazało się, że zapadł w śpiączkę i nie wiadomo kiedy się obudzi i czy w ogóle się obudzi. To chore, że nie mogę poradzić sobie ani pogodzić się z zaistniałą sytuacją.
  Usiadłam po turecku na kanapie i zupełnie przypadkiem rozmyśliłam się. Spoważniałam. Moja twarz zmierzchła, a oczy które dotąd tętniły życiem zamgliły się. Do moich oczu napłynął ocen łez, ale tak jakby one na moment zastygły i nie potrafiły ujrzeć światła dziennego. Bycie o załamanym sercu jest jak posiadanie złamanych żeber. Na zewnątrz wygląda na nic złego, ale każdy oddech boli coraz bardziej. Tylko raz w życiu spotyka się ludzi przy których jesteś tak na prawdę szczęśliwy, przy których czujesz si ogromnie ważny. To ludzie, którzy swoimi czasy wskoczyliby za Tobą w ogień, to Oni dostarczyli Ci ogromnej masy wspomnień.
  A co on by zrobił, gdybym powiedziała mu, że jest mi cholernie źle i za nim tęsknie?
  A co wtedy ze mną i z Zaynem?


  Tęsknota najbardziej doskwiera kiedy widzimy to za czym tęsknimy. To były niesamowite dni. Tak naprawdę prawdziwego szczęścia zaznałam jedynie przez chwilę, resztą były nieprzespane noce, łzy do poduszki, te palpitacje serca na Jego widok i nadzieja. Tak. To przede wszystkim ona trzymała mnie wtedy przy życiu. A teraz ? Teraz został mi tylko zapach wspomnień po tym wszystkim i jedna wspólna melodia. Boję się pamiętać, a jednocześnie nie chcę zapomnieć, bo wiem, że to mogą być najpiękniejsze wspomnienia. Cudowne chwile, które i tak były zbyt krótkie. Chciałabym jeszcze, choć raz móc się nimi delektować na żywo, a nie maltretując umysł przywoływaniem kolejnych obrazów i scen...I przysięgam, jak mała dziewczynka mam teraz ochotę zrobił złą minę i tupnąć nogą! Mam wrażenie, że otrzymałam silny cios w brzuch. A przed moimi oczami pojawia się mały, przerażony szarooki chłopczyk w brudnych, za dużych ubrankach.
  Z rozgrzanych do czerwoności policzków otarłam spływające łzy. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Harry mnie pocałował i powiedział, że mnie kocha. Między mną, a Zaynem jest coś wyjątkowego i niepowtarzalnego...Coś, czego nigdy przedtem nie czułam gdy byłam blisko Harrego. A jak jest teraz?
  Najlepsze rozwiązanie to wyjechać do Irlandii, kiedy tylko obudzi się Niall. I wiecie co? Zacznę od zaraz. Pakuję się i przenocuję w hotelu.
I to w trybie natychmiastowym.

  W przeciągu dwóch godzin spakowałam wszystkie swoje rzeczy i wygrzebałam najpotrzebniejsze pieniądze, na to aby przeżyć przez najbliższych kilka dni. Wzięłam zimny i orzeźwiający prysznic, a i przy okazji wypiłam dwie mocne kawy. Myślę, że one zaspokoją mój głód przez jakiś czas.
  Usiadłam w wiklinowym fotelu i zjadłam owocową sałatkę. Nie była to zbyt duża porcja, ale wystarczający, aby zaspokoić tymczasowy głód.
  Po zjedzonym posiłku zniosłam swoje bagaże na dół i ze łzami w oczach zamknęłam za sobą drzwi. Było mi naprawdę ciężko opuszczać ten budynek, ale sądziłam, że teraz to najlepsze rozwiązanie. Z względu na to, abym mogła przemyśleć wszystko. Do czego dążę i po co dążę. Czego chcę, a czego nie chcę.
  Wyszłam zza bramę i usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się w lewo: Zayn, odwróciłam się w prawo: Harry.
  I co robić? Spojrzałam się przed siebie, zamknęłam powieki i momentalnie do moich oczu chcąc nie chcą napłynęły łzy.
- Claudia.
- Claudia - Powiedzieli równocześnie. 
  Kiedy znaleźli się blisko mnie miałam ochotę jak najszybciej się wycofać. Wiedziałam, że odejście będzie trudne, i że chłopaki mi na to nie pozwolą...Jednak nie przypuszczałam, że będzie to aż tak trudne.
- Przykro mi - Wychrypiałam, a dłonie zacisnęłam w pięści. Zgryzłam wargę, by choć na chwilę zatrzymać cieknące łzy. - Jestem egoiską, wiem. Przepraszam Was, ale inaczej się nie da. Wiem, że teraz mnie nienawidzicie, ale muszę. Przepraszam... - Ostatnie słowo wypowiedziałam dławiąc się własnymi słowami.
  Harry wpatrywał się we mnie ze stoickim spokojem i pojedyńczymi łzami w oczach. Był mną rozczarowany. Od początku wiedziałam, że zachowuje się egoistycznie wobec niego...Ale czasem tak trzeba, tak?
- Mogę spytać co ty do cholery wyprawiasz? - Zaczął podirytowany Mulat. 
  Na  jego słowa zatrzymałam się i wtedy stałam do nich tyłem. Nie chciałam się odwracać, bo wiem, że to bolałoby mnie o wiele bardziej niż samo opuszczenie ich choćby na kilka pieprzony dni.  Chłopak uparcie stanął na przeciw mnie i szybkim gestem podniósł mój podbródek ku górze. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i ujrzałam nie co innego jak - rozczarowanie.
  Był zły, sfrustrowany i miał w sobie wszystkie te negatywne emocje.
- Chcesz na opuścić właśnie w takim momencie? Chcesz zostawić swojego kuzyna wtedy, kiedy to właśnie on z nas wszystkich potrzebuje Cię najbardziej? - kontynuował. A ja bałam się, że ta pulsująca żyłka z czoła w każdej chwili może eksplodować.
  Czy gdybyśmy byli sami, Malik mógłbyby zrobić mi krzywdę? W końcu jest on nieobliczalny i nigdy nic nie wiadomo...
  Zaraz...Czy ja mówię jak jakaś potłuczona!?
- Chyba nie zamierzasz zostawić wszystkiego i najzwyczajniej uciec jak tchórz? - zabrał głos Harry, tym samym robiąc krok w przód.
  Ani na moment nie uniosłam głowy, żeby spojrzeć na któregoś z nich. I właśnie wtedy wydawało mi się, że to on z naszej trójki był najbardziej przygnębiony.
- Mi też jest ciężko - odezwałam się. - Obiecuję Wam, że gdy poukładam parę spraw od zaraz wrócę. Nie zostawię Nialla, bo wiem, że mnie potrzebuje. Wybaczcie, muszę iść...Widzimy się w szpitalu. - Wzięłam głęboki wdech. 
  Wiecie, że połowa tych słów - to kłamstwo? Najbardziej to, iż do nich wrócę. Ja...Ja nie mogę wrócić, a jeśli to co im powiem? "Kocham Was obu, ale nie będę z żadnym, bo nie chcę narażać nikogo na cierpienie".
  To wręcz chore, prawda?!
  Powiedzcie mi proszę, że to jakiś kiepski maraton filmowy, który jest kręcony przez małpę z cyrku...
  Widziałam jak chłopaki mierzą mnie z góry na dół pustym spojrzeniem, wręcz błagającym o to, żebym została. Owszem, chciałam. Chciałam zostać i to bardzo, lecz nie potrafiłam. Sumienie mi na to nie pozwalało. Nie umiałabym spojrzeć prosto w oczy Zaynowi i udawać, że nic się nie stało. A w sumie, co miałabym mu do powiedzenia? "Cześć Zayn. Twój przyjaciel mnie pocałował, nie przerwałam tego, bo nawet mi się podobało. Co ty na to?"
  Ze spuszczoną głową przeszłam na drugą stronę ulicy ciągnąc za sobą walizkę. Podeszłam do srebrnego Mercedesa i z kieszeni wyjęłam kluczyki. Liam pożyczył mi samochód jego rodziców i wcale nie miał pretensji o to,  jaką decyzję podjęłam. Stwierdził, że to moje życie. A i mam na siebie uważać. Jestem prawie dorosła i decyduję o własnym losie. Ot co!
  Nie oglądając się zdecydowałam się podejść jeszcze do chłopaków, aby ich choćby przytulić. W połowie drogi poczułam silny uścisk na moim ciele, gardle  i duszy. Ze strachu zamknęłam oczy nie wiedząc co końca co się dzieje. Po chwili poczułam jak z hukiem ląduje na czymś twardym, a wokół mojej talii oplatają mnie czyjeś ręce. Spostrzegłam, że ciężar, który mnie przygniata to ciało chłopaka. Otworzyłam jedno oko, a za chwilę drugie i ujrzałam Louisa, który chylił się nade mną. Cały dyszał jakby przebiegł jakiś maraton. Obojgu nam serce biło jak oszalałe, a nasze oddechy wspólnie mieszały się. Nasze czoła prawie stykały się ze sobą i byliśmy blisko pocałunku.
  Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że to właśnie Tomlinson uratuje mi życie.

Kochając jednocześnie dwie osoby, wybierz tę drugą, bo jeśli naprawdę kochałbyś pierwszą, nie zakochałbyś się w drugiej.


Od autorki: I znów Was zawiodłam. Przepraszam. Rozdział miał być dłuższy, ale jakoś wyszedł jaki wyszedł. Oceńcie.
+ Dziękuje za ponad 6tys. wejść :*

Rozdział 12 pojawi się po min. 12 komentarzach.

10 komentarzy:

  1. OMG ...
    CZY JĄ MAM CIĘ OPIERDOLIC ? DLACZEGO WŁAŚNIE W TAKIM MOMENCIE ???
    Kochana, świetnie opisujeez uczucia bohaterów. Naprawdę, czuje się jak bbym to przeżywała na własnej skórze.
    Jesteś niesamowita i mam wrażenie że wkladasz w to opowiadanie całe swoje serce ♥
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Życzę weny XX ~ @_braverry_

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow!
    Nie mogę :P Wtf? Jak mogłaś to skończyć w tym momencie? Zabić cię? -.-
    Rozdział świetny. Było mało dialogów, a dużo opisów uczuć głównej bohaterki :D
    Szkoda, że sprawy się tak potoczyły i wyszło...co wyszło :(
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Niall (bo o nim zapomniałam) wybudzi się :D
    Pozdrawiam cię i zapraszam do siebie :*
    http://my-story-with-one-direction2.blogspot.com/
    http://whypeoplethinkthatimhappy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku Super rozdział c:
    I serio ?, przerywasz w takim !@#*%!%#*/ momencie ?
    Czekam na NN.
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Dlaczego przerywasz w TAKIM momencie!?!?!?

    Mimo wszystko rozdział bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że kolejne części będą jeszcze bardziej ciekawsze i nie będą zakończone w takich momentach.
    @monisska97

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mogłaś w takim momencie?! Ten rozdział jest wspaniały. Jest bardzo smutny. Ciekawe kiedy Niall się wybudzi. Chcę dokładnego opisu co do ostatniego wątku :D Już pisałam, że zakochałam się w twoim blogu?
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieje, że nie będę długo czekać, chociaż zdaję sobie sprawę, że masz dużo nauki. Mi w tygodniu nie starcza czasu na przeczytanie rozdziału, a co dopiero jak bym musiała go pisać. Więc pisz i dodawaj we własnym tempie.
    Buziaczki
    Zniecierpliwiona Zuza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podniosłam się do pozycji siedzącej kierując się prosto do szpitalnych drzwi wejściowych.

    BŁĄD

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie wlaczac piosenki o miłości, takiej smutnej bo bd ryczec jak bóbr. Choc początkowo bez muzyki tez sie rozplakalam ale trzeba bylo czymś to stlumic, bo rodzice i ich zdanie na temat fanfikow to masakra... ://

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy