Ocknęłam się
szybko i z trudem chwytałam powietrze głęboko w płuca. Śnił mi się on. Zayn.
Przez około cztery godziny w głowie miałam tylko jego obraz. Czy to jakiś
koszmar? Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Malinka to zapewne
ostrzeżenie ze strony chłopaka, dał mi tę świadomość żebym uważała na niego.
Lub na siebie. Po chwili usłyszałam ciche stukanie w szybę mojego okna. Było
ciemno i głucho. Co jest do cholery? Jest trzecia nad ranem a ktoś dobija się
do mnie. To straszne. Znów ktoś cicho stuka o szybę. Przełknęłam ciężko ślinę i
wyszłam spod ciepłej kołdry. Ostrożnie podeszłam bliżej okna i ujrzałam czyjąś
postać. O nie! To jakiś nieśmieszny żart ze strony Malika? Złapałam za rączkę i
stanęłam z boku. Usta zacisnęłam w wąską linię a oczy mocno zamknęłam. Serce
gwałtownie przyspieszyło swoje bicie. Znów czułam tę cholerną niepewność i strach,
który ciągle mi towarzyszył. Otworzyłam je, aż nagle ktoś wpadł do mojego
pokoju jak błyskawica. Pisnęłam z przerażenia i mocno uderzyłam plecami o
szafę. Wtedy znów odczułam piekący ból w okolicy dolnej partii pleców. Chłopak
wylądował na puszystym kremowym dywanie i jęczał coś pod nosem sam do siebie.
Moje ciało stało się jak z galarety, trzęsłam się jak opętana. Tajemniczy
otrząsnął się i podniósł a wtedy moim oczom ukazała się bujna czupryna.
Podszedł do okna i zamknął je. Odwrócił się w moim kierunku a ja cofnęłam się i
znów moje plecy zetknęły się z szafą. Nieco uspokoiłam się, kiedy wiedziałam
kto znajduje się w moim pokoju. To był Harry. Znaczy się jest. W sumie to i się
ucieszyłam. Harry usiadł na moim łóżku i gestem dłoni wskazał miejsce obok siebie,
poprosił abym usiadłam obok niego. Z początku nie chciałam tego robić nie
wiedząc w podświadomości dlaczego, ale po chwili sama zrobiłam pierwszy krok i
usiadłam obok niego. Miałam masę pytań co do jego osoby.
- Co tu
robisz, w moim pokoju i na dodatek w środku nocy? - padło pierwsze z moich
pytań. Harry uśmiechnął się serdecznie, a zaraz spuścił głowę.
- Wracałem z
imprezy, chciałem wejść do domu lecz zapomniałem kluczy, a że Zayn odłączył się
ode mnie musiałem uciec się do innych środków - spojrzał w moje oczy, a ja
zarumieniłam się co nie uszło uwadze chłopaka.
- Dlaczego
akurat mój pokój ? - spytałam siadając naprzeciw niego po turecku, a ręce
złożyłam na swojej piersi. W spokoju wyczekiwałam na jego odpowiedź. Kiedy była
taka konieczność potrafiłam zachować ten stoicki spokój.
- Chłopaki
mają twardy sen, walący się budynek nawet by ich nie obudził, więc przypomniało
mi się iż właśnie przyjechałaś to i zaryzykowałem. Nie miałem zamiaru spać pod
domem a na hotel nie miałem pieniędzy - westchnęłam ciężko i pokręciłam
przecząco głową.
- Interesująca
historia, czy to wszystko ? - chciałam jak najszybciej go stąd spławić i
ponownie ułożyć się do błogiego i rozkosznego snu, w którym przedtem trwałam.
Tęskniłem. Zdążyłam wyczytać z jego ust. Powiedział, nie...nie powiedział a
raczej zagestykulował ustami. - Harry, to nie pora na pogawędki...rano
porozmawiamy, dobrze ? - szepnęłam dotykając jego prawego policzka, a on
uśmiechnął się promiennie. Wtedy poczułam silną woń płynu alkoholowego. On też?
Rany...
- Czy mogę
zrobić coś, na co przedtem nie miałem i nie będę miał odwagi zrobić ? - szepnął
nachylając się nade mną. Uśmiechnął się chytrze i spojrzał głęboko w moje oczy.
Nagle poczułam jego usta na moich, silne wpijające się we mnie. Nie
spodziewałam się tego, ale też szybko zapomniałam o zdarzeniach sprzed chwili i
o tym co mówił Harry. Mocno zdziwiło mnie jego zachowanie.
Moje ciało i
zmysły zadrżały odczuwając nieznaną wcześniej przyjemność. Podobało mi się to
uczucie z sekundy na sekundę. Przez moją twarz i wargi przeszedł przyjemny
prąd. Chłopak rozchylił moje wargi swoim językiem, a ja całkowicie się temu
oddałam nie wiedząc dlaczego. Nie protestowałam. Nie mogłam. Nie potrafiłam. I
chyba nie chciałam. Harry całował idealnie. A jego usta idealnie pasowały do
moich. W końcu dalej mi się podobał. Moje ręce oplotły jego kark, a jego dłonie
powędrowały na moją talię. Poczułam kolejną falę ciepła okrywającą całe moje
drobne ciało. Jego dłonie wędrowały po moich ramionach, karku, brzuchu i
biodrach. Czułam go prawie na całym ciele. Prawie. Po dłuższej chwili mój umysł
otrząsnął się i mocno od siebie odepchnęłam go.
Chłopak tracąc równowagę spadając z łóżka. Kurczę. To ja mam aż tyle
siły? Pośpiesznie wstał, a ja wraz z nim.
- Co ty robisz
do cholery ? - fuknęłam oburzona, a ujrzałam tylko jego rozbawioną minę.
Zbliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał.
- Wiem, że
tego chcesz. Oboje tego chcemy od dawna. Nie zaprzeczysz - odsunęłam się od
niego na tyle, żebym mogła zobaczyć jego twarz. Uderzyłam go w twarz z całej
siły i tego całego gniewu, który we mnie buzował. Wyładowałam na nim całą
złość. Całą negatywną energię i tak jakby czar prysł. Strach momentalnie znikł.
Ot tak. - Claudia... - wyszeptał łapiąc się za poczerwieniony prawy policzek.
Będzie buba, ale zasłużona. Spuściłam głowę i jedną ręką zakryłam usta, żeby
się nie rozpłakać. Byłam cała roztrzęsiona tym, co przed chwilą zrobiłam. Wiem,
że nie powinnam i nie chciałam. Ale emocje mną targały i nie potrafiłam się
kontrolować. To było silniejsze ode mnie. Harry zbliżył się do mnie i chciał
mnie dotknąć, ale zrezygnował widząc moją reakcję.
- Nic nie mów.
Wyjdź - nakazałam ze stoickim spokojem i dopiero wtedy poczułam jak po
rozgrzanych policzkach spływa mi łza. Pierwsza, druga a zaraz trzecia. Podeszłam
do drzwi i przekręciłam zamek w drzwiach, następnie otworzyłam chłopakowi drzwi
przed nosem. On zatrzymał się i czułam jak mnie obserwuje. Prosił, żebym go
wysłuchała i porozmawiała.
- Idź już,
proszę - wyszeptałam ciągając nosem. Harry westchnął głęboko i bez słowa
wyszedł. Po prostu. Jak gdyby nigdy nic się nie stało. A stało się! Owszem. I
to dużo! Zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam się w dół, siadając na ziemi nie
mogłam powstrzymać się od płaczu. Dławiłam się i zanosiłam się coraz mocniej, a
z każdą chwilą coraz trudniej łapałam każdy oddech. Wyłam jak małe dziecko i do
tej pory nie wiem dlaczego. Po kilku minutach otarłam łzy i wstałam, wtedy
usłyszałam jak Harry odchodzi od moich drzwi. Czyli przez ten czas gdy płakałam
on ślęczał pod moimi drzwiami? Jestem rozwydrzoną, rozkapryszoną idiotką.
Wpełzałam pod kołdrę i wtuliłam się w poduszki. Nie minęła chwila, a porwała
mnie urocza kraina Morfeusza.
Obudziłam się
równo o dziewiątej. Dziwne, ale jakoś nie mogłam spać. Wydarzenia z nocy nie dawały
mi spokoju. Całą noc myślałam o Harry i Zaynie. Niepotrzebnie i
mało-przydatnie. Zabrałam ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i pędem ruszyła w
stronę łazienki. Zamknęłam się na klucz i odetchnęłam z ulgą. Słyszałam już
hałas i tłuczenie się talerzy, więc oznaczało że chłopcy nie śpią. Ciekawe
teraz którzy... Tak w prawdzie nie miałam ochoty na jedzenie, a jednoznacznie
oznaczało to, iż nie miałam ochoty na oglądanie ICH.
Wzięłam
szybki, zimny prysznic dla rozbudzenia organizmu. Owinięta już ręcznikiem
umyłam głowę a następnie rozczesałam wszystkie kosmyki i na końcu zabrałam się
za suszenie. Rozczesałam je i lekko potargałam. Wyszczotkowałam zęby, kolejno wy
balsamowałam całe ciało. Szeroko uśmiechnęłam się do swojego odbicia i w
powietrzu puściła buziaczka. Założyłam bieliznę, czarne, krótkie spodenki i
miętową koszulę bez rękawów. Na nogi włożyłam swoje fioletowe papunie.
Eyerlinerem maznęłam niewielkie kreski i czarnym tuszem maznęłam rzęsy.
Po piętnastu
minutach zeszłam do kuchni. Niall i Liam ciepło mnie przywitali, Harry pustym
spojrzeniem oblał moją osobę, a Zayn? Zignorował mnie gdy weszłam. Usiadłam do
stołu obok Nialla i naprzeciw Harry’ego. Westchnęłam ciężko i do porcelanowej
szklanki nalałam zimnej wody mineralnej. Na talerz włożyłam pół kromki chleba,
plasterek żółtego sera i kawałek pomidora. Wszyscy zgromadzeni zrobili wielkie
oczy i byli co najmniej przerażeni.
- To całe
twoje śniadanie? - odezwał się Harry, przełykając ostatni kęs swojej kanapki.
Popił to szklanką soku i spojrzał się na mnie. Napiłam się wody i starałam
unikać kontaktu wzrokowego.
- Masz z tym
jakiś problem? - fuknęłam bez namyślenia. Odstawiłam szklankę i zaczęłam jeść
swoją kanapkę.
- Nie -
odpowiedział natychmiastowo i w dalszym ciągu spoglądał na mnie. - Miałem na
myśli to, iż nie musisz się krępować i możesz zjeść ile zechcesz - kątem oka
spojrzałam na kędzierzawego i wtedy dostrzegłam jego zapadające się dołeczki.
Piękne i urocze dołeczki. Uśmiechnął się szeroko i dałabym sobie rękę uciąć, że
miał ochotę się zaśmiać.
- Dzięki za
troskę - napiłam się wody z czego z kolei spojrzałam po chłopakach. - Zazwyczaj
nie jadam śniadań, ale zrobiłam wyjątek żebyś nie zrobili mi wojny, bo potem
będę chodzić głodna aż do obiadu - wytłumaczyłam i dalej siłowałam się z kanapką,
która na swój sposób nawet mi posmakowała.
- Harry, co
się jej czepiasz? I tak dobrze wygląda - skomentował Zayn czytając gazetę,
następnie upił łyk gorącej, ciemnej kawy. Świetny sarkazm. Nienawidzę
sarkazmów, mulat chciał mnie obrazić, jednak ja obróciłam to w żart.
- Nie musisz
mi tego mówić. Wiem, że dobrze wyglądam - uśmiechnęłam się szeroko i ciurkiem
wypiłam pozostałości w szklance.
Zayn prychnął
pod nosem i zanurzył się w lekturze, udając, że coś zawzięcie czyta. - Dziękuję
za komplement, Zayn - na moją twarz wkradł się chytry uśmieszek. Cud, że mam
długie włosy i nie widać spod nich tej przeklętej malinki. Po prostu odgryzłam
się na Zayn’ie za to co mi zrobił wczoraj. Chłopak wrogo spojrzał na mnie,
wstał i z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów. Chyba się zdenerwował.
- Jeśli chcesz
palić to nie tutaj, wyjdź na zewnątrz - zawiadomił go Niall, a on w pośpiechu
wyszedł na taras mało co przy tym nie trącając krzesła. Zaśmiałam się w duchu.
Dwa zero przystojniaczku!
Minęło pół
godziny, a Zayn nie wrócił już do kuchni. Usiadł w salonie i zaczął oglądać
telewizję. Wszyscy zjedli, więc teraz należałoby posprzątać. Razem z Harrym
zabrałam się za sprzątanie. Dziwne, bo chłopak był nawet za tym, żebym mu
pomogła. Zebrałam brudne naczynia i włożyłam prosto do zmywarki. Harry
pozostałe produkty spożywcze władował prosto do kosza na śmieci, stwierdził, że
tego i tak nikt nie będzie jadł. W sumie po części miał i rację. Przetarłam
stół i wszystkie krzesła. Harry pościerał wszystkie blaty w kuchni, co mnie
mocno zdziwiło. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim chłopakiem, który
potrafiłby zaprowadzić porządek. Nawet Niall to straszny bałaganiaż! A może po
prostu Harry chciał dobrze wypaść przede mną? Przyznam, że mu się udało.
- Harry, czy
mógłbyś mi wytłumaczyć to co się wydarzyło dziś w nocy? - spytałam, kładąc
niewielki obrusik na stół kuchenny. Chłopak krzywo się na mnie spojrzał i
wyglądał na bardzo zdziwionego, jakby nie wiedział o co mi chodzi. -
Pocałowałeś mnie - rozjaśniłam mu sprawę, a jego usta zwiastowały pół uśmiech.
Odwróciłam się i na obrusie położyłam trzy, zielone zapachowe świeczuszki.
- Żałujesz ? -
usłyszałam nad sobą czarujący, zachrypnięty głos Harrego. Westchnęłam i
odwróciłam się napięcie.
- Uważam, że
to nie powinno się wydarzyć - skłamałam, choć w duszy było mi ciężko. Fakt, ten
pocałunek był dla mnie szokiem, ale od dawna go pragnęłam. Nie chciałam wyjść
na jakąś desperatkę i zakochaną po uszy w nim dziewczynę. Nie wiedziałam wtedy
jak mam to odebrać. Czy Harry stroi sobie ze mnie żarty czy traktuje mnie
poważnie? - Ani powtórzyć - dodałam szorstko, a chłopak momentalnie posmutniał.
Westchnął ciężko i spojrzał na mnie.
- Żałujesz
tego? - ponowił pytanie i nie dawał za wygraną. Wiedziałam, że chce ode mnie
wydusić choć krztę prawdy.
- Sądzę, że oboje powinniśmy o
tym zapomnieć - powiedziałam bardziej nerwowo niż zwykle, z tego względu że
wścibskość tego chłopaka nie znała granic. Jest uparty. I to bardzo. Tak samo
jak ja. A więc pasujemy do siebie. Chyba.
- Żałujesz ? -
spytał ponownie.
On na prawdę
zaczął działać mi na nerwy, ale nie mogłam ot tak sobie wyjść.
- Tak! -
wykrzyczałam mu to prosto w twarz.
Wiem.
Skłamałam i starałam się to robić jak najmniej podejrzanie. Harry chyba
uwierzył.
- Dasz mi już
spokój? - Stał niedaleko mnie, a ja widziałam jak jego klatka piersiowa unosi
się to w górę to w dół i tak coraz szybciej.
Był
zdenerwowany, a w moich oczach znajdował się strach. Podszedł do mnie i
spojrzał głęboko w moje szmaragdowe oczy. Uśmiechnął się chytrze i skierował
się do salonu.
- Naucz się
kłamać, Claudio - nałożył nacisk gdy wypowiadał moje imię. Zlekceważył
zaistniały fakt, puścił mi oczko i wyszedł z domu.
Wypolerowałam
wszystkie szklanki i ściereczką wytarłam talerze oraz filiżanki. Naczynia
poukładałam na swoich miejscach i wyszłam z kuchni. Widząc chłopaków z jakimiś
torbami ostro się zaniepokoiłam. Rodzice mówili, że mam spędzić z nimi weekend a
dopiero później gdzieś wyjedziemy. Więc co jest grane do licha?
- Dokąd
jedziecie? - rzuciłam w chwili widząc jak Niall schodzi po schodach.
- Chyba nie
zamierzasz w taką pogodę siedzieć w domu ? - prychnął Liam, a następnie
uśmiechnął się do mnie.
- Jedziemy nad
jezioro, zbieraj tyłek - powiadomił mnie blondas. Minął mnie i znalazł się tuż
przy drzwiach. Z szafki wziął kluczę i spojrzał na mnie.
- Nawet nie
jestem spakowana... - zaczęłam smutno i spojrzałam na swojego kuzyna. Wzruszył
bezradnie ramionami, a za chwilę uśmiechnął się tajemniczo.
- Spakowaliśmy
cię - wtrącił się Harry, który schodził właśnie po schodach. Uśmiechnął się
szeroko w moim kierunku i puścił oczko.
- Czyli
grzebaliście w moich rzeczach? I to bez mojej wiedzy? W sumie gdybym wiedziała
to i tak bym wam nie pozwoliła - zadawałam pytania seryjnie, a nie otrzymywałam
odpowiedzi. - Moment. Grzebaliście w moich rzeczach !? - krzyknęłam ile sił w
płucach a chłopaki tylko głośno się zaśmiali. - No tak. Bardzo śmieszne i
dorosłe - klasnęłam w dłonie i za chwilę opuściłam je wzdłuż ciała.
Przewróciłam teatralnie oczami widząc jak Harry chce coś powiedzieć.
- Nie spinaj
tak mała, bo ci żyłka pęknie - prychnął wymijając mnie. Wtedy to byłam już
wściekła.
- Zbastuj z
tonu, kolego - fuknęłam i pędem pognałam w kierunku drzwi. Wyminęłam wszystkich
i z hukiem je zamknęłam. Nikt nic się nie odezwał.
Na podjeździe
zobaczyłam Zayna, który opierał się o Audi mojego kuzyna i palił papierosa. Nie
patrzył w moją stronę, więc nie mógł widzieć, że się do niego zbliżam.
Westchnęłam głęboko i jak najciszej było mi możliwe podeszłam do niego.
- Co to
wczoraj miało znaczyć ? - zaczęłam ostro, a chłopak napięcie odwrócił się.
Zaciągnął się ostatni raz i wyrzucił peta, przyduszając go swoim dużym butem.
- Nie wiem o
czym mówisz - odpowiedział marszcząc czoło. Odgarnęłam włosy i centralnie
wskazałam na malinkę.
- Mówi ci to
coś ? - spytałam z lekką kpiną, a on pokiwał przecząco głową. Dziwne, bo
wczoraj zachowywał się nawet normalnie a dziś nic nie pamięta? - Zrobiłeś mi ją
wczoraj dupku. Teraz pytam dlaczego - prychnęłam i schowałam malinkę. Złożyłam
ręce na biodrach i czekałam, aż będzie się tłumaczył.
- Nie
przypominam sobie niczego, przykro mi - wzruszył ramionami i wydawał się być
dziwnie spokojny. Za spokojny.
- Zayn, wiem
że kłamiesz. Jak możesz tego nie pamiętać ? - spojrzałam na niego podchodząc
bliżej. A co on zrobił? Wyśmiał mi się prosto w twarz. Zacisnęłam usta w wąską
linię, żeby się nie rozpłakać. To akurat mnie zabolało.
- Nie pamiętam
najzwyczajniej - znów zmarszczył brwi i zrobią tą chytrą i zagadkową minę. -
To, że puszczasz się z pierwszym lepszym nie oznacza, że masz obwiniać o to
mnie. Nic ci nie zrobiłem i odpuść już sobie - jego słowa mnie zabolały. I to
bardzo. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale nie miałam aż tyle odwagi. W
moich oczach pojawił się ocean łez. Zacisnęłam mocno usta i spuściłam głowę.
- Z nikim się
nie puszczam. Ty mi to zrobiłeś i nie wiem czym sobie na to zasłużyłam - czułam
jak mój głos zaczyna drżeć. Nie podobał mi się ten fakt, a oznaczało to, że
jestem bliska płaczu. Nie chciałam się przy nim rozkleić. Z pewnością by mnie
wyśmiał. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie.
- Posłuchaj -
zaczął groźnym tonem i mogłam spodziewać się najgorszego.
Rozejrzał się
dookoła i kontynuował.
- Nie wiem co
chcesz zyskać takim zachowaniem, ale sądzę że nic. Nie weźmiesz mnie na płacz,
bo to na mnie nie działa. Radzę ci się zabierać stąd jak najszybciej, bo może
być tylko gorzej - jego oczy kipiały wrogością.
Były bardzo
ciemne. Chwila. Czy on mi groził? Byłam przerażona. Nogi miałam jak z waty, a
ciało znów odmawiało posłuszeństwa. Cała się trzęsłam.
- Ale..-
przerwałam mu, kiedy on przytkał mi usta dłonią i mocniej szarpnął mnie za
włosy.
- Nie chcę
mieć przez ciebie problemów, więc siedź cicho - zagroził i nagle puścił mnie
wolno. W tym czasie usłyszałam rozmowy chłopaków i to jak wychodzą z domu. -
Wsiadaj - warknął cicho.
Odwróciłam
się napięcie w stronę chłopaków.
W oczach
miałam łzy i wielką gulę w gardle, która uniemożliwiała mi wydobycie się
podstawowych dźwięków. Jęknęłam cicho i poczułam jak pojedyńcza łza spływa mi
po moim bladym policzku. Natychmiast ją otarłam, aby nikt niczego się nie
domyślił. Poprawiłam swoje włosy i wsiadłam do auta. Liam wszystkie torby
wrzucił do bagażnika i wsiadł do samochody. Za kierownicą usiadł mój kuzyn, a
ja zajęłam miejsce pasażera. Tuż obok niego. W dalszym ciągu byłam panicznie
przerażona. Teraz pozostało mi tylko unikać Zayna i nie wchodzić mu w paradę.
Na obecną chwilę to się go boję. Nie znam go w gruncie i nie wiem do czego może
być zdolny. Chcę wyjechać. Chcę wracać do Irlandii. Chcę do domu. Do rodziców.
Pomocy..
Hej :) Świetny jest ten twój blog! Akcja ciekawa, dłuugie rozdziały. Bardzo mnie zaciekawił i od teraz będę stałą czytelniczką :D Głupio, że Zayn to taki dupek, a Harry? Harry... nie wiem. Brak mi słów. Dobrze, że Liaś i Niall są dla niej mili. Jestem ciekawa jaki będzie miał do niej stosunek Louis, no i co będzie dalej. Nie mogę się już doczekać i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńJezu! Boże! Strasznie się cieszę, że dodałaś tutaj komentarz...moje szczęście nie zna granic. Nie mam prawie w ogóle czytelniczek, jedynie moja siostra i rzadko co tutaj dodaję..nie wiem jak zyskać na popularności. Takie komentarze są mi potrzebne i pomagają mi w dalszym pisaniu! Dziękuję, Soniu.
Usuń+ nowym czytelnikiem stał się mój kuzyn. Takie komentarze dają mi większą motywację : )
UsuńSzczerze? Bardzo spodobał mi się twoj blog, a Wierz mi że ciężko jest MNIE zadowolić ;3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo twój styl pisania. Mam wrażenie jakby tworzenie rozdziałów nie sprawiało ci żadnego problemu, a to bardzo rzadko się zdarza. Ubóstwiam w twojej historii charaktery bohaterów, a szczególnie Malika.Kocham go w roli Bad Boya <3
Wydarzenia sa bardzo interesujące i muszę przyznać, że jestem strasznie cikawa tego co bd dalej i o co chodzi Zyanowi.
Tak więc zyskujesz nowa czytelniczke, która ma nadzieję ze kolejne rozdziały bd równie wspaniałe i wciągajace ;*
Jeju! Tak bardzo się cieszę, że podpasował Ci mój styl pisania...jak pewnie sama zdążyłaś zauważyć jestem amatorką i tego bloga będe starała się doprowadzić do końca ; )
UsuńCieszę się na prawdę i możesz być pewna, że w wolnej chwili zajrzę na Twoje blogi.
+ Dziękuuuuuuuuuuuuuuuje<3 i tak masz rację lubię jakoś pisać ;>
Swietne ! Masz talent dziewczyno! Pozdrawiam J.xx
OdpowiedzUsuńniesamowite! od miesiąca nie czytałam już nic rownie dobrego!-magda
OdpowiedzUsuńSuper oby tak dalej:P
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuń