Zmierzyłam wzrokiem każdy
centymetr ciała Harr’ego. Zlustrowałam jego twarz, a następnie loki. To, jak
się uśmiechał do mnie, sprawiało, że czułam się szczęśliwsza. Starałam się nie
myśleć o rozmowie z Perrie, i o tym co mi powiedziała. Czy mówiła prawdę? Po co
miała by to robić, skoro i tak nie wiąże mnie już nic z Zayn’em? Zayn to
przeszłość. Szara, bezużyteczna przeszłość, którą zamknęłam dawno temu.
– Jestem przy tobie.
Te krótkie słowa wypowiedziane z
ust chłopaka, wprowadziły mój umysł w stan spokoju i szczęścia. Cieszyłam się.
Cieszyłam się, że mam obok siebie kogoś takiego jak Harry. Rozumiał mnie w
każdej sytuacji, i starał się wspierać jak tylko mógł. Moje tęczówki
zabłyszczały i były znacznie większe niż zazwyczaj. Z tego mojego szczęścia
miałam ochotę rzucić się Loczkowi na szyję i wyściskać go najmocniej jak tylko
potrafię. Harry zmierzył mnie z góry na dół, a jego wzrok powędrował na mój
niewielki dekolt, a skończywszy na moich ustach. Oblizał i przygryzł wargi w
jakimś znaczącym geście, a następnie wpił się w moje malinowe usta. Ja,
uśmiechnęłam się najlepiej jak tylko potrafiłam i w tajemniczym geście zgryzłam
dolną wargę.
– Nie kuś, skarbie.
Wymruczał prosto do mojego ucha,
kołysząc moimi biodrami w rytm muzyki. Całował mnie po szyi, a nawet po uszach,
aż na końcu delikatnie przygryzał ich płatki.
(…)
Kręcąc się i wiercąc na każdą
stronę nie mogłam znaleźć odpowiedniej pozycji, w której mogłabym swobodnie
zasnąć. Udało mi się oszukać umysł na kilka krótkich chwil, ale stwierdziłam,
że to bez sensu. Impreza skończyła się o trzeciej nad ranem, imprezowicze
porozchodzili się do swoich domów, a ja leżałam i myślałam tak naprawdę nad
niczym. Harry upił się tak mocno, że chłopaki musieli go wnieść na górę, bo sam
nie byłby nawet w stanie. Żeby się nie zarzygał, kazali mi, położyć się obok
niego. Oczywiście. Woleli, żebym to ja była tą ofiarą. Minęły dwie godziny, a
ja leżałam w pokoju Hazzy, wpatrując się w biały sufit. Od czasu do czasu
wdychałam, chcąc zwrócić na siebie jaką kolwiek uwagę. Jestem głupia. Harry
jest pijany, śpi, więc jak może mnie usłyszeć?
– Nie możesz spać?
Wymruczał Harry, tuż nad moich
uchem. Poniósł się na łokciach, i zaczął bawić się moimi włosami. Odwróciłam
się do niego twarzą, by mieć z nim lepszy kontakt wzrokowy. Uśmiechnęłam się
pod nosem, widząc jego zaspane tęczówki.
– Nie przejmuj się. Śpij Harry,
śpij – powiedziałam półgłosem, gładząc go po policzku.
Chłopak przetarł zaspane powieki
i cmoknął mnie w usta.
– Jeśli nie możesz spać, to
możemy porobić coś innego – rzucił bezmyślnie.
Prychnęłam pod nosem, wywracając
oczami.
– O czym mówisz, Hazz?
Harry zbliżył się do mnie i po
raz kolejny zasmakował moich ust. Wsunął swoje dłonie pode mnie, i wciągnął
mnie na górę, także teraz leżałam na nim. Koniuszkiem palca przejechał wzdłuż
linii mojego kręgosłupa. Nawet nie wiem kiedy jego dłonie znalazły się pod
materiałem mojej koszulki. Jego dłonie powędrowały na moje biodra, ale zaraz
przeniosły się na pośladki. Ścisnął je lekko, mrucząc mi prosto do ust. Znów
mnie pocałował. Czule i namiętnie. Wsunął swój język i zaczął jeździć po moim
podniebieniu. Chwilę potem, dołączyłam do niego, i nasze języki toczyły
nieznaną walkę. Po minionych chwilach Harry pozbył się moich szortów i
koszulki, w wyniku czego zostałam w samej bieliźnie. Całował mnie dalej, a jego
dłonie powędrowały tuż do zapięcia mojego stanika. Przerwał wykonywaną
czynność, by złapać oddech.
– Jesteś pewna, że chcesz bym
widział cię nago?
Spytał, i chwilę potem on był
nade mną. Dłonie ułożył nad moją głową, i puścił mi oczko. A kiedy skinęłam
głową, na znak, że nie mam nic przeciwko, lada moment pozbył się mojego
stanika. Objął moje piersi, lekko je masując. Od czasu do czasu je ściskał i
całował. Położyłam dłoń na jego umięśnionej klatce piersiowej i odsunęłam się
od niego, unosząc się na łokciach uśmiechnęłam się do niego.
– Nie masz do mnie żalu o to, że
on był tym pierwszym?
– Nie – odpowiedział szczerze – Będę
od niego o sto razy lepszy.
I po raz wtórny zatopił się w
moich malinowych ustach. Szybkim ruchem pozbył się mojej dolnej części
bielizny. Sam, zdjął swoje czerwone bokserki. A z nocnej szafki wyjął małą
paczuszkę, w której znajdowała się pojedyncza prezerwatywa. Nałożył ją na
swojego członka i spojrzał się na mnie. Pochylił się nade mną, składając
delikatne pocałunki na mojej szyi. Do ucha szeptał mi miłe i czułe słówka,
które sprawiały, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nie
zorientowałam się nawet kiedy członek Harry’ego znajdował się w mojej pochwie.
Zrobił to z taką lekkością i delikatnością, bym poczuła się swobodnie. Złapał
moją małą dłoń i położył tuż nad moją głową. Przyległ do mnie swoim nagim
ciałem i poruszał się bardzo powoli. Chłopak znajdował się na mnie, i wchodził
raz za razem nieco szybciej. W ruch wprawiłam moje biodra, aby dać do
zrozumienia chłopakowi, że nie jest sam. Międzyczasie składał pocałunki na
mojej szyi, ustach, a także obojczykach. Spleceni w uścisku, wydawaliśmy z
siebie dwuznaczne, urywane jęki, syki i różnego typu dźwięki, które miały nam
utkwić w głowach na następne parę godzin. Widziałam czystą przyjemność
wymalowaną na twarzy Harry’ego. Mocno uczepiłam się ramion Loczka, przyjmując
go całego do siebie. I nagle postanowiliśmy zmienić pozycję. Teraz to ja byłam
na górze. Spojrzałam zmysłowo na chłopaka, a potem zaczęłam się poruszać.
Podskakiwałam w górę i w dół, wprawiając w ruch również swoje piersi. Widziałam
zadowolenie w jego oczach i to, że może mnie oglądać w całej okazałości. Czułam
się naprawdę dobrze robiąc to z Harr’ym. Wiedziałam, że mu na mnie zależy, i że
robimy to z miłości, a także czystej przyjemności. Czułam się tak, jakbym to
właśnie z nim przeżywała swój pierwszy raz. Czułam się taka lekka, niewinna i
kochana. Dzięki niemu poczułam się wreszcie doceniona. W pewnym momencie
zaczęliśmy poruszać się nieco szybciej, a ja czułam, że już niedługo osiągnę
strefę marzeń. Jeszcze chwila. Jeden momencik. Sekunda. Eksplodowałam.
Usłyszałam krzyk. Swój własny krzyk. I wtedy, liczne gorąco rozlało się po
całym moim ciele. Po kilku oczekiwanych chwilach Harry również osiągnął swój
szczyt. Doszedł. Doszedł we mnie czując błogą rozkosz.
***
Zaraz po przebudzenia, wstałam,
chcąc wziąć kąpiel. Niestety, moje starania poszły na marne, gdyż zostałam
przytrzymana przez dużą rękę Styles’a. Ziewnął głośno i uniósł się na łokciach.
Pocałował mnie w czoło, i opadł na białych puch.
– Co powiesz na wspólną kąpiel,
skarbie? – Spytał, zachrypniętym głosem.
– Jeszcze ci mało?
– Było cudownie. Ty byłaś cudowna
– wyznał.
Zbliżyłam się do niego, wtulając
w jego nagi tors. Uśmiechnęłam się pod nosem, na samą myśl o tym, że mam taką
wspaniałą osobę jaką jest Harry. Pocałowałam chłopaka i wyszłam z łóżka. Z
podłogi pozbierałam pozostałe części swojej garderoby, i owinięta
prześcieradłem udałam się prosto do łazienki. Zakluczyłam drzwi, i odkręciłam
kurki z wodą w celu napełnienia wanny. Dolałam płynu kąpielowego, i zdjęłam z
siebie „odzienie”. Prześcieradło i ubrania wrzuciłam prosto do pralki. Weszłam
do porcelanowej wanny, pozwalając tym samym, żeby gorąca woda drażniła moją
delikatną skórę. Od zawsze uwielbiałam gorące kąpiele, w wyniku czego potem
moje ciało było całe czerwone jak burak. Dzięki relaksacyjnej kąpieli
pozwoliłam sobie na krótką przerwę. I dlatego, wspomnieniami wróciłam do
zdarzenia z Harry’m, które miało miejsce dzisiaj w nocy. Uśmiechnęłam się sama
do siebie, i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem szczęśliwa. A tym
moim szczęściem jest właśnie Harold. Wyszłam z wanny, jednocześnie wypuszczając
z niej zawartą ilość wody. Owinęłam ciało, różowym i puszystym ręcznikiem, a z
mniejszego ręcznika zrobiłam „turban” na głowie. Weszłam do swojego, jak na
razie pokoju, i z szafy wyciągnęłam czyste ubrania. Kiedy się odwracałam,
przede mną wyrósł Harry. Pisnęłam w duchu, a rękoma podtrzymałam ręcznik, by
się nie zsunął. On, zaśmiał się, a następnie cmoknął mnie w usta.
– Harry wyjdź. Chcę się ubrać.
Mruknęłam ciepłym głosem,
pokazując mu ręką, gdzie znajdują się drzwi. On, zamiast posłusznie wyjść,
złapał mnie w talii i zaczął gładzić moje wpół nagie plecy. Momentalnie zachichotałam,
czując łaskotanie.
– Wedle mnie, nie musisz się w
ogóle ubierać.
Odpowiedział, i uśmiechnął się.
Wiedziałam, że w takim stroju nie jestem mu obojętna. Sądzę, że dla niego
mogłabym chodzić naga.
– Z chęcią zrzuciłbym z ciebie
ten ręczniczek, położyłbym cię ostrożnie na łóżku, następnie pieściłbym i
całował całe twoje piękne ciało – mruknął, nie dokańczając.
– Pieścił i całował?
– Jeszcze ewentualnie zapewniłbym
ci niezapomniane chwile tak jak dziś w nocy.
Zachichotałam, a on dołączył do
mnie. To szczęście, mieć kogoś takiego jak on. Potrafi mnie rozśmieszyć w
najmniej odpowiednim momencie jaki może istnieć.
– Harry, a jak twoja głowa? Masz
kaca?
– Nie – odpowiedział bez namysłu,
ale z uśmiechem na ustach.
– Z tego co mi wi –
Nie dane było mi dokończyć, bo
Harry złożył pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się, pozwalając mu dojść
do słowa. Jeśli to ma być sposób, by mnie uciszyć to zaczyna mi się to bardzo
podobać.
– Tak naprawdę nie byłem pijany.
Udawałem. Udawałem tylko po to, żeby jak najszybciej być z tobą sam na sam…
Długo czekałem na tę chwilę. I wiesz, co? Naprawdę się opłaciło, bo było
wspaniale – oznajmił z uśmiechem. – Co najlepsze, z chęcią bym to powtórzył.
Zachichotałam przytykając usta
dłonią.
– Jesteś szalony – stwierdziłam
poprzez śmiech.
– I seksowny – schlebił sobie, a
ja wtedy roześmiałam się jeszcze bardziej.
– Tego nie powiedziałam.
– Ale tak myślisz.
– Wcale nie – powiedziałam i
wystawiłam mu język.
– Wcale tak.
– A, nie.
– A, tak.
– Nie!
– Tak!
– Nie prawda!
– Jeśli dalej będziesz się ze mną
kłóciła, to cię pocałuję.
Wystawiłam mu język, i zdjęłam
mały ręcznik z głowy. Harry przybliżył się do mnie i dotknął moich warg.
Pocałował mnie czułe, jak i zarazem namiętnie. Objął mnie w talii, i nie wiem
kiedy położył mnie na łóżku. Ręce usadowił nad moją głowę, i zaczął składać
delikatne pocałunki na mojej szyi i obojczykach. Ta urocza chwila, mogłaby
trwać dłużej, jednak w niespodziewanym momencie Harry’emu zaburczało w brzuchu,
i jak poparzony odskoczył ode mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej, i nie
wiem czemu zaczęłam się śmiać. A on, zrobił się czerwony i spuścił wzrok.
Zawstydzony Harry to uroczy Harry. Wstałam z łóżka i powędrowałam do komody, w
której trzymałam swoją bieliznę. Z łóżka zabrałam wcześniej wyciągnięte ubrania
i skierowałam się do łazienki. Idąc przez korytarz, spotkałam Louis’a, który w
samych spodniach akurat wyszedł ze swojego pokoju.
– Takie widoki mógłbym mieć
codziennie – odezwał się brunet.
A przy tym zabawnie ruszając
brwiami, ale za chwilę ni stąd ni z owąd chłopak dostał koszulką w plecy.
Zaśmiałam się, widząc zniesmaczoną Eleanor, która miała na sobie tylko koszulę
chłopaka.
– Cześć Louis. Cześć Eleanor. –
Przywitałam się z nimi, i zniknęłam za brązowymi drzwiami łazienki.
Włożyłam na siebie czysty zestaw
ubrań, a włosy związałam w niechlujnego koka. Z uśmiechem na ustach wyszłam z
łazienki, spotykając Harry’ego. Objął mnie w tali i razem zeszliśmy na dół. Już
od kuchni można było wyczuć świąteczną atmosferę, i donośmy śpiew kolęd
Louis’a. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc Niall’a i Liam’a, którzy stali przy
blacie i próbowali zrobić masę na ciasteczka. Ashley z Brendą męczyły się z
zawieszeniem grubego łańcucha na choince, a Eleanor jak to Eleanor krzątała się
po całym domu i sprzątała pozostałości po imprezie. A Zayn’a jak nie było tak
go nie ma.
– Dzień dobry – przywitałam się z
każdym z osobna.
Harry przybił piątki swoim
kolegom, i uśmiechnął się do dziewczyn.
– Po raz drugi cześć, jubilacie.
Zwróciłam się bezpośrednio do
Louis’a, który siedział przy stole. Wstał z miejsca i, mnie przytulił.
– Wszystkiego najlepszego
staruchu. Prezent dostaniesz wieczorem – oznajmiłam z błyskiem w oku.
– Stówka stary! – krzyknął Harry,
klepiąc go po ramieniu – Jak się czujesz, gdy jesteś o rok starszy?
– Nie czuję różnicy. Jestem
szczęśliwy, puki mam przy sobie swoich przyjaciół – odpowiedział niebieskooki,
spoglądając na mnie.
Uśmiechnęłam się do niego,
uderzając go delikatnie w ramię.
– W czym mogę pomóc? – spytałam,
zmieniając temat.
– Niall i Liam męczą się z
ciastem od godziny. Fajnie byłoby, gdybyś do nich zajrzała – odpowiedział Loui.
– Robi się, szefie – rzuciłam z
roześmianiem na twarzy.
Minęłam chłopaków i już po chwili
dołączyłam do swojego brata i naszego przyjaciela. Kiedy zobaczyłam ich
zmarnowane miny, od razu się uśmiechnęłam. Podwinęłam rękawy swojej bluzki, ich
stare ciasto wyrzuciłam do kosza. Z szafek wyciągnęłam miskę i potrzebne mi
składniki. W ciągu pięciu, góra dziesięciu minut udało mi się przygotować ciasto
przeznaczone na ciasteczka, a raczej pierniki, które były w moich planach.
Chłopaki podali mi odpowiednie foremki, w które miałabym wlać ciasto. I tak
zrobiłam. Foremki były już zapełnione, teraz wystarczyłoby wsadzić je do
piekarnika i upiec z odpowiednią temperaturą. Niall był zdziwiony i
podekscytowany tym, że tak szybko i sprawnie mi to poszło. Cóż. Nigdy wcześniej
nie przechwalałam się swoimi zdolnościami kulinarnymi, ponieważ były mi one nie
potrzebne. Aż do teraz.
– Mam pomysł. Razem z
dziewczynami przygotujemy wszystkie potrawy, a chłopaki zajmą się prezentami i
poszukiwaniami Zayn’a. Co wy na to? – odezwała się Eleanor, która właśnie
weszła do kuchni.
– Świetny pomysł! – odezwała się
Ashley, będąc w salonie.
Po kilku sekundach znalazła się
tuż przy boku El.
– Zaprosimy na wigilię Troy’a? –
rzuciła, patrząc się na mnie.
I wtedy zostałam oblana
morderczym spojrzeniem przez Harr’ego. Zmroziło mnie, w przenośni i dosłownie.
Ashley była osobą, która najpierw mówiła, a potem myślała. Doskonale wiedziała,
jak bardzo Harry jest zazdrosny, i zdawała sobie sprawę z tego, że mogę mieć
przez nią kłopoty.
– Ash… Nie sądzę, żeby Troy miał
czas. Sprawa z jego ojcem… Jest dość delikatna… Sama rozumiesz –
I wtedy dziewczyna mi przerwała.
– Oj, Dix… Dajmy chłopakowi się
rozerwać. To świetny pomysł żeby go tu zaprosić, nie sądzisz?
Ashley, błagam. Zamknij się.
– Pamiętaj o tym, że to nie jest
nasz dom, i nie my o tym decydujemy kto może tutaj przychodzić, a kto nie –
syknęłam w jej stronę, prawie przez zęby.
Doprawdy. Kochałam tą dziewczynę
jak własną siostrę, ale mogłaby czasami ugryźć się w język.
– Co ty mówisz? To genialny
pomysł! Dawno nie rozmawiałem z Troy’em, a jestem ciekaw co tam u niego słychać
– wtrącił się Niall, a Louis go tylko poparł.
Przepięknie. Jeszcze oni są przeciwko mnie.
Po kilkukrotnych namowach ze
strony dziewczyn, zgodziłam się na ich propozycję. Chłopaki poparli Ashley,
tylko Harr’emu było nie po myśli. Cóż. Tak czy siak, prędzej czy później doszłoby
do ich wspólnego spotkania, a jestem tej myśli, że wszystko pójdzie dobrze. Po
piętnastu minutach, chłopaki niechętnie opuścili mieszkanie, i w spokoju
mogłyśmy wziąć się za przygotowanie świątecznych potraw. Ashley z Brendą wzięły
się za przygotowywanie krokietów, pierogów z kapustą i grzybami, a także
czerwonego barszczu wraz z uszkami. Natomiast ja, z pomocą Eleanor
postanowiłyśmy przygotować karpia i upiec kilka ciast. Międzyczasie, kiedy
jedno z ciast się piekło, wzięłyśmy się za przygotowanie klusek z makiem. Może
nie każdy jest pasjonatem tych potraw, ale tradycja to tradycja. Obowiązuje
każdego. Po sześciu godzinach wszystkie potrawy i inne dodatki były już gotowe.
Zostało tylko udekorowanie stołu i ułożenie zastawy stołowej. W wolnej chwili wysłałam
sms do Troy’a, że jest zaproszony na wieczerzę wigilijną. Podałam mu dokładny
adres, a także godzinę o której ma przyjść. Po kilku minionych chwilach
otrzymałam od niego wiadomość z podziękowaniami i tym, że z pewnością się
zjawi. Schowałam telefon do kieszeni i z szafki wyjęłam potrzebną ilość talerzy
na dziś wieczór. Razem z dziewczynami udekorowałyśmy stół w jadalni i, całą
zastawę stołową. Teraz wystarczy czekać na przybycie gości.
2 godziny później...
Chłopaki przyszli do domu o
omówionej godzinie. Dziewczyny się przebrały, jak wymagała tego okazja. W
zasadzie byłyśmy gotowe do zasiadania do stołu, a także kolacji wigilijnej,
jednakże brakowało jednej a w ścisłości dwóch osób. Harry nie wrócił z chłopakami.
I Troy'a także nie było. Martwiłam się. Bałam się, że Harry mógł wymyślić coś
głupiego albo co gorsza, mógł coś sobie zrobić. Ah! Zayn'a też nigdzie nie
widziałam. Usiadłam w swoim pokoju na łóżku z telefonem w ręku. Moje myśli
krążyły wokół Zayn'a, Troy'a i Harr'ego. Dlaczego aż tak się tym martwię? Po
kilku chwilach swoich samotnych rozmyśleń wyrwał mnie z mojej sielanki
cichuteńki głos Eleanor. Poinformowała mnie, że czas już zaczynać kolację.
Owszem, było już dość późno i wypadałoby zasiąść do stołu... ale ja jakoś nie
potrafiłam. Nie mogłam skupić się na tym, żeby spokojnie usiąść i jeść. W domu
nie było ani Harr'ego. Ani Zayn'a. Ani mojego przyjaciela, któremu podałam
dokładny adres. Zdenerwowana zeszłam na dół, tam gdzie czekali już moi przyjaciele.
Posłałam im wymuszony uśmiech, po czym zajęłam miejsce obok Niall'a. Kiedy
mieliśmy już oficjalnie zaczynać, usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się
natychmiast z miejsca, na co moi przyjaciele odpowiedzieli mi gromkim śmiechem.
Odkluczyłam drzwi i pociągnęłam za klamkę. W progu ujrzałam Zayn'a z rozwaloną
wargą. Odetchnęłam ciężko, mimo rodzących się w mojej głowie czarnych
scenariuszy. Mulat odsunął się w tył, ukazując mi dwóch chłopaków. Harry.
Wdech. Troy. Wydech. Harry wyglądał dosłownie jak bezdomny, którego znaleziono
gdzieś na ulicy. A Troy jakby uciekał przed bójką. Cóż. Nie trudno było mi się
domyślić, że tamci dwaj się pobili. Znam Styles'a i mogę spodziewać się po nim
dosłownie wszystkiego, a szczególnie tego, że pobił mojego przyjaciela. Już raz
uderzył go, więc dlaczego miałby nie powtórzyć swojego czynu? Pokiwałam głową w
znaczącym geście i, nakazałam im wejść dość dyskretnie do środka.
– Znalazłem twoich kochasiów jak
naparzali się w parku trzy przecznice dalej.
Usłyszałam zachrypnięty i chłodny
głos Zayn'a. Mulat przeszedł obok mnie z uśmiechem na ustach, jednocześnie
puszczając mi oczko. Westchnęłam przeciągle, a po czasie zamknęłam drzwi. Harry
bez słowa, najwyraźniej obrażony poszedł do siebie. Stwierdziłam, że pomogę
Troy'owi i pożyczę mu jakąś koszulkę od Niall'a. Złapałam go za rękę i
zaprowadziłam po schodach na górę. Jednym uchem usłyszałam jak Zayn opowiada
wszystko naszym przyjaciołom. W głębi ucieszyłam się, że to nie ja musiałam się
im tłumaczyć, tylko Zayn. Szczerze? Jestem cholernie ciekawa jaką historyjkę
opowie mi Harry. Szybko pchnęłam drewniane drzwi od pokoju brata i, zapaliłam
światło.
– Poczekaj. Zaraz znajdziemy coś
dla ciebie.
Uśmiechnęłam się do bruneta,
zostawiając go w progu. Podeszłam do ciemnej komody i wzrokiem zaczęłam szukać
czegoś odpowiedniego dla mojego przyjaciela. Wiedziałam, że Niall posiada
jakieś zbędne, zapasowe koszulki, gdyż nie raz pożyczał je Troy'owi. W moich
dłoniach znalazła się biała koszulka, z czego z kolei byłam zadowolona ze
swoich poszukiwań. Z uśmiechem na ustach, odwróciłam się i o mały włos nie
wpadłam na nagi tors Troy'a. Chłopak widząc mnie zakłopotaną, zaśmiał się cicho
i odsunął.
– Zachowujesz się tak, jakbyśmy
dopiero się poznali. Jak zawsze, jesteś taka urocza.
Usłyszałam aksamitny głos bruneta. W wyniku przyjętego
komplementu, moje policzki przybrały kolor purpur. Poprawiłam swoje włosy i,
uniosłam delikatnie kącik ust do góry. Miał rację. Przy nim czasami
zachowywałam się jak ostatnia idiotka. A wszystko przez to, że Troy był na
prawdę przystojny. Mimo, że znamy się od dziecka, czasami krępowała mnie jego
obecność. Nigdy przedtem nie patrzałam na niego w ten sposób, czyli jak na
chłopaka, a nie najlepszego przyjaciela. Cóż. Mogę śmiało stwierdzić, że jest
niezwykle wysportowany, przystojny, bardzo czarujący, a mało tego, jego nagi tors
powoduje, że się rumienię.
– Zrozum mnie. Jestem
zdenerwowana.
Brunet spoważniał na chwilę,
obserwując mnie, jak bawię się materiałem jego przyszłej koszulki. Westchnął,
podchodząc bliżej.
– Nie przejmuj się, mała. Żyję i,
mam się całkiem dobrze – wyznał szczerze.
Spojrzałam na jego twarz, po czym
za chwilę uśmiechnęłam się nieśmiało.
– Przepraszam za Harry'ego. Nie
wiem dlaczego on się tak zachowuje. Jest zazdrosny i –
– To nie jego wina. Sprowokował
mnie i, ja pierwszy go uderzyłem. Nie chciałem się z nim bić ze względu na
ciebie. Tłumaczyłem mu, że się tylko przyjaźnimy, ale on mnie w ogóle nie
słuchał i, wolał to załatwić po swojemu.
Westchnęłam cicho, kiedy w moich
oczach pojawiły się łzy. Łzy bezradności. Na prawdę nie wiedziałam co mogłabym
zrobić, żeby Harry zmienił swój stosunek co do Troy'a. Od dziecka się z nim
przyjaźnię, znam go na wylot, jak i on mnie... i nie mam zamiaru rezygnować z
przyjaciela, tylko dlatego, że Harry jest zazdrosny. Styles musi zrozumieć jaka
jest granica pomiędzy przyjaźnią, a miłością. A po drugie, nawet nie jestem
związana z Harrym. Oficjalnie jesteśmy przyjaciółmi. Czyli teoretycznie jestem
wolna. Ale serce mam zajęte.
– Przepraszam.
Mruknęłam z łzami w oczach.
Brunet zbliżył się i, gwałtownie przytulił mnie do siebie. Uwiesiłam ręce na
jego karku, wtulając się w niego jak za starych, dobrych czasów. Troy zamknął
mnie w szczelnym uścisku, lekko się kołysząc. Gładził mnie po włosach, szepcząc
pojedyncze i jednoznaczne słówka.
W głębi duszy cieszyłam się, że
mam przy sobie kogoś takiego jak Troy. Wiem, że mogę na niego zawsze liczyć i,
wiem, że zawsze mi pomoże. Zna mnie tak dobrze jak Niall, z którym ostatnimi
czasy rzadko rozmawiam. Zapewne urwie mi się kontakt, zaraz po tym jak jego
ojciec wyzdrowieje i, wszyscy wrócą do Dublina. Jednak, pocieszam się tym, że w
każdej chwili mogę go odwiedzić, będąc u swoich rodziców. Nawiązując do
rodziców to, jestem ciekawa jak spędzają Święta Bożego Narodzenia. Po kilku
minionych chwilach, razem z przyjacielem usłyszeliśmy chrząknięcie. Zaklęłam w
duchu, jednocześnie modląc się, by za nami nie stał Harry. Odsunęliśmy się od
siebie, podałam chłopakowi czystą koszulkę, a on bez zastanowienia włożył ją na
siebie. Troy morderczym wzrokiem zmierzył Mulata, opierającego się o framugę.
Minął go w progu i zostawił mnie samą na pastwę losu, z Malikiem. Złożyłam ręce
wysoko na piersi i, czekałam na ten moment, w którym Malik najpierw mnie
wyśmieje, a potem obrazi. I za dużo się nie pomyliłam. Zayn zagwizdał
cichuteńko, podśmiewając się pod nosem. Złożył ręce na swojej klatce
piersiowej, przekręcił głowę w bok, i ze zmrużonymi oczami zaczął mi się
przyglądać. Prychnęłam, a moje ręce
opadły wzdłuż ciała. Kiedy chciałam go wyminąć w progu, on zagrodził mi drogę.
– Gdzie mi uciekasz, złotko?
Podtrzymał mnie za ramię, a ja w
tym czasie cofnęłam się, mierząc go wzrokiem. Widząc moją zniesmaczoną minę, on
ponownie się zaśmiał. Doprawdy, czasami nie rozumiem jego zachowania. I
szczerze, zaczynam w to wątpić, że Zayn jest tym dobrym. Nie mam podstaw by
wierzyć Perrie na słowo. No bo jaką mam gwarancje na to, że ta dziewucha była
ze mną szczera? Wywróciłam teatralnie oczami, i chciałam wyjść z pokoju Niall'a
dołączając do swoich przyjaciół, jednak Malik mi to uniemożliwił. Złapał mnie
za nadgarstek, unosząc moją rękę do góry. Widząc jego amatorskie poczynania,
cicho zaśmiałam się pod nosem.
– Zdaje mi się, że musimy omówić
pewną kwestię. Zapomniałaś?
Syknął chłodnym i przenikliwym
głosem, powodując gęsią skórkę na moim ciele. Przełknęłam ślinę i, dość
delikatnie wyrwałam się w jego uścisku. Odsunęłam się od niego na odległość pół
metra, po czym z tylnej kieszeni moich jeansów wyciągnęłam pogiętą karteczkę.
Liścik, którzy rzekomo otrzymałam właśnie od niego, miałam go przed sobą.
Okręciłam go w dłoniach, po czym rzuciłam mu nim przed nosem.
– Masz. I się wypchaj.
Wyszłam z pomieszczenia,
zostawiając zdezorientowanego chłopaka. Zeszłam w dół po schodach i w końcu
zasiadłam do stołu. Posłałam nikły uśmiech do swoich przyjaciół i, usłyszałam
jak ktoś schodzi po schodach. Zayn z drętwą miną usiadł obok Liam'a, tym samym
zasiadając naprzeciw mnie. Posłałam mu drwiący uśmiech, a on tylko pokręcił
głową. Po kilku sekundach, postanowiliśmy podzielić się opłatkiem, a potem
według kolejności, zajadać kolację wigilijną.
super <3
OdpowiedzUsuńObiecuję, że wrócę z komentarzem, jak będę miała chwilę wolnego! ;)
OdpowiedzUsuńi znów pobili się , cały czas wydaję mi się jakby harry , troy i zayn toczyli ciągłą walkę o claudię . świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuńAww..w końcu ^^^^ super
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Ja jestem za tym żeby Caudia była z Harrym, ale się boję, że przez tą zazdrość zerwą ze sobą :( Ale z drugiej strony jeżeli Zayn kocha Dix ( i było jak mówiła Perri w poprzednim rozdziale ) może to oni powinni być raze. Sama już niewiem ( raz uważam żeby wybrała Harrego , a potem Zayna ) Błagam tylko żeby Caudia nie była z Troy'em , jakoś wolę go jako jej przyjaciela niż chłopaka. Czeka z niecierpliwością na next <3
OdpowiedzUsuńHmmm, bardzo ciekawy rozdział! Jestem ciekawa co z tym liścikiem, ciekawe kto to napisał i w ogóle czy Perrie mówi prawdę? No i najważniejsze! Zapomniałabym! Ona i Harry!
OdpowiedzUsuńKurcze, powiem szczerze, że wolałabym żeby była z Zaynem! Tak po prostu, wydaje mi się że bardziej do siebie pasują i współgrają ze sobą :)
Podobało mi się to jak dała ten liścik Malikowi:D "Masz i wypchaj się!" haha rozśmieszyło mnie to!
No proszę, proszę, Harry i Troy pobili się. Ciekawe co powie jej Harry:)
Czekam na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam Asiek!
Moją opinie znasz juz, zaskoczenie i tyle.
OdpowiedzUsuń