24 grudnia 2013

Rozdział 17

            – Harry? Jak to jesteś pod moim domem? Żartujesz sobie prawda? – Zaśmiałam się sarkastycznie, ale kiedy po drugiej stronie słuchawki usłyszałam ciche prychnięcie, to natychmiast zaprzestałam.
Spojrzałam się na Louiego, który siedział na mojej kanapie i tylko wywracał oczami w podziwu.
– Nie mów mu o mnie – szepnął niebieskooki, zajadając się trzecim z rzędu już ciastkiem.
– Nie żartuję – usłyszałam w słuchawce męski, zachrypnięty głos.
Słyszałam i przeczuwałam, że jest smutny. Wygląda na to, że tęsknił. Tęsknił za mną.
– Wpuść go. Schowam się – szepnął krótko.
Brunet zaczął zmierzać w kierunku drewnianych schodów, a wiodłam za nim swym wzrokiem. On, odwrócił się, a ja gestem dłoni nakazałam mu iść w lewo. Westchnęłam przeciągle, ale przed tym upewniłam się, że chłopaka nie ma już w pobliżu.
– Wejdź – bąknęłam do słuchawki, gdzie po chwili nastała głucha cisza.
Nie minęła chwila, a usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Złapałam za kulkę i pociągnęłam w swoją stronę. Ujrzawszy Harr’ego doznałam szoku. On po prostu płakał, a może miał tylko zmęczone i podkrążone oczy? Mniej ważne. Styles stał oparty o framugę z nikłym uśmiechem na ustach, a swój wzrok skupił na mojej osobie.
– Zaprosisz mnie do środka, czy będziemy tak stali? – Syknął, bez entuzjazmu.
Przepuściłam go w progu i dokładnie zamknęłam za nim drzwi. Loczek podejrzliwie spojrzał się na dwie filiżanki i talerzyk z ciasteczkami stojący na stoliku. Kolejno odwrócił się do mnie i z uniesioną brwią wyczekiwał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
Niech to szlag! Z całej tej niespodziewanej wizyty zapomniałam o schowaniu filiżanek i ciastek. W dodatku na wieszaki wisi kurtka Louis’a! No to wpadłam!
– Masz gościa? Ktoś jest u Ciebie? – Spytał, a przy tym dziwnie zmarszczył brwi.
Wywróciłam oczami i na poczekaniu wymyśliłam historyjkę.
– Była u mnie Ashley, wyszła dosłownie kwadrans temu. Jeszcze nie zdążyłam posprzątać. Przepraszam cię za ten bałagan – skłamałam.
Harry niczego świadom uśmiechnął się lekko i pokiwał znacząco głową.
– Nic nie szkodzi. Może kiedyś ją poznam – zażartował zbliżając się do mnie. – Zaraz… - zawahał się.
Podszedł do wieszaka i zaczął przyglądać się kurtkom.
– Czy to jest kurtka Lou? Co ona tutaj robi? Louis jest u ciebie? – Pytał jak najęty.
Cholera! Wpadłam niczym śliwka w kompot!
– Louis u mnie? Nie żartuj – prychnęłam, starając się moje słowa obrać w żart. – To kurtka Troy’a. Zapomniał jej odebrać, kiedy był u mnie..
– Naprawdę? Dałbym głowę, że Louis ma identyczną – zażartował. Usiadł na kanapie i głośno klasnął w dłonie. Poszłam w jego ślady i usiadłam obok niego.
Westchnęłam cicho i zamilkłam. Minęło tyle czasu, a mnie nadal jest ciężko. Boli mnie to, że muszę trzymać Harr’ego w niepewności, a wszystko przez moje tchórzostwo. W liście napisałam mu prawdę, a teraz mam problem z wyznaniem jej. Boję się uczuć. Boję się ich okazywać, bo nie jestem ich świadoma. Nawet nie wiem czy kocham Harr’ego, czy po prostu jestem nim oczarowana i jest dla mnie ważny. Nie wiem czy kogo kolwiek kocham. Nie wiem nawet czy potrafię zdefiniować pojęcie „miłość”. A czy to oznacza, że ze mną jest coś nie tak?
– Claudia? – Przed moimi załzawionymi oczami zobaczyłam smutną i zmartwioną twarz chłopaka.
Brunet kucał przede mną i patrzył głęboko w oczy. Ta scena była nie mniej jednak irytująca i kompromitująca.
– Wszystko w porządku? – Spytał gładząc mój policzek.
Kilkukrotnie zatrzepotałam rzęsami i nieśmiało uśmiechnęłam się do lokowatego. Zdjęłam jego dłoń z mojego policzka, a następnie ręce zarzuciłam mu na kark i mocno wtuliłam się w jego pierś. Kędzierzawy objął mnie w talii, jednak później swoje duże dłonie usadowił na moich pośladkach, w wyniku czego w ciągu kilku sekund podniósł mnie do góry. Oplątanie nóg wokół jego męskich bioder było wręcz nakazujące. Wtuliłam się w niego, a on zaczął się kołysać nucąc dobrze znaną mi melodię „One Thing”.
– Zaczniemy od nowa?
Oboje odezwaliśmy się w tym samym momencie. Na naszych twarzach zagościł już od dawna zapomniany, szczery uśmiech.
– Na ile przyjechałeś? – Spytałam marszcząc czoło.
– Dokładnie miesiąc. Po urodzinach Zayn’a wylatujemy w trasę po Europie – uśmiechnął się nieśmiało.
Styles widząc moją zaniepokojoną minę złapał mnie za dłoń, a następnie pogłaskał. Wcale nie odpowiadało mi to, że będę widziała Harr’ego jedynie w telewizji. A najszybciej zobaczę go we wakacje, lub jeszcze później.
– Nie martw się. Podczas ferii zimowych będziemy mieli wolne, więc podejrzewam, że uda nam się spotkać – pocieszył mnie.
Uśmiechnęłam się szeroko i podkuliłam nogi, aż po samą brodę. W duchu cieszyłam się, że Harry wrócił do mnie, i że jest jakaś szansa na to, że być może kiedyś będziemy razem. Jesteśmy przyjaciółmi, a to jest w tym wszystkim najważniejsze.
*
Harry został u mnie jeszcze przez godzinę, po czym musiał jechać, bo obiecał wpaść z wizytą do swojej mamy. Rozumiem go. I cieszy mnie fakt, że chce utrzymywać z nią normalny kontakt, niż tylko telefoniczny. Zniesmaczona usiadłam na kanapie, po czym zauważyłam podirytowanego Louis’a. Stał w drzwiach i opierał się o framugę drzwi.
– Myślałem, że dałaś już sobie spokój z tymi chorymi miłostkami, ale jednak się pomyliłem – wzruszył bezradnie ramionami. A w jego głosie nie było ani trochę entuzjazmu.
Westchnęłam głośno i wypuściłam powietrze z płuc.
– Znów zamierzać grać w tę grę? – Wychrypiał.
– Nie rozumiem o co ci chodzi. Tylko rozmawialiśmy. – oznajmiłam.
Wstałam z kanapy i zaczęłam sprzątać niepotrzebne rzeczy ze stolika. Tomlinson prychnął pod nosem i mnie najzwyczajniej w świecie wyśmiał.
– Claudio, nie kłam. Wszystko słyszałem. Wróciliście do siebie. Więc nic tu po mnie – powiedział głośno i wyraźnie.
Zatkało mnie. A najgorsze w tym wszystkim był fakt, że on to wziął na poważnie.
– Louis, nie bądź śmieszny.
– Nie znoszę kłamstw. Dobrze o tym wiesz. A ty ewidentnie mnie teraz okłamujesz – wysyczał przez zęby.
Chłopak zdjął z wieszaka swoją kurtkę i zarzucił ją na swoje ramiona.
– C-co? – Zapytałam jąkając się, a on tylko wzruszył ramionami.
– Nie mam ochoty ciągnąć dalej tej rozmowy. Trzymaj się!
Otworzył drzwi i wyszedł, a przy tym głośno trzasnął drzwiami. I to, co tylko zobaczyłam to tył jego kurtki. Po prostu wyszedł. Ot tak. Nie dał mi żadnej szansy na to, bym mogła mu cokolwiek wyjaśnić. Nie powiedziałam mu nic, bo mi na to nie pozwolił. Skoro nie chciał mnie słuchać, jego strata. Jednak z drugiej strony jest mi przykro, ponieważ jesteśmy przyjaciółmi. Wydawać się może, że tymi najlepszymi. I uważam, że tak nie zachowują się przyjaciele.
*
Odkąd Louis opuścił mój dom minęło zaledwie pół godziny. Równie dobrze mógł w ogóle tutaj nie przychodzić, ale jak już przyszedł to grzechem byłoby go stąd wypraszać. W ciągu tego minionego czasu zdążyłam wziąć prysznic, i już miałam kłaść się do łóżka, kiedy to usłyszałam melodię swojego dzwonka. Wzięłam go do ręki, a kolejno wcisnęłam zieloną słuchawkę, po sekundzie komórka znalazła się tuż przy moim uchu.
– Halo? Claudia? Podejdź do okna, szybko! – W słuchawce usłyszałam roztrzęsiony głos mojej przyjaciółki.
– Ashley, ochłoń, okej? Spokojnie, zaraz to zrobię – zawiadomiłam ją, aby się uspokoiła.
Wyjrzałam przez rolety rozglądając się bacznie. Przeleciałam wzrokiem po swojej ulicy, i szczerze powiedziawszy nie zauważyłam nic szczególnego, co by miało mnie zaniepokoić. Na zewnątrz panował mrok, a za chwilę miała rzucać się mgła.
– Kochanie, wybacz, ale co miałam zobaczyć?
– Nie widzisz tego!? – Dziewczyna wydarła się do słuchawki, a ja szybkim tempie odsunęłam słuchawkę od ucha, nie narażając moich bębenków na ich pęknięcie.
– Może rozwiniesz mi swoją myśl, zamiast mówić szyframi?
– Oh! Di, na litość boską! Dlaczego jesteś taka nie kumata? – Bąknęła mi do słuchawki. – Rozejrzyj się dokładnie, byle szybko, proszę!
Westchnęłam, głośno wypuszczając powietrze z płuc.
– Widzisz? – Spytała, irytując się przy tym.
– Wszystko jest w porządku. Nie widzę, tu nic dziwnego, Ash.
– Ja pierdole! Nagle oślepłaś czy o co ci chodzi? Czy czarne, drogie, najnowszej marki BMW stojące naprzeciw twojego domu od dobrej godziny, twoim zdaniem jest jak najbardziej normalne!? – Krzyczała. – W dodatku ten facet, który siedzi i gapi się na twój pokój! Ugh!
Przełknęłam ślinę i wyjrzałam zza rolety, jednak teraz wyjrzałam bardzo dokładnie. Ashley miała rację. Naprzeciw mojego domu stało czarne BMW, ale nie widziałam w nim nikogo podejrzanego, co mnie bardzo zmartwiło.
– W samochodzie nikogo nie ma. Musiało coś ci się przewidzieć, a poza tym jest ciemno, rzuca się mgła i widoczność jest nikła – oznajmiłam.
– C-co? – Zająkała się. – Przysięgam, że ktoś tam siedział!
I właśnie w tym momencie usłyszałam jak ktoś puka do moich drzwi.
– Ash, odezwę się później, ktoś przyszedł – zawiadomiłam ją, schodzą na dół.
– Co? Za żadne skarby nie otwieraj tych pieprzonych drzwi! Słyszysz, Di? – Usłyszałam piski swojej koleżanki. I czuję, że mój słuch nie jest tak dobry jaki kilka minut temu. – Może to być jakiś gwałciciel albo złodziej! Co gorsza, albo dwa w jednym! – Słyszałam przestraszoną przyjaciółkę. Jej szloch był tak donośny, że mógłby zmarłego obudzić.
Złapałam z klamkę i otworzyłam drzwi, a wtedy zobaczyłam to, czego obawiałam się najbardziej. Przede mną stał Zayn, który nonszalancko opierał się o futrynę w moich mahoniowych drzwiach. Kilka sekund wcześniej, komórka, która znajdowała się przy uchu, leżała teraz na podłodze.
– Claudia? Jesteś tam? – usłyszałam jedynie pisk Ashley, gdzie ja w tym czasie nie mogłam wyjść z podziwu.
Mulat miał na sobie jasny t-shrit, wymięty, czarna, skórzana kurtka i ciemne spodnie. Na jego głowie panował nieład, bo jego włosy nie były uniesione jak zawsze. Zayn jak to Zayn. Jak zwykle nieziemsko przystojny, dziś wyglądał naprawdę czarująco, a jego kilkudniowy zarost dodawał mu tylko męskości. Chłopak schylił się, zakończył rozmowę i wsunął mi telefon do ręki.
– Zayn – szepnęłam, mocniej ściskając komórkę.
– A więc pamiętasz? – Odezwał się, a gdy usłyszałam jego akcent, łzy stanęły mi w oczach. – Mała, nie płacz – pogładził mój policzek, szybko zatrzepotałam rzęsami, i pociągnęłam nosem. – Musimy pogadać, wiesz?
– Nie mam czasu na pierdoły, Zayn. Przyjdź w innym terminie.
On zaśmiał się.
– A Harry i Louis? – Bąknął. – Dla nich też nie miałaś czasu? Kilka minut temu widziałem ich u ciebie – zaśmiał się dźwięcznie robiąc krok do przodu. Zamknął drzwi i uśmiechnął się podejrzliwie.
– Skąd wiesz? – Spytałam zdziwiona, jednak kiedy przeanalizowałam dokładne informacje, wszystko było już jasne. – Ah! Już wiem! – Głośno klasnęłam w dłonie, uśmiechając się sztucznie. – Tak to już jest jak się ślęczy pod czyimś domem 24/7 i obserwuje pokój, no nie? – Prychnęłam, zakładając obie ręce na swojej piersi.
Malik złapał mnie za ramiona i przygwoździł swoim ciałem do frontowych drzwi. W wyniku bólu, który odczułam, syknęłam głośno, mrużąc przy tym oczy.
– Skarbie, nie krzycz, to raz – Zaczął, zgryzając dolną wargę, co nie tylko moim zdaniem było naprawdę seksowne. – Po drugie nie obserwuję cię 24/7, ponieważ dopiero dziś wróciłem z trasy – syknął mi prosto w usta.
– Czyli przyznajesz, że mnie obserwujesz? – Przerwałam mu, co znaczyło, że go rozzłościłam.
Gdybym nie znała jego charakteru, pomyślałabym, że znów mnie nienawidzi, i że chce wypaść przy mnie jak najlepiej. Kiedyś, właśnie, kiedyś – bałabym się jego. Teraz ten typ, nie wzbudzał we mnie ani krzty strachu.
– Zamilcz, dziewczyno! – Uniósł głos, gdzie po tym mocno się skrzywiłam.
– Jadłeś pizzę? – wtrąciłam do tematu.
– Tak, bo co?
– Przesadziłeś z sosem czosnkowym, i to stanowczo.
Zaśmiałam się dźwięcznie, a on pokiwał głową. Poluźnił ucisk i odsunął się ode mnie na krok.
– Usiądziemy i porozmawiamy, na spokojnie? – Złagodził swój ton i rozejrzał się dookoła.
Kiedy ujrzał salon, ruszył natychmiast w jego kierunku. Ściągnął kurtkę i przewiesił ją przez fotel, a sam rozgościł się na kanapie. Poszłam w jego ślady, ale usiadłam naprzeciw niego. W ciszy siedzieliśmy dobre kilka minut, a żadne z nas nie odważyło się odezwać. Prawda była taka, że nie mieliśmy o czym rozmawiać. Nie chodziło już nawet o to, że nie chciałam. Po prostu nie było o czym, i tyle. Zayn zawiódł na całej linii. Przypuszczam, że gdybym nie podsłuchała wtedy jego rozmowy z Louisem, to nigdy o niczym bym się nie dowiedziała. Takie są moje przypuszczenia.
– Jak ci się układa z Perrie? – Postanowiłam przerwać, tą żenującą cieszę. I mimo, że to on chciał porozmawiać, to nie widziałam w tym, żadnej jego inicjatywy.
– To miał być żart, mam rozumieć? – Prychnął pod nosem.
– Odpowiedz – nakazałam mu.
– Nie jestem z nią. Odkąd wyjechałaś spotkałem się z nią ze trzy, albo i cztery razy, nie więcej. Ale pewnie masz na myśli, zdjęcia, które widziałaś w gazecie, co? Nie bądź zazdrosna, paparazzi tylko mieli pieprzonego farta, poszczęściło im się, i cyknęli nam parę fotek – oznajmił spokojnym głosem. Puścił mi oczko i zgryzł dolną wargę.
– Nie jestem zazdrosna, bo najzwyczajniej w świecie nie mam o co.
– A może raczej o kogo? – Napomniał, szczerząc się szeroko.
– Odpuść. O czym chciałeś pogadać?
– Nie będę zawracał ci głowy, ale czasem naprawdę dobrze by było gdybyś dała o sobie znak i zapewniła, że jesteś bezpieczna. Odpisuj, odbieraj ode mnie telefony, bo czy chcesz mi wierzyć, czy nie, to martwię się, wiesz?
Westchnęłam głęboko i pokręciłam głową.
– Weź się rozbiegnij i jebnij głową w drzewo, co? Gadasz takie bzdury, że uszy same więdną – prychnęłam zakładając nogę na nogę.
Nie chciałam być chamska wobec niego, bo nie o to tutaj chodzi, tylko chciałam mu dać jasno do zrozumienia, że nie może szukać u mnie pocieszenia.
– Zawaliłem, wiem to, ale wierz mi, że żałuję. Cholernie żałuję, że upiłem się, zaćpałem i ruchałem się z Perrie! – Zaczął krzyczeć. – Słyszysz mnie? Żałuję i marzę o cofnięciu czasu, by tego nigdy nie zrobić!
Wiedziałam, że Zayn potrafi wybuchnąć niekontrolowaną złością, ale nie sądziłam, że będzie zdolny do tego, żeby rozwalić mi stolik.
– Każdy czegoś żałuje, dosłownie, każdy – westchnęłam. – Oddasz za stolik, no nie?
Chłopak oddychał tak głośno, że równie dobrze mógł oddychać na zewnątrz, a ja i tak bym nadal go słyszała. Najbardziej nie lubię momentów, kiedy zaczynam doceniać człowieka, którego straciłam. Kiedy rozumiem ile dla mnie znaczył, a jedyne co mi pozostało to żyć ze świadomością, że nie mam szans na jego odzyskanie. Zayn był dla mnie naprawdę ważną osobą, ale tym co zrobił, gwałtownie skreślił wszystko.
– Oddam Ci wszystko, bylebyś była ze mną – jęknął, łamiącym się głosem.
– Zrań mnie prawdą, ale nigdy nie pocieszaj kłamstwem. Przykro mi, ale jest za późno – Szepnęłam. Próbowałam pozbierać to, co zostało z nieszczęsnego stolika. – Postanowiłam dać szansę Harremu, był dziś u mnie, i rozmawialiśmy o tym.
– Ten dupek nie zasługuje na ciebie! – Zaczął groźnie, sycząc przez zęby. – Co noc jest u niego inna panna, a w dodatku potajemnie spotyka się z niejaką Swift – Bąknął, i wstał z kanapy.
– Mówisz tak tylko, bo jesteś zazdrosny o niego – Zmrużyłam oczy.
Kiedy Mulat zbliżył się do mnie, nie czułam się zbyt dobrze. Kucnął przede mną, złapał w uścisk moje dłonie, a za chwilę je pocałował.
– Skarbie, mieszkam z nim, i wiem kto u niego jest na noc. Nie musisz mi wierzyć, ale chłopaki mogą ci to potwierdzić – puścił mi oczko. – Ja nie kłamię, bo nie mam po co. Tylko cię ostrzegam, żebyś później nie płakała, bo Harruś cię zdradził – złapał mnie za rękę i podszedł ze mną do okna.
Odwrócił mnie do siebie tyłem, zgarnął włosy do tyłu, złapał mnie za biodra, zaczął nucić jedną ze swoim piosenek, gdzie kolejno zaczął mną kołysać w jej rytmie. Przymknęłam oczy, wyobrażając sobie to, że znów jestem szczęśliwa.
– Chcę. Żebyś. Była. Szczęśliwa. Na. Zawsze. – Wyszeptał mi do ucha, między śpiewaną piosenką.
– Na zawsze? Na zawsze to sobie można rękę amputować – Zakpiłam pod nosem.
Poczułam ciepłe powietrze otulające moją szyję. Do moich nozdrzy dobiegł zapach tytoniu i cynamonu. Przypomniało mi się, że właśnie tak, pachniał Zayn.
– Chcę zostać twoim mężem, i mieć na nadgarstku wytatuowane twoje imię – szepnął do ucha, a za sekundę przygryzł jego płatek.
– Nie podpuszczam cię, ale nigdy tego nie zrobisz – zachichotałam, wywracając oczami.
– Za późno – odpowiedział bez skrupułów.
– Dlaczego? – Odwróciłam się do niego przodem, wywracając oczy z podziwu.
– Ponieważ już tu zrobiłem – zawiadomił mnie. – Chcesz go zobaczyć?
Wariat! Skinęłam głową, na znak, że się zgadzam. Malik uśmiechnął się w znaczącym geście i odwrócił rękę tak, że widziałam już jego tatuaż. Claudia. I teraz wiem, że nie żartował, a przecież tatuaż jest na całe życie.
– Głupek – stwierdziłam, uderzając go w tył głowy. – Wiesz, że to szalone?
– Tak tylko udowodnię, że mi na tobie zależy – ujął moją małą twarz w dłonie i spojrzał w moje zielone tęczówki. – Mam go od dnia, w którym wyjechałaś, i będę miał go do końca swojego życia, nawet gdy nie będziemy razem. Moje serce należy i będzie należeć tylko do ciebie, bez względu na wszystko – oznajmił.
Poczułam jak na mojej skórze pojawia się tzw. „gęsia skórka” wywołana poprzez dotyk i ciepło chłopaka. Niegdyś mogłam śmiało powiedzieć, że czuję się przy nim bezpieczna, i szczęśliwa. Lubiłam się uśmiechać, bo właśnie on zapewniał mi to szczęście. Sprawiał, że 24/7 uśmiech nie schodził mi z twarzy. Był zawsze przy mnie, kiedy tylko go potrzebowałam. Przy nim nie płakałam i nigdy nie byłam smutna. Nawet gdybym bardzo tego chciała, to i tak bym nie mogła, ponieważ, Zayn jest typem człowieka o dobrym sercu i nieskazitelnie zarażającą energią, której nie da się przegapić. Każdy człowiek ma jakieś wady, ma wady i zalety, ale trzeba to w pełni akceptować albo i nie.
– Claudia? – Wychrypiał.
Zatrzepotałam kilkakrotnie rzęsami i odeszłam od okna. Usiadłam na kanapie, podkuliłam nogi aż po samą brodę i przymknęłam oczy, opierając głowę o kolana.
– Claudio? – Powtórzył, a ja kompletnie zignorowałam, że ktoś do mnie coś mówi. Nie słuchałam go, bo po prostu nie chciałam. – Wróciliśmy dziś z trasy, jestem zmęczony, jest dość późno – przerwał na chwilę i usiadł obok mnie. – Czy mógłbym zostać u ciebie na noc? Mogę spać nawet na kanapie, albo podłodze, wybiorę wszystko, byleby nie gnieździć się w aucie – zaśmiał się sam do siebie.
Na samą myśl o tym, że Zayn miałby u mnie zanocować, zachciało mi się śmiać, i dziwię się, że udało mi się temu zapobiec. Uważam, że jest to chory pomysł, ze względu, iż moi rodzice w życiu się na to nie zgodzą. Odkąd pamiętam są tacy poukładani, pełni rygoru i mnóstwa zasad.
– Słyszałaś co do ciebie mówiłem?
Z niechęcią odmruknęłam.
– Zgadzasz się, żebym u ciebie zanocował, czy nie? – Spytał z nadzieją w głosie.
Westchnęłam i mocno wzruszyłam ramionami.
– A mam inny wybór?
Zayn pokiwał przecząco głową, a za chwilę uśmiechnął się pod nosem. Nikły uśmieszek na jego twarzy sprawił, że stałam się łagodniejsza i wyrozumialsza. Nie pytajcie mnie dlaczego, ale tak po prostu było. Nim się obejrzałam, telefon, który teraz leżał na kanapie zawibrował dwa razy. Wyciągnęłam dłoń, by po niego sięgnąć i z ciekawością odczytałam treść sms.


Szeroko uśmiechnęłam się do ekranu, na samą myśl o szczęściu swoich rodziców. Oni to mają dobrze, bo mają siebie. Wystukałam ciąg liter na klawiaturze i wysłałam sms do mamy. W mgnieniu oka, odpisała mi, coś, czego bym się w życiu po niej nie spodziewała.


– Moja mama cię pozdrawia – powiadomiłam go, odkładając telefon na bok.
– Dziękuję – Zayn uśmiechnął się lekko. – Musiałaś naradzić się z mamą, w sprawie mojego noclegu? – Spytał, marszcząc śmiesznie brwi.
– Rodzice wracają dopiero w niedzielę, czyli w weekend jestem sama – odpowiedziałam bez entuzjazmu, ale to nie zmienia faktu, że kątem oka, widziałam niepohamowaną radość w oczach tego chłopaka. – Zgadzam się, abyś został na jedną noc, jasne?
Zayn posłusznie skinął głową. Za chwilę zbliżył się do mnie, i najprawdopodobniej w ramach podziękowania ucałował mnie czule w policzek. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele, powodując stan euforii. Gęsia skórka znów przybrała swoją postać, a na policzkach pojawiły się purpurowe rumieńce. W tamtym momencie nie panowałam nad swoim ciałem. Trochę głupio byłoby zmarnować sobie życie, biorąc pod uwagę: co powiedzą o tym ludzie.
*
Myślałam, że już nigdy nie odnajdę wspólnego języka z Zayn’em. Myślałam, że znienawidziłam go aż do samego końca. Myślałam, że nie będę potrafiła na niego  spojrzeć, a jednak. Jakimś cudem, udało mi się. Z naszej rozmowy wynikło, że chłopak wcale nie spotyka się z Perrie. Owszem, są w dobrych stosunkach, ale przyjacielskich, rzecz jasna. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O życiu, przyjaźni, szczęściu, zaufaniu i o wszystkim co byłoby możliwe. Przy nim znów czułam się swobodnie i wiedziałam, że mogę się mu zwierzyć ze wszystkiego. Aż do czasu.
– Chcesz pójść ze mną na imprezę? – Spytał, z wielkim błyskiem w oku.
– Gdzie jest haczyk? – Odpowiedziałam, pytaniem na pytanie.
– Nie ma go. Zapraszam cię na imprezę, chcę żebyś choć na chwilę oderwała się od szarej, przytłaczającej cię rzeczywistości – Zayn uśmiechnął się. – Zgadzasz się?
– Jeśli nie zaryzykuję, nie dowiem się, czy było warto.
Puściłam mu oczko i pośpiesznie wstałam z kanapy. Ubrałam się ciepło i byłam już gotowa do wyjścia. Po kilku minionych sekundach razem z chłopakiem opuściłam miejsce codziennego pobytu. Wybieramy się na imprezę, i mam nadzieję, że będziemy dobrze się bawić.
Droga od mojego domu do klubu, który wybrał Zayn trwała zaledwie dwadzieścia minut. Mulat jechał ostrożnie i w miarę rozsądku, ponieważ za każdym razem, gdy przyspieszał, ja krzyczałam w niebo głosy, tak jakby mnie zabijali. Odkąd pamiętam, zawsze bałam się szybciej jazdy. Tym bardziej strach nasilał się, gdy to ja siedziałam na miejscu pasażera.
Od niespełna godziny siedzę w klubie, przy barze i popijam trzeciego już z kolei drinka. To nie ja stawiam, więc mogę szaleć do woli. Na parkiecie byłam raz, albo i dwa. Jest tu mnóstwo ludzi, i nie mam ochoty dziś się udusić na parkiecie. W lokalu jest ciemno i duszno, ludzie są mało widoczni od nadmiaru tego dymu nikotynowego.
– Zatańczysz? – Usłyszałam na uchem czarujący, jak zarówno seksowny głos Zayn’a.
Pokiwałam przecząco głową i wskazałam na swój napój wysokoprocentowy, że muszę go skończyć. Mulat przygryzł płatek mojego ucha, a za chwilę ucałował mnie w sam czubek głowy, oplatając mnie swoimi dłońmi.
– Spójrz na prawo – Wymruczał mi prosto do ucha.
Zaśmiałam się dźwięcznie, i przekręciłam głowę w stronę, w którą prosił Malik. Jednak, gdy coś zobaczyłam, od razu pobladłam. Stanęłam na równe nogi i podeszłam bliżej, chcą się upewnić. Nie tak miał skończyć się ten wieczór. Nie chciałam tego zobaczyć. W całym tym tłumie nie chciałam zobaczyć Harr’ego, który namiętnie całuje się z jakąś blondynką i nie ma żadnych zahamować co do tego, by ją puknąć. Minęło kilka chwil zanim przeanalizowałam to, co przed chwilą ujrzałam. Łzy zastygły mi w oczach. Nie miałam nawet sił płakać, albo nie chciałam robić scen. Dlaczego Zayn, przyprowadził mnie właśnie tutaj? Chciał żebym cierpiała, i zrobił to celowo? Po moim policzku spłynęła jedna łza, zaraz po niej druga. Stałam tak i wpatrywałam się w całująca się parę jakby byli jakimś eksponatem muzealnym. Momentalnie paraliż dopadł moje ciało. Nie mogłam się ruszyć, ani odezwać. Nie czułam nic, tak jakby wszystko ze mnie spłynęło, tak nagle. Poczułam jak Zayn łapie mnie za nadgarstek, próbując tym wyprowadzić mnie z klubu. Zaprotestowałam, bo chciałam ujrzeć minę Styles’a, jak odrywa się od swojej panienki i swoim wzrokiem spotka moją osobę. W końcu, doczekałam się. Harry odsunął się od dziewczyny z szerokim uśmiechem na ustach, oboje odwrócili się w moim kierunku, i miny, które mieli przedtem na twarzy, momentalnie gdzieś wyparowały. Harry zesztywniał, i wyglądał tak, jakby zobaczył właśnie ducha. Mulat szarpnął mnie mocniej, powodując tym, że syknęłam z bólu, ale doczekanie jego, ruszyłam się z miejsca. Zostawiłam tam Harr’ego, który jako ostatnie, ujrzał moje zapłakane oczy.
Życie jest podobne do pogody, gdy jest dobrze można powiedzieć że cały czas świeci słońce i jest piękna pogoda, gdy nadchodzi zły czas, zaczynają pojawiać się chmury burzowe, a gdy już jest ta cisza przed burzą, za moment zaczyna padać deszcz, jak i w życiu łzy, spadają gromy z nieba jak złe słowa skierowane na opak i raniące gorzej niż miecz, lecz najgorsza burza potrafi minąć i po tej burzy wychodzi miłe dla życia słońce, lecz gdy nasze życie zaczyna upadać, zaczyna człowiek tracić nadzieje do życia do wstania kolejnego dnia. Można porównać do huraganu, gdy huragan zaatakuje niszczy wszystko na swojej drodze, ocaleje tylko malutka część tego co pozostało po kataklizmie. Życie w pewnych sytuacjach wygląda jak po przejściu kataklizmu. Zostają zgliszcza i nic więcej, wtedy wszystko trzeba zacząć od początku, układanie życia na nowo.


- jeśli przeczytałaś/łeś, zostaw komentarz (:


Ps. Zapraszam na swoje inne blogi. Znajdziecie je wchodzą na mój blogger'owy profil. (:A okazji tej, że są Święta Bożego Narodzenia, pragnę złożyć wszystkim życzenia, a więc wszystkiego co najlepsze. Mnóstwo wymarzonych prezentów. Aby ten rok '14 był jeszcze lepszy niż ten stary '13. Życzę Wam wszystkiego, czego tylko sobie zapragniecie. Udanego, szczęśliwego, być może pijanego Sylwestra. Abyście bardziej i efektywniej komentowali moje rozdziały, a przede wszystkim wspierali mnie w pisaniu! Kocham Was ♥

16 komentarzy:

  1. nie wierzę, naprawdę?
    nie mam słów. myślałam, że Harry się zmienił a tu dupa!
    szkoda mi Claudii.. :(
    fajnie, że wróciłaś! rozdział cudowny.
    i także wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Di! :*
    Strasznie za tobą tęskniłam. Tęskniłam za twoją twórczością! Tęskniłam za rozdziałami :(
    Cieszę się, że już jesteś <3
    Co do rozdziału, to pomyślałam sobie, że teraz zacznie się jej układać z Harry'm a tu takie coś :oo
    Skreśliłam go -.-
    Mam nadzieję, że da szansę Zayn' owi bo przeciwieństwa się przyciągają :3
    Ten tatuaż *.*
    Jejku... Ale Louis?
    To przyjaciel i niech tak pozostanie ;/
    Obraził się, ale na pewno jej wybaczy :3

    Również życzę wesołych świąt i masę weny :] Xx
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, ja już myślałam, że jak Harry wróci, to ona z nim będzie, a tu takie coś odwalił... Jestem ciekawa co będzie dalej, więc czekam na kolejny rozdział :D
    Wesołych Świąt, Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie za dużo rzeczy dzieje się w jednym rozdziale, ale reszta jest bomba :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hazza ty dziadu jeden ty... Heh niech one bd z zaynem heh super blog ...kiedy next??

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Tęskniłam , rozdział piękny .x

    OdpowiedzUsuń
  8. całym sercem - Zayn i Claudia <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny
    kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  10. jeeej.. przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały..
    Genialne, cudowne opowiadanie. <3
    Kooochaaam. <3
    czekam na następny i mam nadzieję, że będzie z Zaynem. <33 *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny:* kiedy następna notatka?

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany, ale się porobiło, jednak ja pragnę tego żeby ona była z Zaynem :*
    Szczęśliwego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Harry !!! druga wpadka :c po tobie
    masz przekichane Zayn
    no cóż rozumiem ale
    gdybyś na poważnie o tym jej powiedział to inaczej by to wyglądało
    no ale ty to ty i nic tego nie zmieni
    Lou !!! pewnie wiedziałeś i rozumiem serio ale czemu uciekłeś ?

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja chce zeby byla z Lou 😍 Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy